Europosłanka: Prawa osób z niepełnosprawnością to prawa człowieka [niepelnosprawni.pl]
Społeczeństwo włączające to nie takie, w którym musisz ze wszystkich sił dostosowywać się do niego, ale takie, w którym każdy może na miarę swoich możliwości być jego częścią – mówi w wywiadzie Katrin Langensiepen, europosłanka i członkini Grupy Zielonych / Wolnego Przymierza Europejskiego. Rozmowa ukazała się w portalu niepelnosprawni.pl.
Mateusz Różański, niepełnosprawni.pl: – Czy niepełnosprawność jest polityczna?
Katrin Langensiepen: – Powinna być, ponieważ mówimy o prawach człowieka. Świadczy o tym między innymi Konwencja o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami.
Czasem mam wrażenie, że dzieli się prawa człowieka na te, dotyczące wszystkich i na te związane z niepełnosprawnością. Widoczne jest to chociażby u polityków i decydentów.
– Prawa człowieka nie podlegają negocjacjom. Oczywiście osoby z niepełnosprawnością nie są definiowane tylko przez swoją niepełnosprawność. Osoby te mogą być gejami lub lesbijkami, rodzicami, strażakami, politykami czy imigrantami.
Jesteśmy czymś więcej niż swoją niepełnosprawnością. Dlatego korzystamy z praw człowieka dotyczących różnych dziedzin życia, ponieważ są uniwersalne i dotyczą nas wszystkich. Powinniśmy mieć jedną Konwencję.
Obecnie funkcjonująca Konwencja, dotycząca praw osób z niepełnosprawnościami jest odrębna od praw osób pełnosprawnych. Dzieje się tak, ponieważ prawa osób z niepełnosprawnościami są ignorowane i nieprzestrzegane. Jest to zdecydowanie problem, z którym musimy wspólnymi siłami walczyć.
Dlaczego tak się dzieje?
– Zapytaj osoby z Twojego otoczenia, ile znają osób z niepełnosprawnością funkcjonujących w mediach, w sporcie, w polityce. Bardzo często odpowiedź na to pytanie brzmi: nie znam.
Następne pytanie, które się nasuwa: gdzie ci wszyscy ludzie się podziali? Duża część z nich żyje w ukryciu, dla wielu wciąż niepełnosprawność jest czymś wstydliwym i trzymają się albo są trzymani na uboczu, by nie „razić” swoim widokiem pełnosprawnej większości. To jest stygmatyzacja. Dlatego potrzebujemy, by osoby z niepełnosprawnością zaczęły zabierać głos w swoim imieniu, ponieważ nikt tego za nie nie zrobi. Dlatego m.in. musimy znieść instytucjonalny model wsparcia. Gdy zaczniemy się wspierać, uczyć się nawzajem od siebie, stygmatyzacja związana z niepełnosprawnością będzie coraz bardziej zmniejszała.
Niektórzy potrzebują pewnych usług, by móc brać udział w życiu społecznym. Tymczasem brak tych usług jest aż nadto widoczny.
– Jeśli mówimy, że osoby z niepełnosprawnością nie powinny wybierać między życiem w instytucjach a życiem u rodziców, to mówimy o usługach asystencji osobistej. W Niemczech, choć nie są one doskonałe, to mamy dostępne tego typu usługi. Są one dopasowywane do potrzeb konkretnej osoby. To ona decyduje, czego potrzebuje. Osoby z niepełnosprawnością otrzymują pewną sumę pieniędzy, dzięki której mogą zatrudniać osoby udzielające im wsparcia. To wsparcie dotyczy wszelkich sytuacji życiowych, na przykład wzięcia prysznica, zjedzenia obiadu czy pójścia do kina.
Kluczowe jest to, że osoba z niepełnosprawnością podejmuje decyzje i to ona kontroluje swoje życie i nikt nie może decydować o tym, co ona ma jeść i kiedy iść do łóżka. I do tego powinniśmy dążyć.
W niektórych krajach Unii Europejskiej udało się to osiągnąć, a w innych sprawy te mają się gorzej. Dlatego jest potrzeba, by zniwelować te różnice. W ramach swojej strategii Komisja Europejska ogłosiła, że będzie oferować fundusze na ten cel. Mamy Europejski Fundusz Społeczny Plus, a pieniądze z niego, wraz ze środkami krajowymi mogą posłużyć właśnie usługom asystenckim.
Czy jest możliwość budowania ogólnoeuropejskiej sieci usług asystenckich lub doprowadzenia do sytuacji, w której będą one na jednolitym poziomie we wszystkich krajach członkowskich?
– To zadanie państw członkowskich. Mamy fundusze, które możemy oferować na poprawę sytuacji osób z niepełnosprawnością, w tym na usługi asystenckie. Bardzo chcielibyśmy, aby Bruksela mogła przekazywać je do konkretnych ludzi. Niestety nie tak działa ten system, środki dystrybuują państwa członkowskie, więc to na nich spoczywa odpowiedzialność za wspieranie niezależnego życia osób z niepełnosprawnością.
Z tymi środkami bywa różnie. Na przykład polskie samorządy są bardzo dobre w ich pozyskiwaniu i chętnie wydają pieniądze na infrastrukturę, aquaparki, czy coś, co w Polsce nazywamy betonozą. Jednak, gdy chodzi o takie sprawy, jak usługi społeczne, sprawa wygląda odrobinę inaczej.
– Dlatego potrzebna jest presja polityczna. Fundusze są często niewykorzystywane albo wykorzystywane w sposób nieodpowiedni. Są też takie sytuacje, w których państwa w ogóle nie sięgają po środki. Często rozmawiamy na ten temat w Europarlamencie, ale też odbyłam na ten temat rozmowę z przedstawicielami Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Apelujemy o jawność tego, w jaki sposób środki unijne są wydawane, czyli co dzieje się z naszymi pieniędzmi. Także tymi, skierowanymi na spersonalizowane usługi i niezależne życie osób z niepełnosprawnością.
20 lipca Unia Europejska rozpoczęła postępowanie przeciwko kilku krajom, które nie zaraportowały tego, jak wygląda u nich sytuacja, jeśli chodzi o dostępność. Ukarane zostały Polska, Niemcy i Francja. Wszystkie kraje członkowskie otrzymały z Unii Europejskiej pismo z pytaniem o to, gdzie są raporty dotyczące dostępności. To nie jest jedyne i nie najlepsze rozwiązanie, ale musimy sprawić, by transparentne było to, w jaki sposób wydatkowane są fundusze unijne.
Jakby nie patrzeć – potrzebujemy, by głos osób z niepełnosprawnością był ważniejszy w debacie publicznej.
– Zdecydowanie.
Potrzebujemy więcej osób z niepełnosprawnością w przestrzeni publicznej – takich wzorców do naśladowania w różnych dziedzinach życia, zgodnie z tym, co zapisane jest w Konwencji: Nic o nas, bez nas. Osoby z niepełnosprawnością mają prawo do głosowania i startowania w wyborach – i powinny z nich korzystać.
Ważne są również organizacje pozarządowe reprezentujące ruch osób z niepełnosprawnością, które dzielą się swoją wiedzą ekspercką tak jak chociażby robicie to Wy. Potrzebujemy polityków, ekspertów i sojuszników. Z moich doświadczeń wynika, że praca właśnie w takim układzie przynosi rezultaty.
Powiedz coś o swojej historii. Dlaczego zostałaś polityczką? Jak wyglądała Twoja kariera, droga do Europarlamentu?
– Chodziłam do zwykłej szkoły i od zawsze martwiłam się o to, czy w przyszłości znajdę pracę i jak będzie wyglądać moje samodzielne życie. W latach 90. otrzymałam z urzędu pracy propozycję podjęcia zatrudnienia w instytucji opiekuńczej, ale odmówiłam z powodu warunków.
Problemy związane z pracą towarzyszyły mi przez całe życie. Wiele podróżowałam i imałam się różnych zajęć dorywczych. Szczególnie dotknęły mnie one po kryzysie 2008 roku, gdy zwyczajnie nie było ofert pracy.
Byłam bardzo sfrustrowana, a ludzie dookoła mnie uważali, że to normalne, że nie pracuję, bo jestem osobą z niepełnosprawnością. Zaczęłam sobie zadawać pytania, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to, że siedzę w domu z rodzicami i żyję ze świadczeń, jest dla otoczenia czymś normalnym, przecież znam obce języki i mam wykształcenie. To wywołało u mnie gniew, ale też siłę do działania.
Postanowiłam zająć się polityką i wstąpiłam do partii Zielonych, ale też do związku zawodowego. Jestem fanką partnerstwa partii politycznych ze związkami zawodowymi. Podczas lokalnych wyborów w 2011 partia zaproponowała mi start i udało się – zostałam radną miejską w Hanowerze. Pełniłam tę funkcję do 2019 roku, gdy ponownie zaproponowano mi start – tym razem w wyborach do Parlamentu Europejskiego i wtedy również udało mi się zdobyć mandat. Muszę zaznaczyć, że moja partia bardzo mnie wspierała. To jest bardzo ważne – my, osoby z niepełnosprawnością potrzebujemy sojuszników, którzy dostrzegą nasz potencjał.
W Europarlamencie zajmuję się sprawami społecznymi. Dano mi szansę przygotować raport dotyczący osób z niepełnosprawnością i prawa pracy w Unii Europejskiej. Dlatego też jestem w Polsce. Aktualnie przyglądam się sytuacji osób z niepełnosprawnością w różnych krajach członkowskich. Nazwa prowadzonej przeze mnie kampanii to „Przyszłość jest dostępna” (ang. Future is accesible). W Polsce spotykam się z osobami z niepełnosprawnością, organizacjami pozarządowymi i politykami, z którymi rozmawiam o prawach osób z niepełnosprawnością.
Ja bym Twoje hasło uzupełnił o „Włączanie jest przyszłością” (ang. Inclusion is a future).
– Zdecydowanie. Musimy wykonać krok naprzód, od integracji do włączania. Zawsze podaję taki przykład. Jak widzisz, nie jestem specjalnie za wysoka i mam problem, gdy korzystam z mikrofonu. Gdy ten jest umieszczony zbyt wysoko, muszę do niego skakać. Przez to muszę angażować swój wysiłek, by pełnić pewną społeczną funkcję. Włączanie polega na tym, że mikrofon byłby tak skonstruowany, że mogę dopasować go do swojego wzrostu.
Społeczeństwo włączające to nie takie, w którym musisz ze wszystkich sił dostosowywać się do niego, ale takie, gdzie każdy może na miarę swoich możliwości być jego częścią.
Katrin Langensiepen, niemiecka polityczka, członkini partii Zielonych deputowana do Parlamentu Europejskiego IX kadencji. W Parlamencie Europejskim pełni funkcję wiceprzewodniczącej Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych. Europosłanka odwiedziła Integrację podczas wizyty studyjnej w Polsce.
Źródło: www.niepelnosprawni.p