– Swój czas w całości poświęcam działalności społecznej. Nie pracuję już zawodowo i jestem zdania, że jak się czegoś podejmuję, to powinnam doprowadzić to do końca, tak żeby nie trzeba było poprawiać – mówi Halina Cieśla, prezeska Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi „Aniołowo”. W rozmowie częściej słychać „my”, niż „ja”. Chwilami trudno odróżnić, gdzie ona, a gdzie Aniołowo.
Czym się zajmuje?
Jest członkinią Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Łączy nas Kanał Elbląski”. Działa w grupie inicjatywno-doradczej przy Staroście Elbląskim. Przede wszystkim jednak od ośmiu lat buduje w Aniołowie wioskę tematyczną. Najpierw ramach działań nieformalnych, potem jako prezeska Stowarzyszenia.
Efekty tej pracy dawno przekroczyły granice miejscowości. Aniołowo jako pierwsza wioska tematyczna w woj. warmińsko-mazurskim stało się inspiracją dla mieszkańców innych wsi.
– U nas wypracowywały swoje strategie Kadyny, Suchacz, Pogrodzie – wymienia Halina Cieśla.
Aniołowianie pomagali też zakładać Stowarzyszenia w innych miejscowościach, wspierają działania społeczne swoich sąsiadów.
Drugim powodem rosnącej sławy wioski jest konsekwentna praca nad jej wizerunkiem. Wieś słynie z kulinarnych produktów pięknych zarówno smakiem, jak i wyglądem.
– Wyjeżdżamy z naszymi wyrobami w bardzo odległe miejsca. Byliśmy w Szwecji, Francji, Niemczech. Promujemy nie tylko Aniołowo, ale również region Warmii Mazur i kraje nadbałtyckie.
Słynne są również anielskie imprezy, na które przyjeżdżają goście z całego świata: Chin, Argentyny, Peru, Włoch, Francji, Hiszpanii…
Niedawno Aniołowo nawiązało partnerstwo z francuską Wioską Kwiatów – UZEL.
Ważne są zmiany, które zaszły w samej wsi – powroty dawnych mieszkańców, wymierne korzyści związane z napływem turystów i sprzedażą regionalnych produktów i pamiątek, rozwój miejscowości i możliwość samorealizacji mieszkańców.
W ramach projektu realizowanego przez ESWIP Aniołowo znalazło się w sieci Wiosek z Duszą Wysoczyzny Elbląskiej.
Dlaczego to robi?
– Praca społeczna zawsze mnie pasjonowała. Już w szkole pracowałam w radzie klasowej, szkolnej, harcerstwie, klubie sportowym. Zawsze chciałam robić coś więcej niż tylko wypełniać obowiązki
Zapał do społecznych działań wynika też z atmosfery, która panowała w domu:
– Tato był sołtysem ponad 20 lat. Zawsze byliśmy blisko ludzi. Poza tym mam chyba taką naturę, że czasem ponosi mnie fantazja. Lubię pomagać, lubię kontakty z ludźmi. Nie mogłabym zamknąć się w domu i narzekać.
Halina Cieśla spędziła w Aniołowie dzieciństwo. Potem mieszkała w Elblągu. Cały czas jednak związki z rodzinną wioską były bliskie. Stąd znajomość środowiska.
Wiedza o tym, czego ludziom trzeba wynika też z tego, że lubi i umie wsłuchiwać się w ludzkie potrzeby. Ta umiejętność przydała się, gdy osiem lat temu wróciła do Aniołowa.
– Mąż chyba trochę podstępem mnie tu ściągnął. Ja wspominałam pracowite dzieciństwo, ogromne gospodarstwo rodziców, mnóstwo obowiązków i nie bardzo chciałam wracać na wieś – śmieje się pani Halina i zaraz dodaje, że w tej chwili nie wyobraża sobie życia w innym miejscu.
– Przy budowie naszego domu pomagali mieszkańcy – wspomina. To od nich usłyszała o tym, że świetlica jest zagrożona.
– Pomieszczenie było w kiepskim stanie i nie było w nim zorganizowanego życia. Ludzie obawiali się, że gmina chce sprzedać budynek. Razem z mężem, który wkrótce został sołtysem, ostro powiedzieliśmy, że wieś nie może zostać bez miejsca do spotkań. Zaczęliśmy działania nie czekając na pieniądze, nie jeżdżąc po urzędach. Zorganizowaliśmy się sami. Z duszą na ramieniu, bo przecież nie wiadomo było, czy się uda, wyjechaliśmy z grupą na Targi Rolne do Starego Pola.
Anielskie placki zrobiły na Targach furorę.
– Tak zarobiliśmy pierwsze pieniądze, za które kupiliśmy materiał do remontu świetlicy. Mieszkańcy nieodpłatnie przychodzili pracować.
Obecnie świetlica, choć niewielka, jest znakomicie wyposażona i spełnia wiele funkcji. Jest internet (nawiasem mówiąc cała wieś podłączona jest do sieci), podręczna biblioteczka, świetnie wyposażony kącik kulinarny, mini-przedszkole, w którym mamy na zmianę zajmują się dziećmi; środowe spotkania przy kawie, podczas których można porozmawiać o tym, co aniołowian boli, interesuje, na co we wsi warto zwrócić uwagę, komu pomóc…
We wsi jest również plac zabaw, zbudowany z pierwszego realizowanego w ramach Stowarzyszenia projektu i miejsce spotkań plenerowych, przygotowane w ramach kolejnego.
– Projekt pisaliśmy długo – wspomina Halina Cieśla. – Początkowo odręcznie, bo jeszcze nie umieliśmy obsługiwać komputera, nie wspominając o internecie. Potem ktoś pomógł go przepisać. Dostaliśmy maksymalną kwotę i maksymalną ilość punktów. Na zakończenie programu zorganizowaliśmy imprezę, na którą zaprosiliśmy diabły z Piekła.
I tak oto Aniołowo zyskało coroczną słynną już imprezę – „Zlot Miłośników Aniołów”.
Później, dzięki funduszom europejskim, mieszkańcy mogli odkrywać i rozwijać swoje talenty, uczestnicząc w warsztatach rzeźbiarskich, kulinarnych, ceramicznych…
Dziś sami prowadzą warsztaty ceramiczne, produkują regionalne pamiątki (między innymi koronkowe aniołki). Wieś ma własną legendę, anielską pocztówkę; pieczęć; „Spacerownik”, czyli przewodnik turystyczny po Aniołowie. Wśród wszechobecnej zieleni stoją rzeźby aniołów, a na większości budynków wiszą drewniane płaskorzeźby z numerami posesji. Przez wieś przebiega konny szlak Pocztyliona.
Jest młodzieżowy teatr – grupa „Angels in the fire” (Anioły w ogniu), która dosłownie tydzień przed naszą rozmową zajęła pierwsze miejsce w konkursie we Fromborku.
Największy sukces
– To że Aniołowo ma swoją markę i ludzie tutaj nie wstydzą się wiejskiego pochodzenia, a nasze dzieci są dumne, że „Aniołowo to nie miasto, Aniołowo to nie wioska. Aniołowo to miejscowość, którą pozna cała Polska. W Aniołowie można tańczyć. W Aniołowie można śpiewać. Aniołowo to kraina, gdzie spełniają się marzenia”. To wiersz Magdy Rzymskiej– wyjaśnia pani Halina. – Naszej dwunastoletniej mieszkanki napisany na konkurs „Aniołowo – tu chciałbym żyć”. Myślę, że tym, co przyświeca działaniom społecznym jest pragnienie, by miejsce, w którym się żyje było miejscem, w którym dobrze się odpoczywa, dobrze pracuje, mieszka z dobrymi ludźmi i bezpiecznie czuje. Nam udało się takie miejsce stworzyć, również dlatego, że mój mąż wspiera i inicjuje społeczne działania. Chcę również dodać, że bez zaangażowania mieszkańców na pewno nie powstała by marka wioski Aniołowo.
Zarówno pani Halina, jak i jej mąż sołtys Aniołowa, Zbigniew Cieśla wielokrotnie podkreślają aktywność aniołowian, która w momentach szczególnej mobilizacji sięga nieomal 100 %.
– Udało się wydobyć z ludzi to, co najlepsze, ich zdolności, talenty i to wszystko połączyć dla wspólnego dobra.
Dopiero pod koniec rozmowy pani Halina wspomina o swojej nagrodzie. Jest laureatką wyróżnienia w Konkursie o Nagrodę Ministra Rozwoju Regionalnego Eurolider 2009.
– Ktoś musiał odebrać nagrodę – tłumaczy, znów podkreślając zasługi mieszkańców.
Wcześniej Aniołowo było laureatem m. in. konkursu „Godni Naśladowania” za Zlot Miłośników Aniołów.
Największa porażka
– Wciąż nie mamy dużego obiektu, w którym moglibyśmy zmieścić nasze dziedzictwo kulinarne i kulturę materialną; który służyłby i młodzieży i dorosłym, i tym, którzy będą do nas przyjeżdżać, a w którym zatrudnienie znaleźliby przede wszystkim mieszkańcy Aniołowa.
– Nie udało się też doprowadzić do remontu dróg, założyć oczyszczalni ścieków przy każdym z domów.
– Chcielibyśmy założyć solary, zadbać o ekologię – dodaje pani Halina i w tym momencie następuje płynne przejście z kategorii „porażki” do kategorii…
Marzenia
Wśród marzeń bowiem jest rozwój wsi w stronę ekologii, a także budowa wspomnianego wcześniej obiektu.
– Chciałabym też, by Aniołowo zachowało swój charakter: brukowa droga, stare domy, żeby ludzie mieli świadomość ich wartości, żeby zachowano detale. Poza tym marzy mi się przygotowanie centrum wsi, tak, żeby stało się miejscem na spotkania kulturalne.
Najbardziej lubi…
Dzieci.
– Mamy trzy wnuczki. Niedawno u nas gościły. Do południa odbywały się zajęcia w świetlicy, później wszystkie dzieciaczki ściągały do nas, więc był ruch i wrzawa. Dzisiaj dom jest pusty. I jak spoglądam przez okno, to wciąż widzę te gołe piętki biegające po trawie. Uwielbiam kontakt z dziećmi, uwielbiam improwizować dla nich zabawy z wykorzystaniem najprostszych przedmiotów: pudeł, skrzynek… Kiedy widzę te szeroko otwarte dziobki, gotowa jestem oddać wszystko.
Ogród.
– Lubię wstać rano, kiedy rośliny szczególnie pachną, bo wtedy mam wrażenie, że słyszę, co one do mnie szepczą. Lubię pracę w ogrodzie i czasem mam wrażenie, że moje rośliny też są zadowolone, gdy je pielęgnuję.
Swoje szczęście w życiu.
– Mam dużo szczęścia w życiu. Mąż jest bratnią duszą i nadajemy na tych samych falach. Mam też szczęście do ludzi. Mam też w sobie coś takiego, że zawsze widzę w ludziach dobro. Nawet jeśli w danym momencie coś nie wyjdzie, nastąpi zgrzyt, to zawsze staram się znaleźć przyczynę, czemu tak się stało. I zawsze korzystnie oceniam osobę, z którą rozmawiam.
– Ty po prostu nie lubisz się gniewać – podsumowuje pan Zbigniew.
Halina Cieśla – prezeska Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi „Aniołowo”, członek Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Łączy nas Kanał Elbląski”, laureatka wyróżnienia w Konkursie o Nagrodę Ministra Rozwoju Regionalnego Eurolider 2009 w kategorii III – osoby, które działają na rzecz lokalnej społeczności i wykorzystują w tym celu szerokie możliwości, jakie stwarzają fundusze europejskie; współautorka m. in. projektu „Anielskie smaki, diabelskie atrakcje” realizowanego przez Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych i finansowanego z funduszy europejskich (nie tylko uczestniczyła w przygotowaniu wniosku o dofinansowanie projektu, ale także opracowała diagnozę środowiska lokalnego, wypracowała wizję rozwoju wsi, zorganizowała imprezę podsumowującą projekt, wypracowała tematykę warsztatów uzgodnioną z mieszkańcami, zorganizowała i przeprowadziła warsztaty kulinarne).
Strona wioski: http://www.naszeaniolowo.pl/
Źródło: inf. własna (ngo.pl)