SUPEŁ: Niezależnie od naszych własnych zapatrywań politycznych nie możemy się zgodzić, aby debatę nad działaniami organizacji pozarządowych zdominowały pomówienia, insynuacje, manipulowanie liczbami, niedomówienia, brak rzetelnej i pełnej informacji.
Szkoda, że dopiero ataki na różne organizacje powodują, że zaczynamy tak poważną dyskusję na temat solidarności organizacji pozarządowych. Ona powinna być stale obecna między nami, tak jak dyskusja na temat standardów trzeciego sektora. Ale widocznie potrzebny jest impuls, bo może dopiero wtedy widać jak bardzo nam jest potrzebna i jaki winna mieć wymiar.
Reagujmy, gdy zasady nie działają
Padały już w tej dyskusji głosy, że o swojej rzetelności organizacje muszą mówić same. Wspierać się dokumentami, jawnością sprawozdań, czytelnością konkursów i ich rozstrzygnięć. Trudno jest komuś z zewnątrz, jeżeli nie jest partnerem w danym projekcie, dokonywać takiej oceny. Tam, gdzie transparentność jest podstawą działania, nie będzie z tym kłopotu.
W imię zasad mówię: nie!
Jak widać na podstawie ostatnich doniesień internetowych i medialnych, przychodzi taki czas, że atakowane są organizacje nie za to, że źle działają, bo tego nikt im nie wytknął, ale że mają takich a nie innych członków, taki a nie inny skład rad programowych czy też za źródła pozyskiwanych środków finansowych, choć o ich nielegalności nikt nie wspomina. Więcej w tym insynuacji niż faktów, manipulowania liczbami bez podawania szczegółów. W całej tej dość brzydkiej nagonce ani razu nie zauważyłem, aby oprócz podania kwot, jakie uzyskane były na poszczególne projekty, było podane, co za te środki zostało zrobione, jaka jest z nich korzyść społeczna, ilu osób z tego skorzystało i w jaki sposób. Bez takich danych epatowanie kwotami ma tylko spekulacyjny charakter.
Czy wtedy powinniśmy liczyć na wzajemną solidarność, zwłaszcza że rzeczywiście nie wiadomo, kto będzie następny i z jakiego powodu? Podstawowym zadaniem Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowej jest bronić przede wszystkich swoich członków, ale czy powinniśmy przejść obok takich sytuacji obojętnie? W imię zasad: NIE!
Profesjonalizm NGO nie jest wadą!
Zakładam, że organizacje nie mają szyldu politycznego, są tworzone z potrzeby realizacji jakiejś społecznie ważnej misji i działają dla ludzi lub dla innych organizacji. Idea społeczeństwa obywatelskiego na tym właśnie polega – na zrzeszaniu się, aby wspólnie realizować społecznie istotny dla ludzi cel, którego nikt inny w takim zakresie nie załatwia. Poszukuje się środków do realizacji tych celów z każdych legalnie działających źródeł – zarówno polskich, jak i zagranicznych. Realizują zadania państwa na zasadach, jakie to państwo pod kolejnymi rządami określa. Z każdym rokiem działają coraz bardziej profesjonalnie, wypracowują swoją renomę, otaczają się coraz lepszymi ekspertami.
To za ten profesjonalizm i eksperckość ceni się je najbardziej. I nagle staje się to wadą? I dla państwa, i dla innych darczyńców (fundacji, osób prywatnych, instytucji, firm, itp.), którzy te zadania zlecają, i dla organizacji, która je wykonuje, najważniejszy jest ostateczny odbiorca – obywatel, dla którego to zadanie czy ten projekt powstał. Czy to nie to powinno być ostatecznym kryterium jakiejkolwiek oceny?
Nie ma zgody na manipulację
Polityka jest wszechobecna także na styku organizacje – administracja, ale powinna dotyczyć przede wszystkim realizowanych celów społecznych, a nie zabarwienia politycznego poszczególnych osób działających w organizacjach. Powinna także zostawiać duży margines na realizację zadań, które określają będące blisko ludzi (bo z nich się wywodzące) organizacje czy też które wynikają z lokalnych potrzeb społecznych.
Niezależnie więc od naszych własnych zapatrywań, zaangażowania politycznego, nie możemy się zgodzić, aby debatę nad działaniami organizacji pozarządowych zdominowały pomówienia, insynuacje, manipulowanie liczbami, niedomówienia, brak rzetelnej i pełnej informacji. W imię zasad. Bo pozostawienie tego bez odpowiedzi raz i drugi sprawi, że stanie się to normą i trudno się będzie od tego uwolnić. Popsuć łatwo, naprawiać znacznie trudniej. Nie musimy być jednomyślni, nie musimy się zgadzać ani nawet lubić, ale powinniśmy się szanować i razem dbać o zasady. Mocnym głosem i mocnym działaniem.
O dobre imię działaczy
I chyba najtrudniejsza rzecz. Organizacje mogą się obronić dokumentami. Ale czym mają się bronić ich działacze, kiedy są atakowani osobiście? Bo są aktywni, bo mają bardzo duży autorytet, którym inne organizacje się wspierają? Bo ich głos dużo znaczy, a pracowali na to ciężko przez wiele lat, zwłaszcza wtedy, gdy było znacznie trudniej i niebezpieczniej? Bo poświęcili się tej działalności na zawsze? Bo mają znane nazwisko? I nie padają wobec nich udokumentowane zarzuty?
Wartość organizacji to nie tylko know how, ale przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzą. I tej wartości nie da się wypracować ot tak, to lata udowadniania, że się na tym znam, że mam doświadczenie, że zrealizowałem tyle projektów i z jakim skutkiem, że moje teorie, projekty są skuteczne i się sprawdzają. To nasz wspólny dorobek, to wypracowana wartość dodana, której tak łatwo się nie zastąpi. I nie możemy pozwolić na taką nagonkę, obrzydliwy hejt osobisty i przez brak wsparcia zostawić ich samych sobie. I ta solidarność też nie ma charakteru politycznego, ona jest też przede wszystkim właśnie w imię zasad, o które tyle lat walczymy.
***
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Nie możemy pozwolić na nagonkę, na obrzydliwy hejt osobisty i przez brak wsparcia zostawić atakowanych samych sobie. W imię zasad!