„Jamie Oliver, jeden z najbardziej znanych kucharzy na świecie, przez rok przyuczał kilkadziesiąt młodych osób, tzw. trudną młodzież do zawodu kucharza. Dla uczestników była to także szkoła życia. Z ponad stu kandydatów tylko kilku znalazło pracę w tym zawodzie” – podaje za „Polską Głosem Wielkopolski” portal Wirtualna Polska.
Podobną metodą aktywizacji prowadzi w Poznaniu Wojewódzki Urząd Pracy we współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie i Fundacją Pomocy Wzajemnej Barka. W tutejszym Centrum Integracji Społecznej „odbywa się osiem różnych warsztatów mających pomóc bezrobotnym w znalezieniu pracy w zawodzie: budowlaniec, stolarz, rękodzielnik. Wśród proponowanych profesji jest także nauka zawodu kucharza”.
Przez pół roku 14 osób kształci się pod okiem mistrzów kuchni i technologów żywienia. Wśród kursantów znalazły się osoby z różnych środowisk zagrożonych wykluczeniem, m.in. osoby po wyrokach skazujących.
„Podczas zajęć, tak jak u Jamiego Olivera, panuje reżim. Trzeba zameldować się punktualnie o godz. 8. Wpierw są cztery godziny zajęć praktycznych, później dwie godziny trwają wykłady. Nie wolno się spóźniać, przekraczać trzech nieobecności i oczywiście być trzeźwym. Za takie podejście do nauki zawodu każdy z uczestników dostaje 650 złotych miesięcznie” – czytamy w artykule.
Nauka zawodu obejmuje czasem bardzo podstawowe rzeczy jak gotowanie ziemniaków czy rozbijanie kotletów. Ale wśród kursantów nie brakuje zawodowych kucharzy, dla których zajęcia mają charakter bardziej rehabilitacji społecznej niż zawodowej.
W ramach pracy uczestnicy zajęć w CIS przygotowują posiłki dla pozostałych grup. A tych jest ponad sto.
Źródło: „Polska Głos Wielkopolski”