Międzywojenny wielki kryzys, który trwał w latach 1929-1933, zostawił po sobie wiele dokumentów i zapisów tych niezwykle trudnych czasów. Znane na całym świecie są przede wszystkim prace dokumentujące życie w pogrążonych w recesji Stanach Zjednoczonych – fotografie Dorothei Lange czy literatura Johna Steinbecka. Ale mało kto wie, że jeden z najbardziej wyjątkowych dokumentów tych czasów powstał w Polsce i narodził się nie jako dzieło pojedynczego artysty, ale efekt ogólnokrajowej akcji społecznej. Mowa o wydanych w 1933 roku „Pamiętnikach Bezrobotnych”.
Ku schyłkowi wspaniałej uczty proszą obecnego tam wirtuoza, ażeby zechciał coś zagrać. Mistrz siadł do fortepianu i zgrzytem przejął obecnych – zaimprowizował pieśń głodnych… - taką anegdotę przytacza we wstępie do tego zbioru Ludwik Krzywicki, inicjator jego powstania. I dodawał: Mam wrażenie, że „Pamiętniki bezrobotnych” będą dla wielu takim zgrzytem.
Krzywicki był już wówczas swego rodzaju żywą legendą nauk społecznych, twórcą Latającego Uniwersytetu, który w XIX wieku kształcił na tajnych kompletach nie mające wstępu na uniwersytety kobiety (w tym np. Marię Skłodowską-Curie). Po odzyskaniu niepodległości Krzywicki nie porzucił nurtu „socjologii zaangażowanej”. Prowadził prace Instytutu Gospodarstwa Społecznego, autonomicznej placówki naukowo-badawczej (dziś powiedzielibyśmy „think-tanku”) związanej z warszawską Szkołą Główną Handlową. IGS prowadził rozmaite badania społeczne, najczęściej skupiając się na sytuacji grup wykluczonych, dotkniętych nędzą, w których skupiały się skomplikowane problemy społeczne II Rzeczpospolitej.
„Pamiętniki Bezrobotnych” powstały w odpowiedzi na ogłoszony przez Instytut w 1931 roku ogólnopolski konkurs. Nie zależy nam na pięknej, wyszukanej formie opisów – czytamy w odezwie konkursowej, opublikowanej w prasie w różnych rejonach kraju – niechaj padają słowa proste i twarde, byle oparte na prawdziwych przeżyciach. Nie stawiamy żadnych wymagań co do treści listów, byle były z dolą waszą, jako bezrobotnych, związane. Organizatorzy konkursu wyliczali też bardzo konkretnie, o czym uczestnicy powinni pisać: o tym, gdzie pracowali przed utratą pracy, jaka jest sytuacja rodziny, w jaki sposób doszło do utraty pracy, w jakich warunkach żyją obecnie i gdzie szukają pomocy. Zapowiedziano też fakt publikacji najlepszych pamiętników oraz kilka nagród pieniężnych.
W odpowiedzi Instytut otrzymał 774 pamiętniki od bezrobotnych z całego kraju, w różnym wieku i o bardzo różnych doświadczeniach. Organizatorzy konkursu chcieli skupić się przede wszystkim na robotnikach i pracownikach fizycznych, jednak, ku ich zaskoczeniu, również pozbawieni zatrudnienia pracownicy umysłowi żywo odpowiedzieli na odezwę. Co jednak najciekawsze, i sporo mówiące o realiach życia osoby bezrobotnej w tamtych czasach, niektórzy parali się już w swoim życiu zarówno jednym, jak i drugim typem zajęcia. Jak czytamy w poprzedzającym wydanie „Pamiętników” z 1933 r. opracowaniu:
"Granice te często, w czasach zastoju przemysłowego, ulegają zataraciu. Człowiek ima się wszelkiej pracy, gdy nadarzy się po temu okazja. Oto parę przykładów takiej kolejności zajęć: wojskowy-oficer-gajowy-budowniczy-rysownik-stróż-szofer-werkmistrz (…)"
Opublikowanie w 1933 r. wspomnianego zbioru ponad 50 wybranych pamiętników odbiło się bardzo szerokim echem wśród opinii publicznej. Wartość tej publikacji była podwójna. Po pierwsze, zawarte w pamiętnikach informacje o realiach życia bezrobotnych pozwoliły zespołowi Instytutu na stworzenie rzetelnego raportu o życiu bezrobotnych, które poprzedziło zbiór. Opinia publiczna dowiedziała się z niego m. in. o tym, jak niewydolny jest system państwowych zapomóg dla bezrobotnych oraz jak bardzo pozostawieni są oni sami sobie w poszukiwaniu zajęcia. Oraz do czego to pozostawienie samym sobie może prowadzić.
Niektórzy wprost opisywali, jak z powodu frustracji zaczynają myśleć o łamaniu prawa. Do zbolałej głowy cisną się pytania - co zrobić? Kraść? Ho, ho, trzeba po pierwsze umieć kraść, a po drugie mieć odpowiednie warunki, znajomości, narzędzia i…stosunki – opisuje w jednym z pamiętników bezrobotny cieśla ze Lwowa. W tym samym tekście znajduje się też przejmujące wyznanie stanu ducha osoby długotrwale pozbawionej pracy: Jednak przyzwyczaiłem się już do wszystkich przykrości w tem życiu pełnem wytężonej do ostatniego tchu walki o chleb.
Drugą wyjątkową wartością „Pamiętników” jest właśnie nasycenie relacji tego typu osobistą perspektywą. Jak pisał we wstępie Krzywicki, chodziło o wywołanie „zgrzytu”, jednak przede wszystkim celem akcji było zbliżenie przeciętnego obywatela do sytuacji bezrobotnego, zrozumienie skomplikowania problemów, z jakimi taka osoba musi się mierzyć, zwłaszcza w czasach kryzysu, kiedy o pracę naprawdę trudno. Rozmaite uprzedzenia i stereotypy, jak te o „leniwych bezrobotnych”, którzy są „sami sobie winni” – żywe w społeczeństwie także dziś – muszą wtedy przejść trudną weryfikację. Po lekturze „Pamiętników” wielu bezrobotnych jawi się jako osoby skrajnie zaradne i kreatywne, potrafiące zrobić „coś z niczego”, a jednocześnie stykające się z rzeczywistym doświadczeniem absolutnego braku perspektyw długotrwałej poprawy swojej sytuacji. Jak pisze cytowany już cieśla ze Lwowa, są to osoby „złamane jednym beznadziejnym b r a k! Brak pracy!”.
„Pamiętniki bezrobotnych” były pierwszą tego rodzaju akcją społeczną Instytutu. Ze względu na tak duży odzew poszły za nią kolejne. Wkrótce ogłoszono konkursy na pamiętniki chłopów i imigrantów. Na polskich doświadczeniach wzorowano się m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie w latach 30. Ogłoszono konkurs „Memoir of the unemployed”. Ideę Krzywickiego przywrócono do życia również w Polsce po 1989 roku. Pamiętniki zaczęto znowu gromadzić w latach 90. w reaktywowanym wówczas Instytucie Gospodarstwa Społecznego przy warszawskiej Szkole Głównej Handlowej. Ostatnie wydanie „pamiętników bezrobotnych” pochodzi z 2007 roku, a więc tuż przed wybuchem kryzysu. Kryzysu coraz częściej porównywanego do tego z lat 30., który był bezpośrednim impulsem do realizacji nowatorskiej idei Ludwika Krzywickiego.