Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Eksperci krytycznie ocenili projekt rządu i Banku Światowego dot. Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły.
Planowane działania polskiego rządu i Banku Światowego w ramach Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły nie zmniejszą ryzyka, a nawet mogą spowodować wzrost zagrożenia powodziowego dla Polaków.
Koalicja Ratujmy Rzeki alarmuje: Polski rząd realizuje projekt wsparty ogromną pożyczką z Banku Światowego, który nie poprawi bezpieczeństwa przeciwpowodziowego Polaków, a może doprowadzić do olbrzymich strat środowiskowych. Jest to marnowanie publicznych pieniędzy, których tak potrzebują inne sektory - mówi Ewa Leś, koordynatorka Koalicji Ratujmy Rzeki.
- Ekspertyzy wykonane przez polskich i niemieckich fachowców dowodzą, że działania na Dolnej Odrze nie są zaplanowane optymalnie i mogą być nieskuteczne. Za nasze środki z kredytów zafundujemy sobie wzrost zagrożenia powodziowego – stwierdza Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, działacz KRR.
Raporty wskazują że działania rządu i Banku Światowego – wbrew deklarowanym celom – nie poprawią bezpieczeństwa przeciwpowodziowego dla Dolnej Odry, a w szczególności Szczecina. Szczegółowe wyniki raportów przedstawione zostaną na polsko-niemieckiej konferencji „Przyjazna środowisku ochrona przeciwpowodziowa na Odrze” 20 czerwca 2018 r. w Słubicach, zorganizowanej przez Niemiecką Ligę Ochrony Przyrody (Deutscher Naturschutzring (DNR) e.V.) przy współpracy z Koalicją Ratujmy Rzeki (KRR).
W jednym z raportów[1] poddano analizie, wątpliwą od początku, modernizację Międzyodrza jako przeciwpowodziowego polderu sterowanego. Dowiedziono, że faktyczna powierzchnia użytkowa polderu i jego pojemność są znacznie mniejsze, niż to określają dane przedstawione przez ekspertów rządowych we wniosku do Banku Światowego (PAD) i wynosi tylko 5% deklarowanej wstępnie wartości.
Artur Furdyna, od lat działający na obszarze Delty Odry ichtiolog z Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy, ekspert KRR, komentuje: - Wg dokumentów planowana modernizacja Międzyodrza nie może znacząco obniżyć wierzchołka fali powodziowej a planowany polder nie będzie miał żadnego wpływu na poprawę ochrony przeciwpowodziowej Szczecina. Międzyodrze może natomiast stracić swoją obecną bardzo ważną funkcję jako naturalny polder przepływowy. Ponadto w swoim projekcie Bank Światowy i rząd nie uwzględnili wpływu modernizacji toru wodnego Szczecin-Świnoujście. Faktyczne pogłębienie i poszerzenie toru zwiększy możliwość wpływu wezbranych sztormem wód Morza Bałtyckiego na Zalew Szczeciński i poziom wody w Odrze, co, wobec stałego podnoszenia się poziomu Bałtyku, ma znaczny wpływ na bezpieczeństwo przeciwpowodziowe Szczecina i wybrzeży całego Zalewu Szczecińskiego – dodaje Artur Furdyna.
Bank Światowy wspiera koncepcję ochrony przeciwpowodziowej na Odrze Granicznej nazwaną przez krytyczne organizacje pozarządowe i naukowców “rzekomą”[2]. Przewiduje ona regulację Odry poprzez odrestaurowanie i rozbudowę ostróg na całej jej długości dla poprawy pracy lodołamaczy. Wyniki polsko-niemieckich raportów dotyczące tego odcinka Odry dowodzą, że w koncepcji tej nie zostały uwzględnione specyficzne warunki przepływów rzeki, co podważa racjonalność tych działań.
- W efekcie pozorne pogłębienie koryta rzeki, nie przyniesie wzrostu głębokości ze względu na podniesioną wysokość naturalnych nierówności piaszczystego dna, więc parametry mające ułatwić pracę lodołamaczom nie ulegną poprawie Jednocześnie zwiększona mobilność osadów dennych istotnie pogorszy stan ekologiczny rzeki – tłumaczy Artur Furdyna.
- Potwierdzają się obawy organizacji pozarządowych, licznej grupy naukowców oraz Partii Zieloni sprzed 2 lat. Uzasadnianie wydawania ponad półtora miliarda złotych koniecznością poprawy pracy lodołamaczy czy modernizacją dobrze funkcjonującego Międzyodrza to pretekst do wydawania środków publicznych na budowę drogi wodnej, a nie na rzeczywistą ochronę przeciwpowodziową - uważa Radosław Gawlik.
- W samym Wrocławiu podjęto już sporo działań przeciwpowodziowych, ale nadal nie możemy czuć się bezpieczni. Pokazuje to m.in. powódź z 2010 r., która wyrządziła duże szkody na Kozanowie. Nie zmieni się to dopóki rząd nie wprowadzi ogólnych rozwiązań, idących w stronę oddawania rzekom ich przestrzeni zalewowych w przemyślany sposób i kompleksowe podejście do rzek i ich zlewni, jak robią to inne kraje UE w zgodzie z Ramową Dyrektywą Wodną, wynikającą z obecnej wiedzy o systemach rzecznych – potwierdza Paweł Pomian z Partii Zieloni i Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Na realizację wątpliwego w swych celach projektu szacowanego na kwotę blisko 4,8 mld złotych, rząd polski podpisał w 2015 r. umowę pożyczki z Banku Światowego. Na działania na samej Odrze kwota pożyczki to ponad 1,8 mld złotych[3].
Dr Joanna Kubicka, współpracująca z EKO-UNIĄ ekonomistka z Wyższej Szkoły Handlowej we Wrocławiu: - Widzimy dużo lepsze i tańsze alternatywne sposoby poprawy bezpieczeństwa powodziowego. Na podstawie analiz ekspertów sygnalizujemy, że wybrano warianty czysto techniczne, mało optymalne, prawdopodobnie przynoszące więcej szkód i zagrożeń niż pożytku. Przy czym, mówiąc o bezpieczeństwie, mamy na myśli zarówno ludzi i ich dobytek, jak i ekosystemy, których zniszczenie będzie nas wiele kosztować.
[1] „Skuteczność planowanego polderu zalewowego Międzyodrze i koncepcji regulacji cieku na poprawę ochrony przeciwpowodziowej na dolnej Odrze”, maj 2018, Gerstgraser Ingenieurbüro für Renaturierung”
[3] Najwyższa Izba Kontroli delegatura we Wrocławiu, LWR.410.002.01.2017 P/17/104, „Wystąpienie pokontrolne"
Źródło: Koalicja Ratujmy Rzeki
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.