Nasza jedność społeczna jest często trudna, ponieważ mamy różne światopoglądy i interesy. W PRL-u łatwo było zdefiniować "przeciwnika", ale kto jest nim dziś? Jakie problemy powinniśmy rozwiązywać? Na pewno są to np. problemy lokatorów i zagrożenie dostępu do informacji publicznej – tak orzekli uczestnicy jednej z sesji na VI OFIP-ie.
Powstanie Komitetu Obrony Robotników w 1976 r. było formą niezgody na ówczesną rzeczywistość. Współpraca w KOR-ach wymagała odwagi, zaangażowania, a także wzniesienia się ponad różnice poglądów, solidarności. Taki sposób myślenia i działania winien stać u podstaw myślenia i działania trzeciego sektora także dziś. Czy tak jest? Czy potrafimy reagować na rzeczywiste problemy, czy tylko doskonalimy się w pisaniu wniosków? W jakich sprawach powinniśmy zakładać komitety na wzór KOR-ów?
– Wydaje się, że w ostatnich latach w Polsce nie były potrzebne takie rozwiązania jak KOR. Czy to się zmienia, czy są jakieś istotne sprawy, które trzeba jednak rozwiązywać? Czy nadchodzi czas rozwiązań niezwyczajnych? – pytał o to Henryk Wujec na sesji „W jakiej sprawie powołałby się KOR dziś?” na VI OFIP.
W jakiej sprawie powołałby się KOR dziś?
– Najpierw zacznijmy robić to, co już można, korzystajmy z możliwości, które są, teraz tego nie robimy. Problemy? Problemem jest np. ustawa o informacji publicznej, którą uchwalono 16 sierpnia br. – mówiła Katarzyna Sadło z FRSO. Choć organizacje przeciwko niej protestowały, choć na sesjach VI OFIP-u tego samego dnia, politycy mówili, jakie to organizacje są ważne, uchwalono nowelizację niekorzystną dla obywateli. Jej zdaniem przykładów na to, że odrywa się nam kawałki demokracji jest wiele.
Cezary Miżejewski, ekspert polityki społecznej, stwierdził, że w KOR ludzie mieli wartości. A my, teraz mamy rzesze technokratów od projektów, brakuje nam wartości. Jego zdaniem takie komitety miałyby dziś szansę zaistnieć, ponieważ są takie obszary, np. eksmitowani lokatorzy, z którymi politycy nic nie robią. Powinny to robić organizacje.
– Jestem zadowolona z tego, co widzę, jestem optymistyczna, ponieważ ludzie umieją się samoorganizować, np. tak jak w przypadku rodziców dzieci, którzy nie godzili się na wcześniejsze posyłanie dzieci do szkół. Nie jest z nami tak źle – przedstawiła swoją dużo bardziej optymistyczną ocenę sytuacji Marzena Mendza-Drozd z OFOP-u. Dodała, że niestety organizacje pozarządowe nie umieją organizować się w ważnych sprawach.
Uczestnicy spotkania próbowali też wymieniać inne problemy, które ludzie oddolnie, spontanicznie próbują rozwiązywać w reakcji niezgody na to, że dzieje sie coś złego, niesłusznego, np. sprawa obowiązku szkolnego dla dzieci 6-letnich albo powszechnie dostępnych, elektronicznych podręczników dla uczniów. Jednak propozycji takich problemów na tym spotkaniu nie padło wiele. Ale wystarczyło pójść na inne sesje tematyczne na OFIP-ie, żeby przekonać się nad jak wieloma problemami społecznymi pochylają się dzisiejsi działacze społeczni (np. problemy młodzieży, wpływanie NGOs na stanowienie prawa). W wielu z nich komitety czy też koalicje mogłyby na pewno powstawać.
Co? Edukacja, edukacja i wartości
– Ja jestem z PRL-u i teraz jest mi jak w bajce. Ale widzę też problemy, nie jestem w stanie nie widzieć problemów naszej gospodarczej słabości i braku obywateli, tego, że mamy mało wolontariuszy, tego, że wielu dzisiejszych działaczy z organizacji pozarządowych to „technokraci dobroczynności” – mówił Wojciech Onyszkiewicz. – Wiem, że wiele razy byliśmy w trudnej sytuacji, ale Polska zawsze wtedy jakieś rozwiązanie znajdowała. Dziś rozwiązaniem jest edukacja – dodał W. Onyszkiewicz.
Zgodził się z tym także H. Wujec – musimy uczyć dzieci wspólnego działania, a nie tylko konkurowania ze sobą. KOR miał wartości – wierzono, że odpowiadasz za to, na co masz wpływ, czyli: wiem, na co mam wpływ, a jeśli zaniecham tego, to za to odpowiadam.
– Patrząc na palące problemy na dziś – będziemy odpowiadać za to, czego nie zrobimy dla informacji publicznej – apelował na zakończenie sesji W. Onyszkiewicz.
***
Źródło: inf. własna ngo.pl