Klaus: Nowa „Polityka migracyjna Polski” to dokument ksenofobiczny i niebezpieczny
Gdybym miał w kilku słowach określić projekt nowej „Polityki migracyjnej Polski”, powiedziałbym o niej, że jest ksenofobiczna, oparta na strachu i próbująca te uczucia wywołać u czytelników i czytelniczek oraz że jest oderwana od rzeczywistości społecznej.
Projekt nowego, a od dłuższego czasu powstającego w niezwykłej tajemnicy i w zaciszach rządowych gabinetów dokumentu pod tytułem „Polityka migracyjna Polski” wyciekł do opinii publicznej pod koniec czerwca. Dosłownie wyciekł. Krążył przez chwilę w kręgach akademicko-dziennikarskich. W Stowarzyszeniu Interwencji Prawnej też się udało do niego dotrzeć i postanowiliśmy go upublicznić.
Uznaliśmy, że tak ważny dokument strategiczny nie może być omawiany pokątnie oraz w tajemnicy i trzeba go udostępnić wszystkim zainteresowanym. Dodatkowym argumentem była dla nas oburzająca treść tego dokumentu.
To instrumenty wynaradawiania
Gdybym miał w kilku słowach określić projekt nowej „Polityki migracyjnej Polski”, powiedziałbym o niej, że jest ksenofobiczna, oparta na strachu i próbująca te uczucia wywołać u czytelników i czytelniczek oraz że jest oderwana od rzeczywistości społecznej. Postaram się opisać pokrótce każdy z tych zarzutów.
Jak większość osób pracujących z oraz na rzecz migrantów i migrantek nie spodziewałem się wiele dobrego po nowej polityce migracyjnej stworzonej przez rząd od początku swojego istnienia nawołujący do zamykania granic i straszący uchodźcami. Ale mimo to, poziom ksenofobii oraz nacjonalizmu płynący z ponad 70 stron tego projektu mnie zaskoczył.
Polityka ta proponuje bowiem wiele nowych instrumentów, które mają chronić polską kulturę i religię przed rzekomym zagrożeniem płynącym z samej obecności w naszym kraju migrantów i migrantek. Jej celem jest asymilacja tych ostatnich – czyli ich sformatowanie, przycięcie do wyobrażonej figury „Polaka” czy „Polki” (na marginesie – to przeciw takiej polityce narodowościowej protestowały na przykład dzieci polskie we Wrześni w początkach XX wieku).
Rozumienie „Polaka” przez twórców tego dokumentu jest bardzo wąskie i jednorodne – to katolik, o światopoglądzie wynikającym „z zasad religii wyznawanej przez ogół społeczeństwa polskiego” (s. 43), który ma wspólne wartości polityczne, kulturowe i obyczajowe (s. 45). Takim ma też się stać każdy migrant oraz każda migrantka. Nie ma tu miejsca na żadną różnorodność (ani występującą obecnie w naszym społeczeństwie, ani – tym bardziej – mogącą wystąpić w przyszłości).
Gdyby takie pomysły miało jakiekolwiek państwo, w którym mieszka polska diaspora, nasz rząd na pewno pierwszy krzyczałby (w tym przypadku słusznie) o wynaradawianiu. Sam jednak nie ma oporów przed wprowadzaniem takich instrumentów.
Władzą kieruje strach, nie nauka
Proponowanie asymilacji wynika w moim przekonaniu z tego, że twórcy „Polityki migracyjnej Polski” przeraźliwie boją się migrantów i migrantek. Ten irracjonalny wręcz strach przebija wielokrotnie z treści tego dokumentu. Na tym strachu, poczuciu bycia w „oblężonej twierdzy”, autorzy budują koncepcję „zamkniętej twierdzy” – do której nikt z zewnątrz nie ma i nie powinien mieć dostępu, o ile nie jest wielokrotnie i drobiazgowo sprawdzony przez polskie służby oraz nie jest za bardzo od nas różny. Podstawą tej polityki, wspomnianą już w jej celach, jest zapewnienie bezpieczeństwa, a słowo to odmieniane przez wszystkie przypadki pojawia się ponad 100 razy na 70 stronach. Szczególnym zagrożeniem są oczywiście muzułmanie, utożsamiani z terrorystami, uznani za niezdolnych do integracji, tworzących enigmatyczny globalny „projekt islamistyczny” (s. 48). Przez ten właśnie pryzmat tworzony jest projekt polityki migracyjnej.
Dokument stara się robić wrażenie naukowego oraz przedstawiać diagnozę rzeczywistości. Jednak nawet jeśli opisuje stan migracji do Polski, to dane te nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w proponowanych do wprowadzenia rozwiązaniach. Są od nich kompletnie oderwane. W dokumencie brakuje na przykład pomysłów na to:
- co zrobić ze zwiększającą się liczbą migrantów i migrantek przede wszystkim z Ukrainy – poza tym, że należy ich zasymilować i poza założeniem, że ich migracja będzie czasowa i może kiedyś wyjadą (samodzielnie lub zmuszeni przez nas);
- jak im pomóc, jak przeciwdziałać wykorzystaniu migrantów i migrantek – o tym ani słowa, w kilku miejscach pojawiają się natomiast informacje, że za programy integracyjne powinni sami zapłacić;
- jak poprawić niewydolność procedur i instytucji zajmujących się legalizacją pracy i pobytu – zamiast tego jest wiele pomysłów, jak dodatkowo skomplikować tę procedurę i jeszcze bardziej ją kontrolować, czyli uczynić ją jeszcze bardziej niewydolną.
To dokument niebezpieczny
Twórcy dokumentu nie wspominają także o roli samorządów lokalnych czy organizacji społecznych, w tym organizacji migranckich, w integracji i wsparciu cudzoziemców oraz cudzoziemek. W ogóle ignorują te podmioty w swoich rozważaniach.
Z drugiej strony wiele tu pseudonauki, jak choćby odgrzewany kotlet, jakim jest idea „asymilacji”, głoszenie fiaska wielokulturowości, powoływanie się na szerzej nieznanych autorów (i jednoczesne pomijanie tuzów polskiej nauki, którzy pisali o migracji) albo odwoływanie się do części zaledwie wyników cytowanych badań – wystarczającej, by poprzeć tezy twórców tego dokumentu.
Podsumowując, chciałbym podkreślić, że ten dokument jest niebezpieczny. Jego przyjęcie może w dłuższej perspektywie stanowić zagrożenie dla naszego społeczeństwa i jego rozwoju, dla naszej gospodarki czy polityki zagranicznej. To dokument, przeciwko któremu powinniśmy od początku głośno protestować, by – tak, jak się pojawił – tak szybko zniknął i więcej nie powrócił. A wraz z nim jego przebrzmiałe i ksenofobiczne idee.
Witold Klaus – doktor habilitowany nauk prawnych, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk oraz badacz w Ośrodku Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego, kryminolog i badacz migracji; członek zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej (w latach 2005-2019 prezes), laureat Społecznego Nobla 2008 dla innowatora społecznego (nagroda przyznawana przez Fundację Ashoka – Innovators for the Public), członek Komitetu Badań nad Migracjami PAN w kadencji 2019-2022.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.