Co zrobić, żeby wtłoczyć patriotyzm do młodych głów? Co zrobić, żeby na koszulce zamiast amerykańskiej nosić polską flagę? Co zrobić, żeby młodzi polubili barwy państwowe i to nie tylko na meczach? Wygląda na to, że te pytania przestają być retoryczne. Odpowiedzi znają młodzi ludzie – założyciele fundacji „Kto Ty Jesteś”, a szczególnie jej prezes Marcin Rembacz.
Biało-czerwony spacer
W zeszłym roku podczas święta flagi państwowej, 2 maja, haczyk został połknięty i kilkadziesiąt młodych warszawiaków z biało-czerwonymi flagami w dłoniach przeszło Traktem Królewskim w Warszawie. Spacer stał się już tradycją, w tym roku spod Kolumny Zygmunta pod pomnik Kopernika przeszło kilkaset osób. – To właśnie jest spacer, idziemy, rozmawiamy i mile spędzamy czas pod tą biało-czerwoną flagą. W ten sposób manifestujemy polskość i przywiązanie do narodowych barw – mówi Marcin Rembacz.
Za pierwszym razem był test, garstka ludzi szła chodnikiem i doszła aż pod Belweder. Teraz nauczeni doświadczeniem wyznaczyli znacznie krótszą trasę i postarali się o pozwolenie na przejście środkiem Krakowskiego Przedmieścia.
– Szliśmy środkiem ulicy, pojawili się ludzie z małymi dziećmi, przyszły osoby, które były rok wcześniej, spacerowały z flagami nawet osoby na wózkach inwalidzkich. Był cały przekrój społeczeństwa od młodych po starszych. Aż chce się to dalej robić – wspomina organizator Spaceru Flagi.
Polubić biel i czerwień
Biało-czerwone barwy trzeba polubić, trzeba się nimi szczycić i nosić je z sobą – taki jest cel Marcina Rembacza. Trzeba młodym ludziom pokazać „fajny” patriotyzm, zamiast nudnych, nadętych uroczystości z okazji świąt narodowych. Młodzież nie lubi gadających głów, przekonują ich natomiast ciekawe akcje, zwłaszcza organizowane przez ich rówieśników.
– Chcemy powiedzieć ludziom, że mogą flagę wywieszać kiedy im się tylko podoba, każdego dnia można manifestować polskość, nie tylko od święta. Poza tym chcemy doprowadzić do tego, żeby młodzi Polacy wyjeżdżający zagranicę brali z sobą kawałek biało-czerwonego materiału i pamiętali skąd pochodzą – mówi Rembacz.
Barwy narodowe można i trzeba traktować z szacunkiem, jak uczą nas na przykład mieszkańcy Skandynawii, Niemcy, a przede wszystkim obywatele Stanów Zjednoczonych. Marcin ma na to swoją teorię: – Przecież USA nie ma historii, tam w zasadzie istnieje tylko kult flagi. My natomiast jesteśmy narodem, który jest długo na tym świecie, początki państwa polskiego to koniec X wieku. I przez te lata, a właściwie wieki ktoś kształtował od naszych charakterów przez nasze granice aż po barwy narodowe. Później zmieniało się nasze godło, aż do czasów Królestwa Polskiego czyli rok 1831 i wybrania barw narodowych. Biel – kolor orła i czerwień – kolor tarczy zaczerpnięty od Pogoni Litewskiej.
Biało-czerwoni się odnaleźli
Zanim jednak wziął się pomysł na biało-czerwony spacer i na „fajny” patriotyzm, wszystko okazało się sumą przypadków i przypadkowo spotykanych ludzi – wspomina założyciel fundacji „Kto Ty Jesteś” Sam Marcin wspomina, że w jego przypadku to po pierwsze zainteresowanie historią. – Od idei wyniesionych z domu po nauczycieli, których miałem przyjemność spotkać w szkole, historia zawsze była dla mnie ważna. Mój konik to Polska za czasów świetności czyli XVI i XVII wiek.
Poza historią ważny był też sport. Kibicowanie piłkarzom, siatkarzom i koszykarzom w domu założyciela fundacji „Kto Ty Jesteś” było na porządku dziennym. Ojciec Marcina pracował jako fizykoterapeuta reprezentacji piłki nożnej i siatkówki. We wszystkim pomogła też praca zawodowa, gdzie Marcin spotkał koleżankę Martę Surowiec, artystkę, która zajmowała się grafiką i patriotyzm także nie był jej obcy. Opracowała między innymi jeden z albumów dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Potem po drodze kolejny zbieg okoliczności – przypadkiem spotkali jeszcze przedsiębiorcę, lidera na rynku wśród producentów masztów i nietypowych form reklamy robionych z aluminium. Okazało się, że to także z zamiłowania patriota, który zaoferował do tego pomoc finansową, ale także swoje doświadczenie.
– On ma niezły pomysł. Na spotkaniach biznesowych zawsze inwestorom zagranicznym daje prezent w postaci albumu o Polsce wydanego w ich języku, a do tego butelkę typowego polskiego alkoholu, czyli wódki. – opowiada Marcin. Potem już były wspólne spotkania, dyskusje, pierwsze plany i tak aż do momentu kiedy to w połowie lutego 2008 roku podpisany został akt założycielski fundacji.
Biało-czerwoni pukają od drzwi
Początki łatwe nie były, najpierw trzeba było przekonać media do tego, żeby nagłośniły akcję i zaprosiły warszawiaków do wzięcia udziału w Spacerze Flagi.
– No i zaczęło się – najpierw radio, potem prasa, dalej telewizja, muszę przyznać, musiałem się nieźle nachodzić, ale jak trafiłem już do właściwych osób do każda mówiła: „Fajny pomysł – wchodzę w to” – wspomina Marcin. Kolejnym wyzwaniem było załatwianie formalności, między innymi pozwolenia na przemarsz. – Zanim się dowiedziałem, jak to zrobić, wiele wody w Wiśle upłynęło. Teraz pozwolenie załatwiam w kilka minut, wysyłam faks i czekam na odpowiedź.
Miłe momenty zdarzają się już w sam dzień 2 maja. – W tym roku podjechali do mnie policjanci, zapytali czy ja jestem organizatorem. Najpierw pogratulowali i powiedzieli, że to bardzo fajna akcja. Po tym jak powiedziałem, że mamy pozwolenie na przejście chodnikiem policjant powiedział „Dużo was, idziemy środkiem ulicy!”. Tak więc dwa radiowozy jechały z przodu, dwa z tyłu, a my szliśmy sobie spokojnie środkiem Krakowskiego Przedmieścia.
Pałac Kultury musi poczekać
Drugi już Spacer Flagi i coraz większy pozytywny odbiór społeczeństwa dodaje organizatorom akcji wiatru w żagle. – Kiedy idę sobie ulicą z flagą ludzie coraz rzadziej patrzą na mnie jak na dziwaka – twierdzi Marcin Rembacz. Czasem jednak zdarzają się przykre sytuacje, które podcinają skrzydła. Przed Świętem Niepodległości pojawił się w głowie Marcina pomysł, żeby na 11 listopada „ubrać” Pałac Kultury i Nauki na biało-czerwono. Mogłaby na nim zawisnąć gigantyczna polska flaga. Były już wstępne pozwolenia, nawet od samej prezydent miasta. – Aż tu nagle naczelnik wydziału estetyki w warszawskim ratuszu zmienił decyzję i powiedział, że Pałac Kultury i Nauki jako relikt przeszłości nie jest dobrym miejscem do manifestowania polskości i wywieszania flag. Ale dla mnie i dla wielu młodych ludzi, którzy poprzedniej epoki nie pamiętają Pałac Kultury i Nauki to coś takiego jak Big Ben w Londynie i tak mi się właśnie kojarzy, jako coś charakterystycznego dla miasta.
Biało-czerwona flaga nie zwisła na Pałacu Kultury, ale kilka miesięcy potem warszawiacy oglądali na nim wielka flagę Unii Europejskiej. Z tą już problemu widać nie było. – A ja i tak biało-czerwoną kiedyś tam powieszę! – zapowiada Marcin.
Kolejna akcja – historia biało-czerwonych barw
Spacer flagi raz do roku to nie koniec. Poza tą akcją fundacja „Kto Ty Jesteś” w zeszłym roku zorganizowała wystawę graficzną opowiadającą historię polskich barw. Źródłem wiedzy i autorytetem tego przedsięwzięcia był heraldyk Alfred Znamierowski. Ta wystawa to 18 wielkich banerów o wymiarach 3 x 3 metry. Oglądający ma wrażenie, że przechodzi przez tunel, a motywem przewodnim jest oś czasu. – Wszystko pokazane jest od początków istnienia państwa polskiego, skąd biały i czerwony przez pomysł na orła, aż do flagi i znaczka Solidarności. Tutaj finansowo pomógł warszawski ratusz, a prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz objęła ją honorowym patronatem. Wystawa zadebiutowała w Byczynie w województwie opolskim w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego, potem przyjechała do Warszawy. Plakaty najpierw stanęły na dziedzińcu Zamku Królewskiego, a teraz odwiedzają po kolei poszczególne urzędy dzielnic.
Co dalej na biało-czerwono
Melodia przyszłości i najważniejszy cel na następny rok i kolejne lata to przenieść pomysł na Spacer Flagi poza stolicę. Są już pierwsze sygnały od pewnego entuzjasty z Krakowa.
– Trzeba wyjść z domu i coś z tym zrobić. Jeśli uda nam się to zrobić w Gdańsku, Poznaniu czy Krakowie, to byłoby właśnie to o co nam chodzi! – mówi Marcin Rembacz.
Źródło: inf. własna ngo.pl