CHOROŚ: Czy skoro pracujemy w obszarach, które uważamy za ważne, pracodawca ma względem nas inne obowiązki? Czy z racji wyjątkowości sektora mamy zrezygnować z płatnego urlopu i pracy 40 godzin w tygodniu? Czy jeśli pracujemy po 8, a nie po 10 godzin dziennie, oznacza to, że nasza praca nie jest dla nas wystarczająco istotna?
Dyskusja o warunkach pracy w organizacjach siłą rzeczy dotyczy organizacji zatrudniających personel w celu realizacji działań statutowych. Warto o tym już na wstępie pamiętać.
Z jednej strony dążymy do profesjonalizacji, czego pracownice i pracownicy zazwyczaj są nieodzownym elementem. Zatrudnienie personelu pociąga jednak za sobą konsekwencje i obowiązki, choćby związane z kodeksem pracy. Z drugiej strony mamy (lub chcemy mieć) romantyczną wizję naszej wyjątkowości, związanej z pracą dla idei, na rzecz dobra wspólnego i w obszarach, które są dla nas ważne.
Nasuwa się pytanie: czy to się wyklucza? Ale też: czy wystarczy powiedzieć „jesteśmy inni”, „jesteśmy wyjątkowi”, „pracujemy dla idei” i temat warunków pracy przestanie nas dotyczyć?
Między kryzysem a codziennością
Nie mam wątpliwości, że to, co robię w mojej pracy, jest ważne, że jest czymś, czemu warto poświęcić życie. Znając wiele osób z naszego sektora, śmiało mogę powiedzieć, że bynajmniej nie jestem jedyna. Czy jednak to, że pracujemy w obszarach, które uważamy za ważne, powoduje, że pracodawca ma względem nas inne obowiązki? Czy jeśli mamy umowę o pracę, powinniśmy z racji wyjątkowości sektora i wagi jego działań zrezygnować z odpowiedniej liczby dni płatnego urlopu i innych „przywilejów”, na przykład niepracowania w trakcie zwolnienia lekarskiego czy pracy 40 godzin w tygodniu? I co najważniejsze, czy jeśli pracujemy po 8, a nie po 10 godzin dziennie, oznacza to, że nasza praca nie jest dla nas wystarczająco istotna?
Może to truizm, ale czy to, że związaliśmy nasze życie zawodowe z sektorem pozarządowym, ma oznaczać, że nie mamy hobby czy życia rodzinnego?
Na krótką metę – świetnie. Któż nie pisał projektu do nocy (raportu/publikacji/organizował akcji – niepotrzebne skreślić)? Chcę jednak podkreślić, nie mam na myśli sytuacji kryzysowych i incydentalnych, mówię o domyślnym stwierdzeniu w którym „stan kryzysowy” traktujemy wręcz jako normalny stan działania i pracy organizacji.
Zauważmy wypalenie zawodowe
Jeśli przeświadczeniu o wyjątkowości towarzyszy ciągłe „więcej, bardziej, szybciej” (kolejne dziecko do nakarmienia, kolejny gatunek do uratowania, kolejne…), jest to według mnie stan, który nie może trwać wiecznie bez kosztów. Świadomie upraszczam, ale chcę zwrócić uwagę także na zagadnienie, o którym zdecydowanie mówimy w naszym sektorze zbyt mało – na wypalenie zawodowe.
Dotychczasowe dyskusje dotyczące pracy w organizacjach pozarządowych toczyły się raczej wśród liderów i liderek organizacji, osób zarządzających organizacjami, a co za tym idzie będących de facto pracodawcami. Osoby te są w innej pozycji niż szeregowe pracownice i pracownicy. Warto, by także ta druga grupa zabrała głos.
Wracając na koniec do naszej „inności” i wyjątkowości – „inność” i wyjątkowość mogą także oznaczać większą dbałość o pracownice i pracowników naszych organizacji i o prawo pracy.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Jesteśmy „inni” i wyjątkowi? Niech oznacza to także większą dbałość o pracownice i pracowników i o prawo pracy!