Niewielka grupka entuzjastek może porwać tłumy i spróbować zmienić świat, ale entuzjastki te pochodzą z organizacji pozarządowych i korzystają z ich pomocy – zauważa socjolożka i kulturoznawczymi dr Elżbieta Korolczuk w kolejnym artykule wywołanym opinią Agnieszki Graff o NGO-izacji trzeciego sektora.
Elżbieta Korolczuk zgadza się z Agnieszką Graff co do tego, że istniejący system polityczny jest zamknięty i trudny do zmiany. Przywołuje jako przykład inicjatywę kobiet walczących o przywrócenie Funduszu Alimentacyjnego:
„Z punktu widzenia socjologicznych teorii dotyczących ruchów społecznych postępowały one zgodnie z najlepszymi wzorcami. Zmobilizowały się, utworzyły sieć niewielkich organizacji i stowarzyszeń, które wspólnie zaczęły nagłaśniać problem w mediach. Uzyskały pomoc istniejących organizacji, także feministycznych. To z kolei zaowocowało obywatelskim projektem ustawy przywracającej Fundusz i szerokim poparciem społecznym - 300 tys. podpisów pod projektem to dwa razy więcej, niż zebrał Kongres Kobiet.
Projekt trafił do Sejmu i I nic. Ustawę odłożono na półkę, a przywrócenie Funduszu w postaci mniej korzystnej, niż tego żądały same zainteresowane, przegłosowano dopiero w 2007 r., w ostatnim dniu przed rozwiązaniem Sejmu”.
Jednocześnie jednak socjolożka zwraca uwagę, że społeczne mobilizacje typu Manify 8 marca czy Kongres Kobiet też są „dziełem niewielkiej grupy entuzjastek, która „może porwać tłumy i spróbować zmienić świat. Należy jednak zauważyć, że w obu inicjatywach działają osoby z NGO-sów, że korzystały one z pomocy istniejących organizacji, np. przy zbieraniu podpisów pod projektem ustawy o parytetach.
Czy bez tej pomocy udałoby się zebrać ponad 100 tys. podpisów? Wątpię. Według socjologów zajmujących się ruchami społecznymi istnienie bazy organizacyjnej, m.in. w postaci NGO-sów, jest jednym z warunków zaistnienia szerokich ruchów społecznych. Jak pisze Doug McAdam, "istniejące organizacje są głównym źródłem zasobów ułatwiającym pojawienie się ruchu. Grupy te tworzą kontekst organizacyjny, w którym ma rozwinąć się akcja protestacyjna". Dlatego nie zgadzam się z Graff, że można albo angażować się w NGO-sy, albo wejść w politykę i zmienić system. Należy robić obie te rzeczy”.