Dotąd ich oburzenie budziła polityka mieszkaniowa miasta, sprawa śmiertelnego postrzelenia Maxwella Itoya przez policjanta, zamykanie stołówek w szkołach i umowy śmieciowe. W środę o godz.18.00 wystąpią w obronie wolności zgromadzeń po tym, jak miasto – ich zdaniem bezprawnie – nie wydało zgody na kolejną demonstrację.
Warszawscy „Oburzeni” pojawią się w środę późnym popołudniem na rogu Karowej i Krakowskiego Przedmieścia. Chcieli wrócić legalnie – próbowali zarejestrować zgromadzenie w urzędzie miasta. Władze jednak odmówiły im tego prawa – uważali, że cel demonstracji zagraża bezpieczeństwu publicznemu.
Aktywiści z ruchu "Okupacja - przejmujemy miasto" uważają, że to władze Warszawy złamały prawo, nie wydając zgody na zgromadzenie. – Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka miasto nie ma prawa odmówić, bo zgromadzenie nie zagraża bezpieczeństwu. Ustawa o zgromadzeniach mówi o tym jasno. Celem naszego zgromadzenia jest popularyzacja aktywnego udziału obywateli i obywatelek w życiu swojego miasta i dzielnicy, a także propagowanie zdrowego stylu życia i ciekawych metod spędzania czasu wolnego – tłumaczy Grzegorz Janiczak z "Occupy Warsaw".
Spotkanie-demonstracja w środę to nie koniec planowanych wydarzeń. Od soboty na Krakowskim Przedmieściu ruch Oburzonych organizował debaty, projekcje zaangażowanych społecznie filmów, serwował wegańskie jedzenie. W tym samy miejscu chcą pojawiać się regularnie.
- Na kolejne zgromadzenia nie mamy zgody, ale wracamy w poniedziałek. Chcemy też odebrać nasze rzeczy od firmy SITA, która w asyście policji odebrała nam je w poniedziałek. Ale na ich zwrot zgodzić się musi komendant straży miejskiej – mówi Grzegorz Janiczak.
Na środowym spotkaniu Oburzeni chcą ustalić harmonogram przyszłych wydarzeń i określić listę postulatów.
Źródło: inf. własna