Liderzy PAFW: Maciej Prażmo. Być liderem brzmi i dumnie, i zobowiązująco
Lider ciągle się rozwija. Ma gotowość do ciągłego rozwoju. Stale pracuje nad sobą. Poddaje swoje działania refleksji i ocenie innych. Jest świadomy swoich mocnych stron i talentów. Dobrze zna swoje ograniczenia. Potrafi je nazwać. Nie ma trudności z przyznaniem się, że czegoś nie wie. Lider potrafi określić właściwą dla siebie drogę rozwoju i konsekwentnie nią podąża. Jest wytrwały w pokonywaniu swoich ograniczeń i wzmacnianiu talentów.
Czasem trudno samemu nazwać się liderem, ale ja już potrafię to robić. Ja - Maciek Prażmo - jestem liderem mojej społeczności – popegeerowskiej mazurskiej wsi Kozłowo niedaleko Nidzicy.
Droga do tego stwierdzenia była długa i wyboista.
Maciek mieszka w Kozłowie, odkąd pamięta. Miał dwa lata, gdy z rodziną osiedlił się w tej mazurskiej wsi. Ma ogromną energię i społeczną pasję. A w gminie niewiele się dzieje. Brakuje organizacji pozarządowych. Oferta kulturalna, edukacyjna, rekreacyjno-sportowa jest bardzo skromna i często nie odpowiada potrzebom mieszkańców. W 2007 roku Maciek, wspólnie z najbardziej aktywnymi mieszkańcami wsi, zakłada stowarzyszenie „Promujmy Kozłowo. Non Omnis Moriar”. Zaczynają od rzeczy najprostszych. We współpracy z Bankiem Żywności w Olsztynie organizują Program PEAD i zbiórki mąki, cukru, kaszy itp. dla najbardziej potrzebujących. W pierwszym roku działania udaje się zebrać i rozdać prawie 7 ton żywności. Akcje pomocowe na stałe wpisują się do kalendarza organizacji. A stowarzyszenie poszerza działalność – integruje mieszkańców wokół wartości patriotycznych, prowadzi działania edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Obecnie realizuje duże przedsięwzięcia z ogromnymi budżetami, jak np. Kozłowskie Centrum Kształcenia Liderów, w którym Maciek dzieli się swoimi doświadczeniami z młodszymi i wychowuje następców. Jego działania zmieniły skalę, mają już zasięg wojewódzki, a on sam współpracuje z różnymi zespołami w wielu miejscach, w wielu dziedzinach.
Ten krótki opis nie pokazuje tego, co w liderskiej drodze Maćka najciekawsze i najbardziej charakterystyczne – jego osobistej transformacji.
O swoich początkach mówi dziś tak: Zawsze przewodziłem. Nawet, jeśli pracowałem z innymi, zawsze w końcu decydowałem sam. Jak wolny ptak, jak wolny strzelec. Byłem w grupie, ale zupełnie tego nie widziałem i nie zdawałem sobie sprawy, że coś tracę.
I samokrytycznie wymienia przyczyny: Byłem bardzo zaborczy, można powiedzieć, nawet despotyczny. Nie słuchałem innych ludzi, nie rozumiałem, że mogą mieć inne pomysły, inny system wartości. I że mogą pewne rzeczy widzieć inaczej – z perspektywy własnych doświadczeń. Nie byłem przyzwyczajony do słuchania, zazwyczaj to ja mówiłem. Tak „gubiłem” po drodze wartościowych ludzi, nie poświęcałem im uwagi, nie wsłuchiwałem się w innych.
Widzi także, że jego energia, temperament, impulsywność mogą być przyczyną trudności. Szybko myślę i to powoduje nieporozumienia. Gdy byłem przekonany do niektórych rzeczy, nie uznawałem kompromisów, nie dawałem innym czasu na wypowiedzenie swojego zdania. W takiej sytuacji nie wszyscy rozumieli pobudki tego, co robię. Czasem zbyt szybko podejmowałem decyzje, bez spokojnego ich rozważenia.
Impulsem do zmiany stały się liczne okazje do konfrontacji z innymi postawami, spojrzeniami, perspektywami. Kluczem do podjęcia zmian była oferta Programu Liderzy PAFW.
To nie był łatwy proces. Przyszły warsztaty i wiedza merytoryczna z zakresu pracy lidera. Obnażyły się niedociągnięcia, jakimi byłem obarczony, tkwiąc we własnym środowisku, kierując się stereotypami czy własnymi, nie zawsze obiektywnymi przekonaniami. Do tego inni liderzy zaczęli mi pokazywać moje błędy, jak ten, że często zapominam o bardzo ważnej rzeczy, jaką jest pozostawianie przestrzeni dla innych oraz o zaufaniu jako fundamencie współpracy. Że bywam despotyczny i często nie słucham innych.
W pierwszym odruchu – trudno przyjąć taką ocenę. Ale Maciek ma niezbędną odwagę, by się z tym obrazem skonfrontować, przyjąć trudną prawdę. I zaczyna mozolną, wytrwałą pracę nad sobą. Stawia sobie cele – nauczyć się słuchać i czekać z wyrażaniem własnego zdania, dając miejsce innym; otworzyć się na inne wartości, pomysły, doświadczenia. Ta praca nie idzie jak z płatka. Czasem trudno poradzić sobie z własną impulsywnością. Czasem zaangażowanie Maćka jest tak wielkie, z taką determinacją dąży do celu, że zapomina – o innych, o słuchaniu, o tej przestrzeni dla pomysłów innych. Opamiętanie przychodzi coraz szybciej – co ja robię?! Coraz częściej jednak są już jej pozytywne efekty.
Ze świadomością swoich ograniczeń, ale także coraz jaśniej dostrzega swoje talenty i mocne strony. Maciek wie, na czym opierać swój rozwój, swoją rolę lidera.
Ma dużą wrażliwość społeczną, która dodaje mu sił i czyni bardziej konsekwentnym w działaniu. Wierzy w to, co robi, jest przekonany o słuszności swoich poczynań. Jest bardzo zaangażowany, ma ogromną energię. Łatwo nawiązuje kontakty i zjednuje sobie ludzi. Ma wielu znajomych. Potrafi ich zaangażować. Jest kreatywny i dobrze definiuje lokalne potrzeby.
Widzi własny rozwój. Szybko zaczyna doceniać efekty pracy nad sobą.
Najbardziej satysfakcjonująca jest dla mnie świadomość, że bardzo zmieniłem się jako człowiek. Teraz jestem dużo bardziej otwarty na ludzi. Im częściej ich słucham, tym więcej widzę rzeczy do zrobienia.
Wspomina szkolenia w Programie Liderzy PAFW.„Budowanie zespołu”. To podczas tych zajęć uświadomiłem sobie, jak ważni są ludzie i jak trudno zachować ciągłość działań, opierając je jedynie na osobie lidera. To bardzo ryzykowne dla powodzenia działań. Cały czas pracuję nad umiejętnością delegowania zadań, bo przekazywanie odpowiedzialności innym jest dla mnie trudne. Ale coraz częściej, gdy wyjeżdżam, to już się nie martwię, czy wszystko zostanie dobrze zrobione. Jestem spokojny. Na pewno zwiększyło się moje zaufanie do ludzi. Spowodowały to pozytywne doświadczenia, gdy dałem im szansę zrobienia czegoś, włączenia się. Pomogło mi to też lepiej funkcjonować w rodzinie, bo rodzina jest jak zespół.
Maciek przewodzi, ale już w inny sposób. Organizuje, podsuwa pomysły, ewentualnie pomaga innym, jeśli mają własną koncepcję działania. Wspiera ich indywidualny rozwój, pokazuje znane sobie programy, zachęca do udziału w spotkaniach i szkoleniach zgodnych z ich zainteresowaniami. Takie działania wzmacniają zaufanie i poprawiają relacje w organizacji, w środowisku. Pokazują, że można liczyć na pomoc ze strony lidera.
Uczy się skromności, choć to niełatwa lekcja: Nie muszę już stawać na piedestale, a moja rola animatora stała się dla mnie powodem do dumy. Było mi trochę przykro, gdy w zeszłym roku na obchodach dnia niepodległości siedziałem już tylko na widowni. Przecież to ja od lat zawsze wszystko organizowałem! Tym razem zaktywizowałem kilka środowisk, połączyłem, skontaktowałem różne zespoły, zaangażowałem i usunąłem się w cień. To również ważna umiejętność. Animacja społeczna to od niedawna nowe narzędzie jego pracy, efekt ukończonej w czerwcu tego roku Szkoły Animatorów Społecznych Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Działalność liderska oznacza dla niego także samorozwój i samorealizację. Sam przed sobą rozlicza się codziennie. Dlatego cały czas świadomie pracuje nad własnym rozwojem, sprawdza, co może zrobić lepiej, a co było złe, nietrafne. Poprawia, porządkuje, poddaje refleksji. Precyzyjnie wybiera warsztaty ukierunkowane na indywidualny rozwój. Na bieżąco korzysta ze szkoleń. Jeździ na konferencje tematyczne. Poznaje ludzi, z którymi dzieli się doświadczeniem. W naturalny sposób chwyta z otoczenia wszystko, co może mu pomóc w pracy społecznej, co może być szansą na zdobycie nowej wiedzy i wzbogacenie liderskiego warsztatu.
Lepiej planuje, myśli perspektywicznie, szacuje zasoby i nadaje priorytety działaniom. Opiera się przy tym na realnych możliwościach, a nie, jak to bywało wcześniej, na chciejstwie i pobożnych życzeniach. Planuje działania na lata, już nie tak ad hoc, jak kiedyś.
Zyskał spokój.
Tak wspomina projekt „Działam społecznie”, realizowany w Liderach PAFW. Przystępując do Programu Liderzy PAFW, gdzieś w podświadomości zawsze miałem projekt, z zarysem którego jechałem już na rekrutację. Miał on wtedy tytuł „Działaj społecznie”. I ta jedna zmiana, jedna litera w nazwie obrazuje, co po warsztatach zmieniło się w świadomości lidera. Przed udziałem w programie często mówiłem innym „jak” - (DZIAŁAJ), pokazywałem palcem, przy nie zawsze wystarczającej wiedzy. Po roku bardziej chciałem pokazywać „jak”, dawać przykład (DZIAŁAM), zachęcać: „zobacz, ja robię to tak - jak chcesz, możesz zrobić tak samo”. Projekt „Działam społecznie” stał się lokalną mapą, jak wiele można zrobić i na jak wielu płaszczyznach. Sześć różnych działań i lider jako lokalny zasób, lokalna dobra praktyka. Tego nikt u nas przede mną nie robił. Aktywizując, chcę „uruchamiać” lokalnych liderów, pokazywać im kierunki i możliwości. Obudzenie, uruchomienie poczucia własnej wartości wydaje się tu kluczowe i skuteczne. Tak było ze mną.
Sylwetka jest częścią publikacji Programu Liderzy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności ,,Przewodnik Lidera, portrety, inspiracje, pytania’’
Źródło: Stowarzyszenie Szkoła Liderów