Kozia Górka to prawdopodobnie najbardziej odizolowany fragment Warszawy. Aktorzy Teatru Akt przywrócili jego mieszkańcom miejsce rekreacji i wypoczynku. I zrobili to z pompą. Plaża Kozia Górka to kolejna inicjatywa wyróżniona nagrodą S3KTOR, którą prezentujemy w serwisie warszawa.ngo.pl.
Ilu warszawiaków wypoczywało na plaży Kozia Górka? Zapewne niewielu. To wyjątkowo odizolowany fragment stolicy. Z dwóch stron otaczają go tory: z północy linia rembertowska, z południa – linia otwocka. Administracyjnie to Praga Południe, ale żeby dojechać tu z centrum, trzeba przejechać przez Rembertów.
Na Koziej Górce od sześciu lat mieści się siedziba ulicznego Teatru Akt. To niezależna grupa artystów działająca w formie stowarzyszenia. Zadomowili się w dawnym magazynie przy ul. Łaziebnej 9. Prowadzi do niego droga wyłożona poniemieckimi, betonowymi płytami. Z takich samych Niemcy budowali kiedyś autostrady. Tu, w czasie II wojny światowej, wyłożyli nimi obóz dla Rosjan i włoskich dezerterów.
Została po nim droga, parę rozpadających się budynków i dwa betonowe słupy, na których wisiały kiedyś drzwi obozowej bramy. Dziś słupy wymalowane są na niebiesko. Robią za drogowskazy teatru. Bez nich ciężko byłoby tu trafić.
Sąsiedztwo
Okolica nieciekawa. Chaszcze, dzikie działki zamieszkiwane przez bezdomnych, Lokomotywownia Olszynka Grochowska, areszt śledczy przy ulicy Chłopickiego zwany Kamczatką, spalarnia śmieci i wzniesione w latach 90. Osiedle Dudziarska – trzy bloki w szczerym polu.
Miasto wybudowało tu mieszkania socjalne dla osób po eksmisjach. Dla równowagi część lokali przydzielono policjantom. Ci jednak dość szybko się stamtąd wynieśli. W 2010 roku artyści z kolektywu Zmiana Organizacji Ruchu namalowali na bocznych ścianach bloków mondrianowską kratkę i czarne kwadraty inspirowane obrazem Kazimierza Malewicza. Mieszkańcy nie dostrzegli w tym sztuki, raczej aluzję do więziennych krat i sugestię, że przy Dudziarskiej mieszkają wyłącznie degeneraci. Być może już niedługo osiedle przejdzie do historii. Urzędnicy zrozumieli, że zorganizowali mieszkańcom getto, planują przesiedlić ich do innych dzielnic. Budynki z Dudziarskiej będą pełnić inną funkcję. Jeszcze nie wiadomo jaką, ale bynajmniej nie mieszkalną.
W sąsiedztwie Teatru znajduje się też niewielkie jezioro, zwane kiedyś Bałkami albo Benzynówką. – Podobno wykopano je w czasie wojny, aby woda ze zbiornika chłodziła składowane przez Niemców paliwo – opowiada Marek Kowalski, jeden z aktorów Teatru. – Miejska legenda głosi, że na dnie zbiornika do dziś zalega niemiecki czołg. Ale to raczej tylko legenda. Nurkowie już niejeden raz spenetrowali akwen – mówi.
W czasach PRL-u Bałki były popularnym wśród mieszkańców Grochowa kąpieliskiem. Później jezioro zarosło i nikt już z niego nie korzystał.
Magazyn przy ul. Łaziebnej 9
Urzędnicy odradzali aktorom przeprowadzkę na Kozią Górkę. Mówili, że to mało reprezentatywny teren i że nikt tam do nich nie przyjdzie. Ale Akt to teatr uliczny. Spektakle stacjonarne grają sporadycznie, odległa lokalizacja nie była problemem. Aktorom spodobała się przestrzeń budynku i pokaźne podwórko, na którym odegrali niejeden spektakl. W środku, oprócz małych pokoi, które przerobili na charakteryzatornię, garderoby i pomieszczenia socjalne, jest 150-metrowa sala. To idealne miejsce do codziennych prób i okazjonalnych występów.
– Kiedyś przechowywano w niej przedmioty z mieszkań po eksmisji – opowiada Kowalski. Kiedy wprowadzili się do budynku, na podłodze były jeszcze ślady po boksach, w których przechowywano dorobek niejednej rodziny. – Później dzielnica wynajęła lokal jakiejś firmie. Ktoś prowadził tu biznes przez dwa lata, ale zwinęli interes. Może zbankrutował? A może miał dość tego miejsca? – zastanawia się Kowalski.
Aktorzy z Teatru Akt urzędują na Koziej Górce już szósty rok. I lubią to miejsce, choć nie zawsze jest miło i przyjemnie. Nie ma centralnego ogrzewania, muszą sami palić w piecu. Zimą, zanim zrobi się ciepło, mijają 2-3 godziny. Nie jest też zbyt bezpiecznie. W tym roku skradziono im nowo zakupioną przyczepę. Złodzieje przecięli siatkę, zerwali kłódkę z bramy i odjechali. Całe szczęście, że była ubezpieczona.
Plaża Kozia Górka
Pierwsza wizyta na Łaziebnej 9? – Zastaliśmy tu jeden wielki śmietnik – wspomina Kowalski. Najgorzej było nad jeziorkiem. – Leżały tu części samochodowe, stare AGD, buty, garnki, miednice… – wylicza. Pomyśleli, że dobrze byłoby oczyścić teren i przywrócić jeziorko mieszkańcom. Kilka lat później wystartowali w konkursie Biura Kultury na sztukę w przestrzeni publicznej. Napisali projekt, który zakładał rewitalizację plaży Kozia Górka. Udało im się otrzymać dotację. Samo sprzątanie plaży zajęło mniej więcej miesiąc. Pracowała cała ekipa Teatru, ich przyjaciele i parę osób z sąsiedztwa, które spontanicznie przyłączyły się do akcji. Śmieci było tak wiele, że zapełnili nimi dwa metalowe kontenery. Następnie wzięli się za wyrywanie chaszczy oraz wystających z ziemi i wody korzeni. Okazało się jednak, że jest tego tak dużo, że nie obejdzie się bez ciężkiego sprzętu. Koparka dwa dni porządkowała ten teren.
Na tak przygotowaną powierzchnię wysypano piasek: powstała plaża. Obok niej zasadzono trawę. Na szarych ścianach dawnych baraków namalowano kolorowe graffiti. Przestrzeń wokół plaży stała się przyjazna i czysta.
Nowe otwarcie
Oficjalne otwarcie nowej plaży miało miejsce w połowie czerwca 2014 roku. – Co tu się nie działo?! Można było potańczyć, pożonglować, spróbować sił w chodzeniu na mini szczudłach albo poskakać na trampolinie. Były warszawskie piosenki, cygańska muzyka i oczywiście plażowanie. Po jeziorze pływały tratwy – opowiada Kowalski. Mimo że pogoda była kiepska (10-12 stopni), przyszło około 200 osób, wśród nich mieszkańcy Dudziarskiej.
Rok później powtórzyli imprezę: oficjalne otwarcie sezonu plażowego. – Tym razem było upalnie, przyszło około tysiąca osób. Ludzie odnosili się do Koziej Górki z dużym sentymentem. Opowiadali, że spędzili tu swoje dzieciństwo – opowiada Kowalski.
Aktorzy robią co mogą, by utrzymać porządek nad jeziorkiem. Zbierają porozrzucane butelki, raz na jakiś czas koszą trawę. W tym roku zorganizowali tu widowisko ogniowe z okazji Dnia Ziemi. – Plaża na Koziej Górce to dziś miejsce rowerowych wycieczek albo rodzinnych pikników – mówi Kowalski. Raz na jakiś czas widuje tu ludzi z rozłożonym kocykiem, czasem ktoś rozbije namiot. – Ale tłumów tu nie ma – zaznacza. – I dobrze, to jedno z niewielu miejsc w Warszawie, gdzie można zaznać świętego spokoju.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Czasem są tu ludzie z rozłożonym kocykiem, czasem ktoś rozbije namiot. Ale tłumów nie ma. I dobrze, to jedno z niewielu miejsc w Warszawie, gdzie można zaznać świętego spokoju.
Źródło: Inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23