Krzysztof Izdebski dla ngo.pl: Sposób wprowadzenia ograniczeń niezgodny z konstytucją [film]
– Sytuacja jest nadzwyczajna i zdaję sobie sprawę z tego, że przynajmniej część z tych obostrzeń – bo nie wszystkie, które wymieniłem – jest uzasadniona położeniem, w którym się znaleźliśmy. Ale moim zdaniem sposób w jaki te ograniczenia zostały wprowadzone, jest wyraźnie niezgodny z konstytucją – mówi dla ngo.pl Krzysztof Izdebski, prawnik, aktywista, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo.
Czy sposób wprowadzenia obecnie obowiązujących ograniczeń jest zgodny z konstytucją?
Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma refleksjami na temat tego, jak w dobie pandemii polskie władze radzą sobie z zasadami demokratycznego państwa prawa oraz respektowaniem praw człowieka i obywatelskich. Mamy do czynienia z taką sytuacją, że obowiązuje zakaz wychodzenia z domu, przemieszczania się, prowadzenia określonej działalności gospodarczej, zgromadzeń publicznych, faktyczne ograniczenie prawa do informacji publicznej czy nawet prawa do sądu. To jest sytuacja nadzwyczajna i zdaję sobie sprawę z tego, że przynajmniej część z tych obostrzeń – bo nie wszystkie, które wymieniłem – jest uzasadniona położeniem, w którym się znaleźliśmy.
Ale moim zdaniem, sposób, w jaki te ograniczenia zostały wprowadzone, jest wyraźnie niezgodny z konstytucją.
Dlaczego stan klęski żywiołowej byłby lepszym rozwiązaniem?
W 1997 roku umówiliśmy się w referendum konstytucyjnym, że dopuszczamy do tego, że w pewnych okolicznościach władze ograniczają nasze prawa obywatelskie. Mogą tak uczynić poprzez wprowadzenie któregoś ze stanów nadzwyczajnych. Epidemia, która panuje na terenie całego kraju, jak najbardziej spełnia przesłanki, żeby wprowadzić stan klęski żywiołowej. Powinien on już trwać, przynajmniej od momentu, w którym zaczęto ograniczać nasze pierwsze prawa. Bo na razie podstawą, żeby je ograniczać, jest ustawa z 2008 roku o stanie epidemii, która też jest moim zdaniem wątpliwa konstytucyjnie i w ogóle nie dopuszcza do aż tak daleko idących ograniczeń, jakie wprowadzono. Ale też część z tych ograniczeń, chociażby ograniczenie prawa do informacji publicznej czy prawa do sądu wynika z tzw. tarczy antykryzysowej i w mojej ocenie zupełnie tego wzorca konstytucyjnego nie spotyka, jest niezgodne z polską konstytucyjną.
Ktoś mógłby pomyśleć, co to ma za znaczenie. Ogromne, w kontekście takim, że stan klęski żywiołowej jest lepiej kontrolowany. Jest wprowadzany na trzydzieści dni, Sejm następnie decyduje, czy należy go przedłużyć. Dopuszcza ograniczenie tylko określonych praw, np. nie ogranicza prawa do informacji. Obserwując posiedzenie Sejmu, na którym podejmowana byłaby decyzja o jego przedłużeniu, moglibyśmy się dowiedzieć, czy sytuacja tego wymaga, a więc czy nasze prawa obywatelskie powinny być dłużej ograniczone.
W przypadku tych podstaw prawnych, które stoją za ograniczeniami, nie mamy żadnej pewności na jak długo rząd – bo tylko rząd o tym decyduje – dopuści ograniczenie praw i nie wiemy też, czy nie pojawią się jakieś kolejne, być może jeszcze bardziej dotkliwe.
Co z wyborami? Korespondencyjne w maju będą katastrofą
Pojęcie stanu klęski żywiołowej pojawia się również w kontekście przesunięcia wyborów. Trudno mówić o równości w kampanii dla wszystkich kandydatów, będzie problem techniczny, jak głosować – panuje chaos, a tak naprawdę kompletny brak informacji, co w połączeniu z ograniczeniem prawa do nich – urzędy mogą ignorować nasze pytania – jest bardzo niepokojące jeśli chodzi o poczucie zaufania do władz.
Pojawiają się różne propozycje, w tym głosowania korespondencyjnego, które przygotowywane jest w niesamowicie chaotyczny sposób. To będzie ogromna katastrofa – nie tylko dla zasad tajności, równości i powszechności głosowania, ale również organizacyjnie.
Mam nadzieję, że nie spełnią się obawy przed wzrostem zakażeń koronawirusem. Ale z punktu widzenia demokratycznego państwa prawa to jest gruba pomyłka. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej mogłoby, a nawet musiałoby – bo autorzy konstytucji zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli panuje wyjątkowa sytuacja, wybory nie mogą się odbywać – skutkować przesunięciem terminu wyborów, kadencja prezydenta zostałaby wydłużona. Wybory odbyłyby się 90 dni po tym, jak stan klęski żywiołowej zostanie usunięty.
Są obawy, że jesienią będzie kolejna fala epidemii, mogą być wówczas korespondencyjne – będzie więcej czasu, by je przygotować. Bo teraz, oprócz tych zagrożeń, które już wymieniłem, teraz występuje problem braku kontroli społecznej: nie ma w proponowanych przepisach żadnej, nie możemy patrzeć, jak przebiegają, cała ich organizacja oddana jest ministrowi, który decyduje, jak będzie wyglądała karta i jak będą przebiegać wybory.
Brak kontroli społecznej wiążę się z zawieszeniem prawa do informacji publicznej, kiedy te pytania mogą być ignorowane zgodnie z przyjętym prawem, moim zdaniem niezgodnym z konstytucją – to już Trybunał Konstytucyjny, z którym jak wiadomo są pewne problemy, musiałby rozpatrzeć. Bez tego prawa nie mamy faktycznej wiedzy, czy sytuacja, która jest w Polsce, wymaga dalszego utrzymywania ograniczeń.
Nie mamy też poczucia bezpieczeństwa. Bo nie możemy sprawdzić, jak władze radzą sobie. Postępowania sądowo-administracyjne są zawieszone, więc nawet nie możemy poskarżyć się, że to nasze prawo do informacji jest nierespektowane.
Co możemy robić?
Przede wszystkim dbać o siebie, być sprawnym obywatelsko, korzystać z możliwości, które mamy w zakresie sprawowania kontroli. Obserwujmy, co robią nasi rządzący, starajmy się komentować również za pośrednictwem mediów społecznościowych, ale być może inne formy zgodne z prawem przyjdą wam do głowy.
Nie dajmy się zamknąć w domach w sposób symboliczny. Starajmy się działać dalej, potrzebują tego nasi beneficjenci, beneficjenci naszych działań, a także interes publiczny.
I być może zasada praworządności i prawa człowieka jak nigdy przedtem potrzebują wsparcia organizacji pozarządowych, aktywistów i aktywistek.
Powodzenia!
Krzysztof Izdebski – dyrektor programowy Fundacji ePaństwo.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.