Synoptycy zapowiadają falę upałów, która ma przejść przez Polskę w przyszłym tygodniu. Co roku podczas czerwcowej spiekoty Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” otrzymuje lawinę zgłoszeń o maleńkich, łysych nietoperzach wypadających z kolonii mieszczących się w dachach budynków. Coraz więcej osób chciałoby pomóc tym chronionym i pożytecznym zwierzętom, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać.
Co zrobić ze znalezionym skrzydlatym noworodkiem? Wzywać straż pożarną? Zawieźć stworka do zoo, weterynarza lub ośrodka rehabilitacji zwierząt? Nic z tych rzeczy! Przedstawiamy prostą instrukcję prawidłowego postępowania, opracowaną przez specjalistów na podstawie wielu lat doświadczeń w ochronie nietoperzy.
Nietoperze, choć często niedostrzegane, żyją wokół nas, np. w różnych szczelinach budynków, ograniczając liczbę dokuczliwych komarów. Wiosną samice tworzą kolonie, w których zwykle w czerwcu rodzą po jednym, czasem dwa młode. Noworodki są początkowo ślepe, łyse i całkowicie zależne od matek, które karmią je mlekiem.
Zwierzęta te w okresie rozrodu lubią miejsca ciepłe. Na gorących strychach czy w stropodachach młode szybciej rosną. Jednak ta ciepłolubność ma swoje granice. Gdy słońce porządnie przygrzeje, niektóre schronienia tych zwierząt w budynkach zamieniają się dosłownie w piekarniki. Dzieje się tak coraz częściej m.in. z powodu powszechnego stosowania blachy do pokrycia dachów. Jedynym ratunkiem dla nietoperzy jest wówczas opuszczenie zbyt nagrzanego miejsca. Albo wciskają się głębiej w różne szczeliny konstrukcji, albo wychodzą na zewnątrz.
W tym drugim wypadku zdarza się, że małe, jeszcze nieporadne oseski spadają na ziemię. Ponieważ nie umieją jeszcze latać, muszą albo wspiąć się po ścianie z powrotem do kolonii, co często przerasta ich możliwości, albo głośno piszczeć (w niesłyszalnych dla nas ultradźwiękach), aby usłyszała je mama i zabrała. Zanim nadejdzie ratunek mogą jednak paść łupem ptaków, kotów lub po prostu umrzeć z odwodnienia lub wycieńczenia. Co zrobić, gdy na podjeździe, tarasie czy parapecie znajdziemy takiego bezradnego nietoperzowego maluszka?
Rozwiązaniem nie jest dostarczenie młodego nietoperza do ośrodka zajmującego się pomocą dzikim zwierzętom. Nawet najbardziej doświadczony i zaangażowany ludzki opiekun nie jest w stanie tak dobrze zająć się zwierzęcym dzieckiem i nauczyć go nietoperzowego życia, jak zrobi to jego mama. Maluch powinien więc do niej jak najszybciej wrócić! Jak mu w tym pomóc? Zalecamy wykonać tych kilka kroków w podanej kolejności:
🔶 Zabezpieczamy nietoperza w jakimś kartoniku lub innym pojemniku. Zalecamy stosownie rękawic – choćby dla bezpieczeństwa maleństwa. Nie ma obawy – osesek nie ugryzie ani niczym nas nie zarazi. Nie musimy się przejmować, że zostawimy na nim swój zapach – w wypadku nietoperzy nie ma to znaczenia!
🔶 Szukamy kryjówki kolonii, z której wypadł. W dziewięciu przypadkach na dziesięć będzie ona niemal bezpośrednio nad miejscem znalezienia oseska – maluch zwykle nie odchodzi dalej od miejsca upadku niż 2–3 metry. Szukamy niewielkiego otworu lub szczeliny, najczęściej w okolicach styku ściany i dachu. Podpowiedzią mogą być małe, czarne bobki (odchody nietoperzy) przylepione do ściany i leżące na ziemi poniżej wlotu.
🔶 Po znalezieniu otworu podsadzamy do niego nietoperka. Nie musimy wkładać go bezpośrednio do dziury. Zwykle wystarczy przyłożyć go do ściany w jej pobliżu, a on sam szybko wejdzie do kryjówki i popędzi do mamy. Jak to zrobić?
🔹Jeśli możemy bezpiecznie sięgnąć ręką do otworu z ziemi, balkonu, okna, stołka czy drabiny, robimy to, trzymając nietoperza delikatnie czubkami palców lub kładąc go sobie na otwartej dłoni (warto założyć materiałową rękawiczkę – nietoperzowi łatwiej się będzie bezpiecznie chwycić).
🔹Jeśli otwór jest zbyt wysoko, by sięgnąć do niego ręką, szukamy odpowiednio długiego kija. To może być wędka, trzonek od miotły czy długa gałąź. W razie potrzeby można połączyć np. dwa kije taśmą klejącą – ważne, by dało się sięgnąć końcówką bezpośrednio pod otwór. Koniec kija owijamy listkiem papieru toaletowego czy szmatką i mocujemy ten miękki materiał gumką recepturką, aby nie spadał. Na zawiniątku kładziemy nietoperza (on się go mocno chwyci) i tym improwizowanym wysięgnikiem delikatnie podkładamy go pod otwór. Gdy nietoperz będzie w jego pobliżu, zwykle natychmiast zejdzie z kija i wdrapie się do kryjówki.
🔶 Gdy otwór jest w takim miejscu, że najdłuższą wędką do niego nie sięgniemy albo nie udało się nam go znaleźć (rzadko, ale zdarza się, że maluszek spadnie z lecącej z nim samicy, z dala od kolonii), wówczas musimy pomóc mu bezpiecznie przywołać na pomoc matkę. Jeśli jest dzień, nietoperzowa mama zacznie latać i szukać zagubionej pociechy zwykle dopiero o zmroku. Trzeba więc pomóc oseskowi dotrwać do tego czasu w dobrej formie. Podejmujemy po kolei następujące działania:
🔹Zapewniamy maluszkowi ciepło do zachodu słońca, aby się nie wyziębił. Można np. położyć kartonik z nietoperzem na termoforze albo włożyć do niego słoik z ciepłą wodą zawinięty w szmatkę. Wodę, gdy wystygnie, wymieniamy. Tylko nie przesadzajmy z temperaturą – nie chcemy stworzenia ugotować!
🔹Jeśli jest obawa, że osesek dłuższy czas leżał na słońcu, jest niemrawy lub do zmroku zostało jeszcze kilka godzin, możemy czystą strzykawką czy zakraplaczem do oczu podać mu do wypicia parę kropel wody lub koziego mleka. Trzeba uważać, aby nie wciągnął napoju nosem, dlatego podajemy go z boku mordki. Ewentualnie pozwalamy, by nietoperek chwycił pyszczkiem skrawek jakiegoś materiału czy gąbki i podajmy krople płynu na wystającą część, aby malec mógł go ssać.
🔹Przygotowujemy: miskę, krzesło, pustą butelkę (PET lub szklaną), szmatkę lub ręcznik papierowy i gumki recepturki.
🔹Około 10 minut po zachodzie słońca (gdy jeszcze jest dość jasno, ale już zaczyna się ściemniać) nalewamy do butelki ciepłą wodę. Owijamy ją ściereczką/papierem, który mocujemy gumkami. W pobliżu miejsca znalezienia nietoperza stawiamy na krześle miskę, w misce opatuloną ciepłą butelkę (powinna stać stabilnie i znacznie wystawać ponad brzeg miski), a na niej wieszamy oseska. Ważne, by ta konstrukcja nie znajdowała się w miejscu silnie oświetlonym i nie zbliżały się do niej koty ani psy. My też zachowujmy co najmniej kilkumetrowy dystans.
Szansa, że matka usłyszy nawoływanie swojego dziecka, wyląduje na butelce i zabierze pociechę, jest jak 3 do 4. Dajmy jej na to co najmniej 2–3 godziny po zachodzie, wymieniając co pewien czas wodę w butelce na ciepłą. Jeśli maluch zejdzie ze szmatki/ręcznika, znajdujemy go w misce i z powrotem wieszamy na butelce, która jest zarówno ocieplaczem, jak i lądowiskiem dla mamy. Czasami może się zdarzyć, że przy osesku wyląduje jakiś nietoperz, ale go nie podejmie, tylko po chwili odleci. To normalne – w ten sposób zachowują się inne samice przywabione piskami. Dopiero z bliska rozpoznają, że to nie ich dziecko.
Uwaga – tę operację można wykonać także podczas małej mżawki, umieszczając butelkę pod jakimś daszkiem. Nie ma jednak sensu robić tego podczas silnego deszczu, gdyż wówczas matka nie będzie latała, a dzieciak się szybko wychłodzi.
W razie wątpliwości czy kłopotów, zawsze można skonsultować się ze specjalistą np. przez nietoperzową linię pomocową Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”: 604 83 65 83. Do ośrodka rehabilitacji przekazujemy wyłącznie takiego oseska, o którym wiemy, że nie ma szansy na jego powrót do matki (np. wychodzący kot przyniósł upolowaną nietoperzycę z przyczepionym do niej wciąż żywym młodym). W przeciwnym razie opisane wyżej działania dają znacznie większe szanse na przetrwanie oseska niż opieka ludzka.
Wydaje Ci się, że ten temat jest abstrakcyjny i Ciebie nie dotyczy? W czerwcu i na początku lipca takie sytuacje przydarzają się setkom osób dziennie – większość z nich nigdy wcześniej nie widziała nietoperza z bliska. Warto wiedzieć, co wówczas robić.
Dr Andrzej Kepel jest chiropterologiem (specjalistą od nietoperzy), od 30 lat zajmującym się badaniem i ochroną tej grupy zwierząt. Jest członkiem krajowych i międzynarodowych gremiów eksperckich w tym zakresie – między innymi Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) i Porozumienia EUROBATS.
Źródło: Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”