Organizacje pozarządowe dbają o to, by władza brała pod uwagę głos obywateli oraz by przestrzegała ich praw. Taka jest teoria. Czy jednak wysiłki trzeciego sektora są skuteczne? Prawa obywatelskie to w dużej mierze fikcyjne, martwe zapisy. Obywatele nierzadko nie zdają sobie sprawy z tego, że władza przekracza swoje uprawnienia, że ich wolność osobista jest naruszana, że nie korzystają w pełni z przysługujących im praw. Co więcej, często wcale o to nie dbają. O tym, jak zmienić tę trudną sytuację dyskutowano podczas trzydniowego Kongresu Praw Obywatelskich.
Kongresowi przyświecało założenie, że wpływ obywateli na podejmowanie ważnych dla naszego państwa decyzji jest wciąż bardzo mały, a stan debaty publicznej pozostawia wiele do życzenia. Spotkało się tu blisko trzydzieści organizacji pozarządowych, które dzieliły się swoimi bolączkami i sukcesami w walce o przestrzeganie praw obywatelskich w Polsce. Do uczestnictwa w poszczególnych panelach zaproszono również przedstawicieli rządu, naukowców, prawników, polityków i dziennikarzy.
– W Kongresie chodziło o to, by porozmawiać, wymienić się doświadczeniami i dowiedzieć się na czym skupiają się inne organizacje. Można było wybrane tematy nagłośnić i wytłumaczyć innym dlaczego są ważne, można było także zobaczyć, że nie jesteśmy z naszymi problemami sami. Teraz sytuacja wygląda tak, że każda organizacja „bije się” z rządem na własną rękę. Walczymy o zmiany systemowe w sprawach, którymi się bezpośrednio zajmujemy, na których znamy się najlepiej. Tracimy jednak z oczu szerszy kontekst. Potrzebna jest zmiana nastawienia władzy do całej tej tematyki, inaczej organizacjom nie uda się nic wywalczyć - skomentował Piotr Frączak, prezes zarządu Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych
Kongres powstał z inicjatywy organizacji pozarządowych zajmujących się problemami związanymi z respektowaniem praw obywatelskich i budową społeczeństwa obywatelskiego. Piotr Frączak opowiedział o historii pomysłu i jego głównych założeniach:
– Jesienią ubiegłego roku spotykaliśmy się ze znajomymi - nie jako przedstawiciele organizacji, a jako osoby prywatne. Spotykaliśmy się, by rozmawiać o różnych problematycznych tematach, w tym o fikcyjnych prawach obywatelskich. Dyskutowaliśmy m.in. o sposobie tworzenia ustaw obywatelskich, o procesie przeprowadzania referendów i o dostępie do informacji publicznej. Zastanawialiśmy się, czy nie warto porozmawiać o tym w szerszym gronie. Zaczęliśmy więc pytać, kto chciałby uczestniczyć w takim spotkaniu, jakie tematy powinny zostać poruszone. Kongres powstał na zasadzie kuli śniegowej - nikt odgórnie nie ustalił, jakie podejmować będziemy tematy, kogo zaprosimy do partnerstwa. Postawiliśmy na całkowicie otwartą formułę, każdy mógł zgłosić się ze swoim tematem. To była taka „składkowa impreza”. OFOP dał zaplecze organizacyjne i zapewnił miejsce spotkania, jednak każda organizacja, biorąca udział w Kongresie, odpowiadała w całości za swój panel, brała za niego odpowiedzialność. Nikt nikomu nie narzucał tematów ani sposobu organizacji spotkania. Założenie było również takie, że na widowni zasiąść może każdy obywatel, niekoniecznie przedstawiciel organizacji, co więcej może to zrobić przychodząc „prosto z ulicy” - bez zgłaszania się, rejestracji, podawania nazwiska.
Ile organizacji, tyle problemów
W osiemnastu blokach tematycznych poruszano tematy bardzo różnorodne, wszystkie łączył jednak wspólny mianownik: przestrzeganie lub też łamanie praw obywatelskich.
Podczas prowadzonego przez Fundację im. Stefana Batorego panelu dyskutowano o tym, jak realizowane jest nasze prawo do uczestniczenia w stanowieniu prawa.
– Dostęp do projektów aktów prawnych jest bardzo trudny. Polskie prawo powstaje w ciszy, przy udziale osób albo bardzo zdeterminowanych, albo różnego rodzaju grup nacisku. O kulisach tego procesu dowiadujemy się dopiero, gdy wybucha kolejna afera, np. „hazardowa”, która tak naprawdę powinna nazywać się „legislacyjną” - mówiła Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka przygotowała dyskusję na temat skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak wyjaśniał dr Adam Bodnar z HFPC, jesteśmy w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o liczbę skarg do Trybunału. Polacy, na co dzień nie do końca świadomi swoich praw, w sytuacjach kryzysowych potrafią skutecznie znaleźć instytucje, które mogą im pomóc, również przed Trybunałem w Strasburgu. Sytuacja ta pokazuje jak nieefektywny jest system polskiego sądownictwa i jak niskim cieszy się zaufaniem wśród obywateli.
Kolejną debatę, tym razem o dostępie do informacji publicznej, zorganizowało Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich. Prawo stanowi, że obywatele mogą domagać się informacji np. na temat budżetu szkoły, do której chodzą ich dzieci albo wglądu w umowy, jaką gmina zawiera z podwykonawcami. Prawo to jest zagwarantowane m.in. w Konstytucji, lecz jego realizacja napotyka na szereg trudności. W Polsce wciąż obowiązuje "kultura tajności" - urzędy i instytucje często obawiają się ujawniania swoich informacji. Zebrani podczas panelu dyskutanci zastanawiali się co należy zrobić, by usprawnić dostęp do informacji publicznych.
Kongres zamknęła debata poświęcona „Prawu obywateli do debaty publicznej”, rozumianej tu głównie jako dyskurs prowadzony w mediach. Organizatorzy - Pracownia Badań i Innowacji Społecznych Stocznia oraz Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego - wyszli z założenia, że media zaniechały swojej misji, rozumianej jako pośredniczenie między obywatelami a władzą oraz edukowanie opinii publicznej w ważnych dla państwa kwestiach. W opisie spotkania czytamy, że media „same dla siebie stały się przedmiotem zainteresowania, pozornie tylko kontrolują władze, protekcjonalnie traktują opinię publiczną, zwalniają ją z myślenia i redukują do roli widowni w zaprogramowanych quasi debatach. Dyżurni eksperci „objaśniają” rzeczywistość na podstawie często byle jak przeprowadzonych sondaży, próbując w ten sposób zastąpić rzeczywisty głos opinii publicznej.” Podczas gorącej dyskusji, w której udział wzięli znani dziennikarze i przedstawiciele świata PR, próbowano ustalić, kto ponosi winę za mizerny obraz debaty publicznej w polskich mediach, dlaczego dziennikarze mają tak małe zaufanie do inteligencji widzów i proponują im programy publicystyczne na obraźliwie niskim poziomie, dlaczego upadło dziennikarstwo śledcze i czy media komercyjne naprawdę zwolnione są całkowicie z odpowiedzialności za kreowanie dialogu obywatelskiego, gdyż przyświeca im nadrzędny cel, jakim jest pomnażanie pieniędzy. Oczywiście nie udało się na pytania te jednoznacznie odpowiedzieć. Przyjęto jednak, że media jako przestrzeń do swobodnej deliberacji, a poprzez to realizacji demokratycznych praw obywatelskich, są nam potrzebne.
Kuba Wygnański, zaanonsowany podczas panelu jako „ten, który przedstawi zdanie obywateli”, zaapelował do dziennikarzy o rozpoczęcie wewnętrznego dialogu w środowisku mediów i refleksje nad priorytetami.
Czekamy na zmiany
O planach na przyszłość i dalszym losie wypracowanych podczas Kongresu rozwiązań opowiedział Piotr Frączak:
– Jednym z naszych celów było sformułowanie pytań, na które odpowiedzi domagają się organizacje, zajmujące się prawami obywatelskimi. Pytania te skierujemy do polityków, ale chcemy przekazać je także organizacjom i obywatelom, aby mogli wykorzystywać je w dialogu z władzą np. przy kolejnych wyborach. Oczywiście będą tam również konkretne propozycje zmian w ustawach, ale nie chodzi tu o to, aby wymuszać zgodne z naszymi oczekiwaniami odpowiedzi czy rozwiązania. Chcemy przekonać decydentów do zmierzenia się z interesującymi nas problemami, wywołać dyskusję, uruchomić pewien proces. Kongres Praw Obywatelskich to było pospolite ruszenie, więc nie mamy jeszcze planu na przyszłość. Zobaczymy jaki oddźwięk będą miały nasze pytania. Może okaże się, że problemy zostaną załatwione i sprawa się zamknie? Możliwe jest, że władza zadeklaruje chęć współpracy, uruchomi dobry system konsultacji i debat publicznych. Jeśli zobaczymy, że udało się realnie włączyć obywateli w proces podejmowania decyzji, to może nie będzie potrzeby organizowania kolejnego Kongresu. Oczywiście zawsze będą jakieś problemy, ale chodzi mi o ogólnie przyjęty przez władzę kierunek działań. Zasada musi być taka: ustanawia się prawo nie dla obywateli, a razem z obywatelami.
Źródło: inf. własna