Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Sytuacja Ochotniczej Straży Pożarnej w Warszawie jest nieco inna niż w małych wsiach i miasteczkach. W Polsce powiatowej jednostki państwowe są oddalone czasem o 60 km od granicy rejonu, więc do akcji zdecydowanie szybciej przyjadą ochotnicy. W Warszawie szybciej od nas pojawią się strażacy zawodowi. O tym, co strażacy-ochotnicy robią w Warszawie rozmawiamy w OSP Ursus.
W budynku na Rynkowej, w pootwieranych garażach lśnią czerwone samochody, wypucowane na błysk. Od 1925 roku mieści się tu Ochotnicza Straż Pożarna, założona w ówczesnych Skoroszach przez wójta i społecznika Franciszka Adolfa Achera. Na archiwalnym zdjęciu ten sam budynku, a przed nim stoi dwudziestu trzech ochotników w blaszanych hełmach i szarych mundurach. Dziś to jedna z trzech Ochotniczych Straży Pożarnych w Warszawie. Połowę remizy oddała państwowej straży pożarnej – tych jednostek jest w stolicy siedemnaście. W drugiej połowie urzędują dzisiejsi „ochotnicy”. W remizie trochę jak w pokoju wuefistów: stół bilardowy, dyplomy, kolekcja miniaturowych wozów strażackich na meblościance na wysoki połysk. W trzech wielkich, zielonych od glonów akwariach pływa kilka rybek. Wchodzi i wychodzi kilka osób w mundurach. Strażaczka Anna proponuje herbatę. Rozmawiamy z Leszkiem Orłowskim (w straży od 1950, dziś po cywilnemu) i Markiem Misztalem (zastępcą naczelnika, strażakiem zawodowym i ochotniczym, dziś w mundurze) o tym, co strażacy-ochotnicy, najaktywniejsi w małych miasteczkach, robią w metropolii.
Reklama
ngo.pl:– Czym się zajmują strażacy-ochotnicy w Warszawie?
Marek Misztal, zastępca naczelnika OSP Ursus: – Zajmują się tym samym, co strażacy w całej Polsce. Przede wszystkim jest to działalność ratowniczo-gaśnicza. Poza tym uczestniczymy w wielu akcjach edukacyjnych dla młodzieży i ogółu społeczeństwa. Propagujemy zasady bezpieczeństwa przeciwpożarowego, uczymy udzielania pierwszej pomocy, umiejętności zachowania się w sytuacji zagrożenia itp. Uczymy tego dzieci w szkołach, zarówno w warszawskim Ursusie, jak również w innych miejscowościach na Mazowszu.
– Bardzo chcę zadać to pytanie, więc z góry przepraszam jeśli ugodzi w wizerunek Straży. Czy ściągacie koty z drzew, jeśli zajdzie potrzeba?
M.M.: – Jeśli kot wszedł na drzewo, to sam zejdzie, gdy zgłodnieje, bo tak stworzyła go natura. Ale jeśli faktycznie istnieje zagrożenie dla zwierząt, to również jedziemy pomagać.
– Jak często jeździcie do pożarów?
M.M.: – Pożarów wśród wszystkich zdarzeń jest coraz mniej, bo mienie, szczególnie w mieście, jest coraz bezpieczniejsze – mniej łatwopalne. Większość działań to usuwanie skutków miejscowych zagrożeń takich jak: wypadki komunikacyjne, budowlane, połamane drzewa, podtopienia domów i posesji, powodzie i wiele innych. Częstotliwość wyjazdów jest różna. Zdarza nam się wyjeżdżać dwa – trzy razy w miesiącu, ale są i takie okresy, w których wyjeżdżamy kilka razy dziennie.
– To wszystko społecznie?
Leszek Orłowski, prezes OSP Ursus: – Od dziesiątków lat, a dokładnie od 1925 roku działamy społecznie. Do OSP Ursus należy w tej chwili ponad 70 członków, w tym 21 czynnych strażaków. To oni wchodzą w skład jednostki operacyjno-technicznej i jeżdżą do akcji. Poza nimi mamy członków honorowych, wspierających i młodzieżową drużynę pożarniczą. Prowadzimy kroniki, które są dokumentacją historii straży i naszej dzielnicy. Mamy ich kilkadziesiąt, jeśli zliczyć tylko te z ostatnich lat.
– Zdajecie sobie sprawę, że OSP należą do wielkiej rodziny fundacji i stowarzyszeń, czyli do trzeciego sektora?
L.O.: – Owszem. Jesteśmy organizacją pożytku publicznego, co wiąże się z możliwością pozyskiwania 1% podatku na naszą działalność.
– To jak, z waszej perspektywy, Straż jest podobna do innych stowarzyszeń?
M.M.: – Jest zorganizowana tak jak inne stowarzyszenia: ma członków i wybieralne władze. Ale czynni strażacy są zorganizowani w jednostce operacyjno-technicznej, a ta ma dowódcę i działa jak każda inna służba mundurowa. Głos w dyskusji to można zabrać na zebraniu, ale w trakcie wyjazdu do akcji nie ma demokracji, jest rozkaz.
– Jaki jest podział kompetencji między demokratycznie wybranym prezesem a naczelnikiem?
L.O.: – Prezes pełni funkcje reprezentacyjne. Między innymi: buduje wizerunek Straży na zewnątrz, utrzymuje kontakty z urzędem dzielnicy, miasta, innymi organizacjami i stowarzyszeniami, stoi na czele zarządu. Naczelnik jest odpowiedzialny za działalność jednostki operacyjno-technicznej.
– Gdybym chciała wezwać do pożaru OSP, a nie straż zawodową, to co muszę zrobić?
M.M.: – Nie można nas wezwać na życzenie, bo jesteśmy częścią krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. Oznacza to, że naszymi zasobami dysponuje Miejskie Stanowisko Kierowania, które zawiaduje przede wszystkim siedemnastoma warszawskimi jednostkami Państwowej Straży Pożarnej. My jesteśmy dysponowani w dalszej kolejności. To oznacza, że jeśli zadzwoni Pani pod numer 998 i zgłosi zdarzenie w Warszawie, to MSK skieruje do niego przede wszystkim zastępy z najbliższej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej.
L.O.: – My zresztą gościmy u siebie straż państwową. Udostępniamy im część remizy, która w końcu lat 30. ubiegłego wieku została pobudowana dla OSP ze składek mieszkańców ówczesnej wsi Czechowice.
– Trudno utrzymać OSP w mieście? W Warszawie są tylko trzy OSP, miejskie Straże upadają?
L.O.: – Dosyć trudno jest się utrzymać Ochotniczej Straży Pożarnej w tak dużym mieście jak Warszawa. Działalność operacyjna jest finansowana z budżetu miasta, ale środki są niewspółmierne do potrzeb. Utrzymanie sprzętu w stałej gotowości, działania ratownicze pochłaniają spore koszty. Płynność finansową udaje się nam utrzymać dzięki ofiarności publicznej. Właśnie wpłynęło kilka tysięcy z jednego procentu, dostaliśmy też kilkutysięczne darowizny od sponsorów.
M.M.: – Poza tym sytuacja OSP w Warszawie jest nieco inna niż w małych wsiach i miasteczkach. W Polsce powiatowej jednostki państwowe są oddalone czasem o 60 km od granicy rejonu, więc do akcji zdecydowanie szybciej przyjadą ochotnicy. W Warszawie szybciej od nas pojawią się strażacy zawodowi. Przede wszystkim dlatego, że jesteśmy inaczej zorganizowani, nie ma u nas dyżurów tak jak w PSP. Nasi strażacy oprócz działalności w OSP pracują zawodowo, często w dużej odległości od strażnicy, co utrudnia im szybkie dotarcie do niej w razie alarmu. Mamy strażaków policjantów, kierowców, informatyków, protetyka i przedstawicieli innych zawodów. Pracodawcy w Warszawie nie patrzą przychylnie na to, że ktoś dostaje sygnał alarmu, urywa się z pracy i jedzie ratować czyjeś życie lub mienie.
L.O.: – Mamy za to prężnie rozwijającą się młodzieżową drużynę pożarniczą, 18 osób, chłopcy i dziewczęta. Trójka z nich zrobiła właśnie kurs ratowniczy, jeden został wyróżniony w konkursie Ośmiu Wspaniałych. Do drużyny przyjmujemy młodzież od 12. roku życia i zainteresowanie jest ogromne, bo każde dziecko – jak wiadomo – chce zostać strażakiem.
– Ba, według OBOP strażak jest drugim najbardziej prestiżowym zawodem w Polsce.
L.O.: – No więc młodzież garnie się do straży bardzo, bo to oznacza bardzo konkretne umiejętności, a i przed rówieśnikami można się pochwalić. Zgłaszają się do nas już dziesięciolatki, ale nie ma na nich mundurów! A mundur też zachęca! Można powiedzieć, że Straż wychowuje społeczników.
– A jak układa się współpraca z innymi organizacjami pozarządowymi?
M.M.: – Co roku bierzemy udział w finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – to już tradycja. Z WOŚP-em „grają” również strażacy z jednostek państwowych. Poza tym zgłaszają się do nas organizatorzy pikników, festynów – czasem urząd gminy, czasem organizacja. Podczas tych imprez organizujemy pokazy pomocy przedmedycznej lub prezentujemy sprzęt, który mamy na samochodach gaśniczych. Jesteśmy chętni i otwarci na każdą współpracę.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.