Miasto Jest Nasze nominowane do nagrody bezpieczeństwa ruchu drogowego, Jan Mencwel z zarzutami za społeczne pomiary prędkości
Dziś odbyła się gala Partner Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2021. Miasto Jest Nasze było nominowane w kategorii Organizacja Pozarządowa Roku. Tymczasem jeden z twórców kampanii „Chodzi o życie” – Jan Mencwel, jest ścigany przez stołeczną policję za społeczne pomiary prędkości, które pomogły nagłośnić skalę bandytyzmu na warszawskich drogach.
Cieszymy się, że nasze działania, prowadzone w ramach kampanii społecznej “Chodzi o życie” zostały dostrzeżone przez kapitułę konkursu. Nie były one standardowe, bo takich działań wymagało zwrócenie uwagi na problem bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce. A problem jest poważny.
– Polska jest na pierwszym pod względem liczby zabitych w stosunku do liczby wypadków. W co dziesiątym wypadku drogowym w Polsce ginie człowiek – mówi przewodnicząca stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, Barbara Jędrzejczyk.
Akcja „Chodzi o życie” trwa od 2019 roku. Mamy cztery postulaty. Pierwsze dwa zostały spełnione. Pierwszeństwo dla pieszych wchodzących na przejście zostało wdrożone w czerwcu 2021 roku wraz z drugim postulatem: wyrównaniem prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h w dzień i w nocy. Efekty wprowadzenia prawa – mimo potężnej kampanii przeciwników, którzy twierdzili, że „polskie ulice spłyną krwią” – tak jak przewidywaliśmy – ratują życie. O 40% spadła liczba ofiar.
Sejm przegłosował podwyżki mandatów za wykroczenia drogowe, głosowanie w Senacie odbędzie się już jutro (26.11). Podwyżka mandatów za prędkość to trzeci postulat naszej kampanii Najwyższy mandat za prędkość nie wzrósł od 1997 roku. Wynosi 500 zł. Bandyci drogowi mówią wprost – wrzucamy to sobie w koszty.
– Aby te zmiany mogły się wydarzyć potrzebna była presja społeczna. Dlatego poprzez nasze działania chcieliśmy zwrócić uwagę opinii społecznej na patologiczne zachowania kierowców na drogach – mówi Maciej Saja, aktywista MJN.
Jednym z tych działań były społeczne pomiary prędkości, które prowadziliśmy na przełomie 2020/2021 roku.
– Stołeczna Policja próbuje mnie zastraszyć i zmusić nas do przerwania naszych działań, które jasno pokazują, jak nieskuteczna jest ta jednostka. Robią to na zlecenie radnego PiS Marka Borkowskiego, który doniósł na nas za nasz happening. Równolegle ignorują wezwania i apele mieszkańców, żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach – mówi Jan Mencwel, aktywista i członek zarządu Miasto Jest Nasze.
Dzięki społecznym pomiarom prędkości, naszemu happeningowi, w czasie którego mierzyliśmy prędkość pojazdów w najbardziej niebezpiecznych miejscach w Warszawie, udało się nagłośnić jak powszechne jest łamanie przepisów. Co zrobiła z tym policja? Zamiast zwiększyć patrole i zareagować… wszczęła przeciwko nam postępowanie!
– Po niemal roku, gdy wzywano mnie na przesłuchania, Policja skierowała przeciwko mnie dwie sprawy do Sądu. Zrobiła to, mimo że nasz happening miał dwa efekty: kierowcy zaczęli zwalniać na widok naszego fotoradaru oraz udało się nagłośnić problem powszechnego łamania przepisów drogowych! Przypomnę, że równolegle z naszą akcją prowadzimy kampanię #GdzieJestPolicja, w ramach której nagłaśniamy bezczynność policji wobec bandytów na drogach. Jest dla mnie jasne, że jestem ofiarą nagonki, która ma mnie zastraszyć, żebyśmy więcej nie krytykowali Policji – dodaje Jan Mencwel.
Na realizację czeka ostatni postulat naszej kampanii – prawdziwa egzekucja przepisów. Według danych Najwyższej Izby Kontroli aż 60% mandatów drogowych w Polsce jest nie egzekwowanych. Postępowania oparte o archaiczny dziś PRL-owski Kodeks wykroczeń z 1971 r. są długotrwałe, kosztowne a przede wszystkim nieskuteczne. Należy to pilnie zmienić! Bez skutecznej egzekucji prawdziwa poprawa bezpieczeństwa będzie niemożliwa.
– Działania Policji, które zostały podjęte wobec Jana Mancwela mogą doprowadzić do efektu mrożącego, czyli zniechęcenia aktywistów i organizacji społecznych do podejmowania oddolnych działań. Będziemy wnosić do Sądu o umorzenie sprawy na jak najwcześniejszym etapie. Szczególnie, że naszym zdaniem nie doszło do żadnego wykroczenia a przepisy, na które powołuje się Policja w wezwaniu dotyczą zupełnie innego czynu – podkreśla adwokatka Beata Siemieniako.
Źródło: Stowarzyszenie Miasto jest Nasze