Muzeum Polin czeka na dyrektora. Minister zapewnia, że Zygmunt Stępiński otrzyma nominację jeszcze w lutym
Wywołany i przedłużany przez związanego latami z trzecim sektorem ministra kultury Piotra Glińskiego spór o Muzeum Polin, jest smutną historią zepsucia wcześniej wzorowej współpracy trzech podmiotów: rządu, miasta i organizacji pozarządowej.
Jeszcze w tym miesiącu minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński podpisze nominację Zygmunta Stępińskiego na dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. W czwartek podczas posiedzenia senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu zapewnił o tym sekretarz stanu w resorcie Jarosław Sellin.
Wszystko wskazuje więc na to, że trwający blisko rok kryzys dobiegł końca. Ale dopóki podpis nie pojawi się pod nominacją, trudno o pełen spokój o przyszłość Muzeum. A – jak podkreślała biorąca udział w posiedzeniu przedstawicielka władz Warszawy Aldona Machowska-Góra – ponieważ instytucji współprowadzonych jest więcej, miasto znalazło się w trudnym położeniu z powodu ich niepokoju i taka sytuacja nie powinna się powtórzyć.
Bo wywołany i przedłużany przez związanego latami z trzecim sektorem ministra kultury Piotra Glińskiego spór o Polin, jest smutną historią zepsucia wcześniej wzorowej współpracy trzech podmiotów: rządu, miasta i organizacji pozarządowej (czyli w tym przypadku Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny). Trudno nie zgodzić się z Piotrem Wiślickim, prezesem Stowarzyszenia ŻIH, że pomimo obronionej niezależności placówki i zgody resortu na to, żeby prowadził ją mający duże doświadczenie jej wieloletni wicedyrektor, finał jest „gorzko-słodki” i przegrała na tym Polska.
Piotr Gliński „nie był gotowy podjąć takiej decyzji”
Kiedy w lutym zeszłego roku minister Piotr Gliński nie przedłużył umowy dyrektorowi Muzeum prof. Dariuszowi Stoli, pełniącym obowiązki został jego zastępca Zygmunt Stępiński, a organizujący placówkę partnerzy – oprócz resortu to miasto Warszawa i Stowarzyszenie ŻIH – uzgodnili, że zostanie przeprowadzony konkurs. W maju wygrał go prof. Stola – współautor międzynarodowego sukcesu Muzeum, którym kierował od 2014 roku. Ale nie otrzymał nominacji.
Dlaczego? Między innymi o to pytali członkowie senackiej komisji. Ale nie dostali odpowiedzi. Wszystko, co mogli usłyszeć od reprezentującego resort Jarosława Sellina, to że jego przełożony „nie był gotowy podjąć takiej decyzji”.
Piotr Gliński swoje intencje wobec Muzeum Polin zdradził już kilka miesięcy przed podjęciem decyzji o nieprzedłużeniu kontraktu z jego dyrektorem. Przed wyborami samorządowymi w 2018 roku napisał na Twitterze, że PiS musi wygrać je w stolicy, jeśli chce zmienić układ sił w placówce prowadzonej przez trzy podmioty. W podobne tony uderzył na sejmowej mównicy poseł PiS Jan Kilian, kiedy przedstawiał sprawozdanie sejmowej komisji infrastruktury, zajmującej się projektem specustawy, na mocy której rząd wywłaszczył miasto Gdańsk z gruntów na Westerplatte. – Muzeum Polin jest tak skonstruowane prawnie, że właściwie państwo polskie nie może współdecydować o sposobie funkcjonowania muzeum i treści tam przedstawianych – mówił 3 lipca 2019 roku.
Minister zarzucał prof. Stoli „bardzo głębokie zaangażowanie polityczne”. Duże niezadowolenie obozu władzy wywołała prezentowana dwa lata temu, w 50. rocznicę antysemickiej kampanii wystawa czasowa „Obcy w domu. Wokół Marca ’68”. Bo jako przykłady współczesnej mowy nienawiści pokazano na niej zanonimizowane tweety Magdaleny Ogórek i Rafała Ziemkiewicza, a więc gwiazd Telewizji Publicznej. Prof. Stola naraził się też krytyką nowelizacji ustawy o IPN, która w 2018 roku stała się przyczyną jednego z największych kryzysów dyplomatycznych, w jakich znalazła się Polska po 1989 roku.
Historyk został oskarżony przez ministra również o to, że nie chciał zorganizować w Muzeum konferencji o Lechu Kaczyńskim. Polin wydało oświadczenie, w którym poinformowało, że dyrektor był wobec tego pomysłu przychylny, ale kiedy poprosił pomysłodawców o znalezienie partnera merytorycznego, ci pomimo ponawianych o niego pytań, nie odpowiedzieli na tę propozycję.
– Wszystkie zarzuty, które minister mi stawiał publicznie były fałszywe – powiedział na posiedzeniu senackiej komisji prof. Dariusz Stola.
Jest coś jeszcze: dwa dni wcześniej w rozmowie z Renatą Kim dla Onetu ujawnił, że w 2018 roku został wezwany do ministerstwa i wyrażono wobec niego oczekiwanie, że odda połowę opiewającego na kwotę 5 mln euro grantu norweskiego, który uzyskało Muzeum. Nie zgodził się: byłoby to działaniem na szkodę kierowanej przez niego placówki.
„Czy można polegać na umowach społecznych wzajemnie podpisywanych?”
Minister trwał w uporze nadal nie zajmując jednoznacznego stanowiska w sprawie nominacji ani nie uzasadniając zwłoki, a pod koniec lutego dobiegał końca przewidziany w prawie czas pełnienia obowiązków dyrektora Muzeum przez Zygmunta Stępińskiego – instytucji groziła więc utrata niezależności i zainstalowanie w niej człowieka resortu. Nie pomógł apel prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i władz Stowarzyszenia ŻIH o powołanie zwycięzcy konkursu.
Nową dynamikę zdarzeń nadało sprawie spotkanie, do którego doszło 7 lutego tego roku. Podczas rozmowy z przedstawicielami Stowarzyszenia, Piotr Gliński i Jarosław Sellin zakomunikowali, że prof. Stola na pewno nie zostanie powołany, a powodem jest brak woli środowiska politycznego, które reprezentują ministrowie.
W tej sytuacji 11 lutego prof. Dariusz Stola zrezygnował z przysługujących mu praw zwycięzcy konkursu i wydał oświadczenie: „Widząc szkody, które Muzeum już poniosło i zagrożenia, które przed nim stoją, pragnę oświadczyć, że dla jego dobra gotów jestem zaakceptować takie warunki, które pozwolą na zażegnanie kryzysu” .
Stowarzyszenie i władze Warszawy wyraziły wsparcie dla historyka i akceptację dla jego decyzji oraz zaproponowały ministerstwu kandydaturę Zygmunta Stępińskiego. Piotr Gliński na nią przystał.
– Niestety, trzeba czasem przegrać, żeby wygrać. To, że prof. Stola nie jest dyrektorem, jest porażką nas wszystkich i porażką Polski. Zamęt, który panował wokół Muzeum w kraju i za granicą był niepotrzebny. I nie pomógł jednej z najważniejszych instytucji muzealnych i edukacyjnych na świecie. Przegraliśmy też osobę – mówił OKO.press Piotr Wiślicki. – Ale wygraną jest niezależność Muzeum. Zygmunt Stępiński był nominowany przez Stowarzyszenie i miasto po wcześniejszym uzyskaniu poparcia środowisk.
W posiedzeniu senackiej komisji wziął też udział przewodniczący Rady Muzeum Marian Turski. Podobnie jak Piotr Wiślicki podkreślał, że placówka poniosła przez trwający blisko rok kryzys poważne straty wizerunkowe. O sprawie pisały światowe media, m.in. "The new Yorker". Przypomnijmy też informację podaną przez prezesa Stowarzyszenia ŻIH: darczyńcy ze względu na niestabilną sytuację placówki wstrzymali się z wpłatami na 10 mln zł.
Prof. Stola zwrócił uwagę na to, że wicepremier Gliński obiecał powołać zwycięzcę konkursu, który sam ogłosił, zorganizował i przeprowadził. "Pomysł, aby zorganizować konkurs na stanowisko dyrektora Muzeum wyszedł z Ministerstwa, warunki przeprowadzenia konkursu, skład i regulamin zostały wspólnie uzgodnione, a Minister zobowiązał się do respektowania werdyktu komisji konkursowej" - czytamy we wspólnym oświadczeniu Piotra Wiślickiego i Rafała Trzaskowskiego wydanym 30 stycznia. O zobowiązaniu resortu przypomina też notatka ze spotkania przedstawicieli Stowarzyszenia z ministrem, do którego doszło 7 lutego ("umowa z panem Premierem Glińskim, że powoła kandydata, który zyska najwięcej głosów komisji konkursowej").
Dodajmy, że przewodniczącym komisji konkursowej był Jarosław Sellin. A w tym kontekście najlepszą puentą tej historii są słowa Mariana Turskiego:
Czy można polegać na umowach społecznych wzajemnie podpisywanych?
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23