Bycie wolontariuszem to najczęściej bycie blisko ludzi. Empatii, wiary oraz entuzjazmu nigdy nie zabrakło Magdalenie Klimek. Od niedawna w Szwecji, wcześniej w Fundacji imienia Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ, znalazła czas, aby podzielić się z nami swoimi doświadczeniami.
Najpierw dość długo byłam wolontariuszką na zajęciach Klubu Ucznia, chętnie też podejmowałam się działań akcyjnych. Ale zdecydowanie najwięcej czasu przeznaczałam na zajęcia Aktywnej Rehabilitacji. Czułam, że tu moje umiejętności wykorzystuję najlepiej.
Podobnie później, jako asystentka osób niepełnosprawnych – mam swoją cegiełkę w motywowaniu wózkowiczów do większej samodzielności. Już wtedy wiedziałam, że właśnie tą drogą zawodową chcę pójść.
Dzięki Fundacji wiele się nauczyłam, uczestniczyłam w szkoleniach, poznałam fantastycznych ludzi z całej Polski. Utrzymuję z nimi kontakt do tej pory, mam prawdziwych przyjaciół. Zwiedziłam miejsca, do których pewnie nie trafiłabym, gdyby nie PODAJ DALEJ. Byłam między innymi w Liverpoolu, gdzie uczestniczyłam w wizycie studyjnej z projektu PISOP.
Wolontariat to także zbieranie różnych doświadczeń – które z nich są dla ciebie najważniejsze?
To były wspaniałe rodziny oraz ekipa wolontariuszy, która już się pewnie nie powtórzy. Aż łezka się w oku kręci. Wszystkie wyjazdy oraz szkolenia, które sprawiały, że poznałam fenomenalnych ludzi, którzy również zarazili się trzecim sektorem, profesjonalni coachowie i ta atmosfera, która zawsze jest nieoceniona i inna za każdym razem.
Fundacja to różnorodność działań – dla różnych grup. Za chwilę będą wakacje, a ja wracam pamięcią do Goliny i wakacyjnych zajęć w Piekiełku. Świetna grupa, wspaniała atmosfera, a dla mnie i Marty Antoniak duże wyzwanie.
PODAJ DALEJ to także możliwość zdobycia doświadczenia w organizacji oraz prowadzeniu konferencji. Wspólnie z Olą Wolniewicz zorganizowałyśmy ciekawą konferencję ABC WOLONTARIATU – gośćmi na niej były osoby prezentujący różne formy wolontariatu, także wolontariatu zagranicznego.
Dzięki wielu szkoleniom Trzeciego Sektora i zdobytemu doświadczeniu przez dwa lata pracowałam w spółdzielni socjalnej w Licheniu, przez pół roku byłam jej prezeską.
Co jest Twoim pomysłem na życie?
Co zmotywowało cię do wyjazdu zagranicę?
Motywacją były również pieniądze, jako metoda do lepszego życia oraz sposób na spełnianie marzeń. Znajomość języka angielskiego bardzo ułatwia życie na obczyźnie, zwłaszcza że Szwedzi są bardzo komunikatywni i naprawdę doskonale mówią po angielsku.
Jak postrzegasz różnice w pracy, edukacji, w wolontariacie?
Szwedzi lubią pomagać, na pewno wolontariat nie jest im obcy, wysokie świadczenia pozwalają na to, by opiekowali się starszymi, niepełnosprawnymi czy ostatnio imigrantami.
Jak oceniasz system opieki oraz aktywizacji osób z niepełnosprawnością?
Co lubisz w sobie i w innych ludziach?
A co lubię w innych? Na pewno inteligencję. Cenię i podziwiam ludzi, którzy obierają sobie cele i do nich dążą – warto czerpać od takich osób i otaczać się nimi. Przyciągają mnie przeciwieństwa, jednak bliżej mi do osób o podobnym poczuciu humoru.
Lubię obcokrajowców, poznawać ich sposób bycia i myślenia. Fajnie, że dzięki językowi angielskiemu, który stał się takim umownym językiem międzynarodowym, można poznawać tak różnych, jak i podobnych sobie ludzi. Docenia się to zwłaszcza mieszkając na obczyźnie. Dlatego zawsze powtarzam wszystkim, żeby nauczyli się jakiegoś języka obcego, to podnosi samoocenę i daje duże możliwości.
A moim obecnym wyzwaniem jest język szwedzki – w porównaniu z angielskim to bardzo trudny język.
Twoje życiowe motto?
Wierzę, że człowiek powinien być zawsze wierny swoim przekonaniom, kulturze, religii i nie powinien uginać się pod jakąkolwiek presją. Staram się być wierna sobie, na co dzień, żeby móc spokojnie przeglądać się w lustrze.