Medialne akcje są dobre, żeby wypromować stowarzyszenie. Ale zaufanie mieszkańców zdobywa się organizując im rzeczy, których naprawdę potrzebują. To, co z pozoru wydaje się błahostką, może okazać się początkiem poważnych zmian w życiu konkretnej osoby.
CIL, czyli Centrum Inicjatyw Lokalnych, działa na terenie Wrzeciona, na Bielanach. Wrzeciono, jak każde miejsce, ma swoją legendę. Ale nie jest to dobra legenda o zamku i księżniczce. To raczej historia z dreszczykiem. W świadomości przeciętnego mieszkańca Warszawy Wrzeciono jawi się jako okolica pełna przemocy i biedy. Nie bez przyczyny: osiedle powstało na potrzeby pracowników Huty Warszawa. Większość budynków została zbudowana w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. A ze względu na duże potrzeby huty, do pracy ściągano ludzi z całego kraju. Wiele rodzin przyjechało ze wsi, więc opowieści o tym, że jeszcze w latach 80. można było zobaczyć na balkonach szarych wieżowców osowiałe kury hodowane dla jaj, nie powinny dziwić. Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych huta została sprywatyzowana, pracę straciło kilka tysięcy osób. Kroniki kryminalne stołecznych gazet pełne były notek, w których stale przewijała się nazwa osiedla Wrzeciono.
Po pierwsze: zaspokoić lokalne potrzeby
Można powiedzieć, że Adam Markuszewski, pierwszy kierownik CIL, jest związany z Wrzecionem od pokoleń. – W Hucie Warszawa pracował mój dziadek, a ojciec pracuje do tej pory. Ja mieszkałem na Wrzecionie do szóstego roku życia – zaczyna rozmowę. – Pomysł na miejsce wspomagające mieszkańców osiedla był dla mnie czymś naturalnym. CIL to z założenia miejsce mające stymulować ludzi do rozwoju i interesowania się swoim otoczeniem. I wydaje mi się, że spełnia swoją rolę.
Pytany o akcje, jakie organizuje razem ze współpracownikami z CIL, zaczyna wyliczać. – Darmowe wyjścia do kina i teatru, głównie dla dzieciaków, warsztaty filmowe i fotograficzne, piknik dla mieszkańców, bank czasu… Ale tak naprawdę działamy w tak specyficznym miejscu, że często ważniejsza jest nasza realna pomoc w zwykłych, życiowych sprawach, niż organizowanie ludziom wolnego czasu. Mamy sporo osób bezrobotnych, dzieci z biednych rodzin i potrzebujących pomocy seniorów. I te nasze podstawowe działania są bardziej potrzebne. Organizujemy porady prawne, porady psychologów, kursy komputerowe. Te spotkania cieszą się naprawdę dużym zainteresowaniem i – moim zdaniem – są ważniejsze niż tak zwane „medialne akcje”. Bank Czasu na Bielanach nie wypalił. I to nie dlatego, że nie było chętnych – było nawet więcej osób, które mogły coś dać niż tych, które chciały to przyjąć. Ale już na przykład kursy komputerowe, na których uczymy pisać na komputerze, poruszać się po Internecie czy pisać cv i listy motywacyjne, cieszą się dużym zainteresowaniem. To samo jest z poradami prawnymi – zapisy są na kilka tygodni do przodu. Na naszej tablicy korkowej mamy aktualne ogłoszenia o pracę, jest kącik do czytania prasy – codziennie jest świeża, w tym oczywiście gazety z ofertami pracy.
– Do widzenia – to jedna z uczestniczek kursu komputerowego żegna się z Adamem i Emilią, obecną kierowniczką CIL. – Bardzo mi się podobało! – dodaje już w drzwiach.
Pomożecie zbudować nam skatepark?
Oprócz „pracy u podstaw” CIL pomaga zrealizować marzenia mieszkańców. – Zgłosili się do nas trzej gimnazjaliści z pomysłem, żeby na terenie ich szkoły zbudować skatepark. Pomogliśmy im skontaktować się z władzami dzielnicy, przeprowadziliśmy rozmowy z mieszkańcami i skatepark powstał. Nie zawsze jednak dzieciaki potrafią o pomoc poprosić. Dlatego dla tych, które mają problemy z nauką, organizujemy darmowe korepetycje i pomoc przy odrabianiu lekcji. Czasami nawet nie mają warunków, żeby to robić w domu, dlatego zapraszamy ich do naszej siedziby, gdzie pracują z wolontariuszami. Mają na pewno chwilę wytchnienia od domu, który często jest za ciasny i za głośny. No i mają szybciej odrobione lekcje, co dla nich oznacza więcej czasu na zabawę. W te wakacje zorganizowaliśmy wyjścia do kina i teatru. Fundujemy uczestnikom wszystko, łącznie z biletami na metro. Jest tylu chętnych, że stworzyliśmy listę rezerwową.
Zaufanie to podstawa
– Długo pracowaliśmy na zaufanie mieszkańców. Działamy po to, żeby zaspokajać potrzeby okolicy. I na Wrzecionie już wiedzą, że CIL jest dla nich. Mogą tutaj przyjść z problemem lub pomysłem i my na pewno coś z tym zrobimy. A jeśli w tym momencie potrzebują porad prawnych, pomocy przy znalezieniu pracy, pomocy dla ich dzieci, to my im to wszystko damy. A w przyszłości, kto wie – może uda nam się stworzyć coś, co zadziwi całe miasto.
Centrum Inicjatyw Lokalnych działa od marca 2006 r. na ul. Wrzeciono 41.
Źródło: inf. własna ngo.pl