Stagnacja zamiast zmiany. Eksperci o Strategii rozwoju usług społecznych
– Najsłabsi na marginesie marginesu. Właśnie siedzimy na zgliszczach naszych nadziei na godne życie. Zamiast deinstytucjonalizacji jest fikcja ubrana w piękne słówka – tak zaproponowaną przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) „Strategię rozwoju usług społecznych” oceniła Alicja Loranc, mama dziecka z autyzmem. W swoich poglądach nie jest ona odosobniona. Wielu komentujących mówi o przedstawionym do prekonsultacji projekcie jako straconej szansie na zmianę.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przedstawiło do prekonsultacji projekt „Strategii rozwoju usług społecznych” – zawierający rządową propozycję strategii deinstytucjonalizacji. Niestety, całkowicie rozminęła się ona oczekiwaniami środowiska.
Przeczytaj: Podpisz apel w sprawie Strategii Deinstytucjonalizacji
Pełnomocnik: To nie jest moja strategia
W założeniach miała to być strategia odchodzenia od opieki w wielkich instytucjach, jak np. domy pomocy społecznej (DPS) na rzecz usług świadczonych lokalnie, jak mieszkalnictwo wspomagane i usługi asystenckie. Przygotowaniem strategii zajmował się Paweł Wdówik, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Strategia przygotowana przez zespół ekspertów, kierowany przez Pełnomocnika, trafiła do Minister Rodziny i Polityki Społecznej, Marleny Maląg, 30 kwietnia tego roku. Ostatecznie jednak – jak poinformował sam Pełnomocnik – do prekonsultacji został przedstawiony zupełnie inny dokument, z którym on nie miał nic wspólnego.
„Projekt Strategii przygotowany przez zespół pod moim kierownictwem przewidywał dokładny plan rozwiązania problemu, jakim są instytucjonalne formy opieki, a zwłaszcza domy pomocy społecznej. Niestety, w tej materii koncepcja moja i pani minister zasadniczo się różnią” – napisał na Twitterze Paweł Wdówik.
Skierowany do prekonsultacji projekt spotkał się z bardzo krytyczną odpowiedzią przedstawicieli środowiska – w tym również osób zaangażowanych w przygotowanie strategii, nad którą pracował Pełnomocnik. Z jednej strony, przedstawiony do prekonsultacji projekt zakłada powolne wygaszanie domów pomocy społecznej. Ma się to dziać dzięki nowym formom wsparcia – takim, jak choćby mieszkalnictwo wspomagane. Z drugiej, nie zawiera informacji, jak dokładnie ma ten proces być przeprowadzony. Nie ma w nim choćby rozpisanego na kolejne etapy programu wprowadzania usług społecznych. Oczywiście, waga i konieczność przeprowadzenia procesu deinstytucjonalizacji jest w rządowym dokumencie podkreślana – ale, co wskazują komentujący eksperci, za mało jest w nim o tym, jak ten proces rzeczywiście ma przebiegać.
Brak precyzyjnych zapisów
– Wstępne założenia projektu skupiają się na autonomii osoby, której wsparcie ma być udzielone, jednak istotne działania, jak tworzenie sieci mieszkań wspomaganych czy moratorium na tworzenie nowych DPS-ów, są planowane dopiero w 2040 r., a nawet w ramach kolejnej strategii – wskazuje Monika Wiszyńska, radca w Zespole ds. Równego Traktowania Wydziału Prawa Antydyskryminacyjnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Obawy budzi jednak ustalenie planu finansowego dopiero po przyjęciu strategii przez Radę Ministrów. Ostateczna wysokość środków przewidzianych do realizacji poszczególnych działań będzie ustalana w każdym roku przez Radę Ministrów w trakcie prac nad ustawą budżetową – dodaje przedstawicielka Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zwraca uwagę, że przygotowany przez ministerstwo dokument nie precyzuje również, w jaki sposób nastąpi stopniowe odejście od działań projektowych na rzecz systemowych regulacji (np. w przypadku asystencji osobistej).
– Podjęte prace nad wskazaną strategią są jednak na bardzo wczesnym etapie, a w ramach konsultacji istnieje szansa na korektę niektórych założeń i uwzględnienie zgłaszanych postulatów – mówi Monika Wiszyńska.
Przypomina, że przyjęcie strategii działania na rzecz deinstytucjonalizacji usług społecznych, z wyznaczeniem ram czasowych procesu przejścia przez osoby z niepełnosprawnościami do niezależnego życia w społeczności lokalnej, było jedną z najważniejszych rekomendacji dla Polski Komitetu ONZ ds. praw osób z niepełnosprawnościami.
– Komitet wskazał również na potrzebę zapewnienia stabilnego finansowania oraz wydatkowania funduszy Unii Europejskiej na rozwiązania zgodne z Konwencją – podkreśla.
Eksperci o strategii deinstytucjonalizacji
O zdanie na temat przedstawionej przez Ministerstwo Rodziny strategii poprosiliśmy ekspertki i ekspertów, m.in. tych zaangażowanych w prace zespołu przygotowującego pod kierownictwem wiceministra Pawła Wdówika strategię deinstytucjonalizacji.
Joanna Cwojdzińska: Dlaczego nie sięgamy po gotowe rozwiązania?
– Przede wszystkim nie powstała strategia deinstytucjonalizacji, ale strategia rozwoju usług społecznych.
Oczywiście deinstytucjonalizacja musi być oparta o powszechny dostęp do szerokiego wachlarza usług społecznych i ich rozwój, ale jednak używanie określenia „deinstytucjonalizacja” wskazuje precyzyjnie, w jakim celu ten system ma być rozbudowywany. Pamiętajmy, że język kształtuje świadomość, a świadomość kształtuje działania.
Przez prawie rok pod kierownictwem ministra Pawła Wdówika bardzo liczne grono pracowników ministerstw, we współpracy z osobami reprezentującymi m.in. ROPS-y, pracownikami nauki, badaczami obszaru społecznego, wraz z przedstawicielami organizacji pozarządowych, bardzo intensywnie pracowało nad przygotowaniem Strategii Deinstytucjonalizacji (DI). Ostatecznie 30 kwietnia br. dokument ten został przekazany na ręce pani minister Marleny Maląg. To efekt wielomiesięcznej, skoordynowanej pracy, który powstał w wyniku konsensusu i który jest doskonałym materiałem do dalszej pracy. Przedstawiona strategia uznana chyba została za zbyt rewolucyjną i przez to niemożliwą do realizacji. Ale dlaczego nie spróbowano na bazie tego dokumentu rozpocząć rozmów, które na pewno doprowadziłyby do „urealnienia” proponowanych w Strategii rozwiązań? Bo one wszystkie są realne, zostały odpowiednio osadzone w perspektywie czasowej oraz dobrze przeanalizowane pod kątem źródeł ich finansowania.
Strategia DI widziała człowieka i jego potrzeby, skupiała się na budowaniu systemu wokół osoby w jej środowisku. Wszystkie zaproponowane w Strategii rozwiązania już zostały wielokrotnie przetestowane i działają, tylko bardziej lokalnie. Również ze środków UE zrealizowano w ostatnich latach dziesiątki, jak nie setki, programów pilotażowych, programów, w ramach których budowano, a następnie testowano różne modele usług społecznych. Z tych programów są raporty, opracowania, rekomendacje. Wiele modeli zostało rekomendowanych do upowszechniania i włączenia ich w istniejący system. Dlaczego nie sięgamy po te doświadczenia? Przecież to są gotowe i sprawdzone rozwiązania, które leżą zapomniane na półkach. Kto pamięta albo kto wie, jakie pilotażowe programy były realizowane 3-4 lata temu? Kto wie i pamięta o dziesiątkach innowacji społecznych, które były testowane i kto zna, kto wdraża wnioski z ich realizacji? To są gotowe narzędzia, które powstały po to, aby z nich korzystać. Korzystać, czyli wdrażać.
Mamy też Strategię na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami 2021-2030, która w sposób zgodny z Konwencją o prawach osób niepełnosprawnych wyznacza kierunki działań skierowanych do tej grupy. Mam natomiast wrażenie, że te wszystkie dokumenty w ogóle się nie widzą.
W przedstawionym do prekonsultacji dokumencie niepokój budzi bardzo odległa perspektywa czasowa, np. pełne zagwarantowanie świadczenia usług w środowisku lokalnym dla każdego obywatela to rok 2050! Dopiero za 30 lat mamy osiągnąć poziom, który dziś już osiągnęło wiele europejskich krajów? 30 lat to jedno pokolenie, czyli ani moje pokolenie, ani pokolenie mojego syna i jego kolegów i koleżanek zwyczajnie tego momentu nie dożyje. Prawie 20 lat potrzeba na edukację wszystkich interesariuszy? Czy naprawdę tak niski jest poziom ich świadomości, chociaż od prawie 10 lat wdrażamy w Polsce Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych?
Wiem, że samo słowo „deinstytucjonalizacja” budzi strach wśród kadr domów pomocy społecznej, którzy widzą w tym procesie zagrożenie dla swoich miejsc pracy. Jest to absolutnie niepotrzebna obawa, wręcz odwrotnie, z przedstawionej przez ministra Pawła Wdówika strategii jasno wynika, że zapotrzebowanie na pracowników świadczących zindywidualizowane wsparcie będzie radykalnie rosło, a domy pomocy społecznej rozszerzą swoją działalność m.in. o świadczenie opieki wytchnieniowej lub przekształcą się w centra usług środowiskowych. W tym dokumencie przewidziano powstanie nowych form wsparcia mieszkaniowego, form, które już funkcjonują lokalnie i na bazie tych doświadczeń można te rozwiązania implementować do systemu już od zaraz.
Dr Krzysztof Kurowski: Deinstytucjonalizacja dopiero dla następnego pokolenia
– Przedstawiony do prekonsultacji projekt „Strategii rozwoju usług społecznych” jest bardzo rozczarowujący. Jest to szczególnie ważne, ponieważ dotyczy sfery, w której osoby z niepełnosprawnościami oraz inne grupy zagrożone wykluczeniem społecznym najbardziej oczekują konkretnych działań i gruntownych zmian.
W jednej z ostatnich dyskusji w mediach społecznościowych pojawił się poruszający aż do bólu głos matki, która opowiedziała, że codziennie przed snem zamartwia się, co zrobić, żeby jej syn po jej śmierci nie trafił do DPS-u. Takich i podobnych głosów znam bardzo dużo. Rozmawiam również z mieszkańcami DPS-ów, którzy chcieliby, żeby zaproponowano im alternatywę dla przebywania w placówkach.
Ten projekt daje jednym i drugim bardzo nikłe nadzieje, ponieważ zgodnie z nim realne działania dotyczące deinstytucjonalizacji rozpoczną się dopiero po 2040 roku. Jest to zatem szansa, ale dla następnego pokolenia.
Rozumiem, że proces deinstytucjonalizacji jest trudny i wymaga czasu, ale całkowicie nie do przyjęcia jest założenie, zgodnie z którym przez szereg najbliższych lat będziemy podejmować jedynie działania przygotowujące do niego. To tym bardziej niezrozumiałe, że działania pilotażowe w tym zakresie podejmowane są w różnych miejscach Polski od lat dziewięćdziesiątych. Mamy zatem doświadczenia, które należy zebrać i wprowadzać stopniowo rozwiązania systemowe, poczynając już od teraz. Tego w strategii brakuje. Brak w niej konkretnych działań na 2021, 2022 czy 2023 rok.
Trudno pozytywnie ocenić zakładaną do 2040 roku liczbę nowych mieszkań wspomaganych – 3 tysiące – która tym bardziej dziwi, że zgodnie z zapowiedziami ministra Waldemara Budy w ramach samego Krajowego Planu Odbudowy tych mieszkań ma powstać więcej. Oczekiwałbym również wskazania w strategii, kiedy zostaną przyjęte rozwiązania legislacyjne dotyczące mieszkalnictwa wspomaganego i w jakim kierunku będą one szły. Należy przy tym zauważyć, że w ramach prac zespołów eksperckich, które z inicjatywy ówczesnego Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pracowały nad Strategią od lutego 2020 r., bardzo mocno wybrzmiała koncepcja przyjęcia ustawy o mieszkalnictwie wspomaganym. Miałaby ona przewidywać, że jest to forma mieszkalnictwa z odpowiednim wsparciem, a nie pomocy społecznej. Ogromna szkoda, że w zaprezentowanym projekcie nie ujęto takiego rozwiązania oraz wskaźników powstawania takich mieszkań w poszczególnych latach.
Kolejnym aspektem, na który koniecznie trzeba zwrócić uwagę, jest duża niespójność projektu z Konwencją o prawach osób niepełnosprawnych oraz z przyjętą w lutym tego roku Strategią na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami. Dotyczy to już warstwy językowej. Wprawdzie zaprezentowany projekt posługuje się terminem „niezależne życie osób z niepełnosprawnościami”, jednak jego treść napisana jest językiem typowo opiekuńczym. To bardzo kontrastuje ze Strategią na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami. Ta druga strategia przewiduje też przekształcenie programu centrów opiekuńczo-mieszkalnych (COM) we wspomagane społeczności mieszkaniowe z mniejszą liczbą osób, z osobnymi mieszkaniami i z włączeniem w społeczność lokalną oraz rozdzieleniem wsparcia dziennego i całodobowego. Zostało to bardzo dobrze przyjęte przez środowisko osób z niepełnosprawnościami, które wiązało z tym ogromne nadzieje, o czym świadczy społeczna koncepcja wspólnot, wypracowana przez nieformalną grupę złożoną z bardzo wielu przedstawicieli środowiska. Tymczasem projekt nowej strategii zakłada dalsze tworzenie COM-ów, mimo że w Strategii na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami”, przyjętej w lutym 2020 r., zauważono, że ta forma się nie sprawdziła i potrzebuje głębokiej reformy.
Na koniec należy pozytywnie ocenić założenie, zgodnie z którym w 2030 roku w instytucjach będą wyłącznie pokoje jednoosobowe, tylko że duże wątpliwości budzi brak jakiegokolwiek harmonogramu dojścia do tego stanu. Po pierwsze, należałoby oczekiwać wskazania, kiedy zostanie przyjęte rozwiązanie ustawowe, które to zapewni. Po drugie, zabrakło też podania wskaźników pośrednich, np. w 2025 r. 50 proc. „jedynek”. Po trzecie, brakuje wskazania powiązania tego procesu z proponowaniem mieszkańcom alternatywnych form. I tu wracamy do małej liczby mieszkań wspomaganych, których powstanie przewiduje strategia.
Wyrażam jednak ogromną nadzieję, że Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej jest otwarte na dalszą pracę i znaczną poprawę strategii, tak żeby była ona nadzieją tu i teraz, a nie dla następnego pokolenia.
Monika Lewandowska: Nadal chciałabym pracować z MRiPS nad ambitną strategią
Projekt strategii, przygotowany w zespole pod kierownictwem pana ministra Wdówika, nastawiony jest na podmiotowość osoby, a nie instytucji i zakłada myślenie o człowieku w kategoriach wsparcia możliwie najbardziej realizującego ideę niezależnego życia, a nie ubezwładniającej opieki. Taka opieka odbiera często szansę na włączenie społeczne i prowadzi do izolacji zarówno dzieci, jak i dorosłych w każdym wieku. Izolacji, której powodem nie jest kara za złamanie prawa, ale niepełnosprawność, wiek, utrata rodziny, kryzys zdrowia psychicznego, czyli te aspekty w życiu człowieka, które nie pasują do układanki idealnego świata.
Mówiąc otwarcie, wkurza mnie więc ignorowanie pracy wolontariackiej tak szerokiej liczby ekspertów i praktyków z różnych środowisk, w tym oczywiście urzędników MRiPS, którzy widząc szansę na autentyczną zmianę jakościową w życiu każdego Polaka (bo każdy kiedyś dotknie tematu wykluczenia społecznego) przez półtora roku poświęcali każdą wolną chwilę na spotkania robocze, spory, dyskusje i wspólny konsensus, którego wyrazem jest projekt złożony przez ministra Pawła Wdówika na ręce minister Marleny Maląg. Tak, jestem zwyczajnie rozczarowana.
Liczę jednak, resztkami mojej dziecięcej naiwności, na współpracę i stworzenie ambitnej, możliwej do realizacji w bliskiej perspektywie strategii deinstytucjonalizacji.
Być może wszystko, co wartościowe rodzić się musi w bólach? Był to wypracowany już konsensus, poparty przykładami polskich dobrych praktyk, który można byłoby jeszcze zapewne dopracować dzięki konsultacjom, ale jest to moim zdaniem doskonała baza. Poza tym, ma on wszystkie cechy dokumentu strategicznego: cele, działania i konkretny harmonogram działań oraz sposoby ich finansowania plus zaangażowanych, wymienionych partnerów. I najważniejsze: koreluje ze wszystkimi istniejącymi i obowiązującymi dokumentami i przepisami prawa. Moim zdaniem tylko wizyty studyjne i rozmowy w terenie mogą zmienić nastawienie MRiPS do rozwiązań dot. deinstytucjonalizacji. Liczę, że decydenci ruszą w Polskę, a wtedy będzie im zapewne łatwiej tworzyć dokumenty na bazie dobrych praktyk.
Wspomniany projekt strategii jest przekrojowy i uwzględnia fakt przenikania się osoby w ramach grup zagrożonych wykluczeniem społecznym. Np. dziecko w pieczy zastępczej może zmagać się z czasem z problemami zdrowia psychicznego i problemem bezdomności. Osoba starsza może także nagle stać się osobą z niepełnosprawnością lub osobą bezdomną. Każdy z nas może być nagle zagrożony wykluczeniem – z różnych przyczyn. Dlatego rozwiązania powinny być uniwersalne. Powrót do silosowości – czyli traktowania wszystkich tych zagadnień osobno – spowoduje nieuchronne wykluczenia w ramach grup już zagrożonych wykluczeniem.
Już tak teraz jest, że np. niepełnosprawność przedstawiana jest głównie przez pryzmat niepełnosprawności senioralnej, a programy, choć bardzo potrzebne, dotyczą wyłącznie seniorów (korpus seniora etc.). Niestety, zapomina się o tym, że niepełnosprawność dotyczy też dzieci, młodzieży i młodych dorosłych. W świetle zmian demograficznych i nadchodzącej fali wyzwań opieki długoterminowej, problemu dzieci z niepełnosprawnościami przebywających zamiast w rodzinach, to w domach pomocy społecznej, wzrostu liczby zaburzeń psychicznych i kryzysów zdrowia psychicznego – nie mamy już czasu na pozorne ruchy, my toniemy.
Joanna Luberadzka-Gruca: Na jezdnię z zamkniętymi oczami
Z dzieciństwa pamiętam bajkę o przygodach Gąski Balbinki, w której występował również (chyba) Kurczak Ptyś. Był tam taki odcinek o tym, jak Balbinka z zamkniętymi oczami chciała przejść przez ulicę i Ptyś w ostatnim momencie zawołał: „Balbinka, uważaj!”. Mimo że nie tylko ja się na tej bajce wychowałam, ale też chyba co najmniej kilka roczników Polek i Polaków, niestety nauka poszła w las.
Rezygnacja z deinstytucjonalizacji to właśnie wchodzenie na jezdnię z zamkniętymi oczami. Możemy udawać, że problemu nie ma: 20-30 tys. dzieci w instytucjach, cóż to w zasadzie jest w blisko 40-milionowym społeczeństwie? Kilka milionów osób z niepełnosprawnością też nie robi dużego wrażenia. To może osoby w kryzysie bezdomności lub z problemami zdrowia psychicznego, ale nie to też nie jest wystarczająco duży problem. Wreszcie dane dotyczące seniorów z oficjalnej rządowej Strategii DI: „Prognoza ludności do 2050 roku przewiduje kontynuację istniejącej tendencji. Liczba osób należących do kategorii wiekowej 60+/65+ zwiększy się o kolejne 1 531 513, do poziomu 9 939 456, a ich udział wyniesie 29,3 proc., co oznacza wzrost o 7,4 punktu proc. w odniesieniu do roku 2019”. Może to popchnie nas w kierunku deinstytucjonalizacji?
Jednak nie. Wystarczy pójść w ślady naszej Balbinki i zamknąć oczy, a żadnego z tych problemów nie będzie, pojawią się inne, bardziej powszechne, „seksi” i do lepszego ogrania PR-owego.
Możemy udawać, że deinstytucjonalizacja nie jest nam potrzebna albo że jest, ale taka tyciutka, tyciusieńka, która nie wzburzy niepotrzebnego niezadowolenia u tych, którzy mogą być niezadowoleni, czy też może tylko na papierze, bo wiadomo, jak to z papierem jest…
Mamy do wyboru: nowe instytucje (już się budują różne i w różnych miejscach kraju), bo gdzieś przecież trzeba tych wszystkich ludzi pochować, albo usługi w środowisku, oparte na relacjach, szacunku, godności, rodzinie, wsparciu lokalnym… Doprawdy, trudny wybór.
Mogę tu podać choćby przykład Warszawy, która, jak wiele dużych miast, ma ogromne problemy z instytucjonalizacją w wielu obszarach i radzi sobie z tymi problemami raczej słabo. Brakuje w mieście strategii deinstytucjonalizacji i pomysłu na realne zmiany, które mogą sprawić, że ludzie będą w swoich środowiskach.
To, że jest to możliwe, udowadniają inne miasta, takie jak Gdynia czy Gdańsk. Trudno zrozumieć, jak w czasach, kiedy wydawałoby się wiemy, że godność i szacunek dla człowieka wymagają indywidualnego podejścia, autonomii i kameralnych warunków, można wpaść na pomysł budowania molochu, który ma „wyglądać imponująco, a pomysł sprawia wrażenie ogromnego rozmachu” (to nawiązanie do powstającego w Warszawie Centrum Aktywności Międzypokoleniowej – przyp. red.).
Już same te stwierdzenia pokazują, że nie tędy droga. Żłobek, dom dziecka dla młodzieży, ośrodek dla osób z niepełnosprawnością i dzienny dom seniora w jednym. To pokazuje, jak bardzo Warszawa nie rozumie, co oznacza deinstytucjonalizacja. To także powrót do koncepcji, która „straszy” od 2010 roku, kiedy był pomysł tworzenia tzw. świetlików, czyli centrów kultury, edukacji i pomocy prawnej, a także pomocy społecznej, które miały znajdować się w każdej gminie. Pomysł, który nie został szczęśliwie wcielony w życie. Mam nadzieję, że Warszawa również się opamięta!
Adam Zawisny: Jak zardzewiały statek
– Chciałbym móc powiedzieć, że mamy jeszcze sporo czasu, ale to byłaby nieprawda. W kwestii deinstytucjonalizacji – zapewnienia niezależnego, bezpiecznego życia dla osób wymagających wsparcia – jesteśmy na tonącym, dryfującym statku, z którego wypadają kolejni ludzi i toną.
I są właściwie dwie opcje.
Pierwsza, wymagająca dużo pracy, ambitna, ale realna do wdrożenia: weźmiemy natychmiast ster w dłonie i zgodnie z bardzo wyważonym, rozsądnym kursem ku sprawdzonym portom – Strategią Deinstytucjonalizacji, stworzoną wspólnie podczas prawie 1,5 roku wytężonej pracy przez ok. 100 praktyków, ekspertów, naukowców, przedstawicieli organizacji pozarządowych, samorządów, jak i ministerstw, w tym oczywiście MRiPS, którą minister Paweł Wdówik przekazał minister Marlenie Maląg – zaczniemy wdrażać poważne, systematyczne zmiany.
Tylko wtedy mamy realne szanse na naprawienie podziurawionego i zardzewiałego statku, jakim jest wsparcie długoterminowe dla osób z niepełnosprawnościami, seniorów, osób z problemami zdrowia psychicznego, osób w kryzysie bezdomności oraz dzieci i młodzieży w pieczy.
Druga opcja to dalsze dryfowanie tym zardzewiałym, podziurawionym statkiem i głównie kosmetyczne zmiany proponowane przez Departament Pomocy i Integracji Społecznej oraz odłożenie systemowych zmian w zakresie deinstytucjonalizacji, niezależnego i bezpiecznego życia na kolejne 20-30 lat.
I ta druga opcja nie ma happy endu: kolejni ludzie utoną w wirach instytucji całodobowych, a zardzewiały statek, działający nieefektywnie, ostatecznie zatonie pod naporem demograficznym osób wymagających intensywnego wsparcia. I będziemy mieli kryzys znacznie gorszy niż nawet w psychiatrii dzieci i młodzieży.
Ktoś z rządzących tę katastrofę wreszcie dostrzeże i winą obarczy przede wszystkim tych, którym zabrakło perspektywy i odwagi, by rozpocząć poważne, systematyczne zmiany, jednak dla mnóstwa osób będzie już za późno – utoną w instytucjonalnych matniach.
Powrót do prawdziwej Strategii Deinstytucjonalizacji – wyważonej, ale zakładającej systemowe zmiany także w najbliższych latach – jest jeszcze możliwy. Są jeszcze praktycy, eksperci, samorządy, przedstawiciele grup, których dotyczy deinstytucjonalizacja, którzy są wciąż chętni włączyć się w prace, w sposób partycypacyjny – tak, jak trwały one od lutego 2020 do kwietnia 2021 – wspólnie z Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej.
Jednak jeśli rząd wybierze teraz zły kurs na najbliższe lata i będziemy wciąż dryfować – przed nami kolejne dziesiątki tysięcy dramatów osób pozbawionych możliwości niezależnego i bezpiecznego życia, a następnie nieuchronna katastrofa systemu, znacznie gorsza i szersza niż nawet w psychiatrii dzieci.
Czas wyboru jest teraz.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl