Dyrektorką Amnesty International w Polsce jest Serbka z pochodzenia. Kiedy miała siedemnaście lat, doświadczyła wojny w byłej Jugosławii i bycia na uchodźctwie. Teraz najważniejsze są dla niej prawa człowieka. Lubi morze i kawę z logo Fair Trade.
Czym się zajmuje
Jako dyrektorka odpowiada za całokształt fundacji Amnesty International. Organizacja reaguje na bieżąco na naruszenia praw człowieka. Starają się nagłośnić i wesprzeć osoby, które ucierpiały. Monitorują, co dzieje się na świecie i w Polsce. Budują też kulturę praw człowieka.
Poza tym przygotowuje doktorat w Szkole Nauk Społecznych Polskiej Akademii Nauk. Dotyczy rozpadu byłej Jugosławii i ustaw o obywatelstwie, które powstały w nowych krajach. Była to bardzo przemyślana polityka, która spowodowała, że wiele osób zostało wyrzuconych poza nawias społeczeństwa, bo nie otrzymały obywatelstwa. Taka polityka była przedłużeniem wojny ale innymi środkami. Utworzyła się granica pomiędzy tymi, co są obywatelami a tymi, którzy nie są.
Dlaczego to robi
Chce, żeby ludzie wiedzieli, czym są prawa człowieka. Mieli świadomość, że te prawa człowieka to są ich prawa oraz szanowali innych.
- Moje doświadczenie życiowe; fakt że, kiedy miałam siedemnaście lat, doświadczyłam wojny i bycia na uchodźctwie wpłynęło na to, kim chciałam zostać i co jest dla mnie ważne – podkreśla.
Trafiła do Amnesty jako organizacji, która ma już udokumentowane osiągnięcia, jeśli chodzi o obronę praw człowieka. Zaczęła jako koordynatorka programów edukacyjnych. Potem okazało się, że jest potrzebny dyrektor i została dyrektorką. W tego typu organizacji każde stanowisko jest bardzo ważne, bo każdy ma konkretną rolę do odegrania.
– Nie czuję się ważniejsza od osoby, która zajmuje inne stanowisko ode mnie w organizacji – podkreśla. – Amnesty International jest na co dzień bliskie tym wartościom, które propaguje. Panuje pełna demokracja w podejmowaniu decyzji. Szanujemy się nawzajem.
Największy sukces
Od czasu do czasu patrzę z boku na człowieka, który ma dziewięć lat i uświadamiam sobie, że to jest moja córka i to ja ją urodziłam. Myślę, mój Boże, ja się przyczyniłam do tego, że powstał człowiek, to niesamowite. Ma na imię Maria. Wybrałam dla niej międzynarodowe imię, żeby nie było egzotycznie i wszędzie mogła się odnaleźć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem zwykłą szczęściarą. Mogę zajmować się zawodowo tym, co lubię najbardziej. Jednym z wielkich momentów w mojej pracy, jest informacja o tym, że ktoś wyszedł na wolność.
Największa porażka
Musiała nauczyć się, że w tym świecie sukcesy i porażki są bardzo nietrwałe, zmieniają się z dnia na dzień. Była przekonana, że udało nam się uratować Delarę Darabi z Iranu. Niedługo potem okazało się, iż pomimo odroczenia egzekucji na kilka miesięcy, została stracona po kilku dniach. - Poczucie, że jest coś czego nie da się przezwyciężyć, to jednocześnie wielka lekcja pokory – przyznaje. - Czasem jestem bezradna.
Na liście klęsk zapisuje sobie, że nie jest w stanie tak często rozmawiać córką, jakby chciała.
Zawsze kiedy traci kogoś ze znajomych i bliskich, odbiera to jako osobistą klęskę.
- Wyrzucam sobie wtedy, że jest wiele słów, które zostały nie powiedziane; wiele rzeczy, które chciałam zrobić dla tej osoby i z tą osobą, nie zrobiłam, nie zdążyłam, zostawiłam na później…- rozkłada ręce w geście bezsilności.
Co lubi
Morze, fale, morską wodę… Bardzo często, kiedy myślę o wolności, podróży przez życie i o tym, co mnie jeszcze czeka, to wydaje mi się, że pływam po morzu.
Lubię spokojny czas, kiedy mogę spojrzeć na niebo i – przede wszystkim – bardzo lubię rozmawiać z ludźmi. Lubię spotykać się z nieznajomymi ludźmi, odkrywać ich i poznawać ich świat.
Jest też sporo piosenek ludowych serbskich, które lubię. Uważam je za arcydzieło, choć są stosunkowo proste. Lubię też muzykę, która umie mnie zaskoczyć. Kiedy powstaje nowa piosenka i zaczyna być moją ulubioną, bardzo się cieszę. Muzyka nigdy się nie skończy. Twórczość jest zawsze nowa.
Warszawa powoli staje się moim miastem. Lubię w tym mieście zmianę, którą zauważyłam na przestrzeni kilku lat. Coraz więcej ludzi wieczorami wychodzi z domów i przesiaduje w kawiarniach. Poczucie bezpieczeństwa też się poprawiło i mieszkańcy się nie stresują się, kto idzie im za plecami. Lubię też metro, bo jeżdżę nim codziennie do pracy. Cieszę się, że powstaje coraz więcej kawiarni z logo Fair Trade, bo jako świadomy konsument chcę wiedzieć, na co idą moje pieniądze.
Plany na przyszłość
Rozwijać organizację.
Draginja Nadażdin - pochodzi z Mostaru w Hercegowinie (była Jugosławia). Absolwentka etnologii na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie prowadzi tam zajęcia w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej. Jest dyrektorką Amnesty International w Polsce.
Źródło: inf. własna