Dwóm warszawskim spółdzielniom socjalnym grozi likwidacja. Kobiety, które dzięki unijnym dotacjom wróciły na rynek pracy, przegrywają z prawno-urzędniczą codziennością, tym samym środki te są marnotrawione. Problem tkwi w tym, że spółdzielnia socjalna łączy cel społeczny z ekonomicznym, z czym przepisy sobie „nie radzą”.
Szybko jednak okazało się, że nie stać ich na opłacanie czynszu (prawie 5 tys. zł miesięcznie), na jaki zgodziły się, podpisując umowę z Zarządem Gospodarowania Nieruchomościami Praga Południe. Urzędnicy nie chcą zgodzić się na obniżenie stawki czynszu, bo zgodnie z zarządzeniem Prezydenta m.st. Warszawy obniżać stawkę można jedynie organizacjom, które prowadzą działalność gospodarczą, przeznaczając całkowity dochód na realizację celów statutowych, co wyklucza spółdzielnie socjalne z możliwości negocjacji (choć zgodnie z Zarządzeniem Prezydenta m.st. Warszawy z 14 lipca 2009 roku § 7. Ust. 1 Pkt 9: Poza konkursem mogą być oddawane w najem lokale niewynajęte mimo przeprowadzonych dwóch konkursów, z powodu braku ofert spełniających wymogi konkursu, na prowadzenie działalności gospodarczej przez bezrobotnych, zarejestrowanych w Urzędzie Pracy m.st. Warszawy, objętych programem aktywizacji zawodowej).
Teraz założycielki Spółdzielni Prainka chcą zrezygnować, wypowiedzieć umowę, na co jednak ZGN nie chce się zgodzić. Przetrwałyby, gdyby czynsz udało się obniżyć o połowę.
Spółdzielnia socjalna – społeczna czy biznesowa?
W obu przypadkach założycielki spółdzielni socjalnych zainwestowały w remont lokali kwoty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. W obu przypadkach ZGN nie chce negocjować i wziąć pod uwagę poniesionych kosztów modernizacji lokali.
Czy to oznacza, że dzielnica wzbogaciła się dzięki publicznym pieniądzom, za które bezrobotne kobiety miały wrócić na rynek pracy? – Nie chodzi o to, że podmioty ekonomii społecznej to podmioty specjalnej troski. Inwestuje się w nie publiczne pieniądze i te środki są na koniec marnowane – podkreśla Zbigniew Modrzewski ze Spółdzielni Socjalnej Stary Mokotów i członek Komisji Dialogu Społecznego ds. Ekonomii Społecznej.
Wewnątrz KDS-u ds. Ekonomii Społecznej opinie co do sytuacji obu spółdzielni socjalnych są podzielone. Na kolejnym posiedzeniu Komisji 12 marca pojawi się przedstawiciel Biura Polityki Lokalowej Urzędu m.st. Warszawy. – Oczekiwalibyśmy od miasta, by spółdzielnie mogły aplikować o lokale podobnie jak organizacje pozarządowe – przyznaje Zbigniew Modrzewski.
Centrum Komunikacji Społecznej wystosowało pisma w sprawie obu spółdzielni socjalnych do Biura Polityki Lokalowej. Odpowiedź była jednak taka, że potraktowanie Spółdzielni Socjalnej Prainka inaczej niż podmiotu gospodarczego byłoby niezgodne z przepisami. Natomiast w przypadku Bawialni Baby Boom nie było podstawy prawnej, która umożliwiłaby obniżenie stawki czynszu przed okres dłuższy niż 18 miesięcy.
– Według opinii Biura Polityki Lokalowej Urzędu m.st. Warszawy każdy przypadek można rozpatrywać indywidualnie, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, ale decyzja należy do Zarządu danej dzielnicy, który opiera się na obowiązujących przepisach – tłumaczy Anna Malinowska z Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy .
Problem tkwi w ustawie o spółdzielniach socjalnych?
– Wydaje mi się, że największy problem prawny i nieporozumienie w przypadku spółdzielni socjalnych wynika z ustawy o spółdzielniach socjalnych, zgodnie z którą spółdzielnie socjalne to głównie podmioty gospodarcze, a działania na rzecz reintegracji społecznej i zawodowej nie są wykonywane w ramach prowadzonej przez spółdzielnię socjalną działalności gospodarczej, tylko w ramach dodatkowej działalności statutowej – wyjaśnia Anna Malinowska. – Przeczy to pewnej intuicji, która by wskazywała, że sama działalność gospodarcza takiej spółdzielni służy reintegracji społecznej i zawodowej, ponieważ spółdzielnię socjalną mogą założyć osoby, które mają problem z odnalezieniem się na otwartym rynku pracy – dodaje.
Warszawa w ramach Wieloletniego programu współpracy z podmiotami ekonomii społecznej na lata 2013-2015 chce wyjaśnić prawne zawiłości, by stworzyć odpowiednie warunki rozwoju ekonomii społecznej. Biuro Polityki Lokalowej pracuje obecnie nad zmianą uchwały Rady Miasta i Zarządzenia Prezydenta m.st. Warszawy, by uwzględnić, że spółdzielnie socjalne są specyficznymi podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą, a nie zwykłymi firmami.
Z bezrobotnego zrobić biznesmena
Obie przedstawione spółdzielnie socjalne powstały z pomocą podmiotów zewnętrznych i środków unijnych. Czy bywa zatem tam, że system wsparcia okazuje się niewystarczający? Eksperci pracujący nad Krajowym Programem Rozwoju Ekonomii Społecznej zauważają te problemy.
– Coraz więcej ekspertów bardziej promuje zakładanie spółdzielni socjalnych przez osoby prawne, aby cała odpowiedzialność za działalność gospodarczą nie spoczywała na osobach, które już wcześniej miały problemy z funkcjonowaniem na rynku pracy i które dodatkowo muszą współpracować w pięcioosobowym zespole, którego członkowie, w przypadku spółdzielni zakładanych „z projektu europejskiego”, najczęściej dopiero co się poznali – mówi Anna Malinowska. – Chociaż oczywiście część spółdzielni socjalnych radzi sobie bardzo dobrze, ciekawe byłoby więc przeprowadzenie dokładnej analizy, jakie czynniki mają decydujący wpływ na sukces i trwałość spółdzielni socjalnych.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)