Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Jesienią ma ruszyć program grantowy na lokalne działania skierowane do młodzieży. Jego przygotowaniem zajmuje się specjalny zespół powołany w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Ten sam zespół ma potem pracować nad rządową strategią wobec młodzieży. O tym, jakie problemy w tej strategii powinny znaleźć rozwiązanie rozmawiamy z Pawłem Dębkiem z Rady Działalności Pożytku Publicznego.
Magda Dobranowska-Wittels: – W grudniu 2013 roku Rada Działalności Pożytku Publicznego (RDPP) przyjęła uchwałę, w której rekomenduje Ministrowi Pracy i Polityki Społecznej przyjęcie do realizacji Krajowego Programu na rzecz Młodzieży „Aktywna Młodzież”. Ma pan, jako członek Rady, spory udział w powstaniu tego dokumentu. O tym, że trzeba zająć się polityką wobec młodzieży, wspominał pan chyba już na pierwszym spotkaniu Rady IV kadencji. To był pana cel, z którym pan kandydował do Rady?
Paweł Dębek: − To naturalne, ponieważ wywodzę się z organizacji pracujących z młodzieżą. Robię to właściwie od 12 lat, poprzez wspólne działania z młodymi ludźmi i poprzez wsparcie infrastrukturalne, między innymi w Dolnośląskiej Radzie do spraw Młodzieży oraz przez budowanie regionalnej polityki wobec młodych. Temat więc znam, ale nie jest to jedyny obszar moich zainteresowań. Jako Dolnośląska Rada do spraw Młodzieży już dawno, zanim ten postulat pojawił się w przestrzeni publicznej, zgłaszaliśmy potrzebę uproszczenia wzorów oferty i przejścia na rozliczanie za efekty. Upraszczanie różnych procedur w działalności organizacji pozarządowych to też jest sprawa, którą się interesuję.
Reklama
Przejrzałam przyjęty przez was program i – szczerze mówiąc – czegoś innego się spodziewałam po dokumencie zatytułowanym „Krajowy Program”. Oczekiwałam więcej konkretów, a tu jest spora część diagnostyczna, natomiast jeżeli chodzi o instrumenty, którymi można by zmieniać opisaną rzeczywistość, to zostają bardziej w sferze życzeń.
P.D.: – Trzeba na to spojrzeć poprzez kontekst, w jakim działa Rada. Nie zarządzamy żadnym budżetem, nie podejmujemy decyzji operacyjnych. Dzisiaj podążamy dwiema ścieżkami. Po pierwsze, przygotowanie programu dotacyjnego na wzór np. Programu Aktywizacji Społecznej Osób Starszych (ASOS), czy Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (FIO), ale skoncentrowanego na szeroko pojętej młodzieży. Byłoby to kolejne źródło finansowania inicjatyw w pracy z młodzieżą, w tym także nieformalnych grup młodzieżowych. Po drugie, w dalszej perspektywie, przygotowanie długofalowego programu strategicznego. To jest wielkie wyzwanie, ponieważ gdy mówi się o polityce młodzieżowej w szerokim ujęciu, to przechodzimy właściwie przez wszystko: edukację, rynek pracy, ale i też budownictwo mieszkalne, problematykę emigracji, służbę zdrowia. Gdzie nie sięgnąć, mamy kwestię młodzieży. Przygotowanie dokumentu, który będzie spójny i będzie czymś więcej niż tylko zbiorem pobożnych życzeń, jest trudne i wymaga wiele pracy. Nawet na poziomie operacyjnym, diagnostycznym, trzeba wiedzieć, gdzie zebrać informacje, gdzie szukać danych, gdzie jakieś prace się już toczą.
W jaki sposób i kto pracował nad tym Programem?
P.D.: – W ramach Rady Działalności Pożytku Publicznego został powołany zespół do spraw polityki na rzecz młodzieży. Włączyliśmy do jego prac organizacje i osoby, które – z racji swych zainteresowań i kompetencji – wydawało się, że powinny w nich brać udział. Jeżeli chodzi o diagnozę, to w dużej mierze oparliśmy się na raporcie Młodzi 2011. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu tworzyć kolejnej wielkiej diagnozy, skoro ta ma właściwie dwa lata. Prowadziliśmy też konsultacje wśród organizacji. Przeprowadziliśmy np. sondę poprzez Internet. Przyszło bardzo dużo odpowiedzi, pokazujących, jakie tematy są ważne dla młodych ludzi. Z tego wyodrębniliśmy trzy istotne obszary. Pierwszy związany jest z tym, co młodzi chcieliby i mogliby robić w czasie wolnym, co ich najbardziej interesuje. Drugi jest związany z edukacją obywatelską, społeczną i zaangażowaniem młodzieży w kwestie społeczeństwa obywatelskiego. I trzeci związany z rynkiem pracy, z umiejętnościami potrzebnymi do poruszania się na tym rynku. Diagnoza, szczególne wynikająca z opinii pracodawców, mówi, że młodzi ludzie mają z tym problemy: z pracą w grupie, z komunikowaniem się, z podejmowaniem decyzji, z kreatywnością itd. Dlatego ważną częścią działań przewidzianych w Krajowym Programie na rzecz Młodzieży jest to, co nazwaliśmy kluczowymi umiejętnościami. Od tych kompetencji i umiejętności będzie zależeć rozwój młodych ludzi. Stąd też tak ważna rola edukacji pozaformalnej. Tego nie da się nauczyć i zrobić w szkole.
Ten Program to na razie po prostu uchwała RDPP?
P.D.: – Tak, ale rekomendowaliśmy program ministrowi do realizacji. I coś się już w tej sprawie dzieje. Od lutego tego roku działa w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Zespół do spraw aktywności społecznej młodzieży, który przygotowuje wdrożenie programu grantowego, a potem zajmie się długofalową strategią. Także to już jest procedowane na poziomie rządowym. Departament Pożytku wystąpił z szerokim zaproszeniem do udziału w pracach zespołu do wszystkich zainteresowanych. Wstępny plan jest taki, żeby jesienią „odpalić” Program Aktywna Młodzież w formule grantowej na działania lokalne skierowane do młodych ludzi.
I jakie to miałyby być pieniądze?
P.D.: – Rozmawialiśmy o 20 mln zł. W sumie więc organizacje pozarządowe dostawałyby te 120 mln, których nie udało się wywalczyć na FIO: 60 mln zł z FIO, 40 mln z ASOS i 20 mln na młodzież. To już byłyby dobre rozwiązania na możliwości roku 2014.
Na jesieni to dosyć szybko…
P.D.: – Takie są założenia. Ambitne, ale wydaje mi się, że realne. Sam program jest prawie gotowy, ważniejsza jest decyzja o finansowaniu. A Departament Pożytku Publicznego ma właściwie wszystkie narzędzia potrzebne do sprawnego wdrożenia i przeprowadzenia konkursów, więc nie powinien to być kłopot dla Ministerstwa.
Jak długi będzie czas na realizację tych konkursów?
P.D.: – Chcielibyśmy, aby czas był do czerwca 2015 r. Pomysł, żeby otworzyć konkurs we wrześniu z terminem realizacji projektów do grudnia byłby niedobry. Podchodzimy do tego pilotażowo, chociaż nie mam wątpliwości, że tych projektów będzie dużo i że będą dobrej jakości.
Starczy czasu na dobre przygotowanie konkursu? FIO był dość wnikliwie i szeroko konsultowany. Dobrze byłoby iść tym wzorcem…
P.D.: – Tak, chociaż trzeba powiedzieć, że już jesteśmy po pewnych konsultacjach. Sam Krajowy Program na rzecz Młodzieży był konsultowany z organizacjami, a nawet przez nie tworzony. Jasne, że nie przez wszystkie, ponieważ tak się nie da, ale myślę, że te najbardziej aktywne i zaangażowane brały w tych pracach udział. Nie chcę powiedzieć, że konsultacje programu grantowego mają być tylko formalnością, bo na pewno nie, ale nie jest też tak, że ten program został napisany w zaciszu gabinetu przez urzędników i nie wiadomo, co się stanie, gdy go zmierzymy z rzeczywistością, z organizacjami i osobami pracującymi z młodzieżą. Jednak jest to program dla organizacji. Przy jego tworzeniu ważne dla nas było, żeby on z jednej strony odpowiadał na potrzeby młodych ludzi, z drugiej strony – na to, jak organizacje pracują z młodymi ludźmi, a z trzeciej strony, żeby skonsumował wszystko to, co jest dobrą praktyką Departamentu i Ministerstwa w pracy z organizacjami.
A prace nad strategią wobec młodzieży też się już toczą? Kiedy można się spodziewać jakiś efektów?
P.D.: – Myślę, że mamy czas do przyszłego roku, żeby nad tym rzetelnie popracować. Jeżeli to ma być porządny dokument, coś pokazujący, opisujący i prowadzący nas w jakąś stronę, to wymaga bardziej złożonych analiz. Pracuje nad tym ten sam Zespół w MPiPS. Spotykamy się co 2-3 tygodnie. Tempo pracy jest dość intensywne.
Dlaczego Krajowy Program na rzecz Młodzieżypowstaje w Ministerstwie Pracy, a nie na przykład w Ministerstwie Edukacji?
P.D.: – Jest kilka dobrych odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze, na Zachodzie polityka młodzieżowa, w rozumieniu np. edukacji nieformalnej, niemal wszędzie jest przypisana do organizacji pozarządowych, to one się nią zajmują. W Polsce organizacje są „umiejscowione” w Ministerstwie Pracy, więc też tutaj pojawiła się taka inicjatywa. Chciałbym podkreślić, że to naprawdę było budowane oddolnie: od organizacji, przez Radę Pożytku do Ministerstwa. Po drugie, nikt inny tym tematem się do tej pory nie zajął. Myślę, że do podjęcia tej kwestii polityków przekonało także to, że jesteśmy chyba jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie ma strategii wobec młodzieży. A po trzecie, jesteśmy obecnie w takiej rzeczywistości politycznej, że Ministerstwo Edukacji ma różne ważne tematy: sześciolatków, podręczniki i zawsze będzie się zajmowało tym wszystkim, co jest związane z edukacją formalną. To są potężne środki w każdym budżecie, również samorządowym i zawsze będą przytłaczały edukację pozaformalną i inne, trochę swobodniejsze, metody pracy z młodzieżą. Dyrektorzy wydziałów edukacji zazwyczaj zajmują się, jak oni to określają, „dachami”, to znaczy budynkami szkolnymi, edukacją jako pewną strukturą budżetu. Mało jest w tym patrzenia na młodzież jako na grupę społeczną. No i po czwarte, ale właściwie ten argument jest chyba najważniejszy: musimy obecnie spojrzeć na młodzież w kontekście rynku pracy, zatrudnienia i społeczeństwa obywatelskiego. To nie są dwie odrębne rzeczy, rynek pracy i kapitał społeczny funkcjonują w powiązaniu. W Diagnozie Społecznej wyraźnie powiedziano, że dzisiaj barierą naszego rozwoju jest słaby kapitał społeczny. Musimy go zdecydowanie wzmocnić.
W części diagnostycznej określona została grupa, do której Program jest kierowany. Młodzież od 13. do 30. roku życia. To dość duży przedział. Czy da się jednym Programem objąć tak zróżnicowaną grupę?
P.D.: – Znamy z historii większe przedziały, nawet do 35. roku życia. Jednym programem nie da się objąć całej tej grupy, ale projektami organizacji pozarządowych – już tak. Zawsze będzie kłopot z określeniem tej grupy. Taką definicję przyjęliśmy na Dolnym Śląsku. Poza tym program „Młodzież w działaniu” też takie granice zakreślił. Staraliśmy się, aby nasz program na rzecz młodzieży był spójny z programami unijnymi.
Ten przedział jest duży, ale on wynika z wielu uwarunkowań. 13 lat to jest początek gimnazjum. Przyjęło się, że od tego momenty już mamy do czynienia z młodzieżą. Później jest kwestia wyznaczenia wieku, w którym kogoś przestaje się zaliczać do młodzieży. To jest znacznie trudniejsze. Można za ten moment uznać koniec studiów, ale dzisiaj obserwujemy zjawisko odwlekania startu w dorosłość, młodzi ludzie po studiach funkcjonują w takiej rzeczywistości pośredniej. Określa się ich jako młodzi dorośli.
W grupie od 13 do 30 lat rzeczywiście mamy do czynienia z różną młodzieżą. Jest młodzież gimnazjalna, która właśnie przestała być dziećmi. Jest młodzież studencka, licealna, która realizuje się w różny sposób, ma różne potrzeby. I są młodzi dorośli, dla których ważna jest praca, obszar stabilizacji, rodziny itd. W obrębie tych podgrup jeszcze są różnice związane na przykład z miejscem zamieszkania, edukacją, możliwościami rozwojowymi. I na to wszystko trzeba odpowiedzieć. Nie, nie jednym programem, ale konkretnymi projektami. Różne organizacje lokalnie są w stanie odpowiedzieć na różne potrzeby swojej młodzieży, którą znają.
Ważną grupą, która powinna zostać objęta takimi działaniami są młodzi ludzie, znajdujący się poza systemem edukacji, nie mający zatrudnienia, ani nie podejmujący żadnych kroków, aby swą sytuację zmienić. Określa się ich skrótem NEET [z ang. Not in Education, Employment, or Training]. Szokujące są danej dotyczące kosztów i strat wynikających z tego, że te osoby są „niezagospodarowane”. Szacuje się, że w 2011 roku to mogło być około 32 miliardów złotych.
P.D.: – To jest kłopot. Jeśli tego zjawiska nie zatrzymamy, to proszę zobaczyć, co się może wydarzyć na przykładzie Hiszpanii, czy Włoch. Włoski premier mówi o zmarnowanym całym pokoleniu. U nas też zaczyna się to w niebezpieczny sposób przewijać. To jest realne wyzwanie i problem, żeby odpowiedzieć na potrzeby różnych młodych ludzi i w różny sposób wspierać ich w rozwoju. Jasne, że nasz program nie zastąpi całego rynku pracy i wszystkich dostępnych tam narzędzi, ale może być jednym z elementów uzupełniających. Może pomóc młodym ludziom w zdobyciu potrzebnych kompetencji, umiejętności, ale też trochę ich przywiązywać i pokazywać, że państwo jednak się nimi interesuje i coś dla nich robi, i nie jest wszystko jedno ,czy wyjadą do Irlandii lub Londynu.
Szacowane koszty i straty związane z tą grupą są wysokie, ale czy samych NEET-sów w Polsce jest dużo?
P.D.: – Jeszcze nie jest tak źle, głównie dlatego, że mamy obowiązek nauki do 18. roku życia. Nie wiemy, co by się stało, gdybyśmy na przykład zrobili to, co inne kraje, czyli obniżyli ten wiek do 16. czy 15. roku życia. To nas trochę ratuje, przynajmniej poprawia nam statystyki. Wszyscy wiemy, jak to czasem wygląda formalnie: młody człowiek musi chodzić do szkoły, więc się go ciągnie z klasy do klasy. A po skończeniu obowiązku szkolnego, mamy młodych bez wykształcenia, bez edukacji, bez pewnego rozumienia świata. Wspieramy produkcję młodych, sfrustrowanych ludzi, bez umiejętności życia we współczesnym świecie. To jest niebezpieczne.
W tym kontekście wydaje się, że współpraca z Ministerstwem Edukacji byłaby potrzebna, aby działać zanim ci młodzi ludzie opuszczą szkoły.
P.D.: – Tak, jest kluczowa. Tutaj muszę powiedzieć, że podczas prac nad Krajowym Programem na rzecz Młodzieży, oprócz pracy z organizacjami, spotykaliśmy się też z ministerstwami. Gospodarzem tych spotkań był minister Jarosław Duda. Taka też jest formuła tego programu: jego gospodarzem jest Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Natomiast od początku było jasne, że w pracach nad tym dokumentem muszą brać udział przedstawiciele i Ministerstwa Edukacji, i Ministerstwa Sportu, i Ministerstwa Kultury, i Ministerstwa Zdrowia, a w niektórych obszarach, np. dotyczących budownictwa także Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Przedstawiciele resortu edukacji zostaną, mam nadzieję, zaproszeni do prac w Zespole do spraw aktywności społecznej młodzieży. Zresztą, z MEN-em jesteśmy cały czas w dialogu jako zespół RDPP. Temat młodzieży ma wymiar horyzontalny, nie resortowy, trzeba patrzeć na różne dziedziny życia.
Ministerstwo Pracy, ale i inne resorty, mają już za sobą doświadczenie pracy nad Założeniami Długofalowej Polityki Senioralnej, które wymagało horyzontalnego spojrzenia na problemy. Czy dzięki temu teraz jest łatwiej?
P.D.: – Mam wrażenie, że tak. Po tym, jak powstały założenia do polityki senioralnej, rozmowa o polityce młodzieżowej jest prostsza. Procedury toczą się szybciej, decyzje też szybciej zapadają. Aczkolwiek ważne jest także to, że same organizacje młodzieżowe są rozpoznawalne. Nie jesteśmy dla administracji nowym podmiotem. Nie trzeba nam się jakoś wnikliwie przyglądać, zastanawiać, kim jesteśmy i o co chodzi z tą młodzieżą. Podobne doświadczenie mamy na Dolnym Śląsku. Różne organizacje różne dobre rzeczy lokalnie sobie robiły, ale dopiero połączenie ich w jedną federację, stworzenie pewnej siły politycznej, w postaci np. komisji do spraw młodzieży w sejmiku, synergia tych działań, pozwoliły nam wypracować strategię i pokazały efekty naszych działań. Pojawiła się na przykład możliwość realizacji projektów strategicznych dla całego Dolnego Śląska. W tym znaczeniu to jest podobny efekt. To, co robimy w różnych lokalnych społecznościach zamieniać w mocny strumień i przenosić na strategiczny poziom.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.