Czy ruchy nieformalne zastąpią organizacje? Organizacje są mniej elastyczne
JĘDRA: Jestem entuzjastą społeczeństwa obywatelskiego, demokratycznych form obecności ludzi w przestrzeni publicznej. NGO to fundament i podstawa takiego spojrzenia. Trzeba jednak zauważyć, że co „było, a nie jest, nie pisze się w rejestr” – czasy się zmieniły i wymaga to innego spojrzenia na trzeci sektor.
Uważam, że NGO są, a przynajmniej mogą być elementem większej całości, jaką jest proces budowania społeczeństwa demokratycznego w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Dzisiaj to Internet odgrywa podstawową rolę w procesie wyrażania opinii, aktywności i działania – to stamtąd „wychodzą” rozmaite projekty i inicjatywy. Należy to wspierać i doceniać.
Część z nich przekształci się w formy bardziej formalne a inne – nie. Uważam, że hobbystyczne i wynikające z konkretnej potrzeby ruchy i akcje są solą społeczeństwa obywatelskiego. „Stare” organizacje wydają się mniej elastyczne i działają siłą rozpędu; nie mają też możliwości adekwatnego i spontanicznego oddziaływania; powstały w określonym wielkim celu, natomiast dziś ich rzeczywistość składa się z realizacji małych celów (stąd tak mocno liczą się działania projektowe).
Mimo to uważam, że potrzebne są obie formy aktywności obywatelskiej. NGO są elementem Państwa jako takiego, jako struktury, więc i one muszą w tej sytuacji mieć strukturalną formę. Nie zmienia to faktu, że będzie powstawało coraz więcej inicjatyw nieoficjalnych, mniejszych i większych, co wpisuje się w większą całość (edukacja demokratyczna, społeczeństwo uczące się…). Warto wspierać kulturę dialogu, angażowania się w sprawy publiczne, edukację rozumianą jako proces. Właśnie z takimi zagadnieniami kojarzą mi się działania pozarządowe.