Młody, ambitny, pełen energii i chęci do działania. Nie widział się w roli etatowego aktora, choć próbował po studiach zdobyć angaż w którymś z warszawskich teatrów. Nie udało się. Ale czy to problem? Dla Jakuba Krawczyka raczej impuls do działania.
Trzeba się samoorganizować
– Dużo zawdzięczam szkole, którą skończyłem: Wydziałowi Teatru Tańca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie – mówi Jakub Krawczyk. – To chyba jedyny wydział w Polsce, który już na etapie kształcenia edukuje studenta, że rynek jest ciężki, że trzeba się samoorganizować – tłumaczy.
– Nie tylko uświadamia, ale daje konkretne narzędzia: zajęcia z praw autorskich, szkolenia z pisania wniosków o dofinansowania, by twórca, który wychodzi ze szkoły, był w stanie sam poradzić sobie zawodowo – podkreśla. Założenie fundacji było dla niego nie tylko koniecznością, ale też naturalnym wyborem. – Zawsze byłem niepokorny, ale w tym dobrym znaczeniu. Lubię sam zarządzać swoimi sprawami, sam decydować, a przede wszystkim realizować rzeczy w takiej estetyce, w takim nurcie, który praktykuję, czyli teatru tańca, kompilacji słowa z ruchem – mówi Krawczyk.
Komitet, słowo i ruch
Nazwa Fundacji ART_committed nawiązuje do nurtu w sztuce, który w wolnym tłumaczeniu na polski można nazwać sztuką zaangażowaną w szerokim, społeczno-politycznym sensie. Z tego nurtu, jak tłumaczy jej założyciel, fundacja czerpie minimalnie, co w nazwie ma symbolizować podkreślnik w środku, żeby dać oddech, pokazać, że nie do końca o takie zaangażowanie chodzi. Drugi człon, „committed”, nawiązuje z kolei do „komitetu”.
– To nie są nasze czasy, ale było coś takiego jak Komitet Centralny, który albo łączył ludzi w swoich ramach, albo przeciwko sobie, ale jednak łączył. My staramy się łączyć teatr i taniec, słowo i ruch – tłumaczy Krawczyk. – A przy okazji jesteśmy też narzeczeństwem, sami więc tworzymy pewnego rodzaju komitet – dodaje.
Misją fundacji jest popularyzacja teatru tańca m.in. poprzez edukację. – Odbiór teatru tańca w Polsce jest niewielki – mówi Krawczyk. – Mało osób wie, co to jest, swoją drogą jego definicja dzisiaj nie jest jasna. Być może tylko Pina Bausch ją rozumiała – śmieje się. – W każdym razie, choć obecnie w polskim teatrze tańca dzieje się wiele ciekawych rzeczy, nie mamy zbyt wielu instytucji dedykowanych tej dziedzinie sztuki. Chcemy to zmienić – mówi Krawczyk. – Poprzez nasze działania, zarówno te artystyczne, jak i edukacyjne, chcemy przygotować młodych ludzi do odbioru szeroko rozumianych sztuk performatywnych. Nie wskazywać, jak je odczytywać, co jest dobre, co złe, tylko otworzyć ich na sztukę „nowoczesną”. Oczywiście w cudzysłowie, bo to kolejny delikatny i niezbyt precyzyjny termin – zaznacza Krawczyk.
Fundacja ART_committed jest w trakcie przygotowań do spektaklu #LEŻEĆ realizowanego w Komunie// Warszawa oraz w trakcie realizacji wielopłaszczyznowego projektu artystycznego, gdzie jednym z elementów jest spektakl „LEM_ONIADA”, oparty na twórczości Stanisława Lema, ze szczególnym uwzględnieniem „Bajek robotów”, które skierowane są do młodzieży gimnazjalnej. Twórcy stawiają młodych ludzi wobec pytań o człowieka i wartości w dzisiejszym, stechnicyzowanym świecie.
– Te realizacje, w których bierzemy udział, albo które sami produkujemy, spotykają się z dużym uznaniem – mówi Krawczyk. – Zresztą w branży teatralnej taniec jest coraz bardziej doceniany, choć nadal traktowany trochę po macoszemu. Jeśli się pojawia, to jako dodatek do „normalnego” spektaklu – dodaje. – Brakuje w Warszawie stałej siedziby dla teatru tańca. Jako fundacja, działając poprzez KDS, zabiegamy o taką siedzibę i jest spora szansa, że wkrótce ona powstanie – mówi Krawczyk.
Jednym głosem o tańcu
Historia starań warszawskiego środowiska tańca o własną, stałą przestrzeń jest długa i do tej pory bez dobrego zakończenia. Z nowym rozdaniem w KDS ds. Tańca i z nowym prezydium z Jakubem Krawczykiem na czele, wreszcie sprawa ruszyła z miejsca. Miasto rozpisało konkurs na prowadzenie Centrum Sztuki Tańca i ten konkurs warszawska Komisja Dialogu Społecznego ds. Tańca wygrała. Wytypowano trzy organizacje, które będą odpowiedzialne za realizację pilotażowego projektu. Będzie on prezentowany od września do grudnia w tymczasowej siedzibie Centrum: Mazowieckim Instytucie Kultury. Projekt obejmuje osiem wieczorów, po dwa spektakle każdy, oprócz tego zaplanowano debaty oraz warsztaty. W międzyczasie miasto szuka miejsca na stałą siedzibę dla Centrum Sztuki Tańca.
– To nie jest tak, że Jakub Krawczyk, Wladymir Wladymirowicz, przyjechał i dokonał cudu. Nie. Całe środowisko ciężko nad tym pracowało i dalej pracuje – tłumaczy sukces inicjatywy Krawczyk. – Być może udało się to za naszej kadencji, bo jesteśmy młodzi i trochę spoza środowiska, a jednocześnie zaangażowani w lokalne sprawy. Naszą siłą jest świeżość – mówi Krawczyk. – Kiedy przyszedłem do KDS-u, straszono mnie współpracą z miastem. Wciąż słyszałem że „się nie da”. A właściwie do tej pory mam same dobre doświadczenia. I nie mówię tak, bo trzeba tak powiedzieć, żeby kogoś nie urazić czy żyć dobrze z ludźmi, z którymi się współpracuje – tłumaczy.
Według niego powodzenie osiągnięte w rozmowach z miastem polega głównie na tym, że wszystkie organizacje zrzeszone w Komisji ds. Tańca mówią jednym głosem, działają wspólnie i w jednym celu: żeby pozyskać stałą przestrzeń dla tańca i szeroko rozumianych sztuk performatywnych w Warszawie. – Siłą organizacji jest to, jeżeli działają w konsolidacji. Mają jeden cel. Słabe są wtedy, gdy każda z nich próbuje ugrać coś dla siebie – tłumaczy Krawczyk. – Ważne, by współpracować i tak po ludzku się dogadywać.
Jakub Krawczyk to potrafi. – Lubię rozmawiać z ludźmi i chyba umiem dochodzić do porozumienia z nimi w różnych sprawach – mówi o sobie. – Nie jestem radykałem. Nie dążę, by przeforsować własną wizję za wszelką cenę. Nie strzelam z dział. Nie dyskutuję granicznie: jak tak, to tak, a jak nie, to nie i koniec. Myślę, że to pozytywne i dobre dla grupy – dodaje Krawczyk. Po stronie swoich słabszych cech widzi wielowątkowość w rozmowach, która czasem go gubi i jeszcze zbyt małą wiedzę na temat procedur i zawiłych kwestii formalno-prawnych. – Ponieważ w III Sektorze działam zaledwie od dwóch lat, nie czuję się pewnie w gąszczu przepisów, ale sukcesywnie pogłębiam tę wiedzę – mówi Krawczyk.
Jakie ma plany na najbliższą przyszłość? Absolutnym priorytetem jest stała siedziba dla Centrum Sztuki Tańca. – Jeśli chodzi o naszą fundację, to chciałbym poszerzyć ją o siatkę współpracowników, z różnych dziedzin, oczywiście w ramach tego, co robimy, czyli teatru tańca, i stworzyć mini-instytucję – mówi Krawczyk. – Wszystko oczywiście rozbija się o pieniądze, ale przed nami programy trzyletnie, więc będziemy startować w konkursach dotacyjnych. Choć nie jestem do końca zwolennikiem bycia na pasku publicznych pieniędzy – podkreśla. – Uważam, że wszystkie instytucje, które zajmują się kulturą, powinny mieć mocny mecenat zewnętrzny, sponsorów. I nad tym będziemy pracować – dodaje Krawczyk.
Na pytanie, czy prowadząc fundację razem z narzeczoną, nie jest im trudno oddzielić życie prywatne od zawodowego, odpowiada: – Z Pauliną po 22.00 nie rozmawiamy o sprawach fundacji czy KDS-u. Tak dla psychicznego BHP. Trochę metodą Brechta. W teatrze mówi się, że ktoś gra Brechtem, jeśli pozostaje z boku postaci. Być może Brecht w III Sektorze to jest klucz: być „w środku”, ale jednocześnie zachować dystans.
Jakub Krawczyk – Aktor teatralny i filmowy. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Wydział Teatru Tańca w Bytomiu (2013). Za jedną z głównych ról w spektaklu dyplomowym „Czyż nie dobija się koni?” w reż. Waldemara Raźniaka otrzymał nagrodę aktorską na 30. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Zagrał w filmach: „Boisko Bezdomnych” Kasi Adamik, „Obywatel” Jerzego Stuhra czy „Demon” Marcina Wrony. W sierpniu 2015 roku wraz z Pauliną Jóźwicką założył Fundację ART_committed. Od stycznia 2016 roku pełni funkcję Przewodniczącego Komisji Dialogu Społecznego ds. Tańca. Jest też członkiem Prezydium Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury przy Biurze Kultury m.st. Warszawy.
Poznaj ludzi sektora pozarządowego, dowiedz się, kto jest kim w NGO. Odwiedź serwis ludziesektora.ngo.pl.
W teatrze mówi się, że ktoś gra Brechtem, jeśli pozostaje z boku postaci. Być może Brecht w III Sektorze to jest klucz: być „w środku”, ale jednocześnie zachować dystans.
Źródło: Inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23