Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Obywatelskie Obserwatorium Demokracji nie krytykuje działań rządu, ale realizuje przysługujące nam prawo opiniowania przygotowywanych przez rząd i parlament aktów prawnych – mówi Ewa Kulik-Bielińska, dyrektor Fundacji im. Stefana Batorego.
Julia Kluczyńska: – Internetowa platforma, na której dokumentujemy dokonywane zmiany prawne, a także to, jakie uwagi do tych zmian mają poszczególne organizacje pozarządowe.
Reklama
Po co to robicie?
Julia Kluczyńska: – W Polsce jest wiele organizacji, które interesują się tym, jak zmienia się prawo w obszarze ich działalności. Pracujący w nich ludzie są ekspertami w konkretnej dziedzinie – mają wiedzę i doświadczenie praktyczne, przydatne w tworzeniu dobrego, przyjaznego dla obywateli prawa. Często jednak przygotowane przez nie analizy i rekomendacje nie przebijają się do opinii publicznej. Organizacje wysyłają je do ustawodawców, wieszają na swoich internetowych stronach, wysyłają do mediów, ale te rzadko je omawiają. W efekcie głos pozarządowy często nie dociera do opinii publicznej. Obserwatorium powstało po to, by gromadzić w jednym miejscu opinie niezależnych instytucji – tak, żeby każdy, kto jest zainteresowany ich poznaniem, mógł je odnaleźć.
Ewa Kulik-Bielińska: – Obserwatorium jest odpowiedzią na ofensywę legislacyjną obecnego rządu. Dziś większość sejmowa w ekspresowym tempie wprowadza zmiany prawne, które dotykają swobód obywatelskich. Ustawy przyjmowane są niekiedy z dnia na dzień. Władze nie tylko nie organizują konsultacji publicznych, ale nie dają też czasu obywatelom na zgłoszenie uwag do przygotowywanych naprędce ustaw i na publiczną debatę.
Kiedyś proces legislacyjny toczył się spokojniej. Organizacje miały więcej czasu, żeby odnieść się do projektów ustaw i rozporządzeń i więcej możliwości, żeby upowszechniać swoje rekomendacje. Ministerstwa przesyłały projekty do konsultacji. Komisje parlamentarne zapraszały przedstawicieli organizacji społecznych na spotkania – politycy chcieli usłyszeć, co mają w danej sprawie do powiedzenia. To, czy i jak często ich głosy były uwzględniane, to inna sprawa. Ale organizacje miały przynajmniej możliwość zaprezentowania swoich stanowisk.
Teraz nie mają?
E.K-B.: – Najczęściej nie. Z jednej strony, nikt ich już nie zaprasza. Z drugiej – wszystko dzieje się tak szybko, że nie mają nawet możliwości, żeby się o to postarać.
Obywatelskie Forum Legislacji od lat monitoruje jakość procesu legislacyjnego. Wniosek jest jednoznaczny: znacząco się pogorszyła. Ministerstwa nie przykładają należnej wagi do konsultacji publicznych. Ogranicza się czas ich trwania, nikt nie ustosunkowuje się do otrzymanych uwag.
J.K.: – W tym roku zmieniono regulamin rady ministrów, tak by rząd nie musiał przygotowywać założeń do ustawy. W efekcie nie mamy pojęcia, co znajdzie się w zapowiadanej przez rząd ustawie. A skoro nie wiemy, to nie mamy nad czym dyskutować. W ten sposób skraca się moment ewentualnych konsultacji społecznych.
E.K-B.: – Dodatkowo w tej kadencji większość projektów zgłaszanych do Sejmu jest projektami poselskimi. A tych nie obowiązuje wymóg konsultacji społecznych. Politycy stosują tak zwany bypass – inicjatywy rządowe zgłaszane są jako projekty poselskie, aby nie trzeba ich było konsultować.
J.K.: – A największy paradoks polega na tym, że podczas spotkań z organizacjami pozarządowymi strona rządowa wysyła komunikaty, że konsultacje społeczne są niezwykle istotne. Mówiąc delikatnie: jest tu pewna niespójność.
Skoro obecna władza nie jest zainteresowana konsultacjami z trzecim sektorem, to jaki sens ma prowadzenie Obserwatorium? Gromadzicie opinie, z których politycy i tak nie skorzystają.
E.K-B.: – Liczymy się z tym, że formułowane przez nas opinie i stanowiska mają małe szanse na zmianę polityki rządzących. To, co robimy, to bardziej dawanie świadectwa, niż próba wpływania na politykę. Obecna ekipa nie bierze pod uwagę głosów krytyki czy opinii odmiennych od własnych. Ale nie znaczy to, że nie należy ich formułować. Przeciwnie – należy to robić, żeby pokazać, że one istnieją, i żeby ci, którzy są zainteresowani głosem merytorycznej krytyki, mogli go usłyszeć i wyrobić sobie w danej sprawie własne zdanie.
Jak poruszać się po stronie Obserwatorium?
J.K.: – Materiał, który gromadzimy, podzielony jest na bloki tematyczne: „Trybunał Konstytucyjny”, „Media publiczne”, „Sądownictwo”, „Oświata” itd. Bloki dodawane są w odpowiedzi na to, co przynosi rzeczywistość. W przyszłości pojawią się kolejne tematy. Opinie organizacji pozarządowych publikowane są przy aktach prawnych, których dotyczą. Każdy dokument opatrzony jest kilkuzdaniowym komentarzem, który w prostych słowach wyjaśnia, czego dotyczy dokument i jakie są jego główne założenia.
Pod zakładką „ostatnio dodane” umieściliśmy informacje o najnowszych aktach prawnych. Istnieje też możliwość zapisania się na Newsletter Obserwatorium. Raz na półtora miesiąca rozsyłamy krótkie podsumowanie tego, co dzieje się w polskim prawodawstwie oraz do czego odnieśli się interesariusze Obserwatorium. Newsletter dostępny jest w języku polskim oraz angielskim.
Jednym z ostatnich dokumentów na stronie jest apel organizacji pozarządowych do senatorów o zatrzymanie dalszych prac i odrzucenie ustawy ograniczającej prawo do zgromadzeń. Czy organizacje pozarządowe nie boją się występować przeciwko rządzącym? Wiele z nich jest zależnych od państwowych dotacji.
E.K-B.: – Większość organizacji, które zajmują się działalnością strażniczą, nie korzysta z publicznych dotacji – właśnie po to, żeby zachować niezależność. Te, które korzystają, dochodzą do wniosku, że nie ma się czego bać, bo pieniądze publiczne i tak są przekierowywane na organizacje, które realizują polityczno-ideologiczne zapotrzebowanie rządu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie przestrzega własnych zasad konkursowych. Ministerstwo Obrony Narodowej w ogóle nie ogłasza konkursów. W Ministerstwie Edukacji Narodowej, jak się nie podoba organizacja, która wygrała konkurs, to się go anuluje i ogłasza kolejny. Ministerstwo Kultury zmienia priorytety w trakcie konkursu albo odwołuje komisję konkursową, która przydziela dotacje, i powołuje nową.
Czy prowadzenie Obserwatorium – platformy, na której organizacje pozarządowe otwarcie krytykują działania rządu, wiąże się z jakimiś nieprzyjemnościami?
E.K-B.: – Obserwatorium nie krytykuje działań rządu, ale realizuje przysługujące nam prawo opiniowania przygotowywanych przez rząd i parlament aktów prawnych, szczególnie tych dotyczących praw i wolności obywatelskich, demokratycznego ładu prawnego i ustroju państwa, a także tych, które dotyczą różnych obszarów aktywności organizacji pozarządowych.
Czy realizacja tego prawa wiąże się z jakimiś niedogodnościami?
E.K-B.: – Póki co nie, ale liczymy się z tym, że może nas spotkać to samo, co spotkało nasze koleżanki i kolegów, którzy stali się ofiarami kampanii pomówień w mediach publicznych za to, że w organach nadzorczych stworzonych przez nich organizacji zasiadają byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, krytykujący PiS za łamanie Konstytucji i demontaż państwa prawa.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.