„Pomysłem na kłopoty z wchodzeniem młodych ludzi na rynek pracy mogłyby się stać spółdzielnie socjalne. Ekonomia społeczna robi karierę w Europie, ale w Polsce dopiero raczkuje” – pisze Magdalena Kicińska w „Polityce”.
Spółdzielnie socjalne to wschodząca gałąź gospodarki europejskiej. I mamy tu pełen przegląd form działalności: „aranżacja przestrzeni, geoturystyka, kreowanie wizerunku, tworzenie prezentacji internetowych, prowadzenie klubokawiarni, sprzedaż ekologicznych środków czystości, opieka przedszkolna, montowanie kolektorów słonecznych, sprzedaż powierzchni reklamowej” – czytamy w artykule.
I chociaż zgodnie z ustawą o spółdzielniach socjalnych, istnieje szeroki katalog osób, które mogą je utworzyć, Kicińska zwraca uwagę, że wybór spółdzielni może być szczególnie ważny dla młodych osób i kobiet, które chcą powrócić do pracy po urodzeniu dziecka. A jak powszechnie wiadomo sytuacja tych dwóch grup jest szczególnie trudna na rynku pracy.
W artykule przedstawione są spółdzielnie socjalne, którym udało się znaleźć swoje miejsce na rynku. I tak poznajemy historię kobiet z osiedla domów socjalnych, które założyły Lubelską Wielobranżową Spółdzielnię Socjalną „Cztery Pory Roku” i prowadzą w centrum Lublina klubokawiarnię, czy historię młodych kobiet ze spółdzielni Signum z Golubia-Dobrzynia, które założyły punkt przedszkolny w swoim mieście.
Młode matki, które pracodawcy niechętnie widzą w swoich przedsiębiorstwach, chcą poprzez Spółdzielnię Mam rozkręcać działalność rękodzielniczą. – Trudno nam wrócić na rynek pracy. Wciąż na rozmowach kwalifikacyjnych pytają, czy mamy dzieci albo czy je planujemy. Z drugiej strony długa przerwa, a potem takie drastyczne starcie z realiami również odbiera wiarę w siebie – mówi w artykule Marzena Szal, jedna z założycielek spółdzielni.
Mimo wielu sukcesów i ważnej funkcji prozatrudnieniowej nowej spółdzielczości ciężko przebić się do świadomości społecznej. – To, co nam przeszkadza uwierzyć w siłę spółdzielczości, to doświadczenia historyczne zarówno Polski Ludowej, jak i czasów po transformacji, kiedy to stawiano przede wszystkim na branie spraw w swoje ręce, indywidualny sukces – tłumaczy w artykule Krzysztof Cibor z portalu ekonomiaspoleczna.pl. Tymczasem w pozostałych krajach Unii Europejskiej kooperatywy przeżywają swój renesans. Pełnią ważną rolę w gospodarce. „W całej Unii jest ich prawie ćwierć miliona i zatrudniają ponad 4,5 mln pracowników” – pisze Kicińska.
Źródło: „Polityka”