Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Kilka tygodni temu „Mrówki” z EKON straciły pracę, ale już niebawem ją odzyskają. Dzięki porozumieniu z miastem i firmą SITA niepełnosprawni znowu zajmą się zbiórką i utylizacją śmieci na ursynowskich osiedlach. Odwiedziliśmy sortownię, gdzie pracują „Mrówki”. – By problem nie wrócił, potrzeba stabilnego prawa i lepszego wykorzystywania klauzul społecznych – mówi w rozmowie z warszawa.ngo.pl Marta Jabłońska, przewodnicząca zarządu Stowarzyszenia EKON.
Adrian Kubicki: – Zauważyłem, że praca wre, ale ponieważ nie mam porównania z tym, jak było wcześniej, nie wiem, czy rzeczywiście pełną parą.
Marta Jabłońska: – „Praca wre” to zdecydowanie zbyt mocne słowa – aktualnie pracuje tutaj niewiele osób. Wcześniej sortownia pracowała na dwie zmiany, wszystkie taśmy do sortowania były obsługiwane przez pracowników. Wjeżdżając dziś na teren sortowni można zauważyć, że wszystkie nasze auta stoją, a nie jeżdżą po Ursynowie. Mamy jednak nadzieję, że to się niebawem zmieni. 19 lutego w Urzędzie m.st. Warszawy odbyło się spotkanie z przedstawicielami miasta, firmy SITA Polska, która wygrała przetarg na wywóz śmieci na Ursynowie, oraz przedstawicielami EKON. Wspólnie doszliśmy do porozumienia. Ustaliliśmy warunki i ogólne zasady, na jakich moglibyśmy zbierać odpady na Ursynowie.
Jak będzie wyglądał powrót „Mrówek”?
M.J.: – Najpierw poinformujemy mieszkańców o powrocie, harmonogramie zbiórki, a następnie przedstawimy nowy „Elementarz Ekologiczny”, z którego dowiedzą się, jak prowadzić zbiórkę do trzech worków. Ufamy, iż mieszkańcy chętnie będą segregować według nowych zasad i nadal będą nas wspierać. Tylko w ten sposób możemy wrócić na Ursynów.
Czyli wszystko trzeba zacząć od początku?
M.J.: – Tak, wszystko od początku! Rejon będzie ten sam, ale trzeba od nowa ustalić od kogo będziemy odbierali odpady, podać nowe terminy odbioru, miejsca zbiórki naszych brygad „Mrówek”, transport, worki itd. Trzeba od początku zbudować to, co świetnie funkcjonowało przez ostatnich dziesięć lat i niestety zostało zlikwidowane pierwszego lutego tego roku. Musimy nauczyć mieszkańców trochę innej zbiórki odpadów. „Mrówki” też będą przeszkolone. Organizacja powrotu nie będzie prosta, ale damy radę. Najważniejsze, aby „Mrówki” wróciły do pracy, a mieszkańcy, żeby mieli wygodę i nie złościli się na fruwające po osiedlach odpady.
Ile to może potrwać?
M.J.: – Trudno jednoznacznie określić. Formalności zajmą kilka dni. Najpierw musimy przyjąć osoby do pracy, skierować na badania lekarskie, podpisać umowy, szkolenie BHP i tak dalej. Następnie przeszkolić w zakresie nowej zbiórki odpadów, co też zajmie kilka dni. Wiele „Mrówek” ma dziś problemy ze zdrowiem, nie wiem, czy wszystkie osoby będą w stanie wrócić do pracy z dnia na dzień. Kilkanaście osób trafiło do szpitali psychiatrycznych, inne mają depresję i nie chcą ruszyć się z domu. Oprócz tego codziennie około pięćdziesięciu osób przychodzi do sortowni i pyta nas o możliwość zatrudnienia. Są gotowi podjąć pracę w każdej chwili. Przyjęcie „Mrówek” do pracy będzie się odbywało sukcesywnie, w miarę możliwości tych osób.
Uczyniona szkoda ma swoje skutki. Gdzie tak naprawdę leży problem? Czy jest to kwestia prawa, kwestia dobrej woli czy kwestia komunikacji?
M.J.: – Wydaje się, że zawiodły wszystkie trzy wymienione czynniki. Przepisy nie pozwoliły nam wystartować w przetargu. Później zabrakło szerszego spojrzenia na to, co może się wydarzyć po wyeliminowaniu EKON z Ursynowa. Widziano tylko czynniki ekonomiczne, a zapomniano o czynniku ludzkim, który powinien mieć znaczenie już na etapie określania warunków przetargu. Zabrakło klauzul społecznych. A to przecież świetna droga, by umożliwić organizacjom takim jak EKON udział w zamówieniach publicznych. Ale z tym się pogodziliśmy. Niestety, gdzieś po drodze pojawił się również brak dobrej woli lub co najmniej brak chęci zrozumienia drugiej strony.
Mówiąc wprost: brak zrozumienia ze strony firmy SITA?
M.J.: – My staraliśmy się rozmawiać z przedstawicielami SITA długo przed pierwszym lutego, na próżno. Być może nie byłoby tego zamieszania, gdyby udało nam się wcześniej porozumieć. Teraz wydaje mi się, że tamta strona po prostu nie wiedziała do końca, czym się zajmujemy, co znaczy praca „Mrówek” dla mieszkańców Ursynowa i czym w ogóle jest praca dla osób z niepełnosprawnością. Działamy na Ursynowie od dziesięciu lat, trudno nas nie zauważyć. Stworzyliśmy świetny model rehabilitacji społecznej i zawodowej. U nas rehabilitacja osób zaczyna się już w domu – nasz pracownik musi się ubrać, wyjść na czas z domu, znaleźć przystanek autobusowy, kupić bilet, dojechać na miejsce zbiórki i pójść w teren. Tak oto, krok po kroku, tworzy się dla tych osób cały model uczestniczenia w społeczeństwie.
To, że o EKON zrobiło się głośno, można pewnie zaliczyć na plus. Mówi pani, że miasto w tej konkretnej sprawie pomogło. A czy urzędnicy mogliby zmienić coś systemowo, by do takich sytuacji więcej nie dochodziło?
M.J.: – Na pewno tak. Zmiany systemowe są niezbędne w pewnych obszarach. Na przykład system orzekania o niepełnosprawności wymaga zmian. Potrzebujemy pełnego wdrożenia ICF, czyli Międzynarodowej Klasyfikacji Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia w Polsce. Niezbędne jest wsparcie osób z niepełnosprawnością, zagrożonych wykluczeniem społecznym na wielu płaszczyznach. Chociaż są już pewne przepisy, które można stosować – np. klauzule społeczne w przetargach, aby wspierać w szczególności organizacje, które zajmują się włączaniem osób wykluczonych czy osób z niepełnosprawnościami do społeczeństwa.
Czy rozwiązanie problemu EKON i innych podobnych organizacji leży w stabilnym prawie?
M.J.: – Organizacjom takim jak EKON nie pomagają ciągłe zmiany, nowelizacje, bez gruntownych i długofalowych przemian. Przykładowo: ustawa o rehabilitacji zawodowej osób z niepełnosprawnością jest ciągle zmieniana. Na koncie jest już wiele nowelizacji, a szykuje się kolejna. Już widziałam „projekt założeń do ustawy o zmianie ustawy o rehabilitacji”… Od pierwszego kwietnia tego roku dla wielu organizacji koszty zatrudnienia osoby z niepełnosprawnością tak wzrosną, że nie wiadomo, ile z nich będzie w stanie się utrzymać. U nas wszyscy pracują na umowę o pracę, nie ma fikcyjnych umów czy stawek godzinowych. Musimy być przygotowani, że koszty pracy znacznie wzrosną, przy wydajności pracy na poziomie 20 – 30 proc. pracownika w pełni sprawnego. Mam wrażenie, że urzędnicy nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, jakie skutki, jakie przełożenie mają ich przepisy, które my, organizacje pozarządowe, przedsiębiorstwa społeczne, musimy w praktyce bezwzględnie stosować.
Prawo pracy powinno być bardziej wrażliwe na sytuację osób z niepełnosprawnością?
M.J.: – Na pewno prawo powinno być bardziej stabilne – musimy przecież wiedzieć, na jakich zasadach funkcjonujemy. Proszę pamiętać, że granty czy projekty unijne nie są narzędziami dla organizacji takich jak EKON. My z nich nie korzystamy, bo to pieniądze na chwilę – gdy kończy się projekt, kończą się pieniądze. My szukamy stałych rozwiązań i możliwości finansowania działalności. Zaczęliśmy więc w 2003 roku od niszowych działań, takich jak zbiórka i segregowanie odpadów. Dzisiaj szukamy kolejnych nisz, ale takich, które dadzą stabilizację funkcjonowania na rynku. Tymczasem ponad trzy lata zajęło nam przedłużenie umowy dzierżawy terenu, na którym znajduje się sortownia. Tyle trwały wszystkie procedury. Jak więc myśleć o przyszłości, inwestycjach i rozwoju? Na szczęście podpisaliśmy już długoterminową umowę, możemy trochę odetchnąć i zająć się tym co robimy najlepiej – tworzeniem miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością. Marzymy nie tylko o tym, by do pracy wróciło dwieście osób. Chcemy zaktywizować tych, którzy mają szczególne trudności w znalezieniu zatrudnienia, których nikt nie chce zatrudnić.
I tu pojawia się wspomniana już przez panią kwestia klauzul społecznych. Jest narzędzie, a więc dlaczego nie jest wykorzystywane?
M.J.: – Klauzule są w Prawie Zamówień Publicznych od 2009 roku, ale dopiero w 2011 roku zaczęto rozmawiać o tym, jak je uruchomić, jak je stosować w praktyce. Uczestniczyłam w licznych debatach, dyskusjach na ten temat. Spotykaliśmy się z urzędnikami, z burmistrzami i wójtami, którzy mogliby je stosować, ale od początku mówili „nie”. Okazało się, że urzędnicy boją się nowych rozwiązań odbiegających od utartego schematu. Boją się kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, wolą się nie narażać i nie wychylać. Na szczęście coraz więcej robi się w sprawie klauzul, pokazuje dobre praktyki – na przykład w Brzezinach. Organizowane są różne szkolenia z przełamywania oporów w stosowaniu klauzul, a na stronie Urzędu Zamówień Publicznych każdy może zobaczyć, w jak różnych zamówieniach można zastosować klauzule społeczne. Warto też pokazywać efekty stosowania klauzul – ile osób dzięki nim trafiło na rynek pracy, ile osób zaktywizowano zawodowo. Wierzę, że podejmowane działania rozwieją obawy osób formułujących zamówienia, a klauzule społeczne będą stosowane powszechnie. Wiele organizacji mogłoby stać się Wykonawcą zamówienia.
Czy w pozytywnym rozwiązaniu sprawy „Mrówek” pomogło zaangażowanie społeczne mieszkańców, którzy przecież pierwsi stanęli w obronie tego, co robi EKON?
M.J.: – Niemalże wyłącznie! Wielkie ukłony dla tych, którzy nas wsparli i dostrzegli, czym tak naprawdę jest praca dla osób z niepełnosprawnością. To nie my wywołaliśmy burzę, to zrobili mieszkańcy! My jesteśmy treścią tego zamieszania, ale nie autorem. Pierwszego dnia, gdy EKON przestał odbierać śmieci, zaczęły się urywać telefony. Gdy wydaliśmy oświadczenie o przerwaniu działalności na Ursynowie, w ciągu doby pojawiły się w naszej obronie profile na portalach społecznościowych. Cały czas czujemy to wsparcie. Jestem wzruszona za każdym razem, gdy o tym mówię. Od początku też mogliśmy liczyć na wsparcie władz miasta i władz dzielnicy Ursynów. Wszystkim jesteśmy bardzo wdzięczni.
Kończąc tę rozmowę: wspomniała pani o dramatycznej sytuacji niektórych pracowników EKON, którzy dzisiaj nie mają już zajęcia. Wielu z nich trafiło z załamaniem do szpitali psychiatrycznych. Czy wierzy pani, że uda się ich z powrotem zebrać i stworzyć zespół gotowych do działania ludzi, którzy znowu uwierzą w swoje możliwości i będą uczestnikami życia w społeczeństwie?
M.J.: – Oczywiście, że tak! W innym wypadku już by mnie tutaj nie było. EKON jest dla osób z niepełnosprawnością i to jest ich miejsce, więc zrobię wszystko, żeby tak było. Mimo że nie da się zrekompensować strat, odwrócić tego, co się stało, ale da się odbudować. Wierzę, że po tygodniach czy miesiącach rehabilitacji społecznej i zawodowej naszych pracowników, uda nam się wrócić do poprzedniego rytmu i zatrzemy ślady po tym, czego doświadczyliśmy. Znowu zmiany, ale mam nadzieję, że na lepsze.
Rozumiem, że tym razem chciałaby pani, by była to zmiana na stałe...
M.J.: – Tak. Bardzo życzę nam wszystkim świętego spokoju, byśmy mogli po prostu robić to, co robimy najlepiej, by już nam nikt niczego nie zmieniał i nie utrudniał. Mam nadzieję, że o Stowarzyszeniu EKON będzie głośno już tylko dlatego, że robimy dobrą robotę.
Marta Jabłońska – Przewodnicząca Zarządu Stowarzyszenia EKON. Ukończyła psychopedagogikę kreatywności na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie i psychologię zarządzania personelem na Uniwersytecie Warszawskim. Od 10 lat działa w środowisku i na rzecz osób z niepełnosprawnością. Od 2006r. związana ze Stowarzyszeniem EKON. Jest członkiem rady nadzorczej Fundacji „Łowisko” i wolontariuszem w Platformie Integracji Osób Niepełnosprawnych.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.