Czy warto prowadzić działania rzecznicze? Najważniejsze jest zdiagnozowanie celów realnych do osiągnięcia
Działalność rzecznicza to bardzo ważny element aktywności organizacji społecznych, ale też dość mocno niewdzięczny. Jej skuteczność nie zależy bowiem jedynie od efektywnej pracy organizacji, ale także od dobrej woli partnerów w postaci polityków, urzędników, organizacji związkowych oraz braku innych przeszkód, jak np. ograniczeń wynikających z prawa unijnego.
W ramach 10. cyklu Pod lupą ngo.pl, poświęconego tym razem kondycji rzecznictwa organizacji pozarządowych Jak osiągnąć dziś zmianę? O rzecznictwie NGO, zaprosiliśmy do debaty przedstawicieli i przedstawicielki organizacji, podejmujących działania rzecznicze i mających różne perspektywy: unijną, krajową, lokalną. Są takie, które skupiają się na prawach określonej grupy osób, które jednocześnie świadczą usługi, które mają na swoim koncie rzecznicze sukcesy, ale i porażki. Wszystkim zadaliśmy jedno pytanie: „Czy warto prowadzić działania rzecznicze?”. Zapraszamy do lektury, a także do dzielenia się swoimi przemyśleniami.
Na komentarze (do 2 tys. znaków; wraz z krótką notką biograficzną i zdjęciem autora lub autorki) czekamy pod adresem redakcja@portal.ngo.pl.
Zapewne najwięcej głosów w debacie, także tych krytycznych, pojawi się za sprawą tworzenia nowych regulacji prawnych – zarówno jeśli chodzi o prawo krajowe, unijne, jak i samorządowe. Biegunka legislacyjna, krótkie okresy konsultacji, korzystanie z tzw. trybu poselskiego, posiedzenia komisji w godzinach późnowieczornych i nocnych – to wszystko prawda.
Mimo to, w dalszym ciągu jest to element działalności rzeczniczej, gdzie najłatwiej o sukcesy. Prawo dopiero się bowiem tworzy, więc jest szansa sprawić, że ostateczny jego kształt będzie po naszej myśli, projektodawca wycofa się z jakiś niekorzystnych zmian albo zostanie do tego zmuszony.
Prezydent Andrzej Duda, decydując się na kolejne weto do ustawy nowelizującej prawo oświatowe (potocznie nazywanej Lex Czarnek 2), argumentował swoją decyzję ilością wniosków skierowanych do niego z krytycznymi uwagami do tej ustawy. Dodatkowo wskazywał na fakt, że podmioty składające swoje uwagi reprezentowały różne środowiska, często o odmiennych światopoglądach.
Fakt powstania takich opinii (a nie ich treść sensu stricto) był argumentem samym w sobie na rzecz podjęcia takiej, a nie innej decyzji w sprawie dalszego losu tego aktu prawnego. Trudno o bardziej koronny przykład świadczący o tym, że podejmowanie działań rzeczniczych w procesie legislacyjnym ma sens. Choć w przypadku tej ustawy, o ironio, organizacje pozarządowe przede wszystkim były rzecznikami swoich własnych interesów, gdyż Lex Czarnek w dużej mierze dotyczył regulacji związanych z udziałem organizacji pozarządowych w zajęciach prowadzonych przez szkoły.
Stawiać realne cele
Oczywiście, sposób argumentacji przedstawiony przez Prezydenta w przypadku ustawy o prawie oświatowym nie jest normą w naszym kształtowaniu polityk publicznych. Zdarza się, że organy władzy są głuche na liczne uwagi strony społecznej, gdyż z jakiegoś powodu są zdeterminowane do podjęcia konkretnej decyzji, nie bacząc na rozmaite sprzeciwy i wątpliwości. Nie zmienia to faktu, że także wtedy działalność rzecznicza ma głęboki sens. Nie zawsze bowiem skuteczna musi zakończyć się podjęciem działań postulowanych przez organizacji. Często sukcesem jest samo pojawienie się danego postulatu w debacie publicznej, czy też wygenerowanie wokół niego szerokiego poparcia.
Organizacje muszą jednak być jednak gotowe na to, ich postulaty nie zawsze zostaną natychmiast zrealizowane. Efekty mogą przyjść dużo później, np. w przypadku zmiany kierownictwa podmiotu zajmującego się daną regulacją czy pojawienia się nowych, nieznanych wcześniej okoliczności.
Niepowodzenia na tym polu nie powinny spowodować utraty zapału do takowej działalności lub traktowania jej jako nic niewnoszącego rytuału polegającego na wysłaniu pisma, z którego i tak nic nie wyniknie.
Najważniejsze przy włączeniu się w proces legislacyjny jest poprawne zdiagnozowanie celów, które są realne do osiągnięcia.
Często niemożliwe jest spełnienie wszystkich stawianych przez nas żądań. Jeśli sprzeciwiamy się rozwiązaniu, które np. dany polityk obiecał swoim wyborcom w kampanii wyborczej, to nasze szanse na jego pełne storpedowanie są niewielkie. Co nie znaczy, że nie istnieje nadzieja na pewne modyfikacje przyjętego pomysłu albo chociażby opóźnienia jego wejścia w życie. Ważne, aby przed podjęciem działań rzetelnie ocenić sytuację.
Nie zawsze przedstawienie skrajnie krytycznej opinii pomoże sprawie, zwłaszcza przy istniejącej szerokiej polaryzacji społecznej.
Strona społeczna powinna unikać prób zrobienia z niej strony sporu politycznego, gdyż zazwyczaj działa to na niekorzyść sprawy, o jaką się walczy.
Co oczywiście nie powinno oznaczać rezygnacji ze współpracy z politycznymi antagonistami danego rozwiązania. Opozycyjni posłowie bądź radni mogą np. zgłosić poprawki do projektu ustawy/uchwały, zaproponowanej przez przedstawicieli trzeciego sektora.
Szukać sojuszników
Kolejnym ważnym elementem jest szukanie sojuszników i budowanie koalicji, zwłaszcza w sektorze obywatelskim. Oczywiście mitem jest to, że organizacje społeczne za każdym będą mówić jednym głosem, są one bowiem różnorodne, jak całe społeczeństwo. Trudno np. aby organizacje związane z ruchem łowieckim mówiły jednym głosem z organizacjami pro-zwierzęcymi.
Często jednak stanowiska nie są aż tak rozbieżne i istnieje możliwość znalezienie konsensusu wśród organizacji. A gdy taki głos NGO-sów jest ze sobą spójny, to staje się on bardziej słyszalny u decydentów.
W taki sposób udało się zablokować choćby złe zmiany przepisów o zbiórkach publicznych w 2018 roku, gdy cały sektor mówił w zasadzie jednym głosem.
Mniejszą sprawczość organizacje mają wtedy, gdy same postulują modyfikację jakichś polityk publicznych, a szeroka pojęta administracja nie widzi takiej konieczności. Przełamanie imposybilizmu jest często bardzo trudne, a urzędy rzadko analizują prawo, które wcześniej uchwaliły. Ocena skutków regulacji ex post przez rząd należy do rzadkości. Jest to zapewne pole do działania dla organizacji, by próbować samemu przygotowywać takie analizy i lobbować za zmianami, które płyną z ich wniosków.
Choć niestety nawet najlepsze opracowanie nie gwarantuje, że osoby decyzyjne zainteresują się zagadnieniem. A zakończona zebraniem 100 tysięcy podpisów Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza to w dalszym ciągu bardzo duże wyzwanie, rzadko możliwa do zrealizowania, zwłaszcza dla mniejszych organizacji. Choć, w sprawach lokalnych, od kilku lat inicjatywa uchwałodawcza to już tylko 300 podpisów w miastach powyżej 20 tysięcy mieszkańców. Wydaje się, że nacisk na lokalnych włodarzy dzięki temu mechanizmowi mógłby być większy.
Choć działalnością rzeczniczą zajmują się także podmioty publiczne (istnieje osiem urzędów rzeczniczych, w tym dwa konstytucyjne), to nie ulega wątpliwości, że w dalszym ciągu powinien być to przedmiot zainteresowań organizacji społecznych.
Wydaje się, że istnieje szansa na dalszą profesjonalizację takich działań po stronie trzeciego sektora, który może pomóc także poprawić skuteczność przy prowadzeniu takowych spraw.
Kamil Rybikowski, wiceprezes Konfederacji Inicjatyw Pozarządowych Rzeczypospolitej. Absolwent Prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Autor licznych opracowań z zakresu trzeciego sektora i prawa gospodarczego. Działacz społeczny z kilkunastoletnim doświadczeniem.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Źródło: informacja własna ngo.pl