Fundacja Ocalenie. Odpowiedź na kryzys humanitarny jako nauka pokory
Iskra – informacja o tym, że sytuacja na granicy jest bardzo trudna, wyjazd na granicę i ocena potrzeb, pierwsze relacje na żywo, rozmowy z ludźmi, decyzja, że zaczynamy działania, kolejne godziny i dni nieustającej pracy, planowanie niemożliwego do zaplanowania scenariusza rozwoju sytuacji, otwarcie działań z dużą niepewnością, ale z wiarą, że damy radę.
Iskra – informacja o tym, że sytuacja na granicy jest bardzo trudna, wyjazd na granicę i ocena potrzeb, pierwsze relacje na żywo, rozmowy z ludźmi, decyzja, że zaczynamy działania, kolejne godziny i dni nieustającej pracy, planowanie niemożliwego do zaplanowania scenariusza rozwoju sytuacji, otwarcie działań z dużą niepewnością, ale z wiarą, że damy radę.
Jeden scenariusz, który powtórzył się dwukrotnie w przeciągu 6 miesięcy, pierwszy raz w sierpniu 2021 r. na granicy polsko-białoruskiej, drugi raz w lutym 2022 r. na granicy polsko-ukraińskiej. Ten pierwszy pokazał nam, jak szybko możemy zareagować, ten drugi pokazał, że budując na doświadczeniu z poprzedniego możemy uniknąć wielu błędów.
Sytuacje kryzysowe były dla Ocalenia lekcjami, które odrabialiśmy i odrabiamy do dzisiaj. Po każdym kryzysie spisywałyśmy sobie tzw. „lessons learned” – to, czego się nauczyłyśmy, ale również to, czego nie byłyśmy w stanie zrobić na poziomie, który by nas satysfakcjonował, wskazywałyśmy własne błędy, żeby móc ich nie popełnić w przyszłości. Dzięki takiemu podejściu do kryzysu, jako do doświadczenia uczącego, z którego możemy czerpać i na którym możemy pracować, z większą pewnością i w sposób bardziej zaplanowany mogłyśmy rozpocząć na nieprowadzoną przez nas dotychczas skalę, w lutym 2022 r. działania skierowane do osób uciekających przed wojną w Ukrainie.
Patrzmy tam, gdzie inni odwracają wzrok
Pierwsze dni po inwazji Rosji w Ukrainie w 2022 r. to przede wszystkim zbieranie informacji o tym, co dzieje się na przejściach granicznych i w największych punktach recepcyjnych na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Wyjazd na granicę, rozmowy z ludźmi, którzy tę granicę przekroczyli, ale również z tymi, którzy w jednej chwili organizowali wsparcie, pozwoliły nam zidentyfikować grupę szczególnie narażoną na dyskryminację i wykluczenie ze wsparcia.
Tą grupą były osoby cudzoziemskie, które w Ukrainie mieszkały, a których wojna, tak jak obywateli i obywatelki Ukrainy, wygnała z ich miejsca dotychczasowego życia. Osoby, którym odmawiano podstawowych praw, bo nie mieściły się w podstawowej kategorii osoby uchodźczej z Ukrainy. Gdy były kobietami z dziećmi, nie były kobietami z dziećmi z ukraińskim paszportem, nie były białe, nie wyznawały chrześcijaństwa. Gdy były mężczyznami, okazywało się, że nie są kobietami z dziećmi, nie mają ukraińskich paszportów, nie są biali, nie wyznają chrześcijaństwa i to, co stanowiło największy wobec nich zarzut: byli mężczyznami. Nikt nie pytał o to, czym dla nich jest ucieczka, co zostawili za sobą, ani nawet jaką mają podstawę pobytu w Ukrainie – byli niewidoczni dla systemu, który ostatecznie nie wsparł ich w żaden sposób i dla dużej części osób pomagających, które w milczeniu nie zwracały uwagi na to, co się z nimi dzieje.
Pierwszy nasz autokar z osobami nieukraińskiej narodowości, uciekającymi przed wojną w Ukrainie wyruszył z Medyki do Warszawy 28 lutego 2022 r. Zdecydowałyśmy się na ten krok, widząc potrzebę zaopiekowania się tą grupą, ale też wiedząc, że w Warszawie jest miejsce, które przyjmie wszystkie te osoby. Miałyśmy to ogromne szczęście, że w momencie kiedy zastanawiałyśmy się, jak najlepiej zareagować na to, co widziałyśmy i doświadczyłyśmy na granicy ukraińskiej, Biennale Warszawa otworzyło dla nas swoją przestrzeń i powiedziało: „Nie znamy się na migracji, ale mamy lokal, który wspólnie możemy prowadzić jako miejsce tymczasowego zakwaterowania”.
Tak powstał punkt recepcyjny w Biennale, miejsce, w którym wszystkie osoby uciekające przed wojną w Ukrainie mogły na moment zatrzymać się, zastanowić, co dalej, i z którego mogły wyruszyć. Dzięki wsparciu naszych specjalistów i specjalistek z Centrum Pomocy Cudzoziemcom osoby miały dostęp do bieżących informacji o możliwościach pozostania w Polsce, powrotu do swojego kraju pochodzenia lub wyjazdu do innych krajów.
Punkt w Biennale Warszawa otworzyliśmy tydzień po rosyjskiej agresji i działał przez 6 miesięcy, do 20 sierpnia 2022 r. W tym czasie gościliśmy w nim ponad 1100 osób z 22 krajów: Uzbekistanu, Turkmenistanu, Tadżykistanu, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Rosji, Maroka, Afganistanu, Palestyny, Arabii Saudyjskiej, Bangladeszu, Nigerii, Gambii, Turcji, Syrii, Mołdawii, Pakistanu, Nepalu, Algierii, Armenii i Ukrainy. Nocowaliśmy też kilkanaście czworonogów – psy, koty, króliki i żółwia.
Pierwsze tygodnie działania punktu były czasem docierania koncepcji, aranżacji przestrzeni, kompletowania pomocy rzeczowej, tworzenia logistyki dnia codziennego. Był to czas, w którym osoby pracownicze Ocalenia stawały się po godzinach pracy wolontariuszami i wolontariuszkami, a zespół punktu powiększał się o osoby wolontariackie z zewnątrz. W trakcie działalności punktu 87 osób wspierało go stale jako wolontariusze i wolontariuszki.
Prowadzenie punktu recepcyjnego było dla nas lekcją tworzenia działania, którego w innych warunkach mogłybyśmy nigdy nie poprowadzić.
Nie miałyśmy doświadczenia, kompetencji, ani ludzi, którzy stworzyliby działanie polegające na zakwaterowaniu krótkoterminowym. Widziałyśmy natomiast potrzebę grup wrażliwych, lukę we wsparciu skierowanym do osób uciekających z Ukrainy oraz miałyśmy ogromną niezgodę na sytuację, która miała miejsce.
Patrząc na ogólnopolski zryw pomocowy, nie mogłyśmy zrozumieć wykluczających, agresywnych postaw wobec drugiego człowieka, który nie należał do określonej grupy, której „należała się” pomoc.
Nasza lekcja pokory to dziesiątki prób zdobywania finansowania na działanie, które finansować chciało niewielu. To pomoc rzeczowa, która nie zawsze odpowiadała potrzebom osób zakwaterowanym w punkcie, często natomiast odpowiadała potrzebom osób darczyniących.
To w końcu towarzyszenie osobom, które znalazły się w szalenie trudnej sytuacji i muszą podjąć w krótkim czasie decyzję o tym, co dalej, decyzję, która zawsze skutkowała totalną zmianą ich życia. To także uświadomienie sobie i innym, że bez nas to działanie nie potoczyłoby się samo, więc musimy znaleźć czas na odpoczynek i regenerację.
Rozwijamy działania w obszarze, w którym mamy doświadczenie
Obraz zmęczonej kobiety z dzieckiem na ręku i drugim trzymającym się kurtki mamy towarzyszy mi od początku inwazji w 2022 r. W trakcie oceny sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej uderzyło nas to, że kobiety nie śpią. Nie spały w drodze, ale też nie mogły położyć się i odpocząć bez strachu, że coś może stać się ich dzieciom, że zasną tak głęboko, że nie będą w stanie zareagować na sytuację, która będzie się działa w ośrodku recepcyjnym.
Drugą uderzającą kwestią było to, że dzieci po tym, jak dostały misia i lizaka po przekroczeniu granicy nie mają miejsca, żeby się pobawić, zostać na moment chociaż we własnym gronie, pobyć po prostu dziećmi, a nie dziećmi uchodźcami i uchodźczyniami.
Dlatego też mając ekspertyzę, doświadczenie i kompetencje do tego, aby wspierać dzieci z doświadczeniem migracji i uchodźstwa postawiłyśmy na rozwijanie działań skierowanych do dzieci.
W pierwszych dniach inwazji, gdy rozpoczęłyśmy rozmowy z międzynarodową organizacją pozarządową (INGO), która była zainteresowana wsparciem finansowym tworzenia miejsc przyjaznych dzieciom, wiedziałyśmy już, że stoimy przed ogromnym wyzwaniem, jakim było otwarcie jedno po drugim miejsc opieki nad dziećmi w trzech różnych województwach. W dwóch z trzech województw nigdy nie pracowałyśmy, z naszego biura w Warszawie do najdalej oddalonych punktów miałyśmy ponad 400 kilometrów.
Czy byłyśmy zestresowane nowym działaniem? Byłyśmy. Byłyśmy też przekonane, że zapewnimy dzieciom bezpieczne miejsca w standardzie, który pozwoli im odpoczywać, bawić się, doświadczać bycia dzieckiem, a czasami nawet się uczyć. Cel był konkretny, jasny i wymagał poświęcenia mu wiele czasu i uwagi osób pracujących na co dzień przy realizacji naszych dotychczasowych programów dziecięcych.
Otwieranie kolejno miejsc przyjaznych dzieciom w ośrodkach recepcyjnych w województwie podkarpackim i lubelskim, ośrodkach zakwaterowania długoterminowego na Mazowszu oraz świetlic w Warszawie i Chełmie, pokazywało nam, że wszystko jest możliwe, niestety zjadało jednocześnie nasze pokłady energii, której w tamtym czasie tak potrzebowałyśmy.
Utrzymanie działań skierowanych do dzieci w 30 miejscach było wyzwaniem przede wszystkim logistycznym dla osoby koordynującej projekt oraz osób zarządzających działaniami w województwach.
Działania skierowane do dzieci przyciągały w pierwszych miesiącach po inwazji bardzo duże zainteresowanie osób wolontariackich, a sprawna organizacja wolontariatu stanowiła bazę do tworzenia i prowadzenia miejsc przyjaznych dzieciom. Z biegiem czasu widziałyśmy jednak powolny odpływ zainteresowania wsparciem osób uchodźczych w formie wolontariatu, a ostatnie miesiące działań, czyli wiosna i lato 2023 r. były szczególnie wymagające.
W ramach działań dziecięcych od marca 2022 r. do sierpnia 2023 r. w 30 miejscach, w tym w ośrodkach recepcyjnych, ośrodkach zakwaterowania długoterminowego oraz świetlicach, wsparliśmy ponad 15 000 dzieci. W ramach części tych działań, 157 osób odbywało wolontariat w woj. podkarpackim i lubelskim, tworząc miejsca przyjazne dzieciom w ośrodkach recepcyjnych.
Wybór działań skierowanych do dzieci na granicy polsko-ukraińskiej był, zdawało nam się, prosty. Będziemy działać w obszarze, który znamy, w którym mamy doświadczenie i kompetencje.
To, co było jednak dla nas najtrudniejsze, to logistyka tak ogromnego przedsięwzięcia w różnych lokalizacjach oddalonych od siebie o dziesiątki i setki kilometrów, ciągła praca nad komunikacją i zarządzanie zespołami rozproszonymi. To ciągłe zmaganie się z entuzjazmem prowadzenia tak potrzebnego i wartościowego projektu oraz z przeciwnościami logistycznymi i komunikacyjnymi, ale przede wszystkim z nadmiernym wysiłkiem, a w jego konsekwencji zmęczeniem osób pracowniczych i wolontariackich.
Nasza lekcja pokory to setki kilometrów w drodze i próby zszycia wielu różnych materii: potrzeb osób uchodźczych w miejscach zakwaterowania tymczasowego i długoterminowego z lokalnymi możliwościami i potrzebami. To balansowanie między wymaganiami organizacji grantodawczych, które nie działają bezpośrednio na miejscu, ale często zakładają, że mają wystarczającą wiedzę, w jaki sposób należy na te potrzeby odpowiedzieć. To także priorytetyzowanie reakcji na kryzys kosztem wzmacniania zespołu i komunikacji wewnętrznej, która przy nowych działaniach i zwiększeniu zatrudnienia stanowiła ogromne wyzwanie.
Gdy najpierw działasz, a później nadrabiasz luki strukturalne
Pierwsze tygodnie po inwazji rosyjskiej w Ukrainie były dla nas czasem wytężonej pracy, pracy ponad normowany czas pracy, pracy w warunkach niepewności i wysokiego stresu. Zespół fundacji nie tylko aktywnie włączył się w działania pomocowe na poziomie pracowniczym, ale również wspierał swoimi kompetencjami i czasem nowo powstające działania.
Znaczący wzrost liczby osób pracowniczych z niespełna 60 do ponad 120 spowodował jednak, że dotychczasowa struktura, która odpowiadała na potrzeby mniejszego zespołu zaczęła zatracać swoją podstawową funkcję porządkowania rzeczywistości wewnętrznej organizacji oraz tworzyła przeszkody komunikacyjne.
Na szczęście w tym okresie miałyśmy już w fundacji zalążek zespołu HR, który zajmował się rekrutacjami i wprowadzaniem nowych osób do organizacji, nie był jednak w stanie odpowiedzieć na problemy wynikające z szybkiego wzrostu zatrudnienia w obszarze komunikacji wewnętrznej. Patrząc również na ich zakres pracy i odpowiedzialności, ten zalążek zespołu był po prostu zbyt mały, aby móc odpowiednio zarządzać.
Zauważyłyśmy jako zespół, że przy krótkim okresie onboardingu, który wynikał z presji zewnętrznej postawienia nowego działania, cześć nowych osób nie potrafiła zorientować się, jak wewnętrznie działa fundacja, do kogo zwracać się w pierwszej kolejności z określonymi pytaniami, jakie są ścieżki komunikacji między zespołami.
Taki stan rzeczy pogłębiał trudności komunikacyjne, powodował dodatkowe obłożenie pracą osoby, które uchodziły za najlepsze źródło wiedzy, a co za tym, idzie powodował u nich nadmierne zmęczenie i frustrację.
Dlatego też zmagając się z „niedogadaniem się” wewnętrznym postawiłyśmy na zmianę struktury, która docelowo miała usprawnić komunikację i nałożyć odpowiedzialność za komunikację na określone osoby w strukturze.
Rok po wprowadzeniu tej zmiany widzimy, że zaczyna ona działać i przynosić rezultaty, przede wszystkim te komunikacyjne.
Gdy cykl życia kryzysu humanitarnego się zamyka
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa od sierpnia 2021 r. i nie wygląda na to, że kiedykolwiek się skończy mimo kolejnych zabezpieczeń i wyższych płotów. Jest to kryzys, który nie przyciągnął wielu INGO, w jego początkowej fazie nie było ich na granicy w ogóle, trwamy więc w odpowiedzi na ten kryzys nieustannie – te słowa piszę pomiędzy kolejnymi wyjściami do osób w drodze na Podlasiu.
Odpowiedź na kryzys humanitarny wywołany inwazją Rosji w Ukrainie w 2022 r. to zupełnie inny przypadek kryzysu humanitarnego: międzynarodowe organizacje otwierają biura w Polsce, rządy krajów z całego świata wysyłają pieniądze na wsparcie osób uchodźczych z Ukrainy, dziesiątki tysięcy godzin pisane są strategie i plany, działania są koordynowane non-stop, odbywa się tysiące spotkań, przyjmowanych są setki delegacji, pisane są i zmieniane ustawy.
Wraz z kryzysem humanitarnym w Ukrainie oraz pojawieniem się w Polsce międzynarodowej pomocy przyszły środki finansowe, które miały jeden cel: wsparcie działań skierowanych do osób uchodźczych z Ukrainy.
Wraz z pieniędzmi przyszły też standardy pomocy humanitarnej, polityki safeguardingu, polityki zakupowe i wiele innych potrzebnych i niezwykle przydatnych w pracy organizacji pozarządowych dokumentów – wprawdzie mogły one przytłaczać swoją liczbą, a czasami również irytować, z naszej perspektywy, dały jednak solidne ramy działań humanitarnych.
Nauczyły nas, jak poruszać się w świecie humanitarnym, pisać projekty, raportować, monitorować na poziomie niezbędnym do pracy w środowisku międzynarodowym.
Jednocześnie od początku kryzysu wiedziałyśmy, że pieniądze się skończą, za rok lub dwa. Część organizacji mówiła otwarcie, do kiedy prowadzi działania w Polsce, część na początku swojej obecności jeszcze tego nie wiedziała. Przyszedł ten moment, w którym część biur INGO w Polsce się zamknęła, a osoby w nich pracujące wyruszyły odpowiadać na kolejne kryzysy humanitarne w innych częściach świata. Część INGO została i sama rozpoczęła działania pomocowe, co w dużej mierze spowodowało wyższą konkurencję w dostępie do środków finansowych, np. unijnych lub rządowych w Polsce.
Stajemy właśnie przed kolejnym wyzwaniem, wyzwaniem, na które nie odpowiedzą organizacje międzynarodowe, bo one wspierają już inne kryzysy humanitarne, wyzwaniem braku stabilnego finansowania, wyzwaniem wzmożonej pracy integracyjnej ponieważ wiele osób uchodźczych pozostaje w Polsce oraz wyzwaniem pracy z polskim społeczeństwem, które przestało być otwarte na osoby uchodźcze, nie tylko te przybywające do Polski przez granicę polsko-białoruską, ale również te przybywające do Polski z Ukrainy.
Co wzięłyśmy sobie z lekcji o kryzysie humanitarnym
Odrabianie lekcji pokory nie jest rzeczą prostą. Na kryzysach humanitarnych, które miały miejsce na polskich granicach w ostatnich trzech latach, nauczyłyśmy się i cały czas uczymy się wiele. Przede wszystkim, jak pracować z osobami doświadczającymi kryzysów humanitarnych, jak godnościowo i z poszanowaniem praw osób wspierać je w nowej rzeczywistości i jak dbać o grupy wrażliwe.
Nauczyłyśmy się również, jak tworzyć projekty humanitarne, które odpowiadają na rzeczywiście zdiagnozowane potrzeby grup, ale również kiedy pomoc humanitarna się kończy, a zaczyna długofalowa praca integracyjna.
Szczególnie bolesna była nauka tego, jak wygląda finansowanie pomocy humanitarnej oraz jak idea lokalizacji w pomocy humanitarnej nie działa. Idea ta zakłada, że pomoc humanitarna powinna być tak lokalna, jak to możliwe oraz tak międzynarodowa, jak to konieczne.
Patrząc w przyszłość wiemy, że jesteśmy silniejsze i pewniejsze w swoich działaniach, negocjacjach z donorami i stroną rządową. Wiemy również, gdzie są nasze silne, a gdzie słabe strony, gdy planujemy odpowiedź na kryzys humanitarny. Przede wszystkim jednak wiemy, gdzie jest granica naszej wewnętrznych możliwości organizacyjnych i że ta granica to dobrostan naszych osób pracowniczych.
Seria „Czerpanie z doświadczenia”
Powyższy materiał powstał w ramach działań NGO Forum „Razem”, goszczonego przez Polską Akcję Humanitarną, dzięki wsparciu finansowemu Oxfam International. Celem projektu „Czerpanie z doświadczenia” jest zapisanie i podzielenie się lekcjami, jakie organizacje lokalne wyciągnęły ze swoich działań swojej pracy na rzecz uchodźców i migrantów w Polsce, aby wiedza ta została utrwalona i mogła być zaprezentowana innym organizacjom oraz międzynarodowej społeczności humanitarnej. Członkowie NGO Forum „Razem” zaproszeni do autorstwa publikacji wyrażają poglądy własne oraz własnych organizacji.
Tekst przygotowała Anna Chmielewska, członkini zarządu oraz dyrektorka programów integracyjnych w Fundacji Ocalenie.