Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Demokracja polega na tym, że uwzględniamy interesy różnych grup. To są rządy większości z respektowaniem praw mniejszości. Jeśli pomijamy prawa którejkolwiek z mniejszości, to jesteśmy wątpliwą demokracją – mówi Kinga Białek, trenerka międzykulturowa, psycholożka, politolożka, członkini zarządu Stowarzyszenia SIETAR Polska, a także współprzewodnicząca Komisji Dialogu Społecznego ds. Cudzoziemców.
– Jestem Polką: przynajmniej w dużej mierze, bo w 1/8 jestem Czeszką, i w dużej mierze pochodzę z kultury tzw. głównego nurtu, czyli doskonale poruszam się w kulturze polskiej, znam język, jestem osobą wykształconą, młodą, białą... słowem: uprzywilejowaną – mówi Kinga Białek.
Reklama
Z tego powodu, gdy rok temu zaproponowano jej, by objęła stanowisko przewodniczącej Komisji Dialogu Społecznego ds. Cudzoziemców, zgodziła się i zgłosiła wspólną kandydaturę z koleżanką, Ksenią Naranovich.
– Wiedziałam, że na tym stanowisku można mieć duży wpływ na to, co dzieje się w KDS-ie. Dlatego chciałam podzielić się nim z osobami, o których wiem, że w wielu aspektach są pomijane i inaczej postrzegane niż ja – tłumaczy Kinga Białek.
– I stąd pomysł, by wystosować kandydaturę dwóch osób, z których jedna reprezentuje grupę większościową, czyli społeczeństwo przyjmujące, a druga grupę w jakiś sposób mniejszościową, środowisko odmienne kulturowo. Kandydatura została przegłosowana i razem przewodniczyły spotkaniom KDS-u przez rok. Ich kadencja właśnie dobiegła końca. Nie wiadomo jeszcze, czy w kolejnej ponownie będzie dwóch przewodniczących.
Początki
KDS ds. Cudzoziemców jest dość młody, powstał bowiem w 2012 roku. Pomysłodawcą w dużej mierze była Sulafa Ismail z Centrum Iqraa. – Cieszę się, że to wyszło od niej i trwa, jestem jej za to wdzięczna – mówi Kinga Białek. – W KDS-ie mamy 32 organizacje. Obserwuję, że każda z nich ma inny pomysł na integrację i o to często się rozbijamy i kłócimy. Mamy bardzo różne wartości, co jest trudne we wzajemnym dialogu. Integracja rodzi się w bólach.
Warto podkreślić, że środowisko zajmujące się imigrantami nie jest aż tak liczne, w porównaniu na przykład do środowiska osób zajmujących się tematyką niepełnosprawności. Samych imigrantów w Polsce również jest stosunkowo mało.
– Trudno mi zrozumieć, że interesy tak małej grupy są tak bardzo w Polsce pomijane. Warto brać potrzeby tej grupy pod uwagę. Tymczasem one giną na poziomie edukacji, na rynku pracy czy w podejmowaniu różnych lokalnych decyzji – opowiada Kinga Białek.
Współpraca z miastem
KDS ds. Cudzoziemców działa tak, że wpierw ustala temat spotkania, a później zaprasza na nie odpowiedniego przedstawiciela z miasta. – W ostatnim roku nie mieliśmy spektakularnych osiągnięć, trudno o partnerski dialog. Oferujemy bezpłatne szkolenia dla Urzędu, bo zależy nam, by więcej urzędników posiadało pełen wachlarz kompetencji do współpracy i obsługi cudzoziemców – wyjaśnia Kinga Białek.
W ubiegłym roku został powołany Zespół ds. koordynacji działań na rzecz cudzoziemców, działający przy Biurze Pomocy i Projektów Społecznych Urzędu m.st. Warszawy, składający się z kierowników tych biur, które mają kontakt z uchodźcami. Kierownicy mieli przedstawić swoje pomysły na to, jak Warszawa ma przyjmować osoby przesiedlone i relokowane. Organizacje pozarządowe zaprotestowały twierdząc, że dyrektorzy mogą nie znaleźć na to wystarczająco dużo czasu pośród innych obowiązków, a do tego będą mówili o potrzebach swoich, a nie uchodźców.
– I tak też się trochę stało. Na tej podstawie powstał duży projekt, który będzie niebawem realizowany przez Urząd. Nie był on konsultowany ze środowiskiem w takiej mierze, w jakiej byśmy chcieli, co mnie osobiście smuci i osłabia motywację dla pracy w KDS – żałuje Kinga Białek.
Jej zdaniem, by coś w temacie integracji międzykulturowej mogło się zmienić, kluczowa jest wola polityczna. – Widzimy ją w Warszawie. Nie ma jej natomiast w obecnym rządzie. A bez niej niewiele można zrobić. Choć jest ona dopiero pierwszym krokiem ku zmianie. Jeśli urzędnik mówi, że nie ma zgody na rasizm, to powinno się to przejawiać też w działaniach – tłumaczy.
Trudny okres
Sporym problemem, z jakim boryka się obecnie KDS ds. Cudzoziemców, jest niewystarczające zaangażowanie organizacji, które zrzesza. Powodem częściowo są finanse. Większość z tych NGO funkcjonuje z funduszy europejskich, których wdrażanie jest częściowo wstrzymane.
– W tej chwili już prawie rok czekamy na wyniki ostatniego konkursu, który powinien być organizowany kilka razy do roku – opowiada Kinga Białek. – Wiele organizacji się zamyka, inne od stycznia pracują za darmo, obiecując pracownikom wypłaty za jakiś czas. A to jest patologia zarządzania tym sektorem i jednocześnie systemem integracji w państwie; nie mam w sobie na to zgody – podkreśla.
W związku z finansowymi problemami, jest duża konkurencja między organizacjami. – Trudniej jest w takiej sytuacji współpracować, łatwiej jest konkurować. Trudno jest planować działania długofalowe – wyjaśnia.
Sukcesy
Za duży sukces Kinga uznaje to, że kilka organizacji wywalczyło od miasta lokale na wynajem po preferencyjnych warunkach w centrum Warszawy. Dlaczego jest to ważne?
– Na przykład Fundacja Ocalenie informowała na KDS o swoich potrzebach. Dla niektórych cudzoziemców trafić do organizacji, która pomaga uchodźcom i znajduje się gdzieś na końcu miasta jest bardzo trudno. Nie dlatego, że miasto jest duże, ale dlatego, że ta osoba może mieć doświadczenie traumy wojennej lub wymuszonej migracji. Może przeżywać stres post traumatyczny (np. utratę pamięci, zaburzenia percepcyjne, lęki), który utrudni jej dotarcie do bezpiecznego miejsca. Z tego powodu takie organizacje powinny mieć swoje siedziby w centrum – tłumaczy Kinga Białek.
Plusem jest też wiedza na temat pracy urzędników, jaką dzięki działaniom KDS-u organizacje zdobywają oraz wzajemny dialog.
– Urzędnicy działają w ramach danej ustawy. To, co możemy robić, to rekomendować takie działania, które mieszczą się w jej zapisach, a później myśleć o ewentualnej ich zmianie – mówi Kinga Białek. – Dużym plusem jest też to, że rozmawiamy ze sobą, choć często mamy sprzeczne interesy i sprzeczne wartości. Nie są to spektakularne sukcesy, ale z pewnością bardzo istotne – dodaje.
Całe życie z różnicami kulturowymi
Kingę Białek ukształtowały trzy etapy życia, w czasie których miała do czynienia z różnymi formami migracji. Dzieciństwo spędziła pod Warszawą, w Sochaczewie. Z tamtego okresu pamięta sporo przypadków migracji, w tym swojego taty, do Europy Zachodniej.
– W czasie komuny w latach osiemdziesiątych mój tato siedział w więzieniu za to, że prowadził własny biznes (najpierw przy przyzwoleniu ówczesnych władz, a kiedy dobrze mu szło, wbrew ich woli), więc z tego powodu postanowił rozwijać go później za granicą, w Niemczech – wspomina Kinga Białek.
– Starał się uzyskać tam azyl polityczny, ale zamiast tego zdobył pozwolenie na pracę i pobyt. Przeszedł przez ośrodek dla azylantów. Zastanawiali się wspólnie z mamą, czy ściągnąć żonę i trójkę małych dzieci do Niemiec. Widziałam ośrodki dla azylantów i jako dziecko za nic w świecie nie chciałam zamienić mojego podwarszawskiego szarego podwórka na taki ośrodek. To doświadczenie uwrażliwiło mnie na doświadczenia osób poszukujących lepszego życia w innym kraju czy w celu uzyskania azylu politycznego. Wiem też, jak takie doświadczenia wpływają na rodzinę – dodaje.
Kolejne lata życia spędziła w Ożarowie Mazowieckim pod Warszawą. To miejscowość z gospodarstwami rolnymi, w których zawsze pracowało dużo imigrantów: głównie Ukraińców. Kinga wspomina jednak, że w latach dziewięćdziesiątych byli oni nieobecni w przestrzeni publicznej. Jako pracownicy sezonowi zostawiali część swoich rodzin na Ukrainie, więc np. dzieci ukraińskich w polskich szkołach nie było. Teraz w Ożarowie w kościele odbywają się msze katolickie i nabożeństwa prawosławne.
Trzeci etap to studia z psychologii międzykulturowej w Warszawie, podczas których od pierwszego roku rozpoczęła pracę z uchodźcami, początkowo jako wolontariuszka w Polskiej Akcji Humanitarnej. Wiedzę, którą zdobywała wówczas na zajęciach, mogła niemal natychmiast sprawdzać w praktyce. Gdy postanowiła, że integracja międzykulturowa to temat, którym chce się zająć zawodowo, ukończyła szkołę trenerską, by móc wspierać kompetencje innych osób i dialog międzykulturowy.
– Połączyłam to wszystko z misją: zależy mi na tym, byśmy pokojowo potrafili rozwiązywać konflikty, które swoje źródło mają w różnicach kulturowych – mówi Kinga Białek.
Kim jest trener międzykulturowy?
Do trenera międzykulturowego zgłaszają się różni ludzie, a ich sprawy zależą od tego, w którym sektorze działają. Firmy często zgłaszają się po pomoc wtedy, gdy mają duży problem. Najczęściej są to przedsiębiorstwa zagraniczne, które mają swoje oddziały w Polsce i zatrudniają polskich pracowników. Ci ostatni, pomimo tego, że mają wszelkie predyspozycje, nie wykonują swoich zadań tak, jak chciałby inwestor. Często przyczyną takiego stanu rzeczy są różnice kulturowe.
– Wtedy proponuję swoje usługi, badam problem, a później szukamy rozwiązania – tłumaczy Kinga Białek. – Bardzo istotnym elementem rozwiązywania problemu jest moment wyrzucenia przez ludzi z obu stron nagromadzonej frustracji, usłyszenia siebie, a następnie dotarcie do porozumienia poprzez zrozumienie wspólnych potrzeb – dodaje.
Organizacje pozarządowe zazwyczaj zgłaszają się z potrzeby serca. Chcą zorganizować jakąś inicjatywę na rzecz uchodźców i czasem potrzebują osoby, która ma doświadczenie w tym temacie i podpowie, jak można zadziałać, a czego należy unikać.
– Niedawno współpracowałam ze Stowarzyszeniem Rozwoju Sołectwa Krzywa, które w Beskidzie Niskim podejmuje różne działania na rzecz aktywizacji popegeerowskich społeczności. Kiedy kilka lat temu zrobił się szum wokół uchodźców, Stowarzyszenie postanowiło, że zrobi coś w tym temacie, na przykład zaprosi uchodźców, którzy poprowadzą warsztaty kulinarne. Jest to bardzo prosta rzecz, ale też bardzo łącząca: można poznać osobę, wspólnie z nią przygotować posiłek i porozmawiać o historii utraconego kraju. Aktualnie piszemy projekt na dofinansowanie takiego pomysłu – opowiada Kinga Białek.
Z kolei w sektorze publicznym ludzie zgłaszają się zarówno wtedy, gdy mają konflikty i problemy, jak i gdy mają fundusze i obowiązek oraz gdy mają taką potrzebę.
– Ostatnio zgłosiła się do mnie szkoła, która chce zorganizować spotkanie w gronie pedagogicznym, gdyż ma uczniów z innej kultury i dotychczasowe działania integracyjne nie przyniosły rezultatu. Szukają więc trenera, który pomoże im to omówić w czasie rady pedagogicznej. Temat wzbudza wiele emocji. Cieszy mnie to, że w różnych sektorach ludzie dostrzegają te problemy i potrzeby oraz że szukają rozwiązań – mówi Kinga Białek.
– Praca trenera polega na rozbrajaniu stereotypów. Nie na zaprzeczaniu im, bo to jest bezcelowe – tłumaczy Kinga Białek. – Często przed zajęciami uczestnicy myślą, że przyszłam po to, by kazać im być tolerancyjnymi. Jako psycholog mówię śmiało, że konflikty są normalne, że trzeba się konfrontować z trudnościami, które są między ludźmi pochodzącymi z różnych kultur i nad nimi pracować. Powiedzenie sobie, że mamy być tolerancyjni, niewiele znaczy – dodaje.
Dlaczego warto?
Kinga Białek wierzy w to co robi. Ma poczucie misji, zapał i ogromną wiedzę. Choć dla rozmowy o integracji międzykulturowej w Polsce nastały trudne czasy, uważa, że jest ona konieczna. Gdy organizacjom zajmującym się pomocą cudzoziemcom zarzuca się, że nie pomagają Polakom, których wielu też jest w potrzebie, odpowiada:
– Jeżeli zamkniemy się na jedną grupę, jako kraj, czy jako społeczeństwo, to nie przyniesie to nic dobrego. Na tym polega demokracja, że uwzględniamy interesy różnych grup. To są rządy większości z respektowaniem praw mniejszości – tłumaczy Kinga Białek.
Kinga Białek - Psycholog międzykulturowa, trenerka i konsultantka. Od 2000 roku prowadzi działania szkoleniowe, których celem jest rozwój kompetencji międzykulturowych i międzyludzkich, dla Polaków i obcokrajowców, w Polsce i za granicą. Liderka szkoleń poświęconych międzykulturowości w Polsce. Autorka ponad kilkudziesięciu projektów biznesowych i społecznych, wygranych w konkursach krajowych i europejskich. Autorka i współautorka licznych publikacji z zakresu kompetencji międzykulturowej, m.in. pierwszego w Polsce podręcznika dla trenerów międzykulturowych „Warsztaty kompetencji międzykulturowych”.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.