Jednym z zagadnień, jakie dyskutowane będą na nadchodzących Ogólnopolskich Spotkaniach Ekonomii Społecznej, jest kwestia franczyzy społecznej i perspektywy jej rozwoju w sektorze polskiej przedsiębiorczości społecznej. Przyjrzyjmy się zatem, czym jest ten, coraz częściej spotykany na europejskim gruncie, model rozwoju przedsiębiorstwa.
Klasyczna franczyza, jaką znamy ze świata biznesu, jest rodzajem umowy między dwoma podmiotami, w którym jeden oferuje drugiemu prawo do posługiwania się jego marką, know-how, własnością intelektualną i nierzadko również zapewnia finansowanie w początkowej fazie nowej inwestycji. Drugi podmiot tworzy na tej podstawie bliźniaczy projekt biznesowy, godzi się na pewien system zarządzania i dzieli zyskami z działalności.
Modeli takiego „powielania” działalności gospodarczej jest o wiele więcej. Od całkowitego i nieodpłatnego dzielenia się swoją własnością na zasadzie „open source”, aż po tworzenie całkowicie zależnych przedsiębiorstw o niskim stopniu samodzielności. To, co różni franczyzę od chociażby popularnego replikowania działalności na zasadzie udzielonej licencji, jest konieczność nieco większego zaangażowania i kontroli ze strony przedsiębiorstwa, które wnosi swoją własność i markę do projektu.
Franczyzodawca nierzadko oferuje stworzenie planu biznesowego, wspiera, szkoli i przygotowuje do startu nowe przedsięwzięcie. Franczyzodawca gwarantuje też, że w sąsiedztwie nie pojawi się konkurencja, tzn. z żadnym innym przedsiębiorstwem nie podpisze on podobnej umowy. W zamian za to otrzymuje od odbiorcy opłatę, a następnie stały udział w części zysków. Na tej zasadzie funkcjonują wielkie sieci lokali gastronomicznych, jak chociażby McDonalds, Subway czy Greenway. Model franczyzy popularny jest również w środowisku markowych sklepów odzieżowych, jak i wszelkich korporacji „sieciowych”.
Na bardzo podobnej zasadzie działa franczyza społeczna, choć w jej przypadku motorem działań jest przede wszystkim osiągnięcie określonych celów społecznych, a nie maksymalizacja zysku. W swoim podstawowym aspekcie franczyza społeczna wzorowana jest na modelu franczyzy zwykłej. Tu również potrzebna jest stosowna umowa, regulująca zobowiązania między partnerami, zasady posługiwania się marką i realizacji tego samego modelu biznesowego. Nie jest natomiast regułą opłata franczyzowa. Zyskiem franczyzodawcy jest możliwość zwiększenia skali misji społecznej, którą chce realizować. Franczyzy społeczne charakteryzuje też bardziej demokratyczny system zarządzania. Franczyzodawca społeczny włącza w proces decyzyjny i strategiczny swoich partnerów, jest bardziej otwarty na sugestie i wymianę doświadczeń.
Dlaczego franczyza może być atrakcyjna dla przedsiębiorstw społecznych? Głównie dlatego, że wzmacnia pozytywne skutki społeczne, bez nadmiernego rozrostu samego przedsiębiorstwa, co zawsze nieuchronnie prowadzi do rozrostu struktury zarządzania. Dla przedsiębiorstw, które przyjmują franczyzę, jest to też świetny sposób na szybkie uruchomienie własnej działalności, gdyż mogą one skorzystać z gotowych już wzorców. To ważne, zwłaszcza kiedy franczyzodawcą jest organizacja, która osiągnęła sukces na rynku i jest dobrym przykładem łączenia celów społecznych z zyskiem finansowym. Nie trzeba też wkładać dużo energii i pieniędzy w „rozpoznanie” terenu i prawne przygotowanie inwestycji. Jeżeli marka franczyzodawcy jest sprawdzona i uznana na rynku, zyskujemy wtedy wiarygodność i rozpoznawalność już od początku działalności.
Aspire rozwijało się fantastycznie, a nad jej misją społeczną rozpływali się wszyscy, łącznie z premierem brytyjskiego rządu i członkami rodziny królewskiej. Problem w tym, że właściciele Aspire nie osiągnęli na dobre solidnej pozycji na rynku, jak zdecydowali się na rozwój przedsiębiorstwa na zasadzie franczyzy. Po latach wszyscy zgodnie przyznali, że z wyjątkiem ułańskiej fantazji założycieli, w Aspire brakowało właściwie wszystkiego.
Przede wszystkim nie opracowano żadnego modelu rozwoju biznesowego przedsięwzięcia, franczyzę oferowano czasem przypadkowym partnerom. Chociaż zdarzało się i tak, że były wśród nich organizacje pozarządowe o niebo lepiej przygotowane do pracy z bezdomnymi, niż dwójka świeżo upieczonych Oxfordczyków.
Aspire nie mogło narzekać tylko na brak pieniędzy. W innowacyjnym projekcie społecznym fundusze utopili wszyscy – banki, społeczni inwestorzy i organizacje pozarządowe. Mimo wszystko nie udało się zapewnić rentowności projektowi. Zarządzanie firmą było chaotyczne, co powodowało ostre konflikty z partnerami i utratę misji. Franczyzobiorcy przestawiali się na inną działalność, a współpraca z Aspire stała się dla nich marginalna.
Z Aspire zaczęli też odchodzić bezdomni. Nie przewidziano, że pracowników mogą dotknąć kryzysy związane z ich zdrowiem psychicznym, czy uzależnieniami. Nie zapewniono im należytej opieki i rehabilitacji. A brak rąk do pracy, szybko zaowocował bankructwem firmy. Upadek Aspire w 2003 r. był dla Brytyjczyków szokiem. Szokiem, z którego na dobre zaczynają się otrząsać dopiero teraz.
W opublikowanym w „Guardianie” w sierpniu tego roku artykule, Val Jones, dyrektor generalny brytyjskiego Social Enterprise North West, opisuje swoje doświadczenia z wizyt studyjnych w najlepszych europejskich konsorcjach opartych na franczyzie społecznej. Wyraźnie zaskoczony, analizuje czynniki sukcesu i dochodzi do wniosku, że Europejczycy z kontynentu są dużo bardziej przekonani do takiego modelu rozwoju i skłonni są podejmować większe ryzyko finansowe.
Ryzyko, o którym w Wielkiej Brytanii można tylko pomarzyć. A to dlatego, że mieszkańcy Wysp są zbytnio skupieni na własnym rynku, niechętni do współpracy międzynarodowej i poszukiwania finansowania za granicą. A to właśnie do dużych ponadnarodowych konsorcjów, zdaniem Jonesa, będzie należeć przyszłość franczyzy społecznej. Co nie znaczy, że nie mogą się one wpierw rozwinąć na krajowym podwórku. Skoro, podobnie do Brytyjczyków, brakuje nam jeszcze wiary we franczyzę społeczną, spójrzmy, jakie wskazówki proponuje nam publicysta „Guardiana”.
Jeżeli udzielasz franczyzy – upewnij się, że masz wystarczająco dużo kapitału na rozwój. Nie przerażaj się dużym kosztem na samym początku. Sama obsługa prawna przedsięwzięcia może być droga, ale zwróci się w dłuższej perspektywie. Upewnij się, że masz przy sobie ludzi, którzy podołają temu przedsięwzięciu, wezmą za nie odpowiedzialność, a ich umiejętności i wiedza są wystarczające dla projektu. Myśl realistycznie i nie zrażaj się, jeżeli twoi interesariusze nie będą podzielać twoich pomysłów. Franczyza nie jest dla wszystkich. I najważniejsza rzecz – biznesplan, przemyślany i dopięty na ostatni guzik – to podstawa udanej franczyzy społecznej.
Aleksandra Muzińska
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl