Kiedy ostatni raz myślałaś/myślałeś, że szkoła to przywilej? Że lekcja matematyki to szansa? Że kredka i zeszyt to klucz do przyszłości?
O tym, dlaczego w małej himalajskiej wiosce edukacja jest cudem — i jak możemy ten cud współtworzyć
W odległym zakątku Himalajów, z dala od zgiełku miast i cywilizacji, znajduje się niewielka wioska o nazwie Phuvkiu. Choć otoczona jest niesamowitym pięknem natury, codzienność jej mieszkańców daleka jest od sielanki. To wioska zamieszkana przez ludność plemienną — Yimchunger i Yimqiuer — której życie toczy się wokół pól, skromnych domostw i ciężkiej fizycznej pracy. Dla wielu rodzin jedynym źródłem utrzymania jest rolnictwo. Ludzie żyją tu z uprawy ryżu i warzyw, a codzienny dochód ledwo starcza na jedzenie. Praca kobiet w polu za 13 godzin dziennie przynosi zaledwie 150 rupii, czyli niecałe 6 złotych. W tych warunkach edukacja dzieci staje się luksusem — takim, na który coraz mniej rodzin może sobie pozwolić.
Tam, pośród gór i pól ryżowych, dzieci naprawdę chcą się uczyć. Ich oczy błyszczą, gdy mówią po angielsku. Z zapałem uczą się matematyki, śpiewają na lekcjach, pomagają w parafii. Ale niestety, sama chęć nie wystarcza. Potrzebne są pieniądze — a ich brak sprawia, że marzenia muszą zostać w domu.
Szkoła w Phuvkiu to miejsce marzeń i szansy
Rodzice w Phuvkiu wierzą, że tylko edukacja może otworzyć przed ich dziećmi inne życie. Że tylko nauka może przerwać łańcuch biedy, który wiąże ich rodziny od pokoleń. Dlatego posyłają dzieci do szkoły, nawet jeśli oznacza to poświęcenia, rezygnację z pracy dzieci w polu, a czasem głodniejsze dni. To właśnie ta nadzieja stworzyła Christ King School – szkołę misyjną prowadzoną przez Ojców Pallotynów.
Szkoła w Phuvkiu to nie tylko budynek z tablicą i kredą. To miejsce marzeń i szansy. Dzieci uczą się tu w języku angielskim, co daje im o wiele większe możliwości w przyszłości. W klasach panuje dyscyplina, ale też ciepło i troska. Nauczyciele są zaangażowani, a społeczność skupiona wokół szkoły — silna i otwarta. Niestety, to wszystko zaczyna chwiać się w posadach.
362 zł za rok nauki w Christ King School
Roczny koszt nauki jednego dziecka to 8 500 rupii, czyli ok. 362 złote. W tej kwocie mieści się pensja nauczyciela, materiały szkolne, a także opłaty administracyjne. Choć szkoła stara się obniżać czesne, rozkładać je na raty, czasem całkiem darować — możliwości są ograniczone. W ubiegłym roku ponad 40 dzieci musiało zrezygnować z nauki, ponieważ ich rodzin nie było stać nawet na tę symboliczną opłatę. Szkoła stara się jak może — wprowadza zniżki, pozwala płacić w ratach, często rezygnuje z części opłat. Jednak mimo tych starań, co roku kilkadziesiąt dzieci musi przerwać naukę, bo ich rodzin po prostu na to nie stać.
W tym roku aż 57 dzieci stoi przed ryzykiem opuszczenia szkoły. To nie są anonimowe liczby. To konkretne imiona, dzieci, które chcą się uczyć, które każdego dnia przychodzą na poranne Msze Święte, pomagają w domach, modlą się o możliwość nauki.
Każde z tych dzieci to osobna historia, osobne marzenie. Niektóre chcą zostać nauczycielkami, inne pielęgniarkami, inżynierami, siostrami zakonnymi. Dla nich szkoła to nie obowiązek, ale przywilej i droga do innego życia.
To nie są anonimowe liczby. To konkretne dzieci, które codziennie przychodzą na poranne Msze Święte, pomagają w wiosce, troszczą się o rodzeństwo. To Shuzi, Jovida, Thulenso, Abel, Faustina… Dzieci, które marzą o byciu nauczycielką, pielęgniarzem, inżynierem. Dzieci, które każdego dnia patrzą na szkołę z nadzieją, ale też z niepokojem: „Czy wrócę tu jutro?”
Rodziny, z którymi rozmawiałam, to ludzie niezwykle pokorni i serdeczni. Daniel — kierowca pracujący dla księży, ojciec trzech córek — zarabia miesięcznie 8 000 rupii, czyli nieco ponad 340 złotych. Ta kwota musi wystarczyć na jedzenie, ubrania, dach nad głową. A gdzie tu jeszcze miejsce na czesne, nawet jeśli dotyczy jednej z córek? Co dopiero, gdy dzieci jest kilkoro?
Wolontariusze Salvatti.pl w akcji
Kiedy ostatni raz myślałaś/myślałeś, że szkoła to przywilej? Że lekcja matematyki to szansa? Że kredka i zeszyt to klucz do przyszłości?
Kiedy myślę o edukacji, kojarzy mi się ona z czymś oczywistym. Przez wiele lat wstawałam rano, ubierałam się, brałam plecak i szłam do szkoły — czasem z większą motywacją, czasem z mniejszą, ale zawsze z pewnością, że nauka jest czymś normalnym, dostępnym. Nigdy nie musiałam wybierać między szkołą a jedzeniem.
Rozalia Goleń – wolontariuszka Salvatti.pl
Ania, Rozalia i Amadeusz – wolontariusze Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl spędzili ponad miesiąc w Phuvkiu, wspierając dzieci z najbiedniejszych rodzin na różne sposoby. Uczyli je języka angielskiego, organizowali zajęcia edukacyjne, pomagali w bieżących działaniach szkoły. Ale nade wszystko wsłuchiwali się w potrzeby tej małej społeczności, by już po powrocie spróbować zrobić dla nich coś dobrego. Największym priorytetem i wielką ich troską jest zdobycie środków na opłacenie czesnego dla dzieci, które mogą stracić szansę na dalszą naukę.
Wolontariat Salvatti.pl działający od 2008 roku w ramach Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl na różny sposób uczestniczy w dziele misyjnym Kościoła. Wyrósł na gruncie duchowości św. Wincentego Pallottiego, który odkrył, że „w świecie ludzi świeckich istnieje wielka energia służenia dobru” i pragnienie zaangażowania się w dzieła apostolskie Kościoła. Dlatego Wolontariat Salvatti.pl jest dziś konkretną drogą włączenia laikatu w ewangelizację świata i realizacją pallotyńskiego charyzmatu. Bezpośrednim jego celem jest przygotowanie i wysłanie wolontariuszy na placówki misyjne, a także współpraca z wolontariuszami w kraju na rzecz animacji misyjnej, promocji wydarzeń i projektów Fundacji Salvatti.pl oraz modlitewne wsparcie misji i misjonarzy.
Wiemy, że doświadczenie misji zmienia dotychczasową perspektywę i spojrzenie na świat, dlatego Wolontariat może być i dla Ciebie szansą na duchowy rozwój oraz niezwykle cennym doświadczeniem życiowym.