Przyjechali do Polski, by ułożyć sobie życie na nowo. Zgodnie przyznają, że otrzymali tu wiele pomocy. Znaleźli własny kąt, przyjaciół oraz pracę w organizacji pozarządowej. Stanęli na nogi i teraz sami mogą pomagać innym. Na drodze napotykają jednak wiele trudności, a słowo dyskryminacja nie jest im obce. Dla jednych to zaangażowani i oddani pracownicy, dla innych - terroryści.
Fundacja Ocalenie już od 11 lat wspiera uchodźców i imigrantów. Organizuje pomoc socjalną, przeprowadza kursy podnoszące ich kompetencje, pomaga w znalezieniu pracy oraz mieszkania. By pomagać skuteczniej, organizacja od kilku lat sama zatrudnia cudzoziemców. Jak twierdzą jej członkowie, nikt nie zrozumie lepiej uchodźców i imigrantów niż ich rodacy, którzy kiedyś przechodzili przez te same problemy.
- Dla obcokrajowców, którzy przychodzą do nas z prośbą o pomoc, kontakt z rodakiem ma szczególne znaczenie - mówi Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie. - Wiedzą, że po drugiej stronie jest ktoś, kto ich rozumie. Nasi pracownicy dają im wiele otuchy i wsparcia. Są dla nich także dowodem na to, że w Polsce można znaleźć pracę i normalnie żyć.
Ocaleni
W tej chwili w fundacji pracuje 7 uchodźców oraz 2 imigrantów, to połowa pracowników organizacji. Zatrudnieni cudzoziemcy to osoby w różnym wieku, o różnym wykształceniu, wszystkie mówią jednak po polsku. Większość z nich pochodzi z Czeczeni. Nie mogli tam żyć ze względu na wojnę oraz późniejsze prześladowania.
Khavra Elbazdukaeva decyzję o wyjeździe z Czeczeni podjęła 10 lat temu. Jej początki w Polsce nie były łatwe.
- Zaczynać w innym kraju od zera jest bardzo ciężko, zwłaszcza jak ma się ze sobą trójkę dzieci i chorego, torturowanego męża. Gdy trafiłam do Polski nie miałam złotówki w kieszeni, nie znałam tu nikogo i nie wiedziałam dokąd pójść.
Od tamtej chwili wiele się zmieniło. Khavra w fundacji pracuje już 5 lat. Jej podstawowym obowiązkiem, podobnie jak innych zatrudnionych obcokrajowców, jest kontakt z cudzoziemcami, którzy potrzebują pomocy.
- Odbieram ich z dworca, kupuję bilety, pomagam odnaleźć się w Warszawie. Pełnię trochę rolę tłumacza, razem wypełniamy wnioski, chodzimy do urzędów, szpitali, szkół - opowiada. - Kiedy ktoś przychodzi do nas z prośbą o pomoc, szybko przypominam sobie czasy, kiedy sama jej potrzebowałam. Bardzo ciężko jest mi patrzeć na nieszczęście innych, dlatego z całych sił staram się im pomóc.
Ta praca to mój ratunek
Malika Abdoulvakhabova w Polsce mieszka już ponad 14 lat. Jest członkinią zarządu fundacji i jak przyznaje, praca to dla niej ratunek w sensie moralnym i materialnym.
- Mimo że jestem Czeczenką, w fundacji pełnię bardzo ważną funkcję, to dla mnie wielki zaszczyt. Obdarzono mnie ogromnym zaufaniem. W organizacji pracują młodzi Polacy, którzy chcą pomagać takim jak my. Widzę ich nastawienie i zaangażowanie, bardzo to doceniam. Nawet najmniejsza sprawa, którą uda nam się załatwić, przynosi nam wszystkim wielką radość. Ta praca naprawdę daje mi wiele satysfakcji.
Praca dla Maliki to także wsparcie finansowe, choć jak sama przyznaje nie jest ono już tak ważne jak kiedyś.
- W każdej chwili mogę liczyć na pomoc córki, w naszej kulturze utrzymywanie rodziców to obowiązek. Córka skończyła Szkołę Główną Handlową, ma spokojną, stabilną pracę. Dzięki temu nie muszę martwić się o jutro. Choć jestem bezpieczna, czuję jednak pewien niepokój. Bardzo chciałabym wrócić kiedyś do Czeczeni, ale niestety nie mam dokąd wracać. Powrót osób takich jak ja byłby dziś bardzo niebezpieczny. Wciąż żyję nadzieją, że sytuacja w mojej ojczyźnie zmieni się, że wrócę tam i właśnie tam będę pochowana. Nie wiem,czy to się uda, tylko Allah to wie.
Oczami pracodawcy
Dorota Parzymies, założycielka i prezeska Fundacji Ocalenie nie kryje satysfakcji z zatrudnienia cudzoziemców.
- Są sumienni, obowiązkowi i uczynni. Mają za sobą traumę i wiedzą, że mogą osiągnąć coś wyłącznie ciężką pracą. Często mają na utrzymaniu całe rodziny, ich motywacja jest więc ogromna. Wzajemnie bardzo się szanujemy. Obchodzimy nawet wspólnie nasze święta religijne, takie jak koniec Ramadanu czy katolickie i prawosławne Boże Narodzenie. Wówczas każdy przyrządza narodowe potrawy, następnie zasiadamy przy wspólnym stole. To naprawdę jest możliwe.
W ramach swojej działalności fundacja pomaga obcokrajowcom w znalezieniu pracy. Jak przyznaje Piotr Bystrianin, nie jest to proste. Przeszkodami są: nieznajomość przepisów, lęk przed obcymi oraz stereotypowe myślenie.
- Wielu pracodawców nie wie, że praca uchodźców jest legalna. Inni boją się ich odmienności. Kiedyś otrzymaliśmy telefon od zakłopotanego właściciela firmy, którego pracownicy, jak sam opisywał, usiedli w milczeniu i złapali się za brzuchy. Był zaskoczony, nie wiedział co zrobić. Oni po prostu się modlili.
Obecnie wiele polskich firm decyduje się na zatrudnianie cudzoziemców. Dorota Parzymies jest w stałym kontakcie z właścicielami firm budowlanych, którzy zatrudniają Czeczenów. Jak relacjonuje, są zadowoleni z ich pracowitości, uczciwości i tego, że w odróżnieniu od polskich robotników, nie piją.
Zatrudnianie obcokrajowców ma jednak swoje niedogodności. Początkowo trzeba poświęcić im znacznie więcej uwagi, dokładnie wytłumaczyć warunki współpracy, poinformować o prawach i obowiązkach.
- Pewnych rzeczy trzeba się nauczyć, a do innych przyzwyczaić, wszystko wymaga czasu - opowiada Piotr Bystrianin. - W organizacji takiej jak nasza musimy dodatkowo pamiętać o konfliktach etnicznych. Nie możemy zatrudnić Azerki do pomocy Ormianom, podobnie jak Rosjanina do pomocy Czeczenom.
Wciąż dyskryminowani
Doświadczenie fundacji pokazuje, że praktyki niektórych pracodawców pozostawiają wiele do życzenia. Łamią prawa pracownicze, nie przestrzegają umów, zwlekają z wypłatą wynagrodzeń lub nie wypłacają ich w ogóle, w przekonaniu że cudzoziemcy i tak nie upomną się o swoje. W Polsce wciąż dochodzi do przejawów dyskryminacji cudzoziemców i to nie tylko na rynku pracy. Fundacja odnotowuje wiele przypadków pobić, wyzwisk oraz obelg kierowanych w ich kierunku.
- Od jednego z pracowników administracji państwowej usłyszałam kiedyś, że zatrudniamy terrorystów - wspomina Dorota Parzymies. - Żal mi ludzi, którzy wypowiadają takie słowa.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)