Dwa lata rządu Szydło. Prawa osób LGBT – mogło być jeszcze gorzej
MAKUCHOWSKA: Zmiana podejścia PiS do kwestii LGBT jest jednak widoczna. To dobra zmiana. Bo przecież, by przywołać słynne powiedzenie: „A mógł zabić”.
Prawo i Sprawiedliwość oraz równouprawnienie gejów, lesbijek, osób biseksualnych i transpłciowych (LGBT) nigdy nie szły w parze. Zmiana podejścia PiS do kwestii LGBT jest jednak widoczna. Czy jest to dobra zmiana?
Według mnie jest, a metaforycznie porównać ją można do anegdoty o Stalinie: „A mógł przecież zabić”.
Nowa strategia „dobrej zmiany”
W latach 2005-2007 polityka PiS-u wobec kwestii LGBT była jasna. Gej był wrogiem publicznym numer 1. W tamtym czasie miało się wrażenie, że politycy PiS-u i LPR-u stanęli w szranki w swoistym konkursie na najbardziej wymyślne i obrzydliwe publiczne obrażanie osób LGBT. Niezwykle popularne było na przykład używanie osób LGBT przez prawicowych polityków jako straszaka w kampaniach wyborczych, którzy obiecywali obronić Polskę przed „zoofilistami i syfilizacją”.
Na mowie nienawiści jednak się nie kończyło. Roman Giertych, ówczesny minister edukacji, wychodził z propozycjami ustaw zakazujących tak zwanej „homoseksualnej propagandy” w szkołach.
Mając w pamięci te wydarzenia, można było się spodziewać powtórki. Historia jednak się nie powtórzyła. PiS, na szczęście, niezwykle rzadko zabiera głos w sprawach LGBT, oraz, mimo presji niektórych otwarcie homofobicznych organizacji, nie wprowadza do parlamentu projektów ustaw ograniczających prawa osób LGBT.
Podgryzanie bez homofobicznej propagandy
Zamiast otwartej, ofensywnej homofobii, rząd PiS-u podejmuje działania zaczepno-zastraszające. Preludium tej strategii było niepodpisanie przez Prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o uzgodnieniu płci. Warto też wspomnieć na przykład o reakcji Ministra Ziobry na wyrok sądu w sprawie o odmowę wykonania przez drukarnię baneru dla Fundacji LGBT Business Forum. Prokurator Generalny opublikował oświadczenie w tej sprawie, między innymi instruując sąd, jaki wyrok powinien zapaść.
Innym przykładem jest też okólnik wysłany przez zastępcę Prokuratora Generalnego do Prokuratorów Regionalnych, aby zbierali z Urzędów Stanu Cywilnego informacje o osobach, które zawarły za granicą małżeństwo z osobą tej samej płci i zgłosiły ten fakt w USC, aby dokonać transkrypcji w swoich aktach stanu cywilnego. Nieodnotowanie takiego faktu może prowadzić przykładowo do bigamii, bo mimo zawarcia ślubu za granicą (niestety w Polsce nieuznawanego), osoba według prawa jest stanu wolnego. Niektórym te działania kojarzą się z PRL-owską Akcją Hiacynt, w trakcie której służby zbierały informacje o homoseksualnej orientacji mężczyzn oraz używały ich do szantażu.
Te działania, mimo że dotyczą dość wąskiego grona osób, mają charakter zastraszający i niosą przesłanie: „Nie wychylajcie się lepiej, bo mamy na was oko!”.
Jesteśmy za, a nawet przeciw
W stan zdziwienia natomiast może wprowadzić obserwacja działań polskiego rządu na forach międzynarodowych. Z jednej strony polski rząd popiera inicjatywy sprzyjające równouprawnieniu osób LGBT, na przykład podpisuje dokument wyznaczający kierunki działania państw członkowskich UE odnośnie zwiększenia równych praw osób LGBT – „List of actions by the Commission to advance LGBTI equality”, czy zobowiązuje się na forum ONZ, w trakcie Powszechnego Przeglądu Praw Człowieka, do zmiany Kodeksu Karnego w taki sposób, aby chronił osoby LGBT przed przestępstwami z nienawiści.
Z drugiej zaś strony wysyła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości opinię (oczywiście w sprawie Coma przeciwko Bułgarii). ETS ma rozstrzygnąć, czy definicja małżonka według Dyrektywy UE o Swobodnym Przepływie Osób dotyczy też małżeństw jednopłciowych. Trzeba tu nadmienić, że nie jest to zbyt częsta praktyka i ta nadgorliwość Polski może być zastanawiająca.
Tę niespójność można jednak odczytywać jako pozytywny sygnał. PiS-owi trochę zależy na opinii gremiów międzynarodowych i homofobicznych kart nie będzie rozgrywać za wszelką cenę.
Tak, jak było, tylko gorzej
Co to wszytko oznacza dla osób LGBT żyjących w Polsce? Ano tyle, że jest tak, jak było, ale trochę gorzej. Oznacza, że nastolatki LGBT wciąż będą popełniać samobójstwa, bo nie będą w stanie znieść wyzwisk i upokorzeń ze strony rówieśników, a kadra szkolna najchętniej by się ich pozbyła – młodych LGBT, a nie ich dręczycieli – bo nie wie, jak inaczej zareagować.
Młodzi LGBT będą wyczekiwać z niecierpliwością 18 urodzin, aby jak najszybciej wyjechać do większego miasta i zacząć życie od nowa. Ci, którzy są mniej majętni i mieli mniej możliwości edukacyjnych, pewnie zostaną tam, gdzie się urodzili i spędzą dorosłość na życiu w ukryciu i strachu.
Osoby transpłciowe wciąż będą musiały pozywać rodziców, aby skorygować swoje dokumenty.
Dla organizacji społecznych, które próbują chociaż trochę poprawić jakość życia osób LGBT, oznacza to kilka więcej wybitych szyb w biurach i jeszcze trudniejsze niż dotychczas warunki pracy.
Paradoksalnie jednak cieszę się, bo przecież mogło być znacznie gorzej.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Dla organizacji, które próbują poprawić jakość życia osób LGBT, rządy PiS oznaczają jeszcze trudniejsze warunki pracy.