Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Dążą do wzrostu zatrudnienia, popularyzują ekonomię społeczną, rozwijają partycypację obywatelską. Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych ma już 25 lat. O tym, co udało im się przez ten czas zrobić i jakie mają plany na przyszłość, rozmawiamy z jej prezeskami, Magdaleną Klaus i Magdaleną Huszczą.
Rafał Gębura, ngo.pl: – W jakim celu powstało FISE?
Magdalena Klaus, prezeska zarządu: – W wyniku przemian gospodarczych z 1989 roku duża grupa Polaków z dnia na dzień straciła pracę i stała się bezrobotnymi. Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych powstała, by złagodzić skutki tamtych zmian. Organizacja miała zajmować się aktywizacją społeczną i zawodową Polaków.
Reklama
W tym samym czasie powstał BISE, czyli Bank Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Miał pełnić rolę przyjaznego banku, który dawał ludziom pieniądze na start własnego biznesu. FISE zajmowała się wyszukiwaniem bezrobotnych, przygotowywała ich do aktywności zawodowej i proponowała skorzystanie z oferty Banku Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Ten związek nie potrwał jednak zbyt długo. Mniej więcej po dwóch latach Fundacja zaczęła koncentrować się na rozwoju lokalnym. Nie przestaliśmy wspierać bezrobotnych, ale dawaliśmy wsparcie również tym, którzy chcieli po prostu zmienić coś w swoim otoczeniu. Pokazywaliśmy ludziom, że mogą wziąć sprawy w swoje ręce. Jeśli w danej wsi nie było wiaty na przystanku autobusowym, mieszkańcy podejmowali działania, by ta wiata się tam znalazła.
Magdalena Huszcza, pierwsza wiceprezeska zarządu: – Fundacja od samego początku działa dwutorowo. Z jednej strony, podejmujemy działania skierowane bezpośrednio do mieszkańców, z drugiej – współpracujemy z instytucjami, aby stworzyć lepsze warunki do działania.
Tak było też na początku lat 90. Współpracując z grupą specjalistów z dziedziny psychologii, zarządzania i edukacji, adaptowaliśmy na polski rynek międzynarodowy program „Spadochron”, który pozwala odkryć potencjał zawodowy osób bezrobotnych i zmotywować je do szukania pracy. Przygotowaliśmy program, przez który przeszli trenerzy z różnych sektorów, w tym wielu pracowników urzędów pracy, którzy do dziś posługują się tą metodą.
Przez 25 lat działalności FISE zrealizowała ponad 200 projektów. Które z nich były przełomowe?
M.H.: – Warto wspomnieć o programie „Bezrobocie – co robić?”. Był realizowany od 2004 roku na zlecenie Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Początkowo wspieraliśmy pracowników zagrożonych zwolnieniem w poszukiwaniu nowych miejsc pracy albo zakładaniu własnych firm. Następnie próbowaliśmy odpowiedzieć na nową sytuację na rynku pracy, jaką były migracje zarobkowe. Po otwarciu unijnych granic, wielu Polaków wyjechało. Problemem nie było to, że opuszczają kraj, ale to, że na emigracji pracują poniżej swoich kompetencji, co powoduje, że z czasem te kompetencje się dewaluują.
W jaki sposób próbowaliście temu przeciwdziałać?
M.H.: – Przygotowaliśmy rozbudowany program szkoleniowo-doradczy, a następnie ogłosiliśmy konkurs dla organizacji pozarządowych, które razem z urzędami pracy i samorządowcami przygotowały pomysły na konkretne projekty. Część z nich miała przygotować osoby do wyjazdu, aby nie musiały pracować poniżej kompetencji. Część była kierowana do osób, które już wyjechały i rozważały możliwość powrotu. Chodziło o to, by zapewnić im miękkie lądowanie, na przykład poprzez dotacje lub pożyczki na założenie własnej firmy.
FISE od lat wspiera też rozwój ekonomii społecznej. Jak to robicie?
M.K.: – Z jednej strony, pracujemy bezpośrednio z osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym, z drugiej – staramy się wpływać na zmianę polskiego prawa, postaw urzędników i przedstawicieli biznesu.
Od 2005 roku prowadzimy portal ekonomiaspoleczna.pl. Część serwisu stanowi Atlas Dobrych Praktyk Ekonomii Społecznej – największy autorski zbiór informacji o najlepszych polskich przedsiębiorstwach społecznych.
Od 2011 roku organizujemy Konkurs na Najlepsze Przedsiębiorstwo Społeczne. Co roku zbieramy zgłoszenia z całej Polski, jeździmy na wizyty studyjne, oceniamy i nagradzamy firmy społeczne, które najlepiej radzą sobie na rynku. Gala finałowa odbywa się zwykle na przełomie października i listopada. W tym roku odbyła się 17 listopada. Do tegorocznej edycji konkursu zgłosiło się 29 firm, tytuł Przedsiębiorstwa Społecznego Roku otrzymało wielkopolskie Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych (czyt.: Znamy wyniki piątej edycji Konkursu na Najlepsze Przedsiębiorstwo Społeczne im. Jacka Kuronia!).
Przy okazji plebiscytu przyznajemy certyfikaty jakości – znak [eS]. Certyfikat nie jest przyznawany raz na zawsze, po roku przeprowadzamy audyt, by przekonać się, czy produkty i usługi wybranych przedsiębiorstw społecznych dalej są na najwyższym poziomie.
Przeprowadziliśmy też kilka kampanii informacyjnych kierowanych do biznesu. Namawialiśmy firmy do odpowiedzialnych społecznie zakupów. W serwisie wybieram.es zgromadziliśmy bazę przedsiębiorstw społecznych, których produkty i usługi rekomendujemy. Wiele firm zdecydowało się na taką współpracę. Na przykład firma PwC zleciła spółdzielni socjalnej z Cieszyna wyprodukowanie organizerów na biurko.
Kolejny obszar działalności Fundacji to partycypacja publiczna. Co robicie w tym zakresie?
M.K.: – Namawiamy samorządy, by włączały obywateli w proces podejmowania decyzji. Staramy się pokazać, że konsultacje społeczne i budżet partycypacyjny to nie jedyne narzędzia partycypacji. W 2010 roku FISE stworzyła Bazę Dobrych Praktyk Partycypacji Publicznej. Jest to zbiór różnych narzędzi służących partycypacji – taka ściągawka dla samorządowców, ale też mieszkańców, którzy chcą włączyć się we współdecydowanie o lokalnej polityce.
Czy wiedza Polaków na temat partycypacji zadowala?
M.H.: – Jest jeszcze wiele do zrobienia: zarówno po stronie samorządowców, jak i mieszkańców. Ludzie nie wiedzą na przykład, na co samorząd może wydać publiczne pieniądze, a na co nie. Albo nie rozumieją, dlaczego gmina nie może wybudować placu zabaw na terenie, którego niewielka część należy do osoby prywatnej. Jest wiele osób, którym słowo „partycypacja” kojarzy się wyłącznie z budżetem partycypacyjnym. Niestety, jest jeszcze więcej takich, którym nie kojarzy się absolutnie z niczym.
Kilka tygodniu temu Departament Pożytku Publicznego poinformował, że FISE otrzymała grant na realizację trzyletniego programu „Watch It”. Co to za projekt?
M.H.: – To będzie projekt kierowany do organizacji pożytku publicznego, które mają prawo ubiegać się o bezpłatny czas antenowy w mediach publicznych. Chcemy pomóc im skorzystać z tego przywileju. Mamy w Polsce blisko 8 tys. organizacji posiadających status OPP. Od 2012 roku do dzisiaj media publiczne wyemitowały jedynie 32 materiały przygotowane przez NGO. Łatwo policzyć, że z takiej możliwości skorzystało jedynie 0,4 proc. OPP.
Dlaczego tak niewiele?
M.H.: – Aby móc wykorzystać czas antenowy, trzeba mieć gotową reklamę. Dla mniejszych organizacji, które nie mają na to pieniędzy ani odpowiednich kompetencji, by wyprodukować spot samodzielnie, to bariera nie do przeskoczenia.
Dlatego tworzymy program wspierający, który sparuje NGO z dużymi agencjami kreatywnymi i studentami uczelni artystycznych, którzy pomogą im przygotować dobry materiał do wykorzystania w radiu czy telewizji. Zakładamy, że przez trzy lata w projekcie weźmie udział co najmniej 1000 pracowników z co najmniej 500 OPP z całej Polski.
Jest wiele osób, którym słowo „partycypacja” kojarzy się wyłącznie z budżetem partycypacyjnym. Niestety, jest jeszcze więcej takich, którym nie kojarzy się absolutnie z niczym.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.