Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Spółdzielnia Kultury nie służy tylko do pożyczania sobie rzeczy, ale też do budowania relacji, sieciowania ze sobą ludzi, organizacji i instytucji, które potem wspólnie robią coś dla mieszkańców – mówią Greta Droździel-Papuga i Agnieszka Matan ze Spółdzielni Kultury.
Jędrzej Dudkiewicz: – Czym jest Spółdzielnia Kultury, jaka jest jej idea i skąd w ogóle wziął się ten pomysł?
Greta Droździel-Papuga: – Najprościej rzecz ujmując Spółdzielnia Kultury to internetowa przestrzeń, którą nazywamy tablicą ogłoszeń. Instytucje, organizacje, przedsiębiorcy i osoby prywatne mogą tam umieszczać informacje o tym, że chcą się czymś podzielić. Ideą jest dzielenie się zasobami, które zostaną wykorzystane przy organizacji niekomercyjnych, otwartych dla mieszkańców Warszawy działań społeczno-kulturalnych.
Reklama
Zasoby są podzielone na pięć kategorii, które obejmują zarówno przestrzenie, jak i różne produkty kultury, czyli występy i spektakle, a także użyteczne przedmioty, umiejętności. Ostatnią, najszerszą kategorią są „inne”. Inicjatorem Spółdzielni Kultury były dzielnicowe domy kultury, które uzyskały wsparcie m.st. Warszawy i od tej pory wspólnie budujemy sieć współpracy.
Agnieszka Matan: – Pomysł powstał też dzięki istnieniu sieci Miejsc Aktywności Lokalnej i tego, co staramy się w nich przekazywać: że warto otworzyć się na lokalną społeczność i dzielić się tym, co mamy. Tak robią domy kultury, które mają olbrzymie zasoby. Przy Spółdzielni Kultury udało się połączyć ich siły z zaangażowaniem Centrum Komunikacji Społecznej oraz osób odpowiedzialnych za Warszawski Program Edukacji Kulturalnej. Wydaje mi się to unikalne, że robi to Urząd i instytucje, które – wydawałoby się – są najbardziej sformalizowane i najmniej elastyczne.
Bardzo ważne jest to, że mówimy o dzieleniu się, a nie wymienianiu. Nie wartościujemy tego, przykładowo, że jeżeli ktoś komuś udostępni na godzinę salę, to w związku z tym powinien za to dostać pięć godzin pracy osób, które z niej skorzystały. Jest to świadoma decyzja każdego miejsca, które decyduje, na co może sobie pozwolić. Nie ma też ograniczeń i progów, więc jeśli ktoś nie ma czterech rzutników i kostiumów dinozaurów dla dzieci, tylko jedną salę, dostępną raz w miesiącu, to również może dołączyć do Spółdzielni Kultury. Podstawą jest chęć podzielenia się za darmo jakimś zasobem, które zostaną wykorzystane do zorganizowania społecznych działań dla mieszkańców Warszawy.
Porozmawiajmy o zasobach Spółdzielni. Takie rzeczy, jak sala czy krzesła są zrozumiałe. Co dokładnie kryje się pod kategorią „umiejętności”?
G.D.-P.: – Zacznę od tego, że nad zasobami i ich oznaczaniem cały czas pracujemy. Umiejętności to coś, co potrafimy zrobić i chcemy się tym podzielić. Wiemy, że na przykład w domach kultury pracują instruktorzy różnych rzeczy, którzy być może mają wolną godzinę raz w tygodniu, albo mogą w czymś doradzić merytorycznie. Animatorzy, którym zależy na dotarciu do określonej grupy sąsiadów czy mieszkańców danej dzielnicy mogą zamieścić informację o tym, czym chcą/mogą się z nimi podzielić.
Są też wystawy, koncerty. Rozumiem, że można dogadać się z kimś, że zrealizuje swój spektakl w innym niż normalnie miejscu?
G.D.-P.: – Dokładnie tak. Przedstawienia, koncerty i wystawy to najczęściej są produkty domów kultury. Te spektakle zostały tam wypracowane, odbyły się kilka razy i przestały być wystawiane. A ludzie, którzy byli w nie zaangażowani zwykle mają chęci, by pokazać się w innych miejscach, tylko nie mają specjalisty od promocji, który by im je znalazł. U nas mogą ogłosić, że jest taka możliwość, każdy spektakl jest dokładnie opisany – co przedstawia, ile trwa, jakiej przestrzeni potrzebuje.
A.M.: – Jest też mnóstwo grup artystycznych, które nie mają planu, by stworzyć profesjonalną grupę, ale byłoby dla nich bardzo satysfakcjonujące, gdyby mogli gdzieś pokazać, co potrafią. Wystaw też jest zresztą ogromna liczba, często bardzo dobrej jakości i ciekawych. A po zdjęciu leżą w piwnicach i się kurzą. Po co, skoro można ją komuś wypożyczyć?
G.D.-P.: – Warto dodać, że spektakle, wystawy czy koncerty są bardzo różnorodne. Znajdziemy spektakl opowiadający o sytuacji osób starszych, jak i widowisko słowno-muzyczne z utworami Osieckiej i Przybory w jazzowej aranżacji.
A co kryje się pod enigmatycznie brzmiącą kategorią „inne”?
G.D.-P.: – Tutaj trafia wszystko, co trudno zakwalifikować do pozostałych zasobów. Są to na przykład piec ceramiczny, mobilna czytelnia, drabina, stroje wiewiórek, spódnice ludowe w kwiaty. Kiedyś pewnie zmienimy nazwę tej kategorii na „różności” lub „ciekawości”. Znajdujące się w niej zasoby mogą zainspirować do wymyślenia jakiegoś działania. Może ktoś na przykład będzie chciał zorganizować w swojej okolicy happening? Wtedy pożyczy stroje wiewiórek i zorganizuje akcję związaną z drzewami.
Jak wygląda pozyskiwanie zasobów? Odzywacie się do instytucji i organizacji, czy same się zgłaszają?
G.D.-P.: – Bardzo różnie. Początkowo same znajdowałyśmy miejsca, jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi domami kultury, powoli docieramy do organizacji. Wchłaniamy niejako bazę Miejsc Aktywności Lokalnej. Zaczynamy też promocję strony, więc liczymy, że informacja dotrze do osób, które chcą się czymś podzielić.
Zależy nam na dotarciu nie tylko do miejsc, które udostępniają przestrzeń, chociaż jest ona bardzo ważna. Staramy się zachęcać do dodawania również nieoczywistych zasobów – takich, które będą przydatne przy lokalnych działaniach, będą inspirować. Dlatego też prowadzimy indywidualne rozmowy, staramy się odblokować myślenie różnych osób, zachęcić, by zeszły do piwnicy i sprawdziły, jakie przydatne skarby się tam kryją.
Czyli osoby prywatne też mogą dołączyć do Spółdzielni Kultury?
A.M.: – Tak. Jeśli masz w swoim schowku ratanowe krzesła i akordeon, to możesz napisać „Piwniczka Jędrzeja”, opisać co tam się znajduje i już jesteś w Spółdzielni.
G.D.-P.: – Tak naprawdę my tylko pośredniczymy, dajemy kontakty, pokazujemy zasoby. Ale to obie strony – dający i pożyczający – umawiają się, na jakich zasadach się to odbędzie. Mamy propozycję takiego porozumienia, ale można je modyfikować.
Skoro przy tym jesteśmy, to usłyszałem, że Spółdzielnia Kultury nie ma regulaminu, bo nie da się go stworzyć. Co dzieje się zatem w sytuacjach konfliktowych? Na przykład ktoś oferuje umiejętność, a druga strona jest niezadowolona z efektu lub coś zostanie zniszczone na sali, którą się udostępni.
A.M.: – To bardzo ważny wątek, bo przed powstaniem Spółdzielni było bardzo wiele zastrzeżeń i lęków. Może nie jest to popularna filozofia, ale Spółdzielnia Kultury to serwis działający dzięki wierze w dobrą wolę ludzi i opierający się na wzajemnym szacunku.
Dlatego też jeśli ktoś korzysta z umiejętności człowieka, który robi coś za darmo i efekt nie jest zadowalający, to po prostu nie współpracuje się więcej z taką osobą. Nie ma jednak miejsca na pretensje lub roszczenia w sprawie odszkodowania za to, że na przykład akustyk był nieprzyjemny, bo był w złym humorze. Jak ktoś decyduje, że chce podzielić się swoimi zdolnościami, to znaczy, że ma na to czas i ochotę.
Istotne są również kwestie materialne. Powiedzmy, że po udostępnieniu sali jest ona zniszczona albo nieposprzątana. Takie sprawy można zapisać w umowie, porozumieniu, które przyjmuje się wcześniej: kto wynajmuje, na ile i kto jest za to odpowiedzialny. Wtedy ma się dane drugiej osoby i w razie co rozmawia się z nią, jak rozwiązać ten problem.
Spółdzielnia Kultury nie ma natomiast regulaminu jako takiego ze względu na to, że są w niej różnego rodzaju miejsca – instytucje, organizacje pozarządowe, prywatni przedsiębiorcy. Wszystkie mają różny poziom elastyczności. Nie chodzi o to, że regulaminu nie da się stworzyć, tylko że nie ma to po prostu sensu. Trzeba dać ludziom możliwość, by – w ramach potrzeb – sami tworzyli bezpieczny i wygodny system współpracy.
G.D.-P.: – By dodać swoje ogłoszenie zakładamy konto w Spółdzielni. Opisujemy – możliwie jasno – to, czym chcemy się podzielić i na jakich zasadach, dodajemy zdjęcia. Dzięki temu unikniemy odpowiadania na wiele pytań z prośbą o doprecyzowanie, o co chodzi np. z koncertem grupy młodzieżowej. W każdej chwili możemy nasz zasób zmienić, usunąć, coś do niego dodać. Jestem osobą, która czuwa nad tym, by ogłoszenia były jasne oraz by udostępniający mierzyli siły na zamiary. Jeśli mają bardzo drogi rzutnik, to może jednak lepiej udostępniać go w sali, a nie na zewnątrz. Spółdzielnia Kultury ma pomagać, a nie generować dodatkowe zmartwienia.
A.M.: – Trzeba bardzo dokładnie opisać zasady związane ze swoimi zasobami, by było jasne, że jak dom kultury ma rzutnik, to nie znaczy, że ktoś będzie bez przerwy dyżurować przy telefonie, by odpowiadać na pytania z tym związane. Należy wyraźnie napisać, kiedy jest taka możliwość i co trzeba zrobić, by pożyczyć ten sprzęt. Użytkownicy muszą mieć więc świadomość, że działania w ramach Spółdzielni Kultury są dodatkowe, obok stałych obowiązków, które mają pracownicy instytucji i organizacji.
Macie już informację zwrotną, opinię na temat tego, jak jest odbierana Spółdzielnia Kultury i czy ten pomysł się sprawdza?
G.D.-P.: – Niedawno odezwała się do mnie Maria Dąbrowska z Fundacji Zmiana, która była bardzo zadowolona, bo dzięki temu, że ogłosiła w Spółdzielni, iż mają przestrzeń w bibliotece sąsiedzkiej, skontaktowała się z nią kobieta, która organizuje spotkania redakcyjne i udało się nawiązać współpracę.
Mamy też cykl śniadań „W dobrym towarzystwie ze Spółdzielnią Kultury”, podczas których spotykają się osoby, którym bliska jest idea dzielenia się. Wymieniamy się doświadczeniami, kontaktami, inspirujemy do działania. Spotkanie śniadaniowe miało swój wkład w happening czytelniczy „Oświecenie”, który odbył się w kilku miejscach jednocześnie. Przedstawiciele organizatorów poznali się na spotkaniu Spółdzielni.
Spółdzielnia Kultury nie służy więc tylko do pożyczania sobie rzeczy, ale też do budowania relacji, sieciowania ze sobą ludzi, organizacji i instytucji, które potem wspólnie robią coś dla mieszkańców. To działa i coraz bardziej się rozrasta, obecnie mamy ponad 90 zasobów, ale w momencie publikacji wywiadu liczba ta będzie już pewnie nieaktualna.
Jakie są najbliższe plany Spółdzielni Kultury?
A.M.: - Plany zakładają z jednej strony sukcesywne zwiększanie liczby zasobów, z drugiej informowanie o naszych działaniach jak największej liczby osób oraz budowanie zaufania do naszej inicjatywy.
G.D.-P.: – Tym bardziej, że zbliża się wiele akcji: Dzień Sąsiada, pikniki, sadzenie w ogrodach społecznościowych. Chcemy w jakimś stopniu włączyć się w to i ułatwić organizację tych wydarzeń. Liczymy, że Spółdzielnia Kultury będzie ważnym ogniwem organizowania wielu wspaniałych inicjatyw w naszym mieście.
Greta Droździel-Papuga – Koordynatorka Spółdzielni Kultury, animatorka w projekcie Warszawa Lokalnie, trenerka i autorka materiałów edukacyjnych, od lat związana z organizacjami pozarządowymi. Miłośniczka Warszawy, dobrych powieści i jazdy na rowerze.
Agnieszka Matan – Członkini Zespołu Wzmacniania Wspólnoty Lokalnej w Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. Jako urzędniczka odpowiada za edukację i otwieranie instytucji na społeczność lokalną, a jako animatorka stara się wprowadzać lokalne wartości w organizacjach, z którymi współpracuje i w miejscach, w których mieszka. W drugim życiu zawodowo improwizuje.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.