Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Praca z coachem jest długofalowa. Przyglądamy się poszczególnym obszarom działania organizacji, np. zarządzaniu strategicznemu, pracy z zespołem, z partnerami zewnętrznymi, z mediami, czy zbieraniu funduszy. Staramy się wybrać jeden, dwa zagadnienia, które wymagają rzeczywistej zmiany i na nich się przede wszystkim skupiamy - mówi Paweł Jordan ze Stowarzyszenia BORIS, które w Stołecznym Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych prowadzi coaching dla NGO. Do kolejnej edycji można się zgłaszać do 12 lutego 2018.
Co to jest proces coachingowy organizacji pozarządowej?
Paweł Jordan, Stowarzyszenie BORIS, Stołeczne Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych : – Z naszego doświadczenia wynika, że często organizacja potrzebuje dłuższego wsparcia, pomocy przy rozwoju czy przy trudnościach, które przechodzi. W takich sytuacjach jednorazowa porada czy krótkofalowe wsparcie doradcze nie wystarcza.
Reklama
Coaching jest dla organizacji, które chciałyby coś systemowo zmienić albo nie wiedzą dlaczego coś u nich nie działa. Przy czym mówimy o funkcjonowaniu organizacji, o tym, jak działa, czy rzeczywiście jest sprawnie zarządzaną organizacją, która realizuje ciekawe działania. Ale żeby wykonywać te fajne, ciekawe działania to konieczna jest spójność działania wewnątrz. I my staramy się poprzez proces coachingowy to osiągnąć: oglądamy funkcjonowanie tej organizacji w różnych aspektach.
Praca z coachem jest długofalowa, roczna. Przyglądamy się poszczególnym obszarom, np. zarządzania strategicznego, pracy z zespołem, pracy z partnerami zewnętrznymi, pracy z mediami, czy zbierania funduszy. Staramy się z jednej strony w każdym z tych obszarów zobaczyć, czy są jakieś pozytywy jego działania, jak członkowie zespołu czy organizacji go oceniają. Z drugiej strony, diagnozujemy trudności i problemy i wypracowujemy rozwiązania, które mogłyby być wdrożone. Staramy się wybrać jeden, dwa obszary czy zagadnienia, które wymagają rzeczywistej zmiany i na nich się przede wszystkim skupiamy w naszej pracy. Wtedy mamy do wykorzystania takie możliwości jak specjalistyczne doradztwo właśnie w tym obszarze, czy zakup usługi, poprzez którą można organizację wesprzeć. Klasycznym przykładem jest zamówienie nowej strony www i wsparcie w promocji organizacji.
Zawsze staramy się dopasować do potrzeb organizacji, wspólnie ustalamy, co jest istotne, ważne. Jesteśmy takim przyjaznym znakiem zapytania. Towarzyszymy organizacji w jej zmianie. Przyjaźnie towarzyszymy. Nie chodzi o to, że nie poruszamy trudnych tematów, ale nam też zależy przecież, żeby organizacje się zmieniały na lepsze. Myślę, że organizacje to czują.
Jak w praktyce wygląda taka praca? Na ile głęboko wchodzicie w życie organizacji? Czy coach przychodzi do organizacji i tam się przygląda jej funkcjonowaniu? Czy one przychodzą do was? Czy pracuje cały zespół, czy tylko zarząd?
P.J.: – Bywa różnie. Staramy się namawiać, żeby organizacja zaangażowała do coachingu możliwie dużo aktorów, żeby byli ludzie z zarządu albo ludzie decyzyjni. Czasem organizacje dopiero się budują albo odbudowują, wtedy musimy inaczej układać pracę. Czasem wychodzą różne problemy. Gdy tak się dzieje, gdy ten problem jakoś w zespole się uwidacznia, to trzeba wypracować na nowo zasady, które powinny obowiązywać w pracy tego zespołu czy tej organizacji. Ale to nie jest coaching psychologiczny w takim dosłownym tego słowa znaczeniu, że pracujemy nad rozwojem organizacji. Oczywiście wiadomo, że jeżeli ludzie się rozwijają, to i organizacja się rozwija. Ale zdecydowanie jest to przyglądanie się różnym sferom działania organizacji poprzez ludzi, którzy ją tworzą. Jest to nazywanie różnych zagadnień, problemów, tego co jest w danym obszarze działania mocne, a co być może jest słabsze, problemowe, co nurtuje tych ludzi. A gdy to już nazwiemy, to namyślamy się: coś jest, być może trudnego, ale co z tym zrobimy, jak możemy to przetworzyć tak, aby stało się naszym wyzwaniem rozwojowym, a nie czymś, co nas blokuje.
Coaching to długofalowy, holistyczny ogląd, wytyczenie pewnych celów. Czasem się udaje różne rzeczy już na bieżąco korygować, poprawiać, zmieniać. Nie jest tak, że przyglądamy się, przyglądamy, a później nagle jest jakaś idea. Czasem można od razu wypracować, co zrobić, aby w tym obszarze zaszła zmiana na lepsze. Niektóre rzeczy są prostsze, np. usprawnienie strony internetowej. A niektóre są dużo trudniejsze jak strategia rozwoju czy zmiana pomysłu na zarządzanie finansami w organizacji. To dotyka jakby „kręgosłupa” organizacji.
Macie wgląd w dokumenty? Zaglądacie organizacjom w dokumenty na przykład finansowe, jeżeli się okazuje, że potrzebują wsparcia w takim obszarze?
P.J.: – Jeżeli jest organizacja, która chciałaby skorzystać ze specjalistycznej porady księgowej, to wtedy wzywamy na pomoc konkretną osobę, która zajmuje się tymi zagadnieniami. To jest do dogadania z organizacją. Nie jesteśmy kontrolerami, to nie jest nasza funkcja, żeby było jasne. Pracujemy na zasobach, na pozytywach, nie unikamy problemów, ale staramy się, żeby organizacja poszła do przodu. Nie chcemy jej zostawiać z „rozgrzebanymi” problemami do pokonania.
Oczywiście, zawsze ujawniają się różnego typu kłopoty. Zresztą po to organizacje przychodzą na coaching: mają jakiś problem, chcą popracować nad nim rozwojowo. Niektóre organizacje są „młode” albo po kryzysie, a niektóre są stabilne, ale chcą pójść dalej i lepiej pracować. Trzeba więc dopasować się do bardzo konkretnej organizacji, patrzeć, co jest główną potrzebą i iść za tym. W ten sposób staramy się pracować.
Są jakieś wymagania formalne wobec organizacji, które chciałyby wziąć udział w takim rocznym procesie?
P.J.: – Na pewno muszą to być organizacje działające w Warszawie i na rzecz jej mieszkańców, i muszą działać powyżej dwóch lat. Innych, takich bardzo ostrych wymagań, dotyczących np. budżetu jakim zarządzają – nie ma. Poprzez formularz zgłoszeniowy przyglądamy się, dlaczego dana organizacja chce wziąć udział w procesie, z iloma osobami współpracuje itd. Staramy się być otwarci na różne organizacje. Jest to raczej kwestia pewnej motywacji: jeśli chce się przystąpić, być partnerem w coachingu, to na pewno musi być jakaś motywacja, że chce się jakiejś zmiany. Inaczej takie zgłoszenie nie miałoby sensu.
To jest bardzo angażujący proces dla organizacji?
P.J.: – Przeciętnie spotykamy się raz na trzy tygodnie lub raz na miesiąc i mamy trzy spotkania w roku wspólne dla wszystkich organizacji biorących udział w danej edycji coachingu – na początku, w środku i na końcu procesu. Dochodzi do tego jeszcze poradnictwo specjalistyczne.
Organizacje muszą też jakąś pracę same wykonać…
P.J.: – Oczywiście. Wiadomo, że zmiana kosztuje jakiś wysiłek. Ale z mojej perspektywy fakt, że się przystępuje do jakiegoś procesu i ludzie się na niego decydują, także dyscyplinuje. Spotykamy się jednak z obcą osobą, która moderuje proces zmiany czy wspiera nas w tym procesie i to też daje tę perspektywę dyscyplinującą, zorganizowaną. Wiemy, że często na co dzień w organizacji nie ma czasu, aby się spotkać, są projekty, trzeba szybko robić, nie ma czasu na pomyślenie, na monitorowanie, jak działamy, co nam wychodzi, co nam nie wychodzi, dlaczego nam nie wychodzi, może coś możemy poprawić. Z reguły to się nie dzieje albo rzadko. Jeżeli więc organizacja czuje potrzebę zrobienia kroku dalej, rozwoju, to jest dla niej duża szansa, że ma kogoś doświadczonego w myśleniu o rozwoju organizacji pozarządowych i że może skorzystać z rocznego cyklu spotkań z kimś takim.
W tym roku będzie trzecia edycja coachingu. Ile organizacji wzięło udział w dwóch poprzednich?
P.J.: – W każdej edycji było po dwanaście organizacji. Kilku musieliśmy odmówić.
Wszystkie dwanaście dotrwało do końca procesu?
P.J.: – Oprócz kilku wyjątków. Organizacje, które brały udział w coachingu wykonały duży wysiłek. I były zadowolone. Niedawno spotkałem panią, która mówiła, że nastąpił przełom w jej organizacji i że udało się różne rzeczy zrobić dzięki pracy z nami.
A zdarza się, że w wyniku takiego procesu organizacja dochodzi do wniosku, że dalsza działalność nie ma sensu?
P.J.: – Na pewno zdarzało się, że ujawniał się kryzys. Ale nawet, gdy tak się dzieje, to przecież kryzys można pokonać. Było zaledwie kilka takich sytuacji, że ostatecznym osiągnięciem procesu było nazwanie kryzysu i jego diagnoza, gdzie ma źródła. I z tego można było wyprowadzać na nowo pewne zasady.
Nie mamy wpływu na to, że ludzie – czy są w coachingu, czy nie – czasem się ze sobą godzą, czasem zaczynają się kłócić. To też są naturalne procesy.
Była jedna organizacja, która zdecydowała się, że prawdopodobnie będą się rozchodzić. To nie jest powszechne, ale tak się zdarzyło. W tym przypadku od początku było to rozważane. Coaching miał pomóc przekroczyć ten kryzys. Długo nad tym pracowaliśmy, ale ostatecznie wyglądało na to, że osoby z tej organizacji chcą iść swoimi ścieżkami.
A co było największą zmianą, jaka zaszła w czasie tych dwóch edycji?
P.J.: – W organizacjach, które ze mną współpracowały było wiele różnych zmian. Jedna organizacja, bardzo prężnie działająca, zaczynała dochodzić do ściany. Bardzo dużo działań podejmowała, nie zatrudniała pracowników, wszystko było organizowane społecznie. Zaczęliśmy więc pracować nad nową strukturą: kto mógł by się zaangażować, czy i kogo zatrudnić, żeby obsłużyć wszystkie działania. Kolejny krok to było myślenie o profesjonalizacji, w dobrym tego słowa znaczeniu, aby organizacja miała większe oddziaływanie. To się „wykluwało” w czasie coachingu, była praca nad misją, wizją, nad tym, jak możemy poszerzać działania, o finansowaniu tych działań. Bardzo duża zmiana.
Uczestnicy procesu coachingowego mówią, że pracując w zespole mogli dogłębnie porozmawiać o tym, czym jest dla nich organizacja. W te rozmowy włączane są osoby z zespołu, nie tylko zarządu, więc one czują się wtedy jako ważny podmiot tego procesu i myślenia o organizacji. A często wcześniej nie było na to możliwości czy okazji.
Mamy organizację, która przyszła po kryzysie. Nowi ludzie, którzy musieli poukładać sobie, jak chcą pracować, dlaczego, co byłoby dla nich ważne, a co jest ich marką, co oni by chcieli wspólnie robić. Te rozmowy porządkowały im całą nową strukturę. Oprócz myślenia o strukturze było także „czyszczenie” dokumentacji: członkostwa, statutu, czyli cała część proceduralna.
Jaki duży jest zespół coachów, który pracuje z organizacjami? Jedna osoba pracuje z jedną organizacją?
P.J.: – Jest Katarzyna Sekutowicz, Marta Henzler i ja, czyli Paweł Jordan. Każde z nas opiekuje się swoimi organizacjami indywidualnie. Nie wymieniamy się w ciągu roku, ponieważ to by nie służyło dobrze procesowi, trzeba by na nowo poznawać kontekst, całą specyfikę. Pracujemy po prostu indywidualnie z każdą z organizacji.
Zgłoszenia są do…
P.J.: – Do 12 lutego 2018 r. Zapraszamy, żeby wypełniać i przesyłać kwestionariusze. Organizacje są zadowolone z udziału w procesie coachingowym. Coach nie przychodzi z gotowymi rozwiązaniami, szukamy ich wspólnie. Ale my dzielimy się swoim doświadczeniem. Nie jesteśmy tylko lustrem, w którym organizacja się przygląda. Poprzez formę pytań czy moderowanie dyskusji staramy się wydobywać to, co ważne.
Proces coachingowy dla organizacji pozarządowych 2018 jest prowadzony przez Federację CENTRUM SZPITALNA w ramach Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych (SCWO), współfinansowanego ze środków m.st. Warszawy. SCWO to system bezpłatnego wsparcia dla organizacji pozarządowych działających na rzecz Warszawy i osób w niej mieszkających.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.