PrAwokacje Izdebskiego. Kolesiostwo to choroba powszechna
Kompetencje ponad znajomości. Piękne hasło, którym – jak chciałaby pewnie zdecydowana większość nas – powinny kierować się władze publiczne, obsadzając stanowiska urzędnicze czy zarządy spółek Skarbu Państwa. Gdyby dotyczyło to również posłów i ministrów, to spotkałoby się z jeszcze głośniejszą falą oklasków. Nie słyszycie ich? No właśnie. Wydaje się, że częściej mamy do czynienia z odwróceniem tych cech. Najpierw znajomości, a kompetencje… może dobrze, że są, ale na pewno nie są niezbędne.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego Krzysztof komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Taki mamy klimat i jakbyśmy tego mocno nie krytykowali to jest to na tyle na rękę rządzącym, że nie mają motywacji do zmian. Co więcej, już w 2016 r. ci sami rządzący jeszcze problem pogłębili. Jedną ze zmian w ustawie o służbie cywilnej było dopuszczenie do obsadzania wyższych stanowisk (np. dyrektorków departamentów) osób bez doświadczenia i z powiązaniami ze światem polityki. Taki dyrektor może się po prostu przesiąść ze stanowiska partyjnego do ministerstwa i jest to jak najbardziej zgodne z prawem.
Eksperci tylko przeszkadzają
Podobnie rzecz wygląda w spółkach Skarbu Państwa. Niby są konkursy, ale też w dość ograniczonym stopniu o ich przebiegu decyduje doświadczenie i kompetencje potencjalnego członka zarządu czy rady nadzorczej. Wierność partii naczelną wartością.
Przypomina mi się zresztą rozbrajająco szczera wypowiedź jednego z polityków PiS, który wyraził rozczarowanie z zatrudniania ekspertów. Nie chcą realizować zaleceń partii.
Dla mnie taka niezależność i poleganie na swojej wiedzy jest rzeczą pozytywną, ale partii, która może w ramach wdzięczności otrzymać od kolegi czy koleżanki wpłatę na komitet wyborczy moja logika wydaje się dalece nieracjonalna. Szczególnie że, jak niedawno sprawę opisała Wirtualna Polska, mówimy o naprawdę dużych pieniądzach.
Pomieszanie publicznego z prywatnym
No dobrze, ale tu nie chodzi tylko o to, co ja o tym wszystkim myślę, ale jak to się przekłada na zarządzanie państwem. A skoro o państwie mowa, to zajrzyjmy do Konstytucji i zobaczmy, jak to z tą służbą cywilną powinno być. W art. 153 stoi jak byk, że „w celu zapewnienia zawodowego, rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa, w urzędach administracji rządowej działa korpus służby cywilnej”.
Czy powoływanie partyjnych działaczy na wyższe stanowiska bez konkursu mieści się w pojęciach bezstronności i politycznej neutralności? Śmiem wątpić. Ale też i Konstytucją rządzący się nie muszą przejmować, skoro skutecznie udało im się zresetować Trybunał Konstytucyjny.
Partyjni nominaci w urzędach i spółkach Skarbu Państwa (wyłaniani na innych, ale w istocie podobnych zasadach) mają przede wszystkim obowiązek pomocy tym, którzy ich wybrali. Oddając sprawiedliwość, to czasami interes publiczny zbiega się z prywatnym. Dobre wyniki spółki, albo dobre prawo to punkty dla rządu. Ale jeśli dochodzi do konfliktu tych interesów, to szybciej wydane zostaną miliony na wadliwe maseczki i duży samolot, które je przywiezie w blasku fleszy, niż przekieruje się wsparcie tam, gdzie ono naprawdę ma służyć ludziom.
Belka w oku
No dobra, to teraz trochę kamyczków do pozarządowego ogródka. Zróbcie sobie rachunek sumienia i odpowiedzcie sobie na pytanie, jak to u was wygląda.
Czy zawsze te kompetencje osób, z którymi współpracujecie są ważniejsze od osobistych relacji? Czy nie za często zdarza nam się bagatelizować lub nie zauważać sytuacji, w której ktoś okazuje się mobberem dla innych pracowników i pracowniczek, bo w sumie to fajnie się z nim gada i kiedyś nam pomógł?
Krytykujmy rządzących, ale też pokazujmy, że staramy się działać inaczej niż oni. I choć skala jest oczywiście nieporównywalna (nie symetryzuję!), to warto zawalczyć, by te problemy z trzeciego sektora zupełnie wyeliminować. Na to mamy wpływ.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl