Monika Sadkowska: Życie na Ziemi uratujemy dzięki niebywałej umiejętności współpracy [wywiad]
Jak opowiadać o kryzysie klimatycznym, jak szukać wspólnych wartości i uwzględniać różne potrzeby ludzi, a także o kampanii iCO2dalej, opowiada Monika Sadkowska, rzeczniczka kampanii w zespole Polska Energia w ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Katarzyna Piasecka: – Twoja praca to uświadamianie ludzi o kryzysie klimatycznym. Naukowcy są zgodni – jeśli nie zaczniemy drastycznie ograniczać naszej emisji CO2, świat stanie się niezamieszkiwalny. Jak o tym opowiadać, żeby nie tylko straszyć, ale przekonywać ludzi, że jeszcze warto działać?
Monika Sadkowska: – Na mnie akurat strach zadziałał. Ale to prawda – tak niekoniecznie musi być. Ludzie są różni i różne komunikaty do nich trafiają. I bardzo dobrze! Bo my – nadający komunikaty o zmianie klimatu – też jesteśmy różni. Jeżeli coś nas szczególnie porusza w dziedzinie ochrony klimatu, jeżeli jesteśmy blisko swojej głębokiej intencji, która skłania nas do zajęcia się tym tematem – jest mało prawdopodobne, że tylko my tak czujemy. Jako działacze ekologiczni nie jesteśmy aż takimi oryginałami, nie ma co się oszukiwać.
Na Ziemi jest ponad 7,5 mld ludzi – jeśli do troski o klimat popycha mnie miłość do własnych dzieci – jest ogromna rzesza ludzi, którzy zrozumieją przesłanie oparte na miłości do dzieci i troski o ich przyszłość. Jeśli najważniejsze jest dla mnie to, że przyczyną spustoszenia naszej planety i społeczeństwa jest nieposkromiona chęć zysku – znajdę rzeszę ludzi, którzy mnie zrozumieją, bo dążą do sprawiedliwości społecznej i chcą zmniejszenia nierówności materialnych. Jeśli kocham przyrodę, więc chcę ją chronić i móc ją podziwiać – znajdę rzeszę ludzi, którzy mnie zrozumieją, bo niedawno siedzieli zamknięci w domach i marzyli o wyjściu do lasu.
Dodatkowo najlepsze jest, że w tej różnorodności potrafimy współpracować! Nasz gatunek tak się rozpanoszył na Ziemi, bo stworzyliśmy systemy współpracy: język, pismo, metodę naukową, rynek. Ludzie, którzy się nawet nie znają, nawet się nie lubią, współpracują, stosując się do tych systemów porozumiewania się.
Tak jak dzięki naszym ogromnym sieciom współpracy doprowadziliśmy ekosystemy ziemskie na skraj przepaści, tak dzięki naszej niebywałej umiejętności współpracy uratujemy życie na Ziemi – dzięki globalnym i lokalnym porozumieniom, zasadom i sieciom współdziałania.
Dlatego ja widzę przede wszystkim wartość w opowiadaniu o tym, co jest dla nas ważne w świecie, o tym jak chcemy, żeby świat wyglądał i o tym, że będziemy w tym celu współpracować.
A jak wyjść poza bańkę informacyjną? Jak dotrzeć do osób, dla których ochrona klimatu to wymysł klasy uprzywilejowanej?
– Jestem zdania, że najbardziej sprawdza się komunikacja wychodząca od potrzeb ludzi. Na użytek organizacji społecznych sprawdza się podejście tryb warto彡i (values modes). Pomimo podziałów na te słynne bańki współdzielimy potrzeby. Chcemy być rozumiani, szanowani, czuć się bezpiecznie, spodziewać się stabilnej przyszłości, chcemy, żeby nasze życie miało znaczenie, chcemy doświadczać nowego.
W różnych grupach społecznych, w różnych krajach niektóre potrzeby są szerzej podzielane i mocniej przeżywane, w innych inne. Dlatego tak ważne jest robienie badań i wyciąganie z nich wniosków. Czy dla kogoś, kto wiąże ledwo koniec z końcem, interesujące jest wymieranie gatunków? Czy raczej to, że przy logice eksploatacji planety i społeczeństwa bezpłatna służba zdrowia jest gatunkiem wymierającym? Tu się otwiera pole do rozmontowania mechanizmów dławiących przyrodę i społeczeństwo przy współpracy z ludźmi, do których rzadko się mówi o przyczynach zmiany klimatu językiem ich potrzeb.
Jestem też zwolenniczką szukania kanałów dotarcia, które nie kojarzą się z powagą tego tematu. Czasy są takie, że ważne jest to, co jest interesujące, a nie odwrotnie.
Zatem skoro to wiemy – nasz sposób komunikacji musi być interesujący, ale nie dla nas, tylko dla tych, do których chcemy dotrzeć. Czyli wracamy do zdiagnozowania potrzeb.
Twoja kampania iCO2dalej opiera się na przekazie: nasze jednostkowe wysiłki, by ograniczyć emisję CO2 muszą iść w parze z wysiłkami największych emitentów, takich jak Elektrownia Bełchatów. Jak nakłonić ich do zmian?
– Oni już się zmieniają. Wynika to z działań i wypowiedzi prezesów największych spółek energetycznych, takich jak PGE GiEK – właściciela Elektrowni Bełchatów – i ze wzrostu cen akcji po ogłaszaniu woli odstawienia węgla.
Zmiana jest nieuchronna. Jednak najtrudniejsze pytanie to: czy spółki energetyczne przeprowadzą ją wystarczająco szybko?
Wydaje mi się, że temat zmian indywidualnych jest już bardzo obecny w świadomości społeczeństwa. Z ostatnich badań wynika też, że temat konieczności zmian systemowych również już się w Polsce przebija.
Zastanawia mnie jednak fakt, że jest jeszcze coś pośrodku, jeszcze mało popularne i niezbyt dotychczas kompatybilne z polską mentalnością. To temat zmian w społeczności poprzez organizowanie się w niej. Jest to ważna przestrzeń pomiędzy indywidualnymi wysiłkami i presją na wysiłki systemowe. Jeśli chcemy ratować klimat i budżet kraju na przykład poprzez zmianę systemu energetycznego Polski, to niektórzy mogą zakładać panele fotowoltaiczne na swoim dachu (zmiana indywidualna, ale i systemowa, bo jest państwowy program wspierania takich działań), domagać się od rządzących ambitnego planu wygaszania Elektrowni Bełchatów – największego niszczyciela klimatu w Europie i jednego z największych na świecie – ale także można nakłonić spółdzielnię mieszkaniową do działań oszczędzających energię lub do wytwarzania energii. Albo zorganizować się w kooperatywę energetyczną.
Jeśli chcemy, żeby transformacja energetyczna oznaczała zmianę źródeł zasilania – zadanie jest wystarczająco ambitne. Jeśli chcemy, żeby transformacja energetyczna oznaczała także coś dotychczas nie do pomyślenia – demokratyzację energii, złamanie oligopolu wielkich firm – zadanie wydaje się ambitne i rewolucyjne.
Firmy myślą wzrostowo i krótkoterminowo – chcą zwiększać zyski z roku na rok. Jak dotrzeć do nich z przekazem, że nie może być nieskończonego wzrostu na planecie o skończonych zasobach?
– Ogromny wpływ na biznes ma otoczenie prawne, które może zachęcać i zobowiązywać firmy do proklimatycznego prowadzenia działalności. Uchwalona niedawno w Unii Europejskiej tzw. taksonomia jasno wskazuje, jaka działalność gospodarcza jest zrównoważona środowiskowo i klimatycznie, a jaka nie. Egzekwowanie tych zasad przekieruje ogromne środki od firm, które nie szanują środowiska do tych, które działają z poszanowaniem klimatu. O tym, czy firma dba o klimat można dowiedzieć się z jej raportów finansowych i niefinansowych. Każda firma jest zobowiązana do zamieszczania informacji na temat emisji gazów cieplarnianych z procesów odbywających się w spółce, np. spalania paliw, produkcji, zakupionej energii i raportowania wszystkich emisji, które powstają w wyniku jakichkolwiek procesów, które prowadzą do powstania produktów danego producenta. Jeśli pracownicy firmy dużo latają, to wyjdzie w raporcie i firma będzie musiała coś z tym zrobić.
To pierwsze, bardzo poważne kroki, żeby szkody klimatyczne poszczególnych firm były wreszcie policzone, widoczne i żeby firmy mogły ponieść konsekwencje. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której jakaś firma będzie miała kłopot z dostaniem kredytu, czy wykupieniem ubezpieczenia dla swojej działalności, bo jej ślad węglowy będzie zbyt wysoki według polityki klimatycznej danego banku czy ubezpieczyciela.
To się zresztą już dzieje w przypadku kopalń i elektrowni węglowych. Jasne żądania ze strony obywateli, żeby uchwalane były proklimatyczne regulacje dla biznesu na poziomie krajowym np. w dziedzinie prawa zamówień publicznych, nacisk na nasze banki i ubezpieczycieli, żeby przyjmowali polityki omijające szerokim łukiem kontrahentów o wysokim śladzie węglowym oraz nacisk konsumencki na daną firmę, to bogata kolekcja narzędzi, jakimi dysponują obywatele i obywatelki. Chociaż ja nadal wierzę, że jeszcze mam większą siłę wpływu jako obywatelka niż tylko jako konsumentka.
Dodatkowo wspomnę o czytaniu sprawozdań pozafinansowych firm, z których usług korzystamy – może do poduszki, a może zamiast kawy? Bo jeśli nasza wielka ukochana firma napisze w sprawozdaniu pozafinansowym, że dla klimatu wymieniła kilka żarówek w biurze, można szybko nabrać energii do działania.
Masz ciekawą historię. W skrócie: z teatru trafiłaś do ruchów oddolnych, stamtąd jako kampanierka do NGO-sów klimatycznych. Co wnosi do społeczeństwa osoba o takich doświadczeniach?
– Chyba wnoszę dziwny nawyk doszukiwania się opowieści w tematach, które nie wydają się opowieścią na pierwszy rzut oka. Tak archaiczne medium, jak teatr opiera się na opowiadaniu i nasz archaiczny gatunek ludzki też opiera się na opowiadaniu. Najlepiej zapamiętujemy historie i historiami się najbardziej przejmujemy. Przemiany w energetyce, konflikty i wojny o złoża paliw, władza, jaką daje kontrolowanie energii i obecna możliwość demokratyzacji energetyki to bogata opowieść o konstrukcji szkatułkowej, rozwijająca się w czasie rzeczywistym w naszym kraju i na całym świecie. Każdego dnia biorę udział w kolejnym odcinku.
Czy dla tego, co robisz ma znaczenie fakt, że jesteś kobietą?
– Na pewno ma. Byłam wychowywana do roli kobiety. Przeszłam i nadal przechodzę swój bunt wobec niektórych elementów tego wychowania. Te doświadczenia uzmysłowiły mi, jak wiele zmian w świecie zewnętrznym zaczyna się od zmiany w naszym sposobie myślenia o sobie. Zmiana rozkładu władzy w społeczeństwie zaczyna się od podważenia elementów dobrze znanej sobie roli.
Przenosząc to na grunt energetyki:
niewolnictwo, czy wieki utrzymywania kobiet w sytuacji pozbawienia ich praw człowieka, to systemowe sposoby na zagarnięcie i kontrolowanie pewnego rodzaju źródła energii. Darmowa lub półdarmowa praca człowieka przypomina naładowany akumulator. Zniewoleni ludzie byli pralkami i kombajnami do zbiorów, które prawie nie potrzebują paliwa. Trzeba im tylko zabrać wolność i zmusić do wykonywania poleceń.
Zanim nastała era paliw kopalnych, pracę, którą teraz dla nas wykonują maszyny na prąd np. z węgla, wykonywali ludzie. Dlatego demokratyzację źródeł energii odnawialnej postrzegam jako wcielanie idei wolności i sprawiedliwości. I jest to dla mnie logiczny ciąg, albo jak kto woli: ta sama opowieść.
Z wdzięczności do ludzi, którzy walczyli, żebym jako kobieta mogła np. studiować i głosować, używam tych wywalczonych dla mnie praw do spowodowania, aby dostęp do energii nie wzmacniał nierówności, tylko je zmniejszał.
Według sondaży świadomość antropogenicznych zmian klimatu w Polsce rośnie. Czujesz to? Ludzie bardziej popierają to, co robisz?
– Tak, wsparcie i zrozumienie tematu jest dużo większe niż jeszcze przed rokiem. To efekt skumulowanej pracy wielu środowisk: dużych i małych organizacji społecznych, klimatycznych ruchów oddolnych, naukowców i naukowczyń, ekspertów i ekspertek, polityków i polityczek, artystów i artystek, i wszystkich prywatnych osób, które choćby w najmniejszy sposób działają na rzecz ochrony klimatu.
Jak na Twoją pracę wpłynęła pandemia? Czy po przeniesieniu do sieci Twoja kampania nadal ma sens? I z drugiej strony – czy ludzi mniej obchodzi teraz kryzys klimatyczny?
– Temat klimatu rzeczywiście jest teraz mniej widoczny w mediach, ale samo doświadczenie globalnego kryzysu otworzyło wielu ludziom oczy na temat ogólnoświatowych zagrożeń i konieczność solidarnego współdziałania lokalnie i globalnie, żeby sobie z takimi zagrożeniami radzić. Internet jest przestrzenią, która ma potężną możliwość budowania współdziałania i świadomości globalnej, dlatego większy udział narzędzi online w kampanii postrzegam jako zmianę na dobre, ale nie mam wątpliwości, że wymiar offline kampanii będzie nabierał także coraz większego znaczenia na zasadzie kontrapunktu do wzrostu liczby godzin spędzanych przed ekranem komputera. Dużą zmianą dla prowadzenia kampanii będzie stałe i powracające pytanie przy każdym działaniu, na ile można je przeprowadzić online, a na ile wymaga ono przeprowadzenia w świecie rzeczywistym.
Monika Sadkowska – rzeczniczka kampanii w zespole Polska Energia w ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, kulturoznawczyni, producentka wydarzeń, performerka. Współpracowała z m.in. z Fundacją Rozwój TAK – Odkrywki NIE i współtworzyła Obóz dla Klimatu. W wolnym czasie współprowadzi Chór Klimatyczny.
Źródło: Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi