Tworząc przedsiębiorstwo (nie tylko) społeczne, warto dobrze przemyśleć swoją ofertę – zwłaszcza, kiedy dominować mają w niej usługi związane z turystyką. Tegoroczna zima dla wielu mogła okazać się prawdziwym sprawdzianem, bo trwała dłużej, niż do tego przywykliśmy. – Z pewnością nie był to dla nas okres żniw – przyznaje Wojciech Ławrynowicz, elbląski przedsiębiorca społeczny – ale ludzie z pasją potrafią poradzić sobie nawet z pogodą.
W Elblągu rozpoznawalni są jako odtwórcy X wieku, m.in. współorganizatorzy kilkudniowych imprez z wikingami w roli głównej. To ludzie z pasją. Na co dzień pałają miłością do historii, ze swoim osprzętem szczególnie dobrze prezentują się podczas plenerów. Gorzej, kiedy za oknem mróz. Trudno oczekiwać, by ich walki i pokazy w obozowiskach oglądały wówczas rozentuzjazmowane tłumy… zmarzniętych widzów.
Dlatego, jako członkowie Spółdzielni Socjalnej „Wehikuł Czas. Wikingowie, Słowianie, Bałtowie”, mają na siebie pomysł o każdej porze roku. Ferie zimowe były dla nich dobrym sprawdzianem. – W tym trudnym dla nas okresie głównie prowadziliśmy zajęcia z „żywej historii” w szkołach podstawowych. Były to gry, zabawy, małe pokazy walk, treningi z dziećmi, ubieranie strojów historycznych. Staraliśmy się jak najbardziej przybliżyć dzieciakom kulturę wikingów. A że były to najczęściej dzieci z klas I-III, więc wiedzę musieliśmy przekazywać w prostej i ciekawej formie, w połączeniu z zabawą ruchową – opowiada Wojciech Ławrynowicz, prezes spółdzielni. – Wszystko oczywiście odbywało się w bezpiecznych dla dzieci warunkach. W naszych zajęciach korzystaliśmy też z gier historycznych, którymi dysponujemy, i które też od wieków potrafią zintegrować, uczyć logicznego i strategicznego myślenia.
Z pomysłem na turystykę miasta
A po zimie – spółdzielnia już rozpoczyna przygotowania do kolejnego sezonu, tym razem letniego. Razem ze Stowarzyszeniem Elbląg Europa (z którego się wywodzi), Grupą TRUSO i wieloma innymi organizatorami szykuje się do imprezy zaplanowanej na 15-17 sierpnia. Wtedy to, jak co roku, stworzą możliwość poznania z bliska życia obozowego Wikingów. Impreza co roku pokazuje dorobek wikiński odtwórców także z różnych zakątków Polski i Kaliningradu. I choć Elbląg nie przoduje w odtwórstwie historycznym, całym sercem stawiają właśnie na swoje miasto.
– Chcemy, by ta impreza nie była tylko lokalna, ale by kiedyś stanowiła produkt turystyczny miasta dla turystów zewsząd. Zależy nam, jako odtwórcom, by impreza stała się bardziej rozpoznawalna w Polsce i Europie. Mam nadzieję, że w przeciągu najbliższych 2-3 lat zwiększy się ilość łodzi wikińskich biorących udział w imprezie, dzięki czemu mocniej zaakcentujemy wodny charakter tego miasta, bo to jego wciąż niedoceniana silna strona – mówi Wojciech Ławrynowicz. – Dużą część produktów turystycznych stanowi historia. Elbląg ma ogromne bogactwo historyczne, wielowiekowe, mam nadzieję, że i z naszym udziałem elblążanie będą z tego korzystać na bardzo szeroką skalę. To miasto jest tego warte.
Pieniądze to nie wszystko
Poza imprezami, członków spółdzielni można zastać przy codziennym warsztacie – jak chociażby przy konstruowaniu wózków średniowiecznych na zlecenie innych grup odtwórców. Do pracy wykorzystują m.in. pomieszczenie magazynowe, które bezpłatnie udostępnia im elbląski Inkubator Przedsiębiorczości Społecznej prowadzony przez Stowarzyszenie ESWIP. Wciąż zgłębiają swoją wiedzę i odkrywają techniki, które służyły na co dzień Wikingom. Tak bogaci się ich warsztat wiedzy, którą przekazywać mogą dalej.
– Specyfiką naszych działań jest na pewno to, że zysk i pieniądze nie są dla nas najważniejsze – mówią zgodnie spółdzielcy. – Najbardziej cenimy miłość do historii, dobry klimat, odnajdywanie się wśród fajnych ludzi, robienie ciekawych rzeczy.
Jako przedstawiciele odtwórstwa, cenią sobie obecność wśród innych, podobnych sobie. I wcale nie chodzi tu o „pokazywanie się”, zaistnienie w branży, które można obserwować podczas targów organizowanych z myślą o komercyjnych przedsiębiorstwach. Tu w grę wchodzą przede wszystkim ludzkie emocje, które zadecydowały o tym, że dziś robią to, co kochają najbardziej. Okoliczność daje im przede wszystkim legendarna stolica Wikingów, dzisiejszy Wolin, gdzie co roku odbywa się Festiwal Słowian i Wikingów. – Jako przedsiębiorca powinienem wybierać pokaźne zlecenie, które przypada akurat w tym samym czasie, kiedy Festiwal. I pewnie dlatego nie jestem tradycyjnym przedsiębiorcą, ale społecznym. W takiej sytuacji z całą naszą grupą stawiamy jednak na Wolin, bo nie wyobrażamy sobie, żeby podczas tego święta któregoś z nas na nim nie było – dodaje Wojciech Ławrynowicz. – To jest największa europejska impreza wikingów, która ma tradycję i klimat. Dla mnie jest oczywiste, że zawsze tam będę.
Źródło: Stowarzyszenie ESWIP