Do końca marca można przesyłać uwagi w konsultacjach, a do 12 kwietnia - oferty w konkursie na partnerów w realizacji modelu obligacji społecznych w Warszawie. O tym, czym są obligacje i w jaki sposób mogłyby działać w Warszawie rozmawiamy z Sylwią Papiewską, Elżbietą Dmoch i Weroniką Chodacz z Biura Pomocy i Projektów Społecznych m.st. Warszawy, które realizuje projekt „SIB – nowatorski mechanizm finansowania usług społecznych dla osób z niepełnosprawnością w m.st. Warszawa”.
Co to są obligacje społeczne i jak miałyby funkcjonować w Warszawie?
Sylwia Papiewska, naczelnik Wydziału Projektów Społecznych Biura Pomocy i Projektów Społecznych m.st. Warszawy: – Po pierwsze, jest to nowatorski system płacenia za rezultaty osiągnięte w projekcie i tym się różni od innych form współpracy Miasta z organizacjami pozarządowymi czy firmami. Po drugie, jest to rozwiązanie innowacyjne w skali kraju. Jesteśmy jednym z czterech samorządów, które otrzymały unijne dofinansowanie na opracowanie takiego rozwiązania w konkursie Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. Oprócz nas jest Wałbrzych, Kraków i Gdańsk.
Model jest dość rozbudowany. Jacy są główni aktorzy?
S.P.: – Główny schemat polega na tym, że obowiązkowo jest inwestor, właściciel problemu, czyli gmina, a w naszym przypadku Miasto oraz usługodawcy, którzy realizują usługę rozwiązania problemu społecznego. W naszym przypadku jest to aktywizacja zawodowa osób z niepełnosprawnościami. Opcjonalnie może być jeszcze operator.
Jakie są relacje między tym podmiotami?
S.P.: – Najlepiej to widać na schemacie [grafika poniżej – przyp. red.]. Jako Miasto jesteśmy właścicielem problemu. Odbiorcami jest wybrana przez nas grupa: osoby z niepełnosprawnościami. W modelu ta grupa jest szczegółowo opisana: są to osoby z różnymi niepełnosprawnościami w stopniu umiarkowanym i znacznym.
S.P.: – Usługodawcami, wyobrażamy sobie, będą głównie organizacje pozarządowe, które specjalizują się w aktywizacji zawodowej. Ale mogą być też firmy, które zajmują się taką działalnością. Kilka dni temu ogłosiliśmy konkurs partnerski na usługodawców i na operatora. W konkursie może startować każdy podmiot: organizacje pozarządowe, firmy. To jest otwarta droga. Do 12 kwietnia czekamy na oferty, więc trochę czasu jeszcze jest, żeby je przygotować.
Usługodawca na pewno musi współpracować z pracodawcami, aby osoby z niepełnosprawnościami znalazły się na rynku pracy.
Kolejna sprawa to inwestor Musimy poszukać inwestora. To będzie nasz kolejny krok: po konsultacjach i po ogłoszeniu konkursu partnerskiego na usługodawców i na operatora, będziemy szukać inwestora. Na tym polegają obligacje społeczne: ten model ma być finansowany na początku, co jest najtrudniejsze do zrozumienia przez wszystkich, z pieniędzy inwestora. Jako miasto, właściciel problemu, płacimy za aktywizację dopiero po osiągnięciu rezultatu przez usługodawcę i po sprawdzeniu tych rezultatów przez niezależnego ewaluatora. Włączyliśmy w ten model jeszcze operatora, który scala całą współpracę.
Organizacje pozarządowe mogą być operatorem, usługodawcą, pracodawcą?
Weronika Chodacz, koordynatorka projektu: – Każdym z tych aktorów. Usługodawca pracuje z pracodawcą, ponieważ na potrzeby pracodawcy przygotowuje osobę do pracy.
S.P.: – Organizacje oczywiście mogą być też inwestorem, jeśli zechcą.
W.Ch.: – W naszym modelu przewidzieliśmy, że inwestor może zatrudnić u siebie 20% grupy docelowej, czyli odbiorców. Czyli poniekąd rozwiązuje też swój problem na przykład z zatrudnianiem osób z niepełnosprawnościami, z wpłatami na PFRON itp.
Tworząc ten model opieraliście się na wzorach zagranicznych?
E.D.: – Tak. Wszędzie te modele wyglądają podobnie. Najwięcej przykładów jest brytyjskich. Trochę Skandynawia, Niderlandy. Ale najwięcej jest w Anglii. Cały system polega na tym, żeby właściciel problemu, czyli najczęściej jednostka samorządu terytorialnego płaciła tylko i wyłącznie za określone rezultaty. Nie za działania, jak do tej pory, tylko za rezultaty. Jeśli rezultat zostanie osiągnięty, wtedy – po informacji od ewaluatora – Miasto wypłaca pieniądze wraz z bonusem.
A kto określa ten rezultat?
S.P.: – Określiliśmy go na etapie przygotowania modelu.
W.Ch.: – Prowadziliśmy warsztaty, odbyło się 35 spotkań z interesariuszami, z przedstawicielami wszystkich tych grup, które wymieniłyśmy i rezultaty były wspólnie ustalane na tych spotkaniach. Oczywiście to było trudne, bo jeśli od rezultatów jest uzależniona płatność, to każdy ma swój interes, żeby ten rezultat inaczej wyglądał.
Ostatecznie jako rezultat założyliśmy 50 osób z niepełnosprawnościami zatrudnionych na otwartym rynku pracy przez co najmniej trzy miesiące. Podstawowy rezultat, za który w ogóle zaczynamy płacić, to są trzy miesiące pracy. Nie aktywizacji zawodowej, nie podpisanie umowy, tylko rzeczywiście utrzymanie miejsca pracy, co - liczymy na to – da nam jakąś trwałość zatrudnienia.
Mamy jeszcze opisane rezultaty, za które płacimy bonusy: za każdą osobę, która przez kolejny miesiąc pracuje, są dodatkowe bonusy dla inwestora.
S.P.: – Model nie jest jeszcze skończony, bo trwają konsultacje, ale oszacowaliśmy, że gdyby te 50 osób pracowało przez 12 miesięcy to maksymalny bonus dla inwestora wyniósłby 53 200 zł.
E.D.: – To jest około 6% od zainwestowanej kwoty.
Jak same Panie powiedziały model obligacji społecznych w Warszawie został wypracowany w dość długim procesie, brali w nim udział różni interesariusze. Teraz, do końca marca trwają konsultacje społeczne tego modelu. Co one mają na celu?
S.P.: – Prace były bardzo intensywne. Spotykaliśmy się w ramach siedmiu grup tematycznych związanych np. z pozyskiwaniem inwestora czy z szacowaniem kosztów koszyka usług. Obecnie jesteśmy na etapie, że model został pierwszy raz zamieszczony i opisany w takiej formie. Podczas konsultacji chcemy, żeby ktoś, kto nie brał udziału w tym procesie, jak i ktoś, kto go współtworzył, spojrzał na ten model całościowo i ocenił, czy w ogóle go rozumie, czy ma jakieś uwagi, może coś wniesie.
W tym modelu innowacją jest zaangażowanie inwestora.
E.D.: – Tak.
Czy w ogóle jest szansa na to, żeby na rynku warszawskim pozyskać takiego inwestora?
D.: – Miejmy nadzieję, że tak.
Czy ten inwestor musi być z Warszawy?
S.P.: – Nie, nie musi być z Warszawy. Dopuszczamy też taką możliwość, że może być więcej niż jeden inwestor. Gdyby było kilka podmiotów, to mogą zainwestować mniejsze pieniądze. Tak samo dopuszczamy możliwość kilku usługodawców. Mamy tu grupę 50 osób do aktywizacji. Usługodawcy mogą sobie wybrać i wskazać w konkursie 10, 15, 20 osób – ile będą chcieli, ile czują się na siłach.
Nie narzucamy też z iloma osobami będą pracowali usługodawcy. Może być i 200 osób na przykład. Nam zależy na tym, żeby 50 osób otrzymało zatrudnienie.
Co ważne, określiliśmy koszyk usług, który jest niezamknięty, związany z aktywizacją zawodową. Nie będziemy rozliczać usługodawców, czy zrobili takie szkolenie czy inne. Dla nas najważniejszy jest rezultat. Tym się to różni od innych działań, innych konkursów. Patrzymy na to, czy został osiągnięty rezultat, czyli podjęte zatrudnienie, a nie na to, czy ktoś poszedł na kurs, staż. To nie ma dla nas znaczenia. Ważne jest, czy podjął zatrudnienie i czy utrzymuje to zatrudnienie.
W.Ch.: – Warto dopowiedzieć – co też wynikło z naszych spotkań – że płacimy 30% kwoty na aktywizację z góry. Z tego względu, że organizacje nie mają płynności finansowej i mogą mieć trudność z tak długą pracą z odbiorcami. Jeśli rezultat nie zostanie osiągnięty, to te 30% dzielimy solidarnie: inwestor, Miasto, EFS i usługodawcy.
Osoby aktywizowane powinny się utrzymać na rynku pracy przez trzy miesiące. A w jakim czasie mają na ten rynek trafić?
S.P.: – To jeszcze nie do końca jest uzgodnione ze względu na to, że nie wiemy, jak Ministerstwo ogłosi konkurs drugiego etapu, ile on będzie trwał. Maksimum może to być 9 miesięcy.
Natomiast te trzy miesiące mogą być przerywane: zapisaliśmy zatrudnienie na umowę przez trzy miesiące w ciągu sześciu miesięcy. Później: 12 miesięcy w ciągu 15 miesięcy. Wiemy, że mogą być trudności: ktoś po miesiącu przerwie zatrudnienie, bo mu się nie spodobał pracodawca. Albo będzie miał pogorszenie stanu zdrowia. Różne sytuacje mogą się zdarzyć. Chcemy dać możliwość, aby mógł wrócić i aby przepracowany czas wliczał się do zatrudnienia. Dopuszczamy również umowy zlecenia, samozatrudnienie i umowy o pracę, ale minimum na pół etatu i o minimalnym wynagrodzeniu.
W.Ch.: –Założyliśmy, że aktywizowane będą osoby, które nie więcej niż 5 lat temu opuściły system edukacji. Chcemy im stworzyć atrakcyjną alternatywę dla systemu świadczeń socjalnych. Aby zaczęły pracować na tak godnych warunkach, żeby były w stanie za tę pracę się utrzymać, żeby było warto pracować. Można powiedzieć, że te wymagania są dość wyśrubowane, ale one wynikają z naszej chęci rozwiązania problemu społecznego i utrzymania rezultatu.
Czy po przetestowaniu modelu jest szansa, żeby zaistniało to jako systemowy element w samorządzie warszawskim?
E.D.: – Trudno powiedzieć, bo systemowy to znaczy, że zostanie to wpisane w obowiązujący system prawny. Myślę natomiast, że jeśli znajdą się odważne samorządy, a są takie w Polsce, otwarte na innowacje, to dajemy im naprawdę bardzo fajny sposób na osiąganie faktycznych rezultatów.
Wiem, że one są trudne. Nie wejdzie to do stałej praktyki, bo w wielu krajach to było testowane i nie weszło. Tutaj pojawiają się interesy nie tylko finansów publicznych, ale również prywatnych. Nie jest to proste, aby można to było dobrze uregulować. I nie wszystkie problemy społeczne da się takim modelem rozwiązać, dlatego że nie wszystkie dadzą się tak owskaźnikować. A rezultaty muszą być bardzo jasno określone.
Jeśli weźmiemy na przykład rozwiązanie jakiegoś problemu związanego z recydywą czy bezdomnością, to musimy się liczyć z tym, że potrzebna jest dłuższa perspektywa. Patrzymy, czy wskaźnik faktycznie się zmniejszył. Tutaj mamy grupę docelową, mówimy – mają się zatrudnićW tym wypadku zakładamy zatrudnienie 50 osób w krótkim czasie. To jest proste. Natomiast jeśli bierzemy problem, który rozkłada się na większą liczbę osób i musimy zbadać go statystycznie, to wtedy musi to trwać przynajmniej 5-10 lat. Obligacje społeczne opierają się jednak na współodpowiedzialności i na tym, że strony mają do siebie pełne zaufanie, i współpracują na rzecz osiągnięcia tych rezultatów. To jest istotą obligacji społecznych, bez tego to się nie uda.
S.P.: – Warto jeszcze powtórzyć: usługodawcy z góry płacimy 30%. Później, po osiągnięciu pierwszego, kluczowego dla nas rezultatu, będzie kolejne 30%. Pierwszy rezultat będzie dla nas i dla niego być albo nie być, realizujemy projekt dalejlub nie. To jest ważne, ponieważ usługodawcy też będzie zależało, aby ten rezultat osiągnąć. Wtedy dostanie pieniądze albo projekt się zakończy i wszyscy uczestnicy modelu pokrywają wydatki poniesione na aktywizację. Częściowo chcemy to też sfinansować ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, oczywiście po zaakceptowaniu modelu przez Ministerstwo. Ministerstwo cały czas podkreślało, że to my mamy zaproponować, jak ten model miałby wyglądać. To będzie nasza propozycja. Czy oni to przyjmą – tego nie wiemy. Będziemy negocjować, jak to ma wyglądać.
Jaka jest perspektywa czasowa?
S.P.: – Projekt kończymy w kwietniu. Czas na rozliczenie mamy do końca maja. Później myślę, że jakieś dwa miesiące Ministerstwo będzie potrzebowało, aby się zapoznać z efektami naszych prac. Na wrzesień czy końcówkę sierpnia Ministerstwo planuje ogłoszenie konkursu drugiego etapu dla tych czterech samorządów, które teraz przygotowują model.
Na testowanie.
S.P.: – Tak. Chcielibyśmy dobrze się do tego przygotować, z umowami, z wszystkimi innymi dokumentami. Zakładamy więc, że testowanie zaczniemy od przyszłego roku.
W.Ch.: – Zanim to nastąpi będziemy podpisywać umowę partnerską i z operatorem, i z usługodawcą. Szukamy podmiotów, które są gotowe z nami w partnerstwie realizować drugi etap tego projektu
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23