Spółdzielnia Socjalna „PRAGA” to osiedlowa kooperatywa - jej pracownicy zarabiają pieniądze dzięki współpracy ze spółdzielnią mieszkaniową. Oto, jak lokalnie można starać się rozwiązywać problemy ludzi w trudnej sytuacji życiowej - przedstawiamy kolejny tekst z serii Inw[eS]torzy Społeczni.
Praca dla wykluczonych
Grzegorz Laskowski – krępy, energiczny, szpakowaty, opalony sześćdziesięciolatek. Prezes i współzałożyciel spółdzielni. Mówi szybko, bez wahania. Wszystko ma przemyślane, poukładane, nie musi szukać słów. Jak sam podkreśla, rad nikomu dawać nie będzie, ale doświadczeniem chętnie się podzieli.
Zaczęło się od tego, że pracował w fabryce obrabiarek Avia na ulicy Strzeleckiej, na warszawskiej Pradze. Również tutaj mieszkał – w Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „PRAGA”. Fabryka wprawdzie nie padła, ale kilka lat temu, w czasie restrukturyzacji, okazało się, że dla pana Grzegorza nie ma już miejsca – inspektor do spraw kontroli jakości przekładni śrubowo-tocznych nie był potrzebny, bo uproszczono pewne procedury, dokonano skrótów technologicznych.
I tak Grzegorz Laskowski, mający 34 lata stażu pracy, znalazł się w sytuacji, w której człowiek nie wie, co powinien ze sobą zrobić. Gdy okazuje się, że nie jest się potrzebnym, tymczasem zdrowie dopisuje, a do emerytury jeszcze tych kilka lat zostało.
Właśnie wtedy z inicjatywy Krajowej Rady Spółdzielczej ogłoszono, że pojawił się pewien pomysł – założenie spółdzielni socjalnej pod patronatem RSM „PRAGA”. Pierwsze zebranie odbyło się w październiku 2009 roku, przyszło na nie około 40 osób, z których sześć było zainteresowanych włączeniem się w program.
Idea była taka, że grupa inicjatywna zakłada, po odpowiednim szkoleniu, spółdzielnię, z którą RSM „PRAGA” podpisuje umowę na sprzątanie bloków mieszkalnych i utrzymanie w porządku terenów wokół nich. Wartość tych usług wycenia się w skali roku i zarząd RSM o nic więcej mnie musi się martwić. Kto i jak ma te usługi świadczyć, to już jest sprawa spółdzielni socjalnej.
Zarząd RSM „PRAGA” zaoferował pomoc techniczną – pomieszczenie, ksero, telefony, ze swojej strony wyznaczył także koordynatora projektu. Podczas kolejnych dwóch zebrań skompletowano sześcioro spółdzielców, gdyż wykruszali się kolejni chętni. Teraz jednak nie musiał ich już organizować nikt z zewnątrz, ponieważ poza Grzegorzem Laskowskim z pierwszego składu została Ewa Wysogląd, która niedawno przeszła na emeryturę i chciała jeszcze coś w życiu zrobić. Tych dwoje w końcu doprowadziło do powstania spółdzielni.
Rok to wcale nie za długo
„Od pierwszego zebrania do założenia spółdzielni, do rejestracji w KRS, minął rok” – opowiada Grzegorz Laskowski. „To nie jest krótko, ale ten czas był potrzebny. Musieliśmy się przestawić z bycia pracownikiem na bycie pracodawcą, nauczyć prowadzenia spółdzielni – prawo pracy, zarządzanie, biznes plan, zasady funkcjonowania na wolnym rynku, socjologia, psychologia, zarządzanie zasobami ludzkimi, integracja wewnątrz przedsiębiorstwa.
Dzięki unijnemu programowi 7.2.2, szkoleniom, jakie on zapewnił, byliśmy po kilku miesiącach przygotowani do prowadzenia firmy. Te szkolenia były nam bardzo potrzebne. Wcześniej byliśmy pracownikami najemnymi, nie mieliśmy wiedzy potrzebnej do kierowania firmą. My sami, założyciele, musieliśmy się poznać, dotrzeć, podzielić rolami w zarządzie spółdzielni. To nie bariery biurokratyczne zdecydowały, że jej założenie trwało rok, ja tych barier nie odczułem. Ludzie narzekają na przykład na urzędy pracy, a mnie się z naszym znakomicie współpracowało.
Zakładając spółdzielnię, mieliśmy pewność, że RSM podpisze z nami umowę , gdyż wcześniej, w lecie 2010 roku, czyli po około pół roku od pierwszego spotkania, podpisaliśmy z jej zarządem list intencyjny. Ułożyliśmy statut i złożyliśmy papiery do KRS, w międzyczasie kolega dostał pracę i zostaliśmy w piątkę. Mniej nie mogło być, gdyż taka jest minimalna liczba członków spółdzielni. Musieliśmy uwzględnić tę zmianę w papierach i po trzech tygodniach od złożenia wniosku zostaliśmy zarejestrowani i mogliśmy podpisać z urzędem pracy umowę o dotacji. Trzy osoby spośród nas spełniały warunki zawarte w ustawie o spółdzielniach socjalnych, żeby dostać po 12791 zł na osobę” – wspomina Grzegorz Laskowski.
Te nieco ponad 38 tys. zł wydano na remont udostępnionego przez RSM „PRAGA” lokalu na biuro, wynajmowanego na preferencyjnych warunkach, na podstawowe wyposażenie biura, a także na kosiarki, oczyszczarki spalinowe używane też do odśnieżania, nożyce do żywopłotów, piły, podkaszarki, kosę spalinową. Są ograniczenia, pieniędzy z dotacji nie można wydać na pensje, na opłaty za media – tylko na sprzęt i wyposażenie.
„Formalnie zaczęliśmy działalność od 1 marca 2011 roku, bo faktycznie – już nieco wcześniej. Sami, czterej założyciele, sprzątaliśmy kilka bloków, żeby wiedzieć, ile jest roboty i ile czasu trzeba, żeby ją porządnie zrobić. A od marca mieliśmy już umowę z RSM «PRAGA»” – mówi Grzegorz Laskowski.
„Teraz sprzątamy 14 budynków. Nie wiadomo, czy spółdzielnia rozszerzy tę działalność, bo zmienia się polityka RSM – chcą, żeby dozorcy byli na samozatrudnieniu. My mamy zapewnienia, że są możliwości rozwoju. Mamy umowę na czas nieograniczony z dwumiesięcznym wypowiedzeniem. I cały czas myślimy o rozszerzeniu profilu działalności spółdzielni, na przykład na remonty. RSM rocznie przeznacza na remonty 250 mln zł. Gdyby z tego jeden procent trafił do nas, to ja za te pieniądze dam pracę wielu osobom. To zależy od zarządu RSM, ale mam nadzieję, że nasza spółdzielnia będzie się rozwijać. Dla nich każdy nasz pracownik to spółdzielca, który jest wypłacalny, nie zalega z czynszem, nie jest ciężarem dla innych”. Sami nie mają problemów z zatrudnianiem ludzi, ich doborem, zapewnianiem sprzętu, pilnowaniem itd.
Kim są pracownicy spółdzielni?
Zatrudnia ona łącznie 17 osób, w tym pięcioro członków założycieli. Ta piątka jest na spółdzielczych umowach o pracę, reszta na umowie-zleceniu. Zarząd jest wynagradzany na poziomie płacy minimalnej, wysokość zarobków pozostałych jest adekwatna do wielkości budynków i terenu, o które dbają.
Spółdzielnia ma utrzymać siebie, ale z założenia jest firmą non profit. „Chodzi więc o to, żeby dać miejsca pracy członkom spółdzielni i tym kilkunastu osobom przez nią zatrudnionym, ale nikt się tu nie dorobi majątku” – mówi prezes Laskowski. „Jeżeli spółdzielnia zarabia więcej, niż wynoszą jej koszty, to nadwyżkę inwestuje w wyposażenie, w kolejne narzędzia do pracy. A wartość dodatkowa, jaką wypracowuje, to pomoc wykluczonym, integracja społeczności na osiedlach. Bo pracownicy spółdzielni to przede wszystkim ludzie wykluczeni, borykający się z różnymi problemami – brakiem pracy, rodzinnymi, alkoholowymi”.
„Pierwszeństwo w przyjęciu do pracy mają tutejsi, członkowie RSM «PRAGA». Taka jest ta idea, żeby pieniądze zostawały tutaj” – mówi Grzegorz Laskowski. „Część z tego, co płaci nam RSM za sprzątanie, wraca do niej w postaci czynszu od naszych pracowników”. Wszyscy członkowie założyciele spółdzielni też należą do RSM „PRAGA”. Nie musiało tak być, ale tak wyszło.
„Do tej pory przez spółdzielnię przewinęły się 32 osoby. W każdym przypadku to jej zarząd rezygnował z pracownika, bo sporo było takich, którzy nie sprostali wymaganiom. Nie ma problemu z naborem chętnych, w teczce z napisem KANDYDACI jest sześć czy osiem podań” – mówi prezes. „Prawie wszyscy nasi pracownicy są w wieku 50+. To nie było założenie, ale okazało się, że starsi ludzie bardziej szanują pracę”.
„Ja chętnie dzielę się doświadczeniem, ale nikomu żadnych rad dawać nie będę. Każdy sam musi dojść do tego, jak taka spółdzielnia ma działać. Tu nie ma sztywnych reguł. Poza tymi, które są zawarte w ustawach – o spółdzielczości, o spółdzielniach socjalnych” – kończy rozmowę prezes Laskowski.
Nie pytałem Grzegorza Laskowskiego bardziej szczegółowo o finanse spółdzielni. Nie jest bowiem w niej najważniejsze, jakie ma przychody. Liczy się tych kilkanaście osób, które mają pracę. Ważne jest to, że powstała nowa wspólnota, że ludzie poczuli się potrzebni i że zawdzięczają to głównie sobie samym.
Są plusy, ale są też problemy
„Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa «PRAGA», zakładając oraz wspierając tę formę aktywności i przedsiębiorczości społecznej, miała na celu pomoc osobom potrzebującym, w trudnej sytuacji życiowo-materialnej oraz osobom nie radzącym sobie na rynku pracy” – mówi Tomasz Jankojć, prezes RSM „PRAGA” ds. eksploatacji zasobów mieszkaniowych.
Jego zdaniem to, co jest uważane za ideę Osiedlowej Spółdzielni Socjalnej, czyli pomoc osobom w trudnej sytuacji życiowej, stanowi jednocześnie jej słabą stronę. Nie zawsze wiedza, umiejętności oraz zaangażowanie członków spółdzielni są odpowiedzią na zapotrzebowanie na jej usługi.
Niewątpliwym plusem OSS jest to, że osoby sprzątające nie są bezimienne, co w praktyce w znacznym stopniu wpływa na jakość świadczonych przez nie usług. „W dużej mierze na jakość usług wpływa również to, że osoby sprzątające są mieszkańcami naszych zasobów, znają doskonale teren, który sprzątają, i nierzadko utrzymują pozytywne relację z mieszkańcami sprzątanych budynków”.
Prezes Jankojć uważa, że podstawową i największą trudnością jest zespolenie trzech czynników warunkujących sukces, tzn.:
- określenie kierunku działalności spółdzielni,
- pogodzenie przyjętego kierunku działalności z umiejętnościami członków spółdzielni,
- dopasowanie kierunku działalności do zapotrzebowania na usługi w danym rejonie.
Inną bardzo istotną trudnością jest bariera finansowa uniemożliwiająca odpowiednie wyposażenie w narzędzia i urządzenia do pracy. Tomasz Jankojć podkreśla, że RSM „PRAGA” wspomaga Osiedlową Spółdzielnię Socjalną, jednak przy wyborze wykonawcy musi kierować się przede wszystkim rachunkiem ekonomicznym i ceną rynkową za wykonywaną pracę.
„Naszym zdaniem Osiedlowa Spółdzielnia Socjalna «PRAGA» ma szansę rozwoju zarówno na terenie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, jak i na szerokim rynku pracy. Jesteśmy przekonani, że jeśli okrzepnie w swojej strukturze, będzie mogła podejmować bardziej skomplikowane prace lub rozwijać już istniejący zakres” – mówi prezes Jankojć, choć uważa, że jest jeszcze za wcześnie na wystawianie OSS ostatecznej oceny.
Jan Bazyl Lipszyc
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl