Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Jeśli organizacje chcą mieć wpływ na rozwiązywanie problemów globalnych, powinny budować koalicje i nie bać się niekiedy rzucić wyzwania rządom i biznesowi – mówi Chuck Hirt, dyrektor sieci zrzeszającej kilkadziesiąt organizacji i aktywistów z 19 krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Ignacy Dudkiewicz: – Czy rozwiązywanie globalnych problemów jest możliwe bez udziału społeczeństwa obywatelskiego, w tym – w szczególności – organizacji pozarządowych?
Chuck Hirt, Central and Eastern European Citizens Network: – Jest niezbyt prawdopodobne, żebyśmy byli w stanie odpowiedzieć na globalne problem bez partycypacji. Interesy biznesu oraz rządów są często odmienne – przełom może przynieść włączenie społeczeństwa obywatelskiego jako partnera do tej dyskusji. Nie jest to łatwe. Obserwowanie działań obu tych grup – biznesu i rządów – pokazuje, że często chcą ignorować lub zbywać czczymi słowami wiele ważnych problemów. Zaangażowanie społeczeństwa obywatelskiego sprawia, że prezentują większą odpowiedzialność i odmienną perspektywę.
Reklama
No dobrze, ale co konkretnie mogą zrobić organizacje pozarządowe w takich tematach jak choćby globalne ocieplenie, kryzys migracyjny czy wzrost nierówności społecznych?
C.H.: – Przede wszystkim mogą zwracać na te problemy niezbędną uwagę. Mogą prowadzić potrzebne badania i sugerować rozwiązania związane z wspomnianymi przez ciebie problemami. Mogą także informować obywateli i pomagać organizować wsparcie dla ważnych i potrzebnych zmian.
Organizacje mogą wreszcie wywierać presję na urzędników, polityków oraz biznes, by wzięli odpowiedzialność za działania, które podejmują lub których nie podejmują.
Czy organizacje w wystarczającym stopniu uczestniczą w debacie na temat wspomnianych problemów?
C.H.: – To bardzo trudne pytanie. Są sprawy, którymi zajmują się w bardzo znaczącym stopniu. Może być to rezultatem świadomego wyboru danej organizacji, by aktywnie zaangażować się w określoną sprawę, a nawet rozpocząć kampanię mającą doprowadzić do konkretnych zmian. Jest też jednak wiele spraw, w przypadku których organizacje nie są wystarczająco zaangażowane albo efektywne. Innym wyzwaniem jest trudność, jaką mają organizacje – podobnie jak sami obywatele – ze zwróceniem uwagi na globalne problemy. Efektywną strategią może być sprowadzenie danej sprawy do możliwie lokalnego kontekstu, by stała się ona realna i zrozumiała dla szerszego grona odbiorców.
Jedno to zaangażowanie organizacji. Drugie to gotowość innych podmiotów do ich słuchania. Czy rzecznicza siła organizacji odgrywa realną rolę w globalnej debacie na temat globalnych problemów?
C.H.: – Z pewnością są przykłady, gdy organizacje pozarządowe skutecznie orędowały za zmianą i doprowadziły do jej wprowadzenia. Częstokroć, współpracując z mediami, były w stanie naświetlić określony problem i wywrzeć wystarczającą presję, by wywołać efekt. Istnieje wiele przypadków, gdy nastąpiło to w sferze ochrony środowiska czy praw człowieka.
Częściej jednak problemy globalne są tak wielkie i istnieje tak wielki opór przed ich rozwiązaniem, że organizacje mogą uczynić jedynie niewielką różnicę.
Innym poważnym ograniczeniem jest to, że organizacje nie zawsze reprezentują obywateli. Mogą prezentować perspektywę bardzo niewielkiej grupy ludzi z ekspercką wiedzą na dany temat, ale nie przedstawiać poglądów czy nie mieć nawet kontaktu ze zwykłymi obywatelami. Jest to szczególnie problem w Europie Środkowej i Wschodniej, gdzie istnieje znaczący brak łączności między organizacjami a obywatelami. Na Węgrzech i w Polsce widzimy zresztą niepokojące trendy do jeszcze większego ograniczania potencjału organizacji.
Być może organizacje są po prostu zbyt słabe w porównaniu z państwami oraz – w szczególności – korporacjami?
C.H.: – Na pewno problem słabości organizacji wobec rządów i biznesu istnieje. Dlatego powszechną strategią jest budowanie koalicji, platform oraz sieci organizacji celem zwiększenia ich zdolności do wywierania wpływu w określonych sprawach. Istnieją również znaczące ograniczenia, które występują w przypadku wielu organizacji, które są finansowane przez wspomniane rządy lub biznes i które mogą wahać się przed podjęciem ryzyka, jakim jest rzucenie wyzwania tym, którzy zapewniają im fundusze. Niektóre rządy i firmy stosują tę taktykę, by mieć organizacje pod kontrolą. Odpowiedzią na to – zwiększającą siłę organizacji – jest nauczenie się rozszerzania bazy członkowskiej oraz budowania lepszego i głębszego kontaktu z obywatelami.
Skoro z rządami i biznesem jest trudno, to może łatwiej byłoby w przypadku organizacji międzynarodowych? Czy NGO powinny mieć większą rolę w działaniach takich instytucji jak ONZ, Międzynarodowa Organizacja Handlu czy Bank Światowy?
C.H.: – Prosta i oczywista odpowiedź brzmi: „tak”. Instytucją, która zapewniła organizacjom pozarządowym formalną rolę w swoich strukturach decyzyjnych, jest Rada Europy. Jest to bardzo pomocne, gdy organizacje są zaproszone do „stolika” i mogą mieć wpływ na sprawy, którymi zajmuje się Rada. Oczywiście, istnieje wiele komplikacji związanych choćby z zapewnieniem reprezentatywności tych organizacji, rozwiązywaniem problemów językowych czy znalezieniem funduszy do wykonywania tej pracy. Mimo tych ograniczeń, taki proces ma wiele zalet. Inne instytucje międzynarodowe też mogłyby się dobrze przysłużyć zwiększeniu rangi głosu organizacji pozarządowych. Mógłby on być jeszcze głośniejszy, jeśli relacje między organizacjami a obywatelami by się zacieśniły.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.