Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Dyrektorem się bywa, członkiem organizacji pozarządowej po prostu się jest – mówi Dariusz Jarosiński, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy oraz nowy członek Warszawskiej Rady Pożytku IV kadencji.
Początki działalności w III sektorze
Działalność Dariusza Jarosińskiego w III sektorze rozpoczęła się niedługo po upadku systemu komunistycznego. Razem z przyjaciółmi postanowił kierować się słowami Lecha Wałęsy, który powiedział: „Bierzmy sprawy w swoje ręce”. Dlatego też brał udział w tworzeniu licznych organizacji pozarządowych, między innymi Stowarzyszenia Teatru Akt oraz Stowarzyszenia Klubu Studenckiego Stodoła. W 1996 roku zaczęło działać też Stowarzyszenie Scena 96, w którym Dariusz Jarosiński pracuje do dziś.
Reklama
– Bardzo bliski jest mi duch myślenia spółdzielczego. To znaczy, że ludzie się organizują, jest to transparentne, trzeba szukać kompromisów. W fundacji jest inaczej: fundator może powiedzieć, czego chce i tak ma być. W stowarzyszeniu trzeba jednak przekonywać inne strony do swoich poglądów – tłumaczy Dariusz Jarosiński.
Teatr plenerowy
Zaangażowanie Dariusza Jarosińskiego wzięło się z wielkiej miłości do teatru. Jeszcze w czasach komunizmu był on związany z Teatrem Pantomimy w warszawskiej Stodole, potem przez pięć lat pracował w Teatrze Żydowskim. Najbardziej fascynuje go teatr nieoczywisty, plenerowy, jak sam przyznaje interesują go przede wszystkim interakcje między aktorami i widzami, gdy tych drugich zaprasza się do udziału w przedstawieniu. W dawnych czasach, gdy jeździł po kraju grać w rozlicznych przedstawieniach, często był uznawany razem z resztą ekipy za dziwaka.
– Bliska jest mi natura cyrkowca, czyli człowieka, który wędruje z miejsca na miejsce i prezentuje swoją sztukę jako teatr objazdowy. Przypominało to klimat, w jakim teraz postrzega się obcych – wspomina Dariusz Jarosiński. – Byliśmy takimi ufoludkami na ulicach miast i miasteczek, z czym wiązały się bardzo ciekawe spostrzeżenia związane z tym, co o nas ludzie mówili oraz z tym, jak potem reagowali podczas spektakli – dodaje.
Granie przedstawień na ulicach wiązało się jeszcze z dwiema, niezwykle ważnymi kwestiami. Po pierwsze, bardzo często docierali tam, gdzie teatru w ogóle nie było i w ten sposób popularyzowali kulturę jako taką. Po drugie, wiązało się to z uzależniającym poczuciem wolności, bo po prostu wychodzili na zewnątrz i grali, bez proszenia o żadne zgody, czy płacenia za wynajem terenu.
– To było właśnie takie poczucie wolności, dostosowywania się do ówczesnej sytuacji. Było to fantastyczne przeżycie dla ludzi, którzy zmagali się pomiędzy poczuciem wolności a strachem – opowiada Dariusz Jarosiński.
Sztuka Ulicy
Zapał do teatru plenerowego nie minął mu do dziś i dlatego też to właśnie Stowarzyszenie Scena 96 jest najważniejsze w karierze Dariusza Jarosińskiego. Już od dwudziestu pięciu lat zajmuje się organizacją Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy, który jest jedyną tak długo działającą imprezą związaną z teatrem ulicznym, tworzonym przez organizację pozarządową.
Mimo upływu czasu, mimo zmieniających się okoliczności oraz prawa, Dariusz Jarosiński wciąż ma w sobie mnóstwo zapału do przygotowywania tego przedsięwzięcia, które często dostarcza zabawnych przeżyć. Kilka lat temu zaprosił na Festiwal Sztuka Ulicy Teatr KTO z Krakowa – spektakl miał się zaczynać o 22:00 na Placu Zamkowym. Na piętnaście minut przed rozpoczęciem przedstawienia przyszła policja i powiedziała, że trzeba rozgonić to nielegalne zgromadzenie, tym bardziej, że o 22:00 zaczyna się cisza nocna.
Chcąc załagodzić sprawę Dariusz Jarosiński zgodził się na przyjęcie mandatu, ale wtedy okazało się, że nic to nie pomoże, bo jeśli nic się nie zmieni, to będzie trwać w przestępstwie, a policja przyśle kompanię prewencyjną do rozgonienia nielegalnego zgromadzenia. Tak się jednak stało, że rozmowa z funkcjonariuszami potrwała do 22:00, więc spektakl się zaczął.
– Wmieszałem się w tłum, pożyczyłem od kolegi kurtkę i czapkę, żeby policjanci mnie nie rozpoznali i w ten sposób udało się te czterdzieści pięć minut przetrzymać. Po przedstawieniu podszedłem do nich, a oni mówią: ale fajne widowisko pan przygotował. Wypisaliśmy panu mandat za nielegalne zgromadzenie, ale zamienimy to na złamanie ciszy nocnej – wspomina Dariusz Jarosiński.
Historia ta pokazuje, że często z jednej strony jest norma prawna, z drugiej prawdziwe życie, które rządzi się swoimi prawami. Nie znaczy to jednak, że Dariusz Jarosiński zachęca do łamania prawa, stara się raczej współpracować z urzędnikami, by było ono jak najlepsze dla wszystkich.
Dialog z miastem
Stąd też jego wieloletnie zaangażowanie w system dialogu między Urzędem m.st. Warszawy a organizacjami pozarządowymi. Dariusz Jarosiński brał udział w pracach Forum Dialogu Społecznego, był przewodniczącym Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego na Mokotowie, obecnie jest członkiem prezydium Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury. Dzięki tej działalności widzi wiele rzeczy, które należy zmienić.
– Nie podoba mi się centralizacja pojęć. Bardzo często katalog kart indywidualnej oceny jest dostosowany do wszystkich dziedzin działalności w Warszawie – mówi Dariusz Jarosiński. – Uważam, że niektóre dziedziny mają swoje specyfiki i w związku z tym nie należy generalizować wszystkich rozwiązań narzucając je jako obowiązujące dla organizacji pozarządowych. Trzeba uwzględniać specyfikę danej działalności.
Inną kwestią, na którą zwraca uwagę jest to, że w wielu organizacjach brakuje ciągłości pokoleniowej, nie pojawiają się nowi, młodzi członkowie, przez co organizcje kostnieją i tracą impet. Może też z tego wynika to, że wciąż pojawiają się nowe NGO i nie do końca wiadomo, ile spośród około trzech tysięcy zarejestrowanych w Warszawie faktycznie działa, o czym chce rozmawiać podczas posiedzeń Warszawskiej Rady Pożytku, której dopiero co został członkiem.
– Szczerze mówiąc, mam trochę dosyć nowych organizacji. Zawsze pojawia się argument, by wspierać młodych. A ja stawiam teraz kontrtezę: wspierajmy tych, którzy działają i mają doświadczenie. Bo ich doświadczenie jest o tyle ważne, że należy myśleć o wzmocnieniu potencjału organizacji po to, żeby były stroną podczas rozmowy z Miastem – tłumaczy Dariusz Jarosiński.
Kto wie, czy jednak najważniejszym aspektem, któremu Dariusz Jarosiński chce się przyjrzeć nie tylko w Komisji Dialogu Społecznego, ale też w Warszawskiej Radzie Pożytku jest to, że jego zdaniem organizacje pozarządowe tracą niekiedy kontakt ze społeczeństwem.
– Istnieje mechanizm Budżetu Partycypacyjnego. Mieszkańcy nie integrują się, tylko indywidualnie składają wnioski na temat tego, co by chcieli zmienić w swojej najbliższej okolicy. Powstaje więc pytanie, na ile my, jako NGO, zauważamy wszystkie problemy, które są związane z funkcjonowaniem miasta – zastanawia się Dariusz Jarosiński. – Uważam, że ze strony miasta ten mechanizm jest świetnym posunięciem. Natomiast organizacje muszą zastanowić się, czy nie powinny zbliżyć się bardziej do ludzi i ich problemów – podsumowuje.
Mam trochę dosyć nowych organizacji. Zawsze pojawia się argument, by wspierać młodych. A ja stawiam kontrtezę: wspierajmy tych, którzy działają i mają doświadczenie.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.