Ewelina Górecka: Zachęcam do współpracy międzynarodowej
Trwają nabory wniosków do unijnego Programu „Obywatele, Równość, Prawa i Wartości” (CERV). Program został stworzony po to, aby organizacje mogły kontynuować swoje działania na rzecz bardziej świadomego uczestnictwa obywateli w życiu publicznym. Przygotowanie wniosku wymaga sporo pracy, a także znalezienia partnerów za granicą lub w kraju, ale ten wysiłek jest wart zachodu – przekonuje w rozmowie z ngo.pl Ewelina Górecka z Fundacji im. Roberta Schumana.
Magda Dobranowska-Wittels, portal ngo.pl: – Rozmawiamy o europejskim Programie „Obywatele, Równość, Prawa i Wartości” (CERV), do którego mogą aplikować także polskie organizacje. Program uruchomiono po raz pierwszy. A nabory wniosków trwają nawet do maja.
Ewelina Górecka, Fundacja im. Roberta Schumana: – Program Citizens, Equality, Rights and Values (CERV) powstał na bazie wcześniejszych unijnych programów, które zostały połączone. Do tej pory mieliśmy programy prowadzone m.in. przez DG Justice, jak Daphne, czy Rights and Values, a także przez Agencję EACEA - program Europa dla Obywateli. Teraz powstał jeden program, który ma cztery ścieżki. Jest to jakiegoś rodzaju kontynuacja, ale wprowadzono różne zmiany.
Losy tego Programu dość długo się ważyły, wcale nie było pewne, że ta kontynuacja znajdzie się w budżecie unijnym.
– My, jako Fundacja Schumana, mamy najwięcej doświadczenia z programem "Europa dla Obywateli" i rzeczywiście pamiętam, że konsultacje trwały już od dłuższego czasu. Byłam na jednym z takich spotkań w Brukseli, gdy już było wiadomo, że z rokiem 2021 skończy się program "Europa dla Obywateli". Było dużo rozmów, żeby jednak zostawić ten program albo włączyć go w jakieś nowe rozwiązanie, aby organizacje działające w tych tematach nie straciły możliwości pozyskania funduszy. Razem z innymi organizacjami podejmowaliśmy różne działania rzecznicze, aby ten program, a potem ścieżka znalazła się w unijnej perspektywie. To był rzeczywiście dosyć długi proces.
Ostatecznie, myślę, że kształt nowego programu jest zadowalający dla większości organizacji, które działają w tych różnych obszarach. Oczywiście, mamy pierwszy rok, pierwsze ogłoszenia konkursów, więc dopiero zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce. Już teraz, na etapie ogłaszania konkursów, znajdujemy pewne problemy, czy przeszkody, jak np. w ścieżce „Union values”, gdzie mamy regranting, ale akurat tu wymagany jest spory wkład własny, czy współpraca z instytucjami na poziomie krajowym. W Polsce mało jest organizacji z doświadczeniem w regrantingu, a możliwość współpracy i zdobycia wsparcia np. z ministerstwa jest raczej ograniczona. Podejrzewam, że może być podobnie np. na Węgrzech. Staramy się przekazywać te uwagi na bieżąco do Komisji. Mam nadzieję, że w kolejnych edycjach Programu to zostanie jakoś uregulowane.
Dlaczego tak istotne jest, aby ten Program był? Czy organizacje działające w tych obszarach nie miałyby innych środków?
– Na pewno miałyby bardziej ograniczony dostęp do środków.
Ten Program został stworzony po to, aby organizacje na poziomie lokalnym, regionalnym, narodowym czy międzynarodowym mogły kontynuować swoje działania na rzecz bardziej świadomego uczestnictwa obywateli w życiu publicznym.
To są na przykład tematy związane z wyzwaniami dla demokracji, praworządnością, z dezinformacją, z edukacją medialną. To, co obecnie dzieje się w europejskiej przestrzeni publicznej dało spory impuls do tego, aby przekonać decydentów, że taki program jest potrzebny.
Poza tym mamy tutaj wszystkie programy związane ze wspieraniem mniejszości, antydyskryminacyjne, dotyczące mowy nienawiści, czy też kwestii wspierania równości płci. To są takie obszary, w których wiele organizacji, np. z Polski, miałoby duży problem, aby zdobyć środki publiczne. Mamy teraz taki klimat, że pewne działania i organizacje nie są po prostu wspierane. I myślę tutaj nie o większych, silniejszych organizacjach, które mają wypracowaną pewną sieć współpracy międzynarodowej, ale o takich działających lokalnie, regionalnie. One zostały pozbawione możliwości otrzymania funduszy publicznych, startowania w konkursach ogłaszanych przez ministerstwa. Takie programy jak CERV i możliwość korzystania ze środków unijnych, czy w ogóle wejście we współpracę międzynarodową, może być dla nich jedyną szansą, żeby kontynuować działania w tych tematach.
Ale to nie jest tylko kwestia organizacji z Polski. Może sobie z tego nie zdajemy sprawy, ale współpracując z organizacjami z innych krajów, widzę, że czasami na poziomie regionalnym mamy podobne problemy. Taki program na pewno jest potrzebny i bardzo się cieszę, że koniec końców jest taka możliwość, aby po te środki aplikować.
Z informacji, które do nas docierają wynika jednak, że organizacje z Polski nie składają wniosków, nie starają się o te pieniądze. Wyjaśnijmy może, jakie organizacje mogą aplikować? Czy to jest trudne? Czy wymaga dużych przygotowań?
– Sama przygotowywałam i przygotowuję wnioski do ścieżki związanej z partycypacją i zaangażowaniem obywateli. Jest to właściwie to, co wcześniej było w Programie „Europa dla Obywateli”, ale oczywiście są też nowe priorytety, odpowiednio do sytuacji i dzisiejszych wyzwań.
Muszę jednak przyznać, że nowa formuła wniosku jest bardziej skomplikowana i wymagająca niż to było w poprzednim programie. Jest więcej pracy na etapie przygotowywania samego wniosku. I rzeczywiście organizacja mniej doświadczona może mieć problem z odnalezieniem się w tej formule.
Mniejsze zainteresowanie polskich organizacji może wynikać także stąd, że w Polsce nie ma punktu kontaktowego [punkt kontaktowy organizuje w danym kraju strona rządowa – przyp. red.]. To jest problem i przeszkoda dla wielu organizacji, że nie ma możliwości bezpośredniego zadania pytania, konsultacji. Właściwie większość dokumentów, czy informacji wymaga znajomości języka angielskiego. Trzeba umieć się poruszać się po różnych portalach unijnych, aby znaleźć te informacje.
Zdaję sobie sprawę, że dla organizacji, które wcześniej nie miały doświadczeń z tymi programami albo nawet je znają, ale pamiętają je w prostszej firmie – to może być zniechęcające. Ale jednak bym zachęcała, aby się nie poddawać i spróbować sięgnąć po te pieniądze.
Trudność może sprawiać także to, że powinny być to projekty międzynarodowe.
– Tak, ale nie tylko. Jest także możliwość realizowania projektów krajowych. Namawiam jednak, aby nie bać się tych międzynarodowych. Nawiązanie współpracy w ramach takiego projektu jest dużą szansą także dla mniejszych organizacji, mniej doświadczonych. Wchodząc we współpracę międzynarodową współpracę mogą się dużo nauczyć. W konsorcjum, w partnerstwie jest jedna organizacja silniejsza, mocniejsza, która może być liderem i zająć się np. przygotowaniem wniosku. A inne organizacje partnerskie decydują, ile są w stanie w tym projekcie zrobić.
Projekty w ramach ścieżki obywatelskiej opierają się na budżecie ryczałtowym, więc jest to trochę łatwiejsze na etapie planowania. Każda organizacja może sama określić, na jakim poziomie są jej zasoby, jakie ma możliwości, na ile jest w stanie pozyskać współfinansowanie. Może ma jakieś zasoby własne, wkład własny, rzeczowy. To wszystko jest do ustalenia w takim partnerstwie.
Można też korzystać z działań, które organizacje mają już sprawdzone, które realizują od dłuższego czasu. Nie zawsze trzeba tworzyć nowych rzeczy, możemy zaproponować to, co nasza organizacja od wielu lat realizuje i teraz chciałaby zrobić to w partnerstwie międzynarodowym. Na przykład zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego, więc organizacje, które działały w tematach profrekwencyjnych i chciałyby zdobyć środki na nowe działania w partnerstwie z innymi organizacjami mają szanse.
Zachęcam do szukania możliwości włączania się w takie partnerstwa.
Gdzie można znaleźć informacje o takich możliwościach?
– Na przykład na portalu Funding&Tenders. Można tam znaleźć wszystkie ogłoszenia o bieżących naborach wniosków, czy też o już zakończonym naborze. Do każdego ogłoszenia jest oczywiście cała dokumentacja. Znajduje się tam również wyszukiwarka partnerów. Organizacje ogłaszają, że są zainteresowane i chciałyby aplikować w danej ścieżce i szukają partnerów, piszą w czym się specjalizują.
Jeśli organizacja chciałaby się na tej platformie ogłosić, że szuka partnerów, musiałaby zarejestrować się w unijnej bazie, wygenerować tzw. EU login, który jest potrzebny także do składania wniosków na tym portalu. Wcześniej ten system był znany jako ECAS. Informacje, jak się zarejestrować, można znaleźć na stronach Komisji Europejskiej, albo właśnie na portalu Funding&Tenders.
Warto dodać, że w międzynarodowych projektach mogą brać udział dwie organizacje z tego samego kraju, więc można skorzystać ze swoich kontaktów na poziomie nawet regionalnym i dogadać się z jakąś zaprzyjaźnioną organizacją, aby razem coś zdziałać i zaprosić partnerów z zagranicy.
Osobiście jestem zwolenniczką włączania elementów współpracy międzynarodowej do projektów, nawet gdyby miały być to tylko spotkania online. To jest zawsze dobre dla rozwoju organizacji: spotkanie z ekspertami albo dzielenie się dobrymi praktykami. Warto z tego korzystać.
Dzięki temu organizacja, która nie ma jeszcze dużego doświadczenia, może wyjść poza swoje podwórko. Dla organizacji działających lokalnie, szczególnie teraz, to może być impuls do działania. Czasami trzeba wyjść ze swojego kręgu, zobaczyć, jakie są jeszcze możliwości. Podejrzewam, że wiele organizacji jest teraz zniechęconych i zdemotywowanych. Wejście we współpracę międzynarodową pozwala zobaczyć, jak w innych krajach organizacje radzą sobie z problemami.
Są cztery ścieżki tematyczne, ale są także zagadnienia, które są wspólne dla całego Programu.
– Tak. Jeden z tych tematów to równość płci. Jest to zagadnienie mocno podkreślane we wszystkich ścieżkach. Przygotowując projekt trzeba ten wątek zaznaczyć: mieć świadomość pewnej diagnozy czy narzędzi, które będą używane po to, aby tę równość zapewnić. Także wątki antydyskryminacyjne są obecne w całym Programie. I oczywiście kwestie związane ze środowiskiem. To jest jeden z głównych priorytetów, który pojawia się w większości programów unijnych, m.in. w Erasmusie. Tematy zielone są mocno premiowane.
Wspomniała już Pani, że nie wszystkie projekty muszą mieć charakter międzynarodowy…
– To zależy od ścieżki. W Citizens Engagement są projekty międzynarodowe, ale już na przykład projekty antydyskryminacyjne, czy w ramach DAPHNE, czy związane z kwestią promocji wartości mogą być realizowane na poziomie krajowym. Mile widziane są tutaj projekty realizowane we współpracy z instytucjami publicznymi, na poziomie lokalnym i regionalnym, ale czasem i krajowym, co akurat w naszym przypadku może być pewnym problemem.
Z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych zorganizowaliśmy spotkania informacyjne dla organizacji dotyczące właśnie tych ścieżek. Zaprosiliśmy osoby z punktów kontaktowych z Francji i z Niemiec. W czasie rozmowy pojawił się także temat ścieżki dotyczącej promocji wartości unijnych, Union Values. A szczególnie właśnie nawiązywania współpracy z instytucjami na poziomie krajowym. I wspominano o tym, że w Polsce może to być problem. To jest program unijny, który nie zawsze bierze pod uwagę specyfikę danych krajów. Natomiast, jeżeli jakaś organizacja uważa, że to może być problem, nawet na poziomie regionalnym, to po prostu trzeba to opisać we wniosku, przedstawić taką diagnozę, sytuację, wskazać, że są takie, a nie inne problemy. Zresztą we wniosku przedstawia się ryzyko, z którym może się wiązać realizacja danego działania.
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych i Fundacja im. Roberta Schumana organizowały spotkania poświęcone temu Programowi. Czy było duże zainteresowanie ze strony organizacji?
– Bardzo duże. Większe niż się spodziewałam. Dużo osób wzięło udział przede wszystkim w pierwszym ogólnym spotkaniu o samym Programie. Później mieliśmy osobne spotkania poświęcone poszczególnym ścieżkom, więc tam pojawiały się organizacje, które były zainteresowane już konkretnym tematem.
Na pewno przydałoby się więcej takich spotkań. Wiele osób potrzebowałoby bardziej indywidualnych konsultacji. Niestety, nie mamy takich możliwości. Podawaliśmy namiary do osób z Punktu Kontaktowego w Niemczech. One mogą udzielić bardziej szczegółowych informacji.
Organizacjom, które już działają w międzynarodowym środowisku pewnie jest łatwiej albo te informacje znaleźć na stronach Komisji, albo bezpośrednio skontaktować się na przykład z punktem w Niemczech.
Czy polskie organizacje, które wcześniej aplikowały do tych programów unijnych mają może swoje sieci kontaktów, do których można się przyłączyć, żeby uzyskać jakieś informacje?
– To działa tak, że właściwie każda organizacja, która realizowała lub brała udział w jakimś międzynarodowym projekcie tworzy swoje sieci kontaktów. Podejrzewam, że organizacje, które na przykład składały wnioski w ramach DAPHNE, czy DG Justice są już w jakichś sieciach kontaktów i pewnie jest im łatwiej znaleźć partnera. Nawet mając newsletter danego biura, czy agencji są na bieżąco. Można szukać partnerów także w ramach sieci powstających czy działających przy realizacji innych programów – w szczególności w ramach programu Erasmus +, European Solidarity Corps, także poprzez takie platformy jak EPALE, czy sieci organizacji działających na rzecz młodzieży, np. DYPALL. Organizacje działające lokalnie czy regionalnie mogą korzystać z sieci, które tworzą lokalne samorządy, także w ramach swoich działań związanych z międzynarodową wymianą praktyk. Warto zaznaczyć, że instytucje publiczne czy samorządy mogą być także jednym z partnerów w ramach składania wniosków.
Ewelina Górecka – wicedyrektorka Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana. Od ponad 15 lat związana zawodowo z sektorem pozarządowym. Wieloletnia koordynatorka regionalnych i międzynarodowych projektów z zakresu integracji europejskiej, dialogu międzykulturowego, partycypacji, wspierania ruchów i inicjatyw obywatelskich. W Fundacji odpowiada m.in. za planowanie i koordynację działań w obszarze projektów międzynarodowych. Zajmuje się także budowaniem relacji, zarządzaniem kontaktami i współpracą z Partnerami instytucjonalnymi oraz w ramach krajowych i europejskich sieci organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Absolwentka psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.