Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
To niehumanitarne, że w XXI wieku chorzy ludzie żyją na ulicy, podczas gdy są programy, dzięki którym możemy im skutecznie pomóc – mówi Julia Wygnańska, koordynatorka projektu Najpierw Mieszkanie.
Katarzyna Dumańska: - Gdy pierwszy raz usłyszałam o programie Najpierw Mieszkanie pomyślałam – jak to? Chcą rozdawać bezdomnym mieszkania za darmo? Też bym tak chciała! Przy bliższym poznaniu okazuje się, że jednak nie do końca tak to wygląda – do kogo więc jest skierowany ten program i o co w nim chodzi?
Julia Wygnańska (koordynatorka projektu Najpierw Mieszkanie): - Mówiąc o projekcie Najpierw Mieszkanie mówimy o bardzo szczególnej grupie ludzi. To nie jest postulat, by każdy bezdomny, każdy w trudnej sytuacji mieszkaniowej dostawał mieszkanie na samym początku. To jest specjalistyczna usługa skierowana do konkretnej grupy ludzi, którzy: są chronicznie bezdomni, czyli od lat przebywają na ulicy i mają podwójną diagnozę psychiatryczną, która obejmuje jakiś rodzaj zaburzeń psychicznych i uzależnienie. Z danych różnych warszawskich organizacji wiem, że mamy w mieście całkiem sporą grupę takich osób.
Reklama
Ale skoro te osoby przebywają na terenie Warszawy od lat i są znane instytucjom społecznym i organizacjom, to dlaczego wciąż są na ulicy?
J.W.: - Powszechnie uważa się, że sami nie chcą sobie pomóc. Jednak nasze doświadczenia i program, o którym chcemy mówić, pokazują, że nie umiano im pomóc. Program Najpierw Mieszkanie został wymyślony na początku lat 90. przez Sama Tsemberisa, psychiatrę klinicznego. Z czasem okazał się bardzo efektywny w pracy z tą konkretną grupą osób, czyli chronicznie bezdomnych i z podwójną diagnozą. Po dwóch latach około 80% ludzi zaczynało samodzielnie funkcjonować w sposób trwały. Te wyniki powaliły wszystkich.
W czym tkwi klucz?
J.W.: - Standardowa praca z osobą bezdomną opiera się na kontrakcie. Pracownik socjalny zobowiązuje się, że zapewni człowiekowi miejsce w schronisku, wyżywienie i pomoc w załatwieniu formalności. Bezdomny ma przestać pić, poprawić kontakty z rodziną i społeczeństwem oraz stosować się do szeregu zasad. Jeśli to robi, z czasem może liczyć na poprawę warunków, przejście z noclegowni do schroniska, potem do mieszkania treningowego, a na końcu do samodzielnego lokum. Jeśli zawali, zapije – trafia z powrotem na ulicę. Taki układ jest bardzo nierówny. Za dach nad głową i kawałek kołdry zmusza się człowieka do wprowadzenia w życiu ogromnych zmian. Program Najpierw Mieszkanie to wszystko odwraca, bo w przypadku pewnej grupy ludzi, o której mówimy, ten system motywowania zupełnie nie działa.
Jak w takim razie podejść do takiego człowieka?
J.W.: - Trzeba zapewnić mu podstawowe poczucie bezpieczeństwa, a robi się to umieszczając go w mieszkaniu. To daje silnego motywacyjnego kopa, na bazie którego ludzie zaczynają naprawdę chcieć i podejmować działania, które porządkują ich życie i prowadzą ich w stronę samodzielności.
Kiedy już trafią do mieszkania, to wtedy dopiero zaczyna się z nimi praca, ale oparta o zupełnie inne zasady niż w tym tradycyjnym systemie. Zamiast jednego pracownika socjalnego jest tzw. zespół asertywnego wsparcia środowiskowego, którego trzon stanowią psychiatra, pielęgniarka psychiatryczna, internista, psycholog, terapeuta i pracownik socjalny na dodatek. Po pierwsze, nie ma zakazu picia. Leczenie uzależnień jest oparte o zasadę redukcji szkód, co polega na tym, że pokazujesz osobie szkodliwe konsekwencje, ale nie zabraniasz jej pić. Po drugie, zakłada się, że osoby objęte programem mogą samodzielnie formułować cele swojej terapii. Pracując z nimi, zespół próbuje doprowadzić do takiej sytuacji, żeby oni sami wiedzieli, co chcą na danym etapie osiągnąć. Po trzecie, wybór klienta. Decyzje tej osoby są szanowane, zespół pracuje nad nimi, pokazuje różne możliwe konsekwencje, alternatywy, ale człowiek decyduje sam.
Ale to znaczy, że taki człowiek nie musi spełnić żadnych warunków?
J.W.: - Program nazywa się Najpierw Mieszkanie i to mieszkanie jest przyznawane na samym początku i bezwarunkowo. Ale bezwarunkowo jeśli chodzi o oczekiwania postępów człowieka w terapii. By uczestniczyć w programie, klient musi spełnić 3 podstawowe warunki: zgodzić się na udział w terapii, wywiązywać się z płatności za ustaloną część czynszu i dostosować się do ogólnie funkcjonujących norm społecznych (nie zakłócać porządku, przestrzegać ciszy nocnej itd.). Udział w terapii jest wymuszony kontraktem, ale dość szybko klienci sami zaczynają chętnie brać w niej udział i te spotkania stają się dużo częstsze niż kontraktowe minimum.
Program powstał w Stanach Zjednoczonych i tam odniósł sukces. Ale czy w naszych polskich warunkach ma on rację bytu? Skąd na to pieniądze?
J.W.: - Właśnie to chcemy sprawdzić w projekcie. W Stanach pokazano, że są 3 sposoby korzystania z usług z tytułu bezdomności: epizodyczny – kiedy człowiek trafia na ulicę tylko raz, tranzycyjny – kiedy tych epizodów bezdomności było kilka i właśnie chroniczny.
Analizując dane okazało się, że chronicznie bezdomni, choć stanowią tylko 5% wszystkich usługobiorców, zużywają połowę kosztów całego systemu schronisk. A jeżeli weźmie się jeszcze pod uwagę część osób z tej grupy chronicznie bezdomnych mieszkających na ulicy i korzystających z usług różnych instytucji, to okazuje się że koszty bycia na ulicy są co najmniej porównywalne jeśli nie wyższe od kosztów programu Najpierw Mieszkanie obejmującego wynajęcie mieszkania i opłacenie zespołu specjalistów. Jeśli mieszkasz na ulicy, to nie chodzisz do lekarza pierwszego kontaktu, co jest tańsze, tylko jesteś wożony na SOR, kiedy jesteś już w fatalnym stanie, nie chodzisz na terapię uzależnień, tylko jeździsz na izbę wytrzeźwień, nie płacisz alimentów, bo nie pracujesz z doradcą, który pomaga ci to wszystko rozłożyć na raty, tylko masz gigantyczny dług, więc sprawa trafia do sądu, a potem do komornika, lądujesz w więzieniu, a po wyjściu znów na ulicy albo w ośrodku pomocy społecznej. A praca tych wszystkich instytucji kosztuje.
Więc taki program daje szansę nie tylko na wyjście z bezdomności, ale też na obniżenie kosztów, które wydajemy na obecny system opieki nad bezdomnymi.
J.W.: - Tak, a efekt jest nieporównywalny, bo w tym standardowym systemie przy pomocy różnych instytucji, ci ludzie dalej są na ulicy. A to generuje koszty, które będziemy się starali policzyć. Najpierw Mieszkanie to na pewno nie jest program tani. Ale to jest program, który może być tańszy i przede wszystkim skuteczniejszy, niż alternatywa stosowana do tej pory dla tej konkretnej grupy osób. Bo trudno sobie wyobrazić, żeby w XXI wieku w cywilizowanym europejskim kraju chorzy ludzie (patrz: podwójna diagnoza!) żyli w takich warunkach.
O projekcie:
Projekt „Najpierw mieszkanie”, realizowany przez Fundację Ius Medicinae przy współpracy Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej i Armii Zbawienia z Irlandii, to stabilne rzecznictwo oparte o dowody, gromadzone i upowszechniane w celu wpłynięcia na zmianę w nastawieniu do budowania systemu wsparcia dla ludzi skrajnie wykluczonych, żyjących „na ulicach”, nie korzystających z dostępnej pomocy. W efekcie zostanie przygotowany grunt dla wdrażania w Polsce nowoczesnych programów opartych o ideę Najpierw Mieszkanie z sukcesem realizowanych w USA i kilku krajach Unii Europejskiej, stworzonych przez Sama Tsemberisa z nowojorskiej Fundacji Pathways to Housing.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.